-Mój boże..-uśmiechnęłam się.-Tutaj jest cudownie.
-No wiem.-zaśmiał się i odsunął się bym mogła podejść bliżej.
Byłam zafascynowana tymi widokami..piękne,ciągnące się na wiele mil lasy w których z nawet tej odległości można by dostrzec biegającą w nich zwierzynę.
-Jeju..-zaśmiałam się.-Mogłam zabrać aparat..mogłeś mi powiedzieć gdzie mnie zabierasz!
-Oj no..miała być niespodzianka.-zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
Przyznam że..zawiał nieprzyjemny,chłodny wiatr. Zaczęłam się delikatnie trząść..Lucas zdjął swoją bluzę i narzucił ją na moje ramiona.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się lekko.
-Chcesz wracać? Bo widać że jest ci zimno..
-Nie martw się..chcę zostać. Tutaj jest tak cudownie..-wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy.-I nawet romantycznie.
Zaśmiał się cicho i zaczął nami delikatnie kołysać.
-Nawet nie próbuj..-mruknęłam.-I tak nie zasnę.
(?
poniedziałek, 30 czerwca 2014
Od Vanessy - C.D Romea
Uniosłam lekko kącik ust.
-Vanessa. Po za tym chyba nie jestem jedyną którą uratowałes więc pogubiłbyś się..
-Gdybym mówił do ciebie "dziewczyno która uratowałem" ?
-Tak właśnie.
-No nie wiem.
-Nie ważne. Właściwie to co tutaj robisz i dlaczego mnie uratowałeś ?
-Hmm, a więc nie chciałaś żeby taki książe jak ja ciebie uratował ?
-Oczywiście..mdleje na twój widok ..-powiedziałam śmiejąc się-Po prostu pytam.
-Tak jakoś usłyszałem śmiechy, chichy no i tak wyszło..
-Heee....lubisz wdawac się w bójki..
-I tez lubię je wywoływać.
-Zniszczyłeś moje wyobrażenia o Batmanie.-zachichotałam-Wiesz trzeba będzie powoli się zbierać.
(?)
-Vanessa. Po za tym chyba nie jestem jedyną którą uratowałes więc pogubiłbyś się..
-Gdybym mówił do ciebie "dziewczyno która uratowałem" ?
-Tak właśnie.
-No nie wiem.
-Nie ważne. Właściwie to co tutaj robisz i dlaczego mnie uratowałeś ?
-Hmm, a więc nie chciałaś żeby taki książe jak ja ciebie uratował ?
-Oczywiście..mdleje na twój widok ..-powiedziałam śmiejąc się-Po prostu pytam.
-Tak jakoś usłyszałem śmiechy, chichy no i tak wyszło..
-Heee....lubisz wdawac się w bójki..
-I tez lubię je wywoływać.
-Zniszczyłeś moje wyobrażenia o Batmanie.-zachichotałam-Wiesz trzeba będzie powoli się zbierać.
(?)
od Katheriny - Do Romeo
Spojrzałam na mężczyznę trochę zdziwiona, a zaraz uśmiechnęłam się chytrze w jego stronę. Dźwignęłam się ze skały i weszłam za nią.
-Uciekasz czy co?!-krzyknął Romeo
Zaśmiałam się pod nosem i ściągnęłam szybko swoją koszulkę, a następnie spodnie i buty. Wyjrzałam zza skały, a Romeo rozglądał się na wszystkie strony. Uśmiechnęłam się i wyszłam zza skały, a zaraz poszłam spokojnie w stronę morza. Romeo jeszcze mnie nie zauważył, a ja zaczęłam spokojnie wchodzić do wody.
-Zadowolony?-uśmiechnęłam się w jego stronę
Mężczyzna zlustrował mnie od góry do dołu i raczej nie zamierzał odwrócić wzroku, a ja już po chwili znalazłam się obok niego.
-Nawet bardzo-odwzajemnił zadowolony mój uśmiech.
-No co czekałeś tylko na to-zaśmiałam się
-Może?-odpowiedział
-Nie może , tylko czekałeś -odparłam z uśmiechem
Podpłynęłam delikatnie do niego, jednak zaraz się odsunęłam i zaczęłam płynąć w inną stronę.
(?)
-Uciekasz czy co?!-krzyknął Romeo
Zaśmiałam się pod nosem i ściągnęłam szybko swoją koszulkę, a następnie spodnie i buty. Wyjrzałam zza skały, a Romeo rozglądał się na wszystkie strony. Uśmiechnęłam się i wyszłam zza skały, a zaraz poszłam spokojnie w stronę morza. Romeo jeszcze mnie nie zauważył, a ja zaczęłam spokojnie wchodzić do wody.
-Zadowolony?-uśmiechnęłam się w jego stronę
Mężczyzna zlustrował mnie od góry do dołu i raczej nie zamierzał odwrócić wzroku, a ja już po chwili znalazłam się obok niego.
-Nawet bardzo-odwzajemnił zadowolony mój uśmiech.
-No co czekałeś tylko na to-zaśmiałam się
-Może?-odpowiedział
-Nie może , tylko czekałeś -odparłam z uśmiechem
Podpłynęłam delikatnie do niego, jednak zaraz się odsunęłam i zaczęłam płynąć w inną stronę.
(?)
od Romeo-do Katheriny
Po wyjściu z domu Kath udałem się na plażę, gdzie usiadłem na skałce na
plaży. Obserwowałem ludzi na plaży, choć moja uwaga skupiała się głównie
(a raczej wyłącznie) na płci pięknej. Nagle usłyszałem głos Katherine.
- Hehe, coś innego Cię nie kręci!
Spojrzałem na nią i się szeroko uśmiechnąłem, po czym przesunąłem się by mogła usiąść. Podeszła i usiadła.
- Trzeba korzystać z życia - Odpowiedziałem i pomachałem kartką na której był numer telefonu pewnej dziewczyny. Uniosła brew, a ja tylko parsknąłem śmiechem widząc jej minę. Położyłem się, kładąc ręce pod głowę i patrząc w niebo. Zaraz jednak spojrzałem na nią.
- Co ty tutaj tak w ogóle robisz? - Spytałem zdziwiony.
- Pokłóciłam się z Rey'em.
- Niech zgadnę, wkurzył się, że współpracujemy i mnie nie nienawidzisz - Rzekłem, patrząc na ciepłe morze. Hmm.. Wstałem i zeskoczyłem z skałki, by wejść na inną, wchodzącą już do morza.
- Gdzie idziesz?!
Podszedłem do wody i zdjąłem spodnie, bluzkę, skarpetki i buty, po czym wskoczyłem do wody.
- Idziesz?! - Zawołałem z śmiechem za nią, patrząc na jej zdziwioną minę. Woda była ciepła przecież!
(Kath?)
- Hehe, coś innego Cię nie kręci!
Spojrzałem na nią i się szeroko uśmiechnąłem, po czym przesunąłem się by mogła usiąść. Podeszła i usiadła.
- Trzeba korzystać z życia - Odpowiedziałem i pomachałem kartką na której był numer telefonu pewnej dziewczyny. Uniosła brew, a ja tylko parsknąłem śmiechem widząc jej minę. Położyłem się, kładąc ręce pod głowę i patrząc w niebo. Zaraz jednak spojrzałem na nią.
- Co ty tutaj tak w ogóle robisz? - Spytałem zdziwiony.
- Pokłóciłam się z Rey'em.
- Niech zgadnę, wkurzył się, że współpracujemy i mnie nie nienawidzisz - Rzekłem, patrząc na ciepłe morze. Hmm.. Wstałem i zeskoczyłem z skałki, by wejść na inną, wchodzącą już do morza.
- Gdzie idziesz?!
Podszedłem do wody i zdjąłem spodnie, bluzkę, skarpetki i buty, po czym wskoczyłem do wody.
- Idziesz?! - Zawołałem z śmiechem za nią, patrząc na jej zdziwioną minę. Woda była ciepła przecież!
(Kath?)
od Katheriny- do Romeo
-Oj na pewno nie-mruknął Rey
Popatrzyłam za mężczyzną, ale zaraz spojrzałam na Rey'a trochę zdziwiona, jego zachowaniem. Nigdy się tak nie zachowywał , a przynajmniej ja nie widziałam go w takim stanie. Złapałam go za rękę i wprowadziłam do salonu, a następnie pociągnęłam go na sofę. Podciągnęłam jego koszulkę i przyjrzałam się jego ranie.
-Już lepiej?-zapytałam
-Tak, już lepiej -mruknął. Spojrzałam na niego trochę zdziwiona, a Rey zlustrował mnie od góry do dołu, popatrzył na moją rękę , na której było delikatne draśnięcie, no tak zapomniałam zagoić do końca tej rany. Zanim Rey zareagował, szybko zagoiłam to draśnięcie. Podniosłam ponownie wzrok na Rey'a, który już nie patrzył na mnie
-Rey......-westchnęłam
-Dałaś mu wypić własnej krwi?!-warknął
-Był ranny-powiedziałam
-On chciał nas zabić!-krzyknął odwracając się w moją stronę.
-Co z tego?-zapytałam
-Co z tego?! O mało nie zabił ciebie. Ja się nie liczę, ale gdybym widział jak Cię zabija......-zatrzymał się w połowie-Lepiej żebyś go więcej nie spotkała.
-Odezwał się mój ojciec-burknęłam
-Nie,ale wiem co jest dla ciebie dobre-powiedział
-No właśnie widzę, że nie!-warknęłam
-Nie kłóć się ze mną. Jako mogłaś to zrobić!-wydarł się jeszcze głośniej i zerwał z sofy. Siedziałam i wpatrywałam się w niego totalnie, zszokowana jego reakcją.
-Nie zrobiłam przecież nic złego! Pomogłam mu tylko-powiedziałam
-Mordercy!-krzyknął
-I co z tego. Ty też chyba w swoim życiu kogoś zabiłeś -dodałam szybko
-Masz rację,ale tylko winnych i złych. Zadając się z nim też jesteś morderczynią, skoro pomogłaś mu zabić człowieka!-warknął. Popatrzyłam na niego, już totalnie nie wiedząc co ja mam mu powiedzieć. Patrzyłam jeszcze przez chwilę na niego, jednak zaraz spuściłam głowę.
-Co Cię ugryzło Rey?-zapytałam-Ty go nawet nie znasz............
-Dość............mam dość nie chcę słyszeć o nim już nic!-krzyknął
-To mój dom! Nigdy nie byłeś moim bratem, a to co było kiedyś to przeszłość. Nie masz prawda mi rozkazywać rozumiesz. Nie jesteś tak na prawdę moim bratem, nie byłeś, nie jesteś i nigdy nie będziesz!-wrzasnęłam
Rey patrzył na mnie i przełknął ślinę trochę zakłopotany. Podniosłam się z sofy i pomaszerowałam w stronę drzwi, a zaraz wyszłam z domu i zatrzasnęłam je za sobą.
-Ugh...............idiota-mruknęłam pod nosem
Była ładna pogoda więc poszłam w stronę plaży, szłam spokojnie przez uliczkę gdy nagle ujrzałam Chevy, na parkingu przy plaży.
-Hah twój Pan Cię zostawił-zaśmiałam się w umyśle
Odwróciłam się jednak i poszłam dalej,ale zauważyłam Romeo, który siedział sobie na skałce przy plaży i przypatrywał się dziewczyną w bikini.
-Hehe, coś innego Cię nie kręci!-krzyknęłam ze śmiechem do niego
(?)
Popatrzyłam za mężczyzną, ale zaraz spojrzałam na Rey'a trochę zdziwiona, jego zachowaniem. Nigdy się tak nie zachowywał , a przynajmniej ja nie widziałam go w takim stanie. Złapałam go za rękę i wprowadziłam do salonu, a następnie pociągnęłam go na sofę. Podciągnęłam jego koszulkę i przyjrzałam się jego ranie.
-Już lepiej?-zapytałam
-Tak, już lepiej -mruknął. Spojrzałam na niego trochę zdziwiona, a Rey zlustrował mnie od góry do dołu, popatrzył na moją rękę , na której było delikatne draśnięcie, no tak zapomniałam zagoić do końca tej rany. Zanim Rey zareagował, szybko zagoiłam to draśnięcie. Podniosłam ponownie wzrok na Rey'a, który już nie patrzył na mnie
-Rey......-westchnęłam
-Dałaś mu wypić własnej krwi?!-warknął
-Był ranny-powiedziałam
-On chciał nas zabić!-krzyknął odwracając się w moją stronę.
-Co z tego?-zapytałam
-Co z tego?! O mało nie zabił ciebie. Ja się nie liczę, ale gdybym widział jak Cię zabija......-zatrzymał się w połowie-Lepiej żebyś go więcej nie spotkała.
-Odezwał się mój ojciec-burknęłam
-Nie,ale wiem co jest dla ciebie dobre-powiedział
-No właśnie widzę, że nie!-warknęłam
-Nie kłóć się ze mną. Jako mogłaś to zrobić!-wydarł się jeszcze głośniej i zerwał z sofy. Siedziałam i wpatrywałam się w niego totalnie, zszokowana jego reakcją.
-Nie zrobiłam przecież nic złego! Pomogłam mu tylko-powiedziałam
-Mordercy!-krzyknął
-I co z tego. Ty też chyba w swoim życiu kogoś zabiłeś -dodałam szybko
-Masz rację,ale tylko winnych i złych. Zadając się z nim też jesteś morderczynią, skoro pomogłaś mu zabić człowieka!-warknął. Popatrzyłam na niego, już totalnie nie wiedząc co ja mam mu powiedzieć. Patrzyłam jeszcze przez chwilę na niego, jednak zaraz spuściłam głowę.
-Co Cię ugryzło Rey?-zapytałam-Ty go nawet nie znasz............
-Dość............mam dość nie chcę słyszeć o nim już nic!-krzyknął
-To mój dom! Nigdy nie byłeś moim bratem, a to co było kiedyś to przeszłość. Nie masz prawda mi rozkazywać rozumiesz. Nie jesteś tak na prawdę moim bratem, nie byłeś, nie jesteś i nigdy nie będziesz!-wrzasnęłam
Rey patrzył na mnie i przełknął ślinę trochę zakłopotany. Podniosłam się z sofy i pomaszerowałam w stronę drzwi, a zaraz wyszłam z domu i zatrzasnęłam je za sobą.
-Ugh...............idiota-mruknęłam pod nosem
Była ładna pogoda więc poszłam w stronę plaży, szłam spokojnie przez uliczkę gdy nagle ujrzałam Chevy, na parkingu przy plaży.
-Hah twój Pan Cię zostawił-zaśmiałam się w umyśle
Odwróciłam się jednak i poszłam dalej,ale zauważyłam Romeo, który siedział sobie na skałce przy plaży i przypatrywał się dziewczyną w bikini.
-Hehe, coś innego Cię nie kręci!-krzyknęłam ze śmiechem do niego
(?)
od Lucas'a
Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się cicho. Przyjrzałem się uważnie jej koszuli nocnej, zwykłe spodenki i bluzeczka. Uśmiechnąłem się chytrze i złapałem ją na ręce.
-Co.....-nie dokończyła
-Spokojnie, tylko bądź cicho-przyłożyłem jej subtelnie palec do ust.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy,ale jednocześnie zarumieniła się delikatnie i skinęła głową. Wyskoczyłem przez okno i pobiegłem wraz z nią na rękach do lasu. Minąłem zakazany las, a następnie katedrę, tak że nikt nas nie zauważył. W końcu dotarliśmy w góry, więc gdy wybiegłem z nią na górę ,zatrzymałem się i postawiłem na ziemi. Stałem do niej przodem, tak że nie widziała widoku za nami.
-Proszę -powiedziałem
Odsunąłem się i gestem ręki pokazałem jej cudowne i wspaniałe widoki, jakie rozciągały się za nami.
(Lilith?)
-Co.....-nie dokończyła
-Spokojnie, tylko bądź cicho-przyłożyłem jej subtelnie palec do ust.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy,ale jednocześnie zarumieniła się delikatnie i skinęła głową. Wyskoczyłem przez okno i pobiegłem wraz z nią na rękach do lasu. Minąłem zakazany las, a następnie katedrę, tak że nikt nas nie zauważył. W końcu dotarliśmy w góry, więc gdy wybiegłem z nią na górę ,zatrzymałem się i postawiłem na ziemi. Stałem do niej przodem, tak że nie widziała widoku za nami.
-Proszę -powiedziałem
Odsunąłem się i gestem ręki pokazałem jej cudowne i wspaniałe widoki, jakie rozciągały się za nami.
(Lilith?)
od Romeo - do Katheriny
Spojrzałem na nią z uniesioną brwią, ale wyszedłem zamykając za sobą
drzwi od samochodu. Ruszyłem za nią i wszedłem do domu. Raczej zbyt miło
widziany tu nie jestem przez pewną postrzeloną przeze mnie osobę, ale
kto mi zabroni tu wchodzić. Oczywiście gdy znajdowałem się już w domu,
przyszedł ten facet. Jak miał on na imię? Ray? Rye? A, już wiem. Rey.
- Kathe...! - Nie dokończył bo zobaczył mnie - To ten facet?!
- Nie, inny - Mruknąłem ironicznie. Skrzyżowałem ręce na piersi - Nie postrzelę Cię już.... Ale broni Ci nie oddam.
- Co on tu robi?
- Zaprosiłam go - Odpowiedziała Katherine, a ja uśmiechnąłem się tryumfalnie. Muszę się jednak już żegnać. Zwróciłem się więc do dziewczyny
- Do zobaczenia - Po czym spojrzałem na faceta - Mam nadzieje, że się już nie zobaczymy, Rey.
Wyszedłem z domu i wsiadłem do Impali.
(Kath?)
- Kathe...! - Nie dokończył bo zobaczył mnie - To ten facet?!
- Nie, inny - Mruknąłem ironicznie. Skrzyżowałem ręce na piersi - Nie postrzelę Cię już.... Ale broni Ci nie oddam.
- Co on tu robi?
- Zaprosiłam go - Odpowiedziała Katherine, a ja uśmiechnąłem się tryumfalnie. Muszę się jednak już żegnać. Zwróciłem się więc do dziewczyny
- Do zobaczenia - Po czym spojrzałem na faceta - Mam nadzieje, że się już nie zobaczymy, Rey.
Wyszedłem z domu i wsiadłem do Impali.
(Kath?)
od Romeo - Do Caroline
Spojrzałem na wampirzycę, wstałem i otworzyłem szufladę, jednocześnie
nakazując jej się nie ruszać dzięki demonicznym mocą. Nie było tam wiele
moich rzeczy, dwie pary spodni, dwie koszulki.
- Bingo - Powiedziałem, wyjmując trzecią broń, którą był automatyczny pistolet. Podszedłem do niej i wziąłem colt, wstając z klęczek. Wycelowałem w nią. Pistolet włożyłem za pasek. Lepiej się czułem z dodatkowym, zawsze miałem przy sobie oba. Colt był dosyć pokaźny. Długa lufa, cały ozdobiony pentagramami chroniącymi przed złem i napisem łacińskim "non timebo mala" co oznacza "zła się nie ulęknę"
- To skarbie jest Colt Texas Paterson, stworzony przez Samuela Colta specjalnie dla łowcy. Został zrobiony w 1835 roku. Umie zabić każde nadnaturalne stworzenie. Jeśli trafię Cię w głowę lub w serce, umrzesz. Więc bądź grzeczna. Ja nigdy nie chybiam - Skrzyżowałem ręce na piersi - I nie zamierzam być twoją niańką! Nie lubię Cię, bo jesteś mordercą. I nie przygarnąłem Cię. Chcę tylko się dowiedzieć co się dzieje w tym mieście. Mój rewolwer nie służy wyłącznie do straszenia.
- Zamierzasz mnie zabić?
- Tak - Mruknąłem wolno, oczywistym tonem - Jestem Łowcą, zabijam stworzenia nadnaturalne. Jakbym chciał szczeniaka poszedłbym do schroniska.
- I kto tu jest mordercą.
- Ratuję ludzi. Zabijam wampiry, wilkołaki, demony, kotołaki i inne stwory, bo one zabijają innych. A ty nie jesteś wyjątkiem - Odpowiedziałem, sprawdzając czy colt jest naładowany. Nie uda jej się wytrącić z moich rąk go ponownie. Nie zapominajmy, że również jestem dużo szybszy i silniejszy niż ludzie. Jestem też od niej sporo starszy, co świadczy o mojej przewadze. W końcu na tym świecie żyję już od minimum dwustu lat.
(Caroline?)
- Bingo - Powiedziałem, wyjmując trzecią broń, którą był automatyczny pistolet. Podszedłem do niej i wziąłem colt, wstając z klęczek. Wycelowałem w nią. Pistolet włożyłem za pasek. Lepiej się czułem z dodatkowym, zawsze miałem przy sobie oba. Colt był dosyć pokaźny. Długa lufa, cały ozdobiony pentagramami chroniącymi przed złem i napisem łacińskim "non timebo mala" co oznacza "zła się nie ulęknę"
- To skarbie jest Colt Texas Paterson, stworzony przez Samuela Colta specjalnie dla łowcy. Został zrobiony w 1835 roku. Umie zabić każde nadnaturalne stworzenie. Jeśli trafię Cię w głowę lub w serce, umrzesz. Więc bądź grzeczna. Ja nigdy nie chybiam - Skrzyżowałem ręce na piersi - I nie zamierzam być twoją niańką! Nie lubię Cię, bo jesteś mordercą. I nie przygarnąłem Cię. Chcę tylko się dowiedzieć co się dzieje w tym mieście. Mój rewolwer nie służy wyłącznie do straszenia.
- Zamierzasz mnie zabić?
- Tak - Mruknąłem wolno, oczywistym tonem - Jestem Łowcą, zabijam stworzenia nadnaturalne. Jakbym chciał szczeniaka poszedłbym do schroniska.
- I kto tu jest mordercą.
- Ratuję ludzi. Zabijam wampiry, wilkołaki, demony, kotołaki i inne stwory, bo one zabijają innych. A ty nie jesteś wyjątkiem - Odpowiedziałem, sprawdzając czy colt jest naładowany. Nie uda jej się wytrącić z moich rąk go ponownie. Nie zapominajmy, że również jestem dużo szybszy i silniejszy niż ludzie. Jestem też od niej sporo starszy, co świadczy o mojej przewadze. W końcu na tym świecie żyję już od minimum dwustu lat.
(Caroline?)
od Romeo -Do Vanessy
Chevy jest taka niedoceniana! Co z tego, że ma swoje lata, nadal jest
najlepszym krążownikiem szos na świecie i moim "Metallicar". Jest
amerykańską legendą! Może nie jest żadnym ferrari, ale jest piękniejsza,
niezawodna i łatwa w naprawie. Poza tym w bagażniku Chevy zmieszczą się
zwłoki i cały arsenał broni. Nie ważne, wybaczam dziewczynie.
- A tak właściwie to komu mam dziękować? - Spytała podchodząc. Uśmiechnąłem się.
- Nazywam się Romeo.
- Romeo? - Parsknęła, patrząc na mnie z uniesioną brwią.
- Idiotyczne imię, co?... Mógłbym poznać Twoje, czy mam Cię nazywać "dziewczyną którą uratowałem"?
(Vanessa? Nie mam weny)
- A tak właściwie to komu mam dziękować? - Spytała podchodząc. Uśmiechnąłem się.
- Nazywam się Romeo.
- Romeo? - Parsknęła, patrząc na mnie z uniesioną brwią.
- Idiotyczne imię, co?... Mógłbym poznać Twoje, czy mam Cię nazywać "dziewczyną którą uratowałem"?
(Vanessa? Nie mam weny)
Od Lilith
Milczałam przez jakiś czas aż w końcu odwrócilam się w jego stronę.
-Widziałeś jak się przebierałam?-spytałam cicho.
-Nie,nie widziałem.-powiedział.
-To dobrze..-odetchnęłam z ulgą.
Zaśmiał się i złapał mnie za rękę ciągnąc na łóżko.
-Dobranoc.-powiedział przytulając się do mnie.
-Lucas..-mruknęłam.
-Słucham Lili?-podniósł się delikatnie.
-Nie mogę spać..
Pokręcił głową śmiejąc się.
-No to co robimy?-zapytał.
-Nie wiem..-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
(?)
-Widziałeś jak się przebierałam?-spytałam cicho.
-Nie,nie widziałem.-powiedział.
-To dobrze..-odetchnęłam z ulgą.
Zaśmiał się i złapał mnie za rękę ciągnąc na łóżko.
-Dobranoc.-powiedział przytulając się do mnie.
-Lucas..-mruknęłam.
-Słucham Lili?-podniósł się delikatnie.
-Nie mogę spać..
Pokręcił głową śmiejąc się.
-No to co robimy?-zapytał.
-Nie wiem..-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
(?)
od Lucas'a
Siedziałem w domu i cały czas kartkowałem podręczniki ze szkoły. Nie miałem się ochoty uczuć, no bo tak na prawdę po co?!
-Lucas!-usłyszałem Samanthę
-Tak Sam?-zapytałem
-Zejdź jest obiad!-krzyknęła ponownie z dołu.
Uśmiechnąłem się pod nosem i zerwałem się z krzesła i zbiegłem szybko na dół na obiad. Ale jednak gdy wbiegłem do salonu, niczego nie było na stole.
-Sam czemu kłamiesz-oburzyłem się
-Żebyś pomógł przychodzą do nas dzisiaj państwo Lshand. Wprowadzili się tutaj niedawno z obiema córkami, więc zaprosiliśmy ich na obiad-uśmiechnęła się
-Nie........-mruknąłem zawiedziony
-Tylko masz być miły-rozkazała -Idź się przebrać a my wszystko przygotujemy. Aha przywitasz ich jak przyjdą!-krzyknęła jeszcze gdy wychodziłem na górę.
Szybko przebrałem się w jeansy i jakąś ładną białą koszulę, no cóż musiałem to zrobić bo Samantha mnie poprosiła. Trudno............ale i tak nie lubię gdy sprasza obcych ludzi do nas do domu. Gdy schodziłem już na dół, zadzwonił dzwonek do drzwi, więc się pośpieszyłem i otworzyłem drzwi.
-Dzień dobry. Zapraszam-odpowiedziałem najmilej jak mogłem
Rodzina weszła ,a ja dalej stałem w drzwiach. Samantha wspominała,że mają dwie córki, ale zauważyłem tylko jedną która weszła do środka. Odwróciłem się w stronę ogrodu, a tam stała blondyna ,która patrzyła się na mnie z uśmiechem od ucha do ucha.
-No co się patrzysz-mruknąłem-Lepiej wchodź zanim zatrzasnę Ci te drzwi przed nosem.
Dziewczyna popatrzyła na mnie trochę zdziwiona,ale weszła posłusznie do domu, a ja zamknąłem szybko drzwi.
(Vanessa?)
-Lucas!-usłyszałem Samanthę
-Tak Sam?-zapytałem
-Zejdź jest obiad!-krzyknęła ponownie z dołu.
Uśmiechnąłem się pod nosem i zerwałem się z krzesła i zbiegłem szybko na dół na obiad. Ale jednak gdy wbiegłem do salonu, niczego nie było na stole.
-Sam czemu kłamiesz-oburzyłem się
-Żebyś pomógł przychodzą do nas dzisiaj państwo Lshand. Wprowadzili się tutaj niedawno z obiema córkami, więc zaprosiliśmy ich na obiad-uśmiechnęła się
-Nie........-mruknąłem zawiedziony
-Tylko masz być miły-rozkazała -Idź się przebrać a my wszystko przygotujemy. Aha przywitasz ich jak przyjdą!-krzyknęła jeszcze gdy wychodziłem na górę.
Szybko przebrałem się w jeansy i jakąś ładną białą koszulę, no cóż musiałem to zrobić bo Samantha mnie poprosiła. Trudno............ale i tak nie lubię gdy sprasza obcych ludzi do nas do domu. Gdy schodziłem już na dół, zadzwonił dzwonek do drzwi, więc się pośpieszyłem i otworzyłem drzwi.
-Dzień dobry. Zapraszam-odpowiedziałem najmilej jak mogłem
Rodzina weszła ,a ja dalej stałem w drzwiach. Samantha wspominała,że mają dwie córki, ale zauważyłem tylko jedną która weszła do środka. Odwróciłem się w stronę ogrodu, a tam stała blondyna ,która patrzyła się na mnie z uśmiechem od ucha do ucha.
-No co się patrzysz-mruknąłem-Lepiej wchodź zanim zatrzasnę Ci te drzwi przed nosem.
Dziewczyna popatrzyła na mnie trochę zdziwiona,ale weszła posłusznie do domu, a ja zamknąłem szybko drzwi.
(Vanessa?)
od Lucas'a
Patrzyłem przez chwilę na Lilith, a konkretniej patrzyłem cały czas na jej plecy, bo odwróciła się oczywiście do mnie tyłem. Dźwignąłem się z łóżka i podszedłem do niej od tyłu. Objąłem ją w talii i położyłem głowę na jej ramieniu, tuż przy uchu.
-Nie musisz ukrywać swoich rumieńców. Wyglądasz w tedy słodko-zamruczałem jej do ucha
Lilith wzięłam głęboki wdech podnosząc głowę i patrząc przed siebie, a dokładniej w szafę. Nie odrywała od niej wzroku i dalej miała nieobecny wzrok, a na dodatek oddychała strasznie szybko. Słyszałem bicie jej serca, które za każdym razem przyśpieszało , gdy znajdywałem się blisko niej.
-Lilith-zaśmiałem się cicho.
Zaraz się od niej odsunąłem i przyjrzałem się jej uważnie. Dziewczyna dalej stała do mnie tyłem i milczała.
(?)
-Nie musisz ukrywać swoich rumieńców. Wyglądasz w tedy słodko-zamruczałem jej do ucha
Lilith wzięłam głęboki wdech podnosząc głowę i patrząc przed siebie, a dokładniej w szafę. Nie odrywała od niej wzroku i dalej miała nieobecny wzrok, a na dodatek oddychała strasznie szybko. Słyszałem bicie jej serca, które za każdym razem przyśpieszało , gdy znajdywałem się blisko niej.
-Lilith-zaśmiałem się cicho.
Zaraz się od niej odsunąłem i przyjrzałem się jej uważnie. Dziewczyna dalej stała do mnie tyłem i milczała.
(?)
od Katheriny
Wstałam wcześnie rano i zeszłam na dół, ale oczywiście zaraz z góry zleciał zadowolony Rey.
-A tobie co?-zapytałam zdziwiona
-Dostałem się!-wykrzyknął
Popatrzyłam na niego, jak na totalnego głąba, a ten idiota wziął mnie na ręce i zaczął mnie kręcić.
-Dostałem się na przesłuchania!-krzyknął zadowolony
-Postaw mnie!-warknęłam oburzona
Rey spojrzała na mnie już bez entuzjazmu i postawił mnie na ziemię, zszokowany, a zaraz delikatnie odsunął się ode mnie.
-To dobrze, ale nie przesadzaj z ekscytacją -mruknęłam
-Kath, co Ci no?-powiedział zawiedziony
-Nic, jestem normalna-odparłam
Zjadałam szybko śniadanie i zebrałam się do wyjścia. Rey oczywiście nadal latał po domu zadowolony, jednak udało mi się od niego jakoś wyrwać. Wyszłam szybko od niego i poszłam w stronę parku. Jednak coś odwróciło moją uwagę. Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Gdy odwróciłam się ujrzałam jakąś dziewczyną, która non stop patrzyła się na mnie.Rozejrzałam się dookoła i szybko znalazłam się obok niej.
-Czemu mnie tak obserwujesz?-warknęłam
(Cornelia?)
-A tobie co?-zapytałam zdziwiona
-Dostałem się!-wykrzyknął
Popatrzyłam na niego, jak na totalnego głąba, a ten idiota wziął mnie na ręce i zaczął mnie kręcić.
-Dostałem się na przesłuchania!-krzyknął zadowolony
-Postaw mnie!-warknęłam oburzona
Rey spojrzała na mnie już bez entuzjazmu i postawił mnie na ziemię, zszokowany, a zaraz delikatnie odsunął się ode mnie.
-To dobrze, ale nie przesadzaj z ekscytacją -mruknęłam
-Kath, co Ci no?-powiedział zawiedziony
-Nic, jestem normalna-odparłam
Zjadałam szybko śniadanie i zebrałam się do wyjścia. Rey oczywiście nadal latał po domu zadowolony, jednak udało mi się od niego jakoś wyrwać. Wyszłam szybko od niego i poszłam w stronę parku. Jednak coś odwróciło moją uwagę. Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Gdy odwróciłam się ujrzałam jakąś dziewczyną, która non stop patrzyła się na mnie.Rozejrzałam się dookoła i szybko znalazłam się obok niej.
-Czemu mnie tak obserwujesz?-warknęłam
(Cornelia?)
Od Lilith
Śniło mi się..co mi się śniło? A tak..pełno piesków i kotków..zawsze mam takie przesłodzone sny. Jednak w końcu się obudziłam a przede mną leżał słodko śpiący Lucas.
Uśmiechnęłam się delikatnie i podniosłam z łóżka i podeszłam do swojej szafy..wyjęłam z niej koszulę nocną i szybko się przebrałam mając nadzieję że Lucas się nie obudził. Odetchnęłam z ulgą gdy się przebrałam. Jednak gdy się odwróciłam..Lucas siedział po turecku na łóżku z głupim uśmiechem. Stałam jak wryta z wielkimi rumieńcami.
-Czy ty...-zacięłam się.-Od ilu nie śpisz..?
-Czy to ważne?-zachichotał.
Odwróciłam się do niego plecami by nie zostrzegł tego jak się rumienię.
(? ;3)
Uśmiechnęłam się delikatnie i podniosłam z łóżka i podeszłam do swojej szafy..wyjęłam z niej koszulę nocną i szybko się przebrałam mając nadzieję że Lucas się nie obudził. Odetchnęłam z ulgą gdy się przebrałam. Jednak gdy się odwróciłam..Lucas siedział po turecku na łóżku z głupim uśmiechem. Stałam jak wryta z wielkimi rumieńcami.
-Czy ty...-zacięłam się.-Od ilu nie śpisz..?
-Czy to ważne?-zachichotał.
Odwróciłam się do niego plecami by nie zostrzegł tego jak się rumienię.
(? ;3)
od Katheriny
-Jasne, oczywiście. Chevy bądź tak łaskawa i zabierz nas z lotniska-powiedziałam i uśmiechnęłam się chytrze pod nosem.
-Bardzo śmieszne-prychnął Romeo
Uśmiechnęłam się ponownie, aż mężczyzna w końcu ruszył samochodem dość szybko.Już tym razem nie przeszkadzała mi ta jego muzyka, jakby to powiedzieć , przyzwyczaiłam się do tego.
-Chyba bardziej Ci zależy na Chevy niż na laskach w bikini-zaśmiałam się
-Skąd możesz to niby wiedzieć?-zapytał
-Widać-odparłam poważnie
-Ale zawsze można się pobawić prawda i popatrzeć na ładne dziewczyny -dodał z uśmiechem
-Aha....-skinęłam głową trochę zdziwiona
Odwróciłam od niego wzrok i popatrzyłam na drogę przed nami, w końcu po paru minutach dotarliśmy pod mój ukochany dom. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do bagażnika, a następnie wzięłam swoją torbę i zamknęłam auto. Podeszłam jeszcze raz do przodu i popatrzyłam na Romeo, który miał otwarte drzwi.
-Dziękuję za ciekawą przygodę-zaśmiałam się-Jak chcesz to możesz na chwilę wejść.......
(?)
-Bardzo śmieszne-prychnął Romeo
Uśmiechnęłam się ponownie, aż mężczyzna w końcu ruszył samochodem dość szybko.Już tym razem nie przeszkadzała mi ta jego muzyka, jakby to powiedzieć , przyzwyczaiłam się do tego.
-Chyba bardziej Ci zależy na Chevy niż na laskach w bikini-zaśmiałam się
-Skąd możesz to niby wiedzieć?-zapytał
-Widać-odparłam poważnie
-Ale zawsze można się pobawić prawda i popatrzeć na ładne dziewczyny -dodał z uśmiechem
-Aha....-skinęłam głową trochę zdziwiona
Odwróciłam od niego wzrok i popatrzyłam na drogę przed nami, w końcu po paru minutach dotarliśmy pod mój ukochany dom. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do bagażnika, a następnie wzięłam swoją torbę i zamknęłam auto. Podeszłam jeszcze raz do przodu i popatrzyłam na Romeo, który miał otwarte drzwi.
-Dziękuję za ciekawą przygodę-zaśmiałam się-Jak chcesz to możesz na chwilę wejść.......
(?)
od Lucas'a
Uśmiechnąłem się pod nosem i dalej ją do siebie przytulałem oraz kołysałem nami spokojnie i delikatnie.
Nagle usłyszałem,że po korytarzu ktoś się kręci. Razem z Lilith siedzieliśmy cicho i spokojnie. Zauważyłem cień Shay'a obok drzwi dziewczyny, jednak zaraz zniknął i usłyszeliśmy tylko zamykanie się innych drzwi do pokoju. Uśmiechnąłem się tylko w stronę Lili i pocałowałem ją w czoło. Dziewczyna już powoli zasypiała, miała cały czas zamknięte oczy. Przyglądałem się jej przez dłuższą chwilę, aż doszedłem do wniosku, że zasnęła. Myślałem,że nie zaśnie a jednak xD. Położyłem ją delikatnie na łóżku, a sam położyłem się spokojnie obok niej. Wpatrywałem się w nią, jak słodko wygląda i niewinne podczas snu.
(?)
Nagle usłyszałem,że po korytarzu ktoś się kręci. Razem z Lilith siedzieliśmy cicho i spokojnie. Zauważyłem cień Shay'a obok drzwi dziewczyny, jednak zaraz zniknął i usłyszeliśmy tylko zamykanie się innych drzwi do pokoju. Uśmiechnąłem się tylko w stronę Lili i pocałowałem ją w czoło. Dziewczyna już powoli zasypiała, miała cały czas zamknięte oczy. Przyglądałem się jej przez dłuższą chwilę, aż doszedłem do wniosku, że zasnęła. Myślałem,że nie zaśnie a jednak xD. Położyłem ją delikatnie na łóżku, a sam położyłem się spokojnie obok niej. Wpatrywałem się w nią, jak słodko wygląda i niewinne podczas snu.
(?)
Od Caroline
-Myślisz,że boję się marnego pistoletu? -uniosłam brew.Zdawałam sobie
sprawę ,że jestem szybsza,silniejsza i zręczniejsza od ludzi,ale nie
miałam świadomości kim on jest.Z wampirzą umiejętnością szybszego
odbierania przedmiotów niż ludzie wyrwałam mu rewolwer z rąk.
-To może tak bez broni-uśmiechnęłam się.Widziałam,że chce wyciągnąć kolejny rewolwer,ale byłam szybsza i wyprzedziłam go.Teraz to ja miałam przewagę.Przynajmniej tak myślałam.
-Na razie nie mam ochoty na zabawę-powiedział,a potem jego oczy zanurzyły się jakby w mroku.Stałam bezwładnie nie mogąc poruszyć żadnym mięśniem.Nie mogłam nawet się odezwać.Pomyślałam:
-"Co to do cho*ery ma znaczyć?"-wtedy on odpowiedział w mojej głowie:
-"Jestem demonem,a teraz oddaj rewolwery"-czułam,że muzę to zrobić,ale moja wola była silniejsza od jego mocy.Nie dałam mu tych rewolwerów,upuściłam je.Widziałam zdziwienie malowane na jego twarzy.Jego oczy powoli odzyskiwały blask i naturalny wygląd,a ja przy okazji władze nad własnym ciałem.Zagryzłam wargi i usiadłam na jego łóżku.
-Nie będziesz pytać? O demonie i tak dalej? A ja nie będę musiał gadać tej nudnej historyjki?-zapytał z rozczarowaniem i pretensją.
-Stwierdziłam,że nie lubisz odpowiadać na moje pytania.Poza tym wiem co nieco o demonach.
-Ok.Ty nie pytasz ja wrócę do pytania.Dlaczego goniła cię policja?-zapytał patrząc mi w oczy.Ja przewróciłam oczami i przełknęłam ślinę.
-Jestem wampirem.Czasami moja natura bierze górę.Rozumiesz?-zapytałam po czym warknęłam pod nosem- Jasne,że nie.Arogant.
-No więc pożywiłam się człowiekiem do tego stopnia,ze musiała zabrać go karetka.Do kostnicy.Staram się opanowywać głód,ale jakoś ostatnio mi to nie wychodzi.
-Dziecku zachciało się słodyczy,chwyciło lizaka i nawet nie oddało patyczka.Nie ładnie.Tatuś jest rozczarowany.-zaśmiał się z ironią w głosie
-Myślisz,że to jest śmieszne? Zacznę zabijać ludzi jak pierwsze wampiry.Czasami mam takie uczucie,że nie posiadam sumienia,ale to czasami w porównaniu do ciebie.Teraz przez kilka miesięcy muszę się ukrywać.Chodzić w cieniu innych,ale nie chodzić wcale.Ja nie lubię izolatki,ale czasami wole się poświęcić dla dobra innych. Potrzebuje kogoś aby pomógł mi zapanować nad głodem,ale teraz nie ma takich osób.-stwierdziłam spoglądając co chwile na jego twarz.
-I może powiesz,że jeszcze cię suszy w gardle?-ja nie odpowiedziałam.Starałam się nie myśleć o krwi,bo zaatakowałabym pokojówkę,która właśnie przechodziła holem,obok naszych drzwi.
-Wybacz,ale będziesz na mnie skazany.-powiedziałam udając,ze nie słyszę poprzedniego pytania.
-co chcesz przez to powiedzieć?-zmierzył mnie złowrogo wzrokiem
-Wiem,że nie lubisz gości,bo wcale nie jesteś gościnny.Nie lubisz mnie.
-Skąd ten pomysł?-przerwał mi sarkazmem,zmierzyłam go wzrokiem po czym kontynuowałam myśl.
-Nie lubisz mnie nie wiem,może przez kolor włosów,ale to ty przygarnąłeś zagubionego i głodnego szczeniaka,który dzięki twojej rozmowie wcale nie jest syty tylko jeszcze bardziej pragnie krwi.
-Piękna metafora.Czyli teraz piesek chce załatwić się na moim dywanie?-uśmiechnął się.
-Ty dopiero masz poczucie humoru.Uznam to jako twoją zgodę.
(Romeo?)
-To może tak bez broni-uśmiechnęłam się.Widziałam,że chce wyciągnąć kolejny rewolwer,ale byłam szybsza i wyprzedziłam go.Teraz to ja miałam przewagę.Przynajmniej tak myślałam.
-Na razie nie mam ochoty na zabawę-powiedział,a potem jego oczy zanurzyły się jakby w mroku.Stałam bezwładnie nie mogąc poruszyć żadnym mięśniem.Nie mogłam nawet się odezwać.Pomyślałam:
-"Co to do cho*ery ma znaczyć?"-wtedy on odpowiedział w mojej głowie:
-"Jestem demonem,a teraz oddaj rewolwery"-czułam,że muzę to zrobić,ale moja wola była silniejsza od jego mocy.Nie dałam mu tych rewolwerów,upuściłam je.Widziałam zdziwienie malowane na jego twarzy.Jego oczy powoli odzyskiwały blask i naturalny wygląd,a ja przy okazji władze nad własnym ciałem.Zagryzłam wargi i usiadłam na jego łóżku.
-Nie będziesz pytać? O demonie i tak dalej? A ja nie będę musiał gadać tej nudnej historyjki?-zapytał z rozczarowaniem i pretensją.
-Stwierdziłam,że nie lubisz odpowiadać na moje pytania.Poza tym wiem co nieco o demonach.
-Ok.Ty nie pytasz ja wrócę do pytania.Dlaczego goniła cię policja?-zapytał patrząc mi w oczy.Ja przewróciłam oczami i przełknęłam ślinę.
-Jestem wampirem.Czasami moja natura bierze górę.Rozumiesz?-zapytałam po czym warknęłam pod nosem- Jasne,że nie.Arogant.
-No więc pożywiłam się człowiekiem do tego stopnia,ze musiała zabrać go karetka.Do kostnicy.Staram się opanowywać głód,ale jakoś ostatnio mi to nie wychodzi.
-Dziecku zachciało się słodyczy,chwyciło lizaka i nawet nie oddało patyczka.Nie ładnie.Tatuś jest rozczarowany.-zaśmiał się z ironią w głosie
-Myślisz,że to jest śmieszne? Zacznę zabijać ludzi jak pierwsze wampiry.Czasami mam takie uczucie,że nie posiadam sumienia,ale to czasami w porównaniu do ciebie.Teraz przez kilka miesięcy muszę się ukrywać.Chodzić w cieniu innych,ale nie chodzić wcale.Ja nie lubię izolatki,ale czasami wole się poświęcić dla dobra innych. Potrzebuje kogoś aby pomógł mi zapanować nad głodem,ale teraz nie ma takich osób.-stwierdziłam spoglądając co chwile na jego twarz.
-I może powiesz,że jeszcze cię suszy w gardle?-ja nie odpowiedziałam.Starałam się nie myśleć o krwi,bo zaatakowałabym pokojówkę,która właśnie przechodziła holem,obok naszych drzwi.
-Wybacz,ale będziesz na mnie skazany.-powiedziałam udając,ze nie słyszę poprzedniego pytania.
-co chcesz przez to powiedzieć?-zmierzył mnie złowrogo wzrokiem
-Wiem,że nie lubisz gości,bo wcale nie jesteś gościnny.Nie lubisz mnie.
-Skąd ten pomysł?-przerwał mi sarkazmem,zmierzyłam go wzrokiem po czym kontynuowałam myśl.
-Nie lubisz mnie nie wiem,może przez kolor włosów,ale to ty przygarnąłeś zagubionego i głodnego szczeniaka,który dzięki twojej rozmowie wcale nie jest syty tylko jeszcze bardziej pragnie krwi.
-Piękna metafora.Czyli teraz piesek chce załatwić się na moim dywanie?-uśmiechnął się.
-Ty dopiero masz poczucie humoru.Uznam to jako twoją zgodę.
(Romeo?)
Od Wiktora
- Nie powiedziałem nic o tym,że brzydko śpiewa...- westchnąłem - Nie interesuje mnie to szczerze mówiąc - dodałem podnosząc się z ławki .
Podniosły się jakby razem ze mną.Zabrałem rzeczy z ziemi ,założyłem torbę na ramię i ruszyłem w kierunku wyjścia z parku.
- Ja idę.Do zobaczenia - powiedziałem przez ramię - Może - dodałem cichutko.
(?)
Podniosły się jakby razem ze mną.Zabrałem rzeczy z ziemi ,założyłem torbę na ramię i ruszyłem w kierunku wyjścia z parku.
- Ja idę.Do zobaczenia - powiedziałem przez ramię - Może - dodałem cichutko.
(?)
Od Corneli
Hmm...czyli jednak ! Zorientował się ! A myślałam że jest trochę mniej spostrzegawczy. Vanessa doskonale słyszała to o co on zapytał, spojrzała na niego i za raz poprawiając kaptur na głowie pokiwała głową, ale to bardziej oznaczało "nie"
- No przecież widzę...-powiedział poirytowany że tak go ściemniamy. Dmuchnęłam sobie w grzywkę która zachodziła mi na oczy i za raz uśmiechnęłam się.
-To po co pytasz ? Nie jest jakąś wielką gwiazdą i tak też się nie zachowuje więc nie bądź skończonym idiotą i nie gadaj że śpiewa beznadziejnie..
-A jak bym chciał wyrazić własne zdanie.
-Wyrażaj. Już wiele gazet się na ten temat wyraziło, jeden zbuntowany człowiek nie robi różnicy.-powiedziała Vanessa, a on zerknął na nią kontem oka nie za bardzo zadowolony.
-Ej tylko się nie pozabijajcie...-zachichotałam
(?)
- No przecież widzę...-powiedział poirytowany że tak go ściemniamy. Dmuchnęłam sobie w grzywkę która zachodziła mi na oczy i za raz uśmiechnęłam się.
-To po co pytasz ? Nie jest jakąś wielką gwiazdą i tak też się nie zachowuje więc nie bądź skończonym idiotą i nie gadaj że śpiewa beznadziejnie..
-A jak bym chciał wyrazić własne zdanie.
-Wyrażaj. Już wiele gazet się na ten temat wyraziło, jeden zbuntowany człowiek nie robi różnicy.-powiedziała Vanessa, a on zerknął na nią kontem oka nie za bardzo zadowolony.
-Ej tylko się nie pozabijajcie...-zachichotałam
(?)
niedziela, 29 czerwca 2014
Od Vanessy
-Batmanem ?-spojrzałam na chłopaka trochę z ciekawością jednocześnie nie zrozumiale. Skrzywiłam się delikatnie i za raz uśmiechnęłam. Na szczęście "mój wybawca" zdążył w porę i ci ....ci co już leżeli albo pochowali się we wszystkich możliwych zakątkach nie zdążyli mi jeszcze nic zrobić, a nie powiem sukienkę miałam dość krótką. Spojrzałam swoimi czarnymi paczadełkami na chłopaka.
-Batman był bardziej widowiskowy..
-Słucham !? Obrażasz w tym momencie moje...
-Możesz być supermenem, pasuje ?
-Nie ...
-Przykro mi, nie masz jeszcze tego super autka..
-A skąd wiesz że nie mam ?-zachichotał i zerknął na mnie z pod delikatnie zmierzwionej czuprynki. Jego oczy błyszczały, a było już dosyć ciemno.- Może chcesz się przekonać ?
-Za raz znowu ktoś będzie musiał mnie ratować...-powiedziałam ściągając troszeczkę czarną opinająca mnie sukienkę na dół.
-Myślisz że cię zgwałcę...? Dobre..
-Nie, ale widzę że jesteś bardziej pomysłowy ode mnie. A tak właściwie to komu mam dziękować ?-powiedziałam podchodząc do chłopaka
(Romeo ?)
-Batman był bardziej widowiskowy..
-Słucham !? Obrażasz w tym momencie moje...
-Możesz być supermenem, pasuje ?
-Nie ...
-Przykro mi, nie masz jeszcze tego super autka..
-A skąd wiesz że nie mam ?-zachichotał i zerknął na mnie z pod delikatnie zmierzwionej czuprynki. Jego oczy błyszczały, a było już dosyć ciemno.- Może chcesz się przekonać ?
-Za raz znowu ktoś będzie musiał mnie ratować...-powiedziałam ściągając troszeczkę czarną opinająca mnie sukienkę na dół.
-Myślisz że cię zgwałcę...? Dobre..
-Nie, ale widzę że jesteś bardziej pomysłowy ode mnie. A tak właściwie to komu mam dziękować ?-powiedziałam podchodząc do chłopaka
(Romeo ?)
Od Wiktora
- Wiktor.,...Red - poprawiłem się od razu - Jestem Red - dodałem bardziej pewnie spoglądając na nie.
- Aha - odparły na raz obie.Chyłkiem przyjrzałem się lepiej tej drugiej - blondynce.Widziałem ją niby gdzieś w telewizji,wielka piosenkarka,nie przepadałem za taką muzyką.
- Ta dziewczyna obok ciebie to jakaś piosenkarka czy coś? - zapytałem,żeby się upewnić.
(?)
- Aha - odparły na raz obie.Chyłkiem przyjrzałem się lepiej tej drugiej - blondynce.Widziałem ją niby gdzieś w telewizji,wielka piosenkarka,nie przepadałem za taką muzyką.
- Ta dziewczyna obok ciebie to jakaś piosenkarka czy coś? - zapytałem,żeby się upewnić.
(?)
Od Romeo
Na tej wyspie nie da się nudzić. Pomijając plaże z ładnymi widokami (a
tu wcale nie chodzi mi o morze czy zachód słońca) są jeszcze kluby z
jeszcze piękniejszymi widokami. Ale postanowiłem być grzeczny, czyli
oberwałem w pysk od jednego faceta. Nie zastrzeliłem go, bo po pierwsze:
było to miejsce publiczne. Po drugie: stałbym się i tutaj poszukiwany
przez policję a to fajne nie jest. Po trzecie: nie miałem broni, ale to
dobrze bo wpakowałbym mu kulkę, tak dla zasady. Oczywiście ja również
dałem mu w pysk, łamiąc nos dupkowi.
Ale to było wczoraj. Dziś miałem trochę inny plan. Wykończyłem demona, a dokładniej posłałem go do piekła, pojeździłem po okolicy, wykurzyłem ducha z domu jakiejś dziewczyny co mnie o to poprosiła bo dowiedziała się kim jestem i właśnie rozmawiam z przyjacielem przez telefon, który jest aniołem i... nie do końca kuma ludzi. No tak. Zszedł z nieba dosyć niedawno. Kocham tego gościa, ale mówi jak Yoda.
- Czy to nie zabawne jak demon i anioł sobie rozmawiają przez komórkę? - Spytałem, parskając śmiechem.
- Romeo, to wcale zabawne nie jest! Powiedział mi głos, że minuty mi się skończą niebawem - Odpowiedział nieco zdenerwowany. Mówiłem, że gada jak Yoda. Jeszcze brakuje by zaczął coś pleć o ciemnej stronie mocy. Nagle usłyszałem coś dziwnego w słuchawce i nagle się rozłączył. Ej, no! No nieważne. Po kilku minutach od rozmowy, zauważyłem coś. Jakiś gości dręczyło dziewczynę. Wyszedłem z samochodu by zainterweniować. Cóż, to akurat moja p*******a robota, bo dręczyciele byli nadnaturalnymi stworzeniami. Poszedłem tam. Zagwizdałem głośno by zwrócić na siebie uwagę. Odwrócił się jeden.
- A ty tu czego?
- Bawię się w bohatera, a co? - Uniosłem brew.
- Wynocha - Mruknął jeden. Wyjąłem colta, i go pokazałem wszystkim. Cofneli się, ale nie dali się przestraszyć. Jeden z nich szedł na mnie. Z łatwością powaliłem go na ziemię, bez użycia broni. Zemdlał od uderzenia. Jak słodko śpi! Drugiemu wytrąciłem nóż z ręki i uderzyłem go kolbą od rewolweru w głowę. Padł. Trzeci już zwiał.
- Jestem batmanem - Rzuciłem żartobliwie, uśmiechając się wesoło i przyglądając się dziewczynie.
( Vanessa?)
Ale to było wczoraj. Dziś miałem trochę inny plan. Wykończyłem demona, a dokładniej posłałem go do piekła, pojeździłem po okolicy, wykurzyłem ducha z domu jakiejś dziewczyny co mnie o to poprosiła bo dowiedziała się kim jestem i właśnie rozmawiam z przyjacielem przez telefon, który jest aniołem i... nie do końca kuma ludzi. No tak. Zszedł z nieba dosyć niedawno. Kocham tego gościa, ale mówi jak Yoda.
- Czy to nie zabawne jak demon i anioł sobie rozmawiają przez komórkę? - Spytałem, parskając śmiechem.
- Romeo, to wcale zabawne nie jest! Powiedział mi głos, że minuty mi się skończą niebawem - Odpowiedział nieco zdenerwowany. Mówiłem, że gada jak Yoda. Jeszcze brakuje by zaczął coś pleć o ciemnej stronie mocy. Nagle usłyszałem coś dziwnego w słuchawce i nagle się rozłączył. Ej, no! No nieważne. Po kilku minutach od rozmowy, zauważyłem coś. Jakiś gości dręczyło dziewczynę. Wyszedłem z samochodu by zainterweniować. Cóż, to akurat moja p*******a robota, bo dręczyciele byli nadnaturalnymi stworzeniami. Poszedłem tam. Zagwizdałem głośno by zwrócić na siebie uwagę. Odwrócił się jeden.
- A ty tu czego?
- Bawię się w bohatera, a co? - Uniosłem brew.
- Wynocha - Mruknął jeden. Wyjąłem colta, i go pokazałem wszystkim. Cofneli się, ale nie dali się przestraszyć. Jeden z nich szedł na mnie. Z łatwością powaliłem go na ziemię, bez użycia broni. Zemdlał od uderzenia. Jak słodko śpi! Drugiemu wytrąciłem nóż z ręki i uderzyłem go kolbą od rewolweru w głowę. Padł. Trzeci już zwiał.
- Jestem batmanem - Rzuciłem żartobliwie, uśmiechając się wesoło i przyglądając się dziewczynie.
( Vanessa?)
Od Corneli
Spojrzałyśmy obie na tego kolesia. Zachowywał się troszeczkę dziwnie. Przyjrzałam mu się dokładnie aż w końcu zobaczyłam lekko poobijaną, siną rękę i czerwony policzek.
-Czy coś się stało ? -zapytałam dość troskliwie, jednak chłopak nie zamierzał odpowiadać. To całkowicie zrozumiałe. Skoro coś się działo z pewnością nie chciał o tym mówic obcym.
-Cornelia, chodźmy..-powiedziała Vanessa wstając i w tym momencie chłopak podniósł lekko wzrok na moją siostrę, która spojrzała w jego stronę swoim zwykłym, bezuczuciowym spojrzeniem.
-Kim wy jesteście ?-zapytał całkiem z innej beczki. Eeee...podejrzewam że chłopak jej nie rozpoznał. Może z jednej strony dobrze.
-Cornelia.-przedstawiłam się, ale za chwile poprawiłam-....Lshand.-dodałam nazwisko.-Możesz mi mówić Corn. A ty jesteś ...?
(?)
-Czy coś się stało ? -zapytałam dość troskliwie, jednak chłopak nie zamierzał odpowiadać. To całkowicie zrozumiałe. Skoro coś się działo z pewnością nie chciał o tym mówic obcym.
-Cornelia, chodźmy..-powiedziała Vanessa wstając i w tym momencie chłopak podniósł lekko wzrok na moją siostrę, która spojrzała w jego stronę swoim zwykłym, bezuczuciowym spojrzeniem.
-Kim wy jesteście ?-zapytał całkiem z innej beczki. Eeee...podejrzewam że chłopak jej nie rozpoznał. Może z jednej strony dobrze.
-Cornelia.-przedstawiłam się, ale za chwile poprawiłam-....Lshand.-dodałam nazwisko.-Możesz mi mówić Corn. A ty jesteś ...?
(?)
od Romeo
Samoloty. Ah, jak ja ich nienawidzę! Nie mam lęku wysokości, ale te
cholerne latające puszki są jak pułapki, które tylko czekają by zamknąć w
swoje sidła i zanurkować w dół, mordując wszystkich w środku. Maszyny
zagłady! Nie, nie przesadzam.
- Mieliśmy farta - Mruknąłem na obronę swojego lęku. Kath tylko parsknęła śmiechem. Jak to się stało, że samochód do nas tak szybko dotarł: nie wiem. Mają jakiś teleport? Nie wiem. Wiem, że jeśli mają, to zabieram się razem z autkiem. Tak na wszelki wypadek. Wsiedliśmy do niego. Po kilku godzinach lotu byłem stęskniony, jak za dzieckiem. Nie mówiąc, że musiałem ją oddać do obcych ludzi na czas przewozu! Na szczęście nie zarysowali jej. W innym wypadku leżeli by w szpitalu, na oddziele intensywnej terapii.
- Moja chevy. - Odpaliłem silnik, a w około rozległ się głośny dźwięk, który uwielbiałem - Wsłuchaj się w silnik.... Słyszałaś kiedyś coś piękniejszego?
- Może zostawić Was na chwilę samych? - Spytała, a ja zrobiłem smutną minę.
- Nie słuchaj jej, kochanie. Ona nas po prostu nie rozumie - Rzekłem troskliwie.
( Kath? )
- Mieliśmy farta - Mruknąłem na obronę swojego lęku. Kath tylko parsknęła śmiechem. Jak to się stało, że samochód do nas tak szybko dotarł: nie wiem. Mają jakiś teleport? Nie wiem. Wiem, że jeśli mają, to zabieram się razem z autkiem. Tak na wszelki wypadek. Wsiedliśmy do niego. Po kilku godzinach lotu byłem stęskniony, jak za dzieckiem. Nie mówiąc, że musiałem ją oddać do obcych ludzi na czas przewozu! Na szczęście nie zarysowali jej. W innym wypadku leżeli by w szpitalu, na oddziele intensywnej terapii.
- Moja chevy. - Odpaliłem silnik, a w około rozległ się głośny dźwięk, który uwielbiałem - Wsłuchaj się w silnik.... Słyszałaś kiedyś coś piękniejszego?
- Może zostawić Was na chwilę samych? - Spytała, a ja zrobiłem smutną minę.
- Nie słuchaj jej, kochanie. Ona nas po prostu nie rozumie - Rzekłem troskliwie.
( Kath? )
od Romeo - do Caroline
Włączyłem muzykę na fula w samochodzie. Rock wydobył się z głośników.
Leciał akurat AC/DC, czyli mój ulubiony zespół. Byłem zmęczony
pytaniami, więc postanowiłem udawać, że jej nie słyszę. Tak, jaki ja
wredny.
- Co?! Zagłusza Cię muzyka! - Przekrzyknąłem piosenkę i uśmiechnąłem się tryumfalnie. Przyśpieszyłem, zmuszając moją kochaną Impalę do maksymalnej prędkości jaką osiąga. Nie była może pokaźna, ale wyrozumiałości, ona jest starsza od dziewczyny obok, a przypominam, że stare samochody nie były super wypasionymi furami. Szczególnie te z 1967 roku. Zatrzymałem się dopiero przed motelem, w którym aktualnie mieszkam. Wyłączyłem silnik i wyszedłem z samochodu. Oburzona blondi również opuściła go.
- Kim ty w ogóle jesteś?!
- To ja tu zadaję pytania - Rzuciłem łapiąc ją za rękę i ciągnąc do swojego pokoju nr. 111. Był bardzo mały, ale wystarczający. Przecież spędzam tu jedynie czas, w którym śpię.
- Dlaczego Cię szukali? - Spytałem, a ona uniosła brew - Nie mnie. Ciebie. Czyli wiedzą kim jesteś. Więc?
Nie patrzyłem na nią, bo właśnie wyjmowałem colta (rewolwer) za paska, tak by postraszyć. W końcu zerknąłem na nią, oczekując odpowiedzi.
(Caroline?)
- Co?! Zagłusza Cię muzyka! - Przekrzyknąłem piosenkę i uśmiechnąłem się tryumfalnie. Przyśpieszyłem, zmuszając moją kochaną Impalę do maksymalnej prędkości jaką osiąga. Nie była może pokaźna, ale wyrozumiałości, ona jest starsza od dziewczyny obok, a przypominam, że stare samochody nie były super wypasionymi furami. Szczególnie te z 1967 roku. Zatrzymałem się dopiero przed motelem, w którym aktualnie mieszkam. Wyłączyłem silnik i wyszedłem z samochodu. Oburzona blondi również opuściła go.
- Kim ty w ogóle jesteś?!
- To ja tu zadaję pytania - Rzuciłem łapiąc ją za rękę i ciągnąc do swojego pokoju nr. 111. Był bardzo mały, ale wystarczający. Przecież spędzam tu jedynie czas, w którym śpię.
- Dlaczego Cię szukali? - Spytałem, a ona uniosła brew - Nie mnie. Ciebie. Czyli wiedzą kim jesteś. Więc?
Nie patrzyłem na nią, bo właśnie wyjmowałem colta (rewolwer) za paska, tak by postraszyć. W końcu zerknąłem na nią, oczekując odpowiedzi.
(Caroline?)
Od Lilith
-No dobrze..-uśmiechnęłam się.
Odwzajemnił uśmiech zadowolony i przytulił mnie mocniej.
Czując bijące od niego przyjemne ciepełko zamknęłam oczy.
Delikatnie nami kołysał przez co stałam się śpiąca.
-Czy ty chcesz żebym zasnęła?-mruknęłam.
-Nie..-uśmiechnął się.
-Kłamca..-pokręciłam głową uśmiechając się.
-Przestać?-spytał.
-Nie.-zaprotestowałam.
(?)
Odwzajemnił uśmiech zadowolony i przytulił mnie mocniej.
Czując bijące od niego przyjemne ciepełko zamknęłam oczy.
Delikatnie nami kołysał przez co stałam się śpiąca.
-Czy ty chcesz żebym zasnęła?-mruknęłam.
-Nie..-uśmiechnął się.
-Kłamca..-pokręciłam głową uśmiechając się.
-Przestać?-spytał.
-Nie.-zaprotestowałam.
(?)
od Katheriny
Spojrzałam zszokowana na mężczyznę, jednak zaraz zaczęłam się cicho z niego śmiać. Romeo szybko przeniósł swój wzrok na mnie i miał minę jakby sam siebie pytał, o co mi chodzi.
-No co?-zapytał
-Nic, nic. Ciekawe zamierzenia masz-mruknęłam cicho
-No wiem o tym -uśmiechnął się chytrze w moją stronę.
Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale zaraz oboje zaczęliśmy się przygotowywać do drogi powrotnej. Spakowałam się sprawnie i szybko, a następnie wysuszyłam swoje włosy , bym nie miała ich mokrych podczas podróży. W końcu zebraliśmy się z motelu i wyjechaliśmy równie szybko co się tutaj znaleźliśmy. Pojechaliśmy na lotnisko i wsiedliśmy po godzinie do samolotu i usiedliśmy na naszych miejscach. Jak zwykle Romeo panikował przez cały lot i odetchnął z wielką ulgą, gdy tylko samolot znalazł się na ziemi. Wysiedliśmy szybko,a ja zabrałam nasze bagaże i zapakowaliśmy je do bagażnika.
-Nie było tak źle,w tym samolocie?-zapytałam rozbawiona
(?)
-No co?-zapytał
-Nic, nic. Ciekawe zamierzenia masz-mruknęłam cicho
-No wiem o tym -uśmiechnął się chytrze w moją stronę.
Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale zaraz oboje zaczęliśmy się przygotowywać do drogi powrotnej. Spakowałam się sprawnie i szybko, a następnie wysuszyłam swoje włosy , bym nie miała ich mokrych podczas podróży. W końcu zebraliśmy się z motelu i wyjechaliśmy równie szybko co się tutaj znaleźliśmy. Pojechaliśmy na lotnisko i wsiedliśmy po godzinie do samolotu i usiedliśmy na naszych miejscach. Jak zwykle Romeo panikował przez cały lot i odetchnął z wielką ulgą, gdy tylko samolot znalazł się na ziemi. Wysiedliśmy szybko,a ja zabrałam nasze bagaże i zapakowaliśmy je do bagażnika.
-Nie było tak źle,w tym samolocie?-zapytałam rozbawiona
(?)
od Lucas'a
Popatrzyłem na nią trochę smutny, a ona przyjrzała mi się i pocałowała mnie namiętnie.
-O co chodzi?-zapytała
-O nic-zaśmiałem się
Objąłem ją delikatnie i przyciągnąłem do siebie, delikatnie całując.
-Na pewno? Może liczyłeś na coś więcej co?-zapytała chytrze
-Ja? Ja miałbym na coś takiego liczyć? Raczej nie-uśmiechnąłem się
-A to niby dla czego?-zapytała zaciekawiona
-Bo to ty jesteś ze mną w pokoju-odparłem złośliwie
-No wiesz co......-naburmuszyła się
-Co kochanie?-uśmiechnąłem się do niej zadowolony, a zaraz pocałowałem ją ponownie
Przyglądałem jej się cały czas, a Lilith nadal miała tą swoją naburmuszoną minkę.
-Oj nie gniewaj się no-poprosiłem
(?)
-O co chodzi?-zapytała
-O nic-zaśmiałem się
Objąłem ją delikatnie i przyciągnąłem do siebie, delikatnie całując.
-Na pewno? Może liczyłeś na coś więcej co?-zapytała chytrze
-Ja? Ja miałbym na coś takiego liczyć? Raczej nie-uśmiechnąłem się
-A to niby dla czego?-zapytała zaciekawiona
-Bo to ty jesteś ze mną w pokoju-odparłem złośliwie
-No wiesz co......-naburmuszyła się
-Co kochanie?-uśmiechnąłem się do niej zadowolony, a zaraz pocałowałem ją ponownie
Przyglądałem jej się cały czas, a Lilith nadal miała tą swoją naburmuszoną minkę.
-Oj nie gniewaj się no-poprosiłem
(?)
od Romeo
Podczas jej nie obecności jeszcze raz oczyściłem ranę, po czym założyłem
czarną koszulkę, a na nią kurtkę skórzaną. Wstałem z lekkim trudem.
Cóż, zostałem nieźle drapnięty i jeszcze zarobiłem parę ciosów. Ale
miałem już przecież gorsze obrażenia, więc nie będę się nad sobą
rozczulać. Dokończyłem wódkę z piersiówki, po czym sprawdziłem naboje w
colcie, lekko oczyściłem go, tak że aż lśnił i schowałem go za paskiem. O
broń trzeba dbać przecież. Właśnie dzięki mojej dokładności jeszcze
nigdy się nie zacięła i mnie zawiodła. Odchyliłem lekko zasłony i
spojrzałem na parking, czy przypadkiem facet nie skapnął się, że mój
dowód osobisty to fałszywka, tak samo jak karta. Na szczęście żadnego
wozu policyjnego nie było. Szybko obmyłem kielich, bo raczej sprzątaczka
by coś podejrzewała, gdyby znalazła kielich w krwi, co? Katherine
wyszła z łazienki, w nowych ciuchach. Hej no!
- To co, nasza przygoda się chyba tutaj kończy co Romeo? - Powiedziała, a ja na dźwięk mojego imienia się uśmiechnąłem. Było idealnie wpasowane w zdanie, tak iż było dwuznaczne.
- Nie ciesz się tak szybko, jadę na tą wyspę - Rzekłem, a ona uniosła brew - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, kotku. Poza tym to wyspa, na której jest ciepło i jest mnóstwo plaż...
- No i?
- To oznacza laski w bikini - Uśmiechnąłem się szeroko, mówiąc to zdanie jakby było oczywiste.
( Kath? )
- To co, nasza przygoda się chyba tutaj kończy co Romeo? - Powiedziała, a ja na dźwięk mojego imienia się uśmiechnąłem. Było idealnie wpasowane w zdanie, tak iż było dwuznaczne.
- Nie ciesz się tak szybko, jadę na tą wyspę - Rzekłem, a ona uniosła brew - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, kotku. Poza tym to wyspa, na której jest ciepło i jest mnóstwo plaż...
- No i?
- To oznacza laski w bikini - Uśmiechnąłem się szeroko, mówiąc to zdanie jakby było oczywiste.
( Kath? )
Od Lilith
Speszona odsunęłam się od niego.
-Za raz wracam.-zaśmiał się.
Kiwnęłam głową,wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Zakryłam twarz dłońmi..tak..byłam czerwoniutka.
Gdy wrócił przytulił mnie ze śmiechem.
-No co jest?-zapytał.
-No nic no..-mruknęłam.
-Rumienisz się..-wyszeptał mi do ucha i rozłożył się na łóżku.
-No to co..-uśmiechnęłam się.
-Słodko..
-Wcale że nie.
Wzięłam do ręki poduszkę i uderzyłam nią go.
-Ej!-zaśmiał się.-To wojna!
Pisnęłam czując jak Lucas przyciąga mnie do siebie i zaczyna okładać poduszką.
-Poddaję się!-uśmiechnęłam się.
-Wygrałem!-zachichotał.-Jaka jest nagroda?
-Hmm..-zamyśliłam się.-Buziak?
(?)
-Za raz wracam.-zaśmiał się.
Kiwnęłam głową,wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Zakryłam twarz dłońmi..tak..byłam czerwoniutka.
Gdy wrócił przytulił mnie ze śmiechem.
-No co jest?-zapytał.
-No nic no..-mruknęłam.
-Rumienisz się..-wyszeptał mi do ucha i rozłożył się na łóżku.
-No to co..-uśmiechnęłam się.
-Słodko..
-Wcale że nie.
Wzięłam do ręki poduszkę i uderzyłam nią go.
-Ej!-zaśmiał się.-To wojna!
Pisnęłam czując jak Lucas przyciąga mnie do siebie i zaczyna okładać poduszką.
-Poddaję się!-uśmiechnęłam się.
-Wygrałem!-zachichotał.-Jaka jest nagroda?
-Hmm..-zamyśliłam się.-Buziak?
(?)
Od Wiktora
Zlustrowałem je sobie szybko.Jedna była w kapturze,a druga uśmiechała się do mnie głupio. Westchnąłem ciężko pod nosem.
- Zasłaniasz mi słońce - mruknąłem z zamkniętymi oczami kierując głowę w stronę słońca,które ta dziewczyna mi chamsko zasłaniała.Zdziwiła się na moje słowa.Powtórzyłem je więc jeszcze raz nieco głośniej.Przesunęła się w końcu.
- Dzięki - kąciki moich ust podniosły się nieznacznie.Okazać troszkę przyjaźni i już się przyczepią.Usiadły obok mnie na ławce wymuszając ,żebym się przesunął a wraz ze mną cały asortyment,który miałem ze sobą.Zakryłem twarz dłońmi i złapałem za kolczyk w moim nosie....
- No i się porobiło - mruknąłem cicho z grymasem na twarzy.
(?)
- Zasłaniasz mi słońce - mruknąłem z zamkniętymi oczami kierując głowę w stronę słońca,które ta dziewczyna mi chamsko zasłaniała.Zdziwiła się na moje słowa.Powtórzyłem je więc jeszcze raz nieco głośniej.Przesunęła się w końcu.
- Dzięki - kąciki moich ust podniosły się nieznacznie.Okazać troszkę przyjaźni i już się przyczepią.Usiadły obok mnie na ławce wymuszając ,żebym się przesunął a wraz ze mną cały asortyment,który miałem ze sobą.Zakryłem twarz dłońmi i złapałem za kolczyk w moim nosie....
- No i się porobiło - mruknąłem cicho z grymasem na twarzy.
(?)
Od Caroline - Do Romea
Jest około środek nocy,nie wiem straciłam rachubę czasu.Zaniepokoił mnie
dźwięk policyjnych syren,ale po chwili je zignorowałam wchodząc w
ciemną uliczkę.Moje zmysły zaczęły wariować.Poczułam ogromny ból
głowy.Upadłam na kolana po czym nie dałam rady się podnieść.Ból był
przeszywający i coraz silniejszy.
A kiedy ustąpił czyjaś dłoń chwyciła mnie za gardło,a następnie przycisnęła do ściany starego budynku który pod wpływem uderzenia pękł,ale szczelina nierozprysłą się po wszystkich ścianach tylko po tej.
Straciłam wszystkie siły na obronę spojrzałam tylko na osobę która przyciskała mnie do ściany.
Dźwięki syren były coraz głośniejsze.On tym razem przycisnął mnie do siebie i zatykając usta dłonią uniemożliwił mi wołanie o pomoc i zdradzenie jego miejsca.Kiedy syreny umilkły i zrezygnowały z poszukiwań w ciemną uliczkę wkroczył jakiś człowiek.Nie wiedziałam do czego zdolny jest mężczyzna który przed momentem przycisnął mnie do ściany,ale mogłam się spodziewać,ze bezbronnemu człowiekowi odbierze życie.Bez skrupułów skręcił mu kark.Wykorzystując moment wolności nie uciekłam.
-Co ty no cholery robisz?-wrzasnęłam,on z chytrym uśmieszkiem przekrzywił głowę.
-Porozmawiamy w samochodzie.-uśmiechnął się
-Co? W jakim samochodzie.-nawet nie wpadło mi do głowy,że do tego się posunie.
Wbrew moich sprzeciwień wpakował mnie do samochodu.
-Ok.Słuchaj Blondi.
-Sam jesteś Blondi.Spiep**aj.-burknełam pod nosem.
-Ej kulturalnie.Wiem kim jesteś więc chyba nie chcesz być ofiarą ludzkich prześladowców?
To jak?
Zignorowałam go i spojrzałam za okno samochodu.Jechaliśmy dość szybko nie wiedziałam gdzie mu się tak śpieszyło.
-Czego ty ode mnie chcesz? I gdzie mnie zabierasz? I jeśli możesz dlaczego zabiłeś tamtego człowieka?-zmierzyłam go wzrokiem.
(Romeo?)
A kiedy ustąpił czyjaś dłoń chwyciła mnie za gardło,a następnie przycisnęła do ściany starego budynku który pod wpływem uderzenia pękł,ale szczelina nierozprysłą się po wszystkich ścianach tylko po tej.
Straciłam wszystkie siły na obronę spojrzałam tylko na osobę która przyciskała mnie do ściany.
Dźwięki syren były coraz głośniejsze.On tym razem przycisnął mnie do siebie i zatykając usta dłonią uniemożliwił mi wołanie o pomoc i zdradzenie jego miejsca.Kiedy syreny umilkły i zrezygnowały z poszukiwań w ciemną uliczkę wkroczył jakiś człowiek.Nie wiedziałam do czego zdolny jest mężczyzna który przed momentem przycisnął mnie do ściany,ale mogłam się spodziewać,ze bezbronnemu człowiekowi odbierze życie.Bez skrupułów skręcił mu kark.Wykorzystując moment wolności nie uciekłam.
-Co ty no cholery robisz?-wrzasnęłam,on z chytrym uśmieszkiem przekrzywił głowę.
-Porozmawiamy w samochodzie.-uśmiechnął się
-Co? W jakim samochodzie.-nawet nie wpadło mi do głowy,że do tego się posunie.
Wbrew moich sprzeciwień wpakował mnie do samochodu.
-Ok.Słuchaj Blondi.
-Sam jesteś Blondi.Spiep**aj.-burknełam pod nosem.
-Ej kulturalnie.Wiem kim jesteś więc chyba nie chcesz być ofiarą ludzkich prześladowców?
To jak?
Zignorowałam go i spojrzałam za okno samochodu.Jechaliśmy dość szybko nie wiedziałam gdzie mu się tak śpieszyło.
-Czego ty ode mnie chcesz? I gdzie mnie zabierasz? I jeśli możesz dlaczego zabiłeś tamtego człowieka?-zmierzyłam go wzrokiem.
(Romeo?)
od Lucas'a
Popatrzyłem rozbawiony na Lilith i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej w jej stronę.
-No dobrze, zostanę z tobą -odpowiedziałem zadowolony
-Super-uśmiechnęła się szczęśliwa
-A na pewno nie jesteś zmęczona?-zapytałem
-Nie, na pewno-odpowiedziała pewnie
Skinąłem głową i dźwignąłem się na nogi, jednak Lilith złapała mnie pośpiesznie i zmusiła bym z powrotem usiadł.
-Gdzie chcesz iść?-zapytała
-Chciałem iść po wodę -zaśmiałem się cicho
-Aha-uśmiechnęła się speszona
-Ale nic nie szkodzi, zostanę tutaj -odpowiedziałem i pocałowałem ją w policzek
(?)
-No dobrze, zostanę z tobą -odpowiedziałem zadowolony
-Super-uśmiechnęła się szczęśliwa
-A na pewno nie jesteś zmęczona?-zapytałem
-Nie, na pewno-odpowiedziała pewnie
Skinąłem głową i dźwignąłem się na nogi, jednak Lilith złapała mnie pośpiesznie i zmusiła bym z powrotem usiadł.
-Gdzie chcesz iść?-zapytała
-Chciałem iść po wodę -zaśmiałem się cicho
-Aha-uśmiechnęła się speszona
-Ale nic nie szkodzi, zostanę tutaj -odpowiedziałem i pocałowałem ją w policzek
(?)
Od Corneli
Oczywiście musiałyśmy się na chwil urwać z domu i połazić po mieście. Przecież to była rutyna. Gdyby moja siostra tyle nie zarabiało może byśmy ograniczyły wychodzenie z domu "na spacer" xD. Tak na prawdę to nasze spacery wyglądały tak :
"~Patrz Col, Patrz jaka śliczna sukienka !"
"~Ej no. Faktycznie ładna..."
"~Kupmy ją..."
...I tak właśnie kończył się każdy wypad "na spacer". Ojciec oczywiście o tym nie wiedział bo uważał że "Vanessa jest dorosła i sama może zadbać o swoje finanse". Czasami na prawdę zastanawiałam się co dla ojca jest ważniejsze czy my czy pieniądze. Chociaż nie był pazerny na sławę Vanessy, sam całkiem nieźle zarabiał. Niektórzy tłumaczyli nam to w ten sposób że on się o nas troszczy i chce żebyśmy zobaczyły jak to jest "być dorosłym"
W między czasie kiedy tak chodziłyśmy, jakieś dziewczyny ( nastolatki może o 4-3 lata od nas młodsze ) oglądały się za nami i "piszczały po cichu". Vanessa z tego wszystkiego założyła kaptur. Śmiałam się z niej kiedy tak starała się wybadać sytuację czy ktoś na nią patrzy czy nie. Zobaczyłyśmy jakiegoś chłopaka siedzące na ławce. Oczywiście od razu podlazłyśmy. Vaness stała trochę bardziej z tyłu.
-Heeeey....-powiedziałam nachylając się lekko i tym samym rzucając na niego cień. On najpierw spojrzał, przyjrzał się , a ja czekałam na odpowiedź.
(?)
"~Patrz Col, Patrz jaka śliczna sukienka !"
"~Ej no. Faktycznie ładna..."
"~Kupmy ją..."
...I tak właśnie kończył się każdy wypad "na spacer". Ojciec oczywiście o tym nie wiedział bo uważał że "Vanessa jest dorosła i sama może zadbać o swoje finanse". Czasami na prawdę zastanawiałam się co dla ojca jest ważniejsze czy my czy pieniądze. Chociaż nie był pazerny na sławę Vanessy, sam całkiem nieźle zarabiał. Niektórzy tłumaczyli nam to w ten sposób że on się o nas troszczy i chce żebyśmy zobaczyły jak to jest "być dorosłym"
W między czasie kiedy tak chodziłyśmy, jakieś dziewczyny ( nastolatki może o 4-3 lata od nas młodsze ) oglądały się za nami i "piszczały po cichu". Vanessa z tego wszystkiego założyła kaptur. Śmiałam się z niej kiedy tak starała się wybadać sytuację czy ktoś na nią patrzy czy nie. Zobaczyłyśmy jakiegoś chłopaka siedzące na ławce. Oczywiście od razu podlazłyśmy. Vaness stała trochę bardziej z tyłu.
-Heeeey....-powiedziałam nachylając się lekko i tym samym rzucając na niego cień. On najpierw spojrzał, przyjrzał się , a ja czekałam na odpowiedź.
(?)
Od Wiktora
Poczułem jak cały policzek mnie boli.Wlepiłem pusty wzrok w matkę ze łzami w oczach.
- Dlaczego jesteś tak obrzydliwy?! -wykrzyczała mi wprost w twarz.Odsunąłem się o maleńki kroczek do tyłu dotykając chłodną dłonią czerwonego policzka.Oczy miałem szeroko otwarte ze zdziwienia.Nie wiedziałem za bardzo co się stało...Lub nie stało.
- O co ci chodzi? - zapytałem zachowując z trudem spokój.
- Nie dość,że upadły to jeszcze pieprzony gej! - krzyknęła wymierzając drugi cios z otwartej ręki w mój policzek.Zanim chłodna jak zwykle ręka zetknęła się z piekącą skórą zdążyłem ją powstrzymać.
- Skąd możesz niby to wiedzieć? - zapytałem nieco podniosłym tonem.Mimo,że nie za bardzo lubiłem swoją rodzinę to miałem do nich szacunek.
- A niby dlaczego mam nie wiedzieć?A już wiem,ponieważ mój przeukochany synuś nic mi nie mówi!Możesz pożegnać się z domem i wypierniczać na ulicę,może znajdziesz jakiegoś sponsora ...- wyrwała dłoń z mojego uścisku rozbijając przy tym wazonik stojący na komodzie obok.Po woli zaczęło do mnie docierać,że to ten chłopak,który ostatnio mnie wyśmiał musiał coś wypaplać.
- No dalej gnojku! - krzyknęła mi wprost w twarz .Powstrzymałem się od wygadania jej tego co tak na prawdę sądzę...Muszę się szybko wynosić bo jak jeszcze ojciec przyjdzie to nie skończy się tylko na czerwonym policzku.Poszedłem w kierunku pokoju,zabrałem parę rzeczy,oszczędzone pieniądze i wyszedłem z domu na szyi mając torbę z ubraniami.
- Nie chcę cię tu już więcej widzieć...Jesteś zwykłą dzi*ką!Na pewno ktoś się skusi! - krzyknęła za mną matka i zamknęła z trzaskiem drzwi.Szedłem troszeczkę ,aż doszedłem do parku.Dobrze,że jest ładna pogoda - świeciło słońce ,a na niebie nie było żadnej niepokojącej chmurki.Uśmiechnąłem się z ulgą na sercu i podniosłem głowę do góry.Trochę tak sobie siedziałem aż ktoś zasłonił mi słońce.
(?)
- Dlaczego jesteś tak obrzydliwy?! -wykrzyczała mi wprost w twarz.Odsunąłem się o maleńki kroczek do tyłu dotykając chłodną dłonią czerwonego policzka.Oczy miałem szeroko otwarte ze zdziwienia.Nie wiedziałem za bardzo co się stało...Lub nie stało.
- O co ci chodzi? - zapytałem zachowując z trudem spokój.
- Nie dość,że upadły to jeszcze pieprzony gej! - krzyknęła wymierzając drugi cios z otwartej ręki w mój policzek.Zanim chłodna jak zwykle ręka zetknęła się z piekącą skórą zdążyłem ją powstrzymać.
- Skąd możesz niby to wiedzieć? - zapytałem nieco podniosłym tonem.Mimo,że nie za bardzo lubiłem swoją rodzinę to miałem do nich szacunek.
- A niby dlaczego mam nie wiedzieć?A już wiem,ponieważ mój przeukochany synuś nic mi nie mówi!Możesz pożegnać się z domem i wypierniczać na ulicę,może znajdziesz jakiegoś sponsora ...- wyrwała dłoń z mojego uścisku rozbijając przy tym wazonik stojący na komodzie obok.Po woli zaczęło do mnie docierać,że to ten chłopak,który ostatnio mnie wyśmiał musiał coś wypaplać.
- No dalej gnojku! - krzyknęła mi wprost w twarz .Powstrzymałem się od wygadania jej tego co tak na prawdę sądzę...Muszę się szybko wynosić bo jak jeszcze ojciec przyjdzie to nie skończy się tylko na czerwonym policzku.Poszedłem w kierunku pokoju,zabrałem parę rzeczy,oszczędzone pieniądze i wyszedłem z domu na szyi mając torbę z ubraniami.
- Nie chcę cię tu już więcej widzieć...Jesteś zwykłą dzi*ką!Na pewno ktoś się skusi! - krzyknęła za mną matka i zamknęła z trzaskiem drzwi.Szedłem troszeczkę ,aż doszedłem do parku.Dobrze,że jest ładna pogoda - świeciło słońce ,a na niebie nie było żadnej niepokojącej chmurki.Uśmiechnąłem się z ulgą na sercu i podniosłem głowę do góry.Trochę tak sobie siedziałem aż ktoś zasłonił mi słońce.
(?)
od Katheriny
Poczułam na sobie wzrok mężczyzny, więc odwróciłam się do niego , mając pytający wyraz twarzy. Dalej trzymałam w ręce butelkę, więc ponownie upiłam trochę i oddałam mu ją.
-Nie upijesz się ?-zapytał
-Nie............jestem kotołakiem. Piję krew, przy tym alkohol to pikuś -uśmiechnęłam się chytrze.
-Rozumiem -mruknął i skinął głową.
Zerknęłam jeszcze na niego kątem oka i podniosłam się z łóżka. Złapałam za nowe cichy i ręcznik, a następnie ruszyłam w stronę łazienki.
-Gdzie idziesz?-zapytał zaciekawiony
-Odświeżyć się przed wyjazdem -wyjaśniłam
Weszłam szybko do łazienki i zamknęłam się w niej, a następnie weszłam pod prysznic. Umyłam się i przy okazji umyłam jeszcze włosy. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w cichy, a następnie wyszłam z łazienki wycierając włosy ręcznikiem.
-To co, nasza przygoda się chyba tutaj kończy co Romeo?-zapytałam
(Romeo?)
-Nie upijesz się ?-zapytał
-Nie............jestem kotołakiem. Piję krew, przy tym alkohol to pikuś -uśmiechnęłam się chytrze.
-Rozumiem -mruknął i skinął głową.
Zerknęłam jeszcze na niego kątem oka i podniosłam się z łóżka. Złapałam za nowe cichy i ręcznik, a następnie ruszyłam w stronę łazienki.
-Gdzie idziesz?-zapytał zaciekawiony
-Odświeżyć się przed wyjazdem -wyjaśniłam
Weszłam szybko do łazienki i zamknęłam się w niej, a następnie weszłam pod prysznic. Umyłam się i przy okazji umyłam jeszcze włosy. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w cichy, a następnie wyszłam z łazienki wycierając włosy ręcznikiem.
-To co, nasza przygoda się chyba tutaj kończy co Romeo?-zapytałam
(Romeo?)
Informacja =^.^=
Hej wszystkim ! Chciałybyśmy powiadomić, że wprowadziłyśmy parę dość dużych zmian na blog. Mianowicie :
~Zmienił się wystrój bloga, czym zajęła się bibsi123
~Już niedługo zostaną dodane rasy z których będziecie mogli wybrać odpowiednią dla waszej postaci.
~Zmienił
się drastycznie formularz. Jest to chyba jedna z największych zmian i
chciałybyśmy żeby ci którzy włożyli w ten blog trochę wysiłku i nadal
chcą aktywnie w nim uczestniczyć niech odświeża swoje postacie i
wypełnią nowy formularz. Pamiętajcie tylko o tym że jeżeli chcecie
odnowić swoją postać, nie możecie zmieniać jej zdjęcia, imienia, ani
imienia czy nazwiska. Nowy Form. wykonała xxtavve
~Ze strony zostali usunięci "Opiekunowie", bo wszystkie razem stwierdziłyśmy że są oni nie potrzebni ^^
~Już nie długo zmieni się też fabuła, na z pewnością jakąś ciekawszą, czym zajmie się wikas.
I to chyba wszystko jak na razie ^^. Jeżeli dojdą jeszcze jakieś zmiany na pewno was o tym powiadomimy.
~Administratorzy Bloga
od Romeo
Wbiłem wzrok w podłogę.
- Przykro mi. Cassie.... Cassie jeszcze żyła kiedy ją znalazłem, ale nie miała żadnych szans na przeżycie. Bardzo, bardzo cierpiała, nie mogłem na nią patrzeć. Była... praktycznie rozerwana na strzępy, ale osoba która to zrobiła, ten dupek, nawet jej nie dobił. Zostawił to mnie. Wiedziałem, że jej nic już nie uratuje. Więc zrobiłem to.
Nie widziałem jej reakcji, gdyż nie patrzyłem na Kath. Jedynie w podłogę. Westchnąłem nieco smutno i rzuciłem spojrzenie na butelkę whisky. Natychmiast przypomniałem sobie o czymś dużo mocniejszym niż burbon czy whisky.
- Przyda się coś mocniejszego - Nie wstając z miejsca, sięgnąłem trochę się nachylając w stronę Kath piersiówkę, po czym otworzyłem ją, wracając na swoje miejsce. Następne słowa skierowałem do dziewczyny - Życie jest do dupy, co?
Pociągnąłem łyka. Wyciągnąłem w jej stronę, a ona wzięła i sama się napiła, po czym usiadła obok mnie.
- Dokładnie - Mruknęła. Spojrzałem na nią.
(Katherine?)
- Przykro mi. Cassie.... Cassie jeszcze żyła kiedy ją znalazłem, ale nie miała żadnych szans na przeżycie. Bardzo, bardzo cierpiała, nie mogłem na nią patrzeć. Była... praktycznie rozerwana na strzępy, ale osoba która to zrobiła, ten dupek, nawet jej nie dobił. Zostawił to mnie. Wiedziałem, że jej nic już nie uratuje. Więc zrobiłem to.
Nie widziałem jej reakcji, gdyż nie patrzyłem na Kath. Jedynie w podłogę. Westchnąłem nieco smutno i rzuciłem spojrzenie na butelkę whisky. Natychmiast przypomniałem sobie o czymś dużo mocniejszym niż burbon czy whisky.
- Przyda się coś mocniejszego - Nie wstając z miejsca, sięgnąłem trochę się nachylając w stronę Kath piersiówkę, po czym otworzyłem ją, wracając na swoje miejsce. Następne słowa skierowałem do dziewczyny - Życie jest do dupy, co?
Pociągnąłem łyka. Wyciągnąłem w jej stronę, a ona wzięła i sama się napiła, po czym usiadła obok mnie.
- Dokładnie - Mruknęła. Spojrzałem na nią.
(Katherine?)
od Clarissy
Joseph już zjadł i zaczął mi się przyglądać przez co...zawstydziłam się porządnie i zarumieniłam.
-Co mi się tak przyglądasz?-zapytałam nieśmiało
-Przepraszam..-mruknął tylko chłopak
-Nie...wszystko dobrze..ale jak mi się tak przypatrujesz to zawstydzam się i nie mogę przełknąć ani kawałka tych pyszności!
Mój towarzysz zaśmiał się cicho. W końcu udało mi się zjeść wszystko, zapłaciliśmy i poszliśmy się przejść. Czułam wciąż na sobie jego wzrok i nadal byłam czerwona jak burak...
(?)
-Co mi się tak przyglądasz?-zapytałam nieśmiało
-Przepraszam..-mruknął tylko chłopak
-Nie...wszystko dobrze..ale jak mi się tak przypatrujesz to zawstydzam się i nie mogę przełknąć ani kawałka tych pyszności!
Mój towarzysz zaśmiał się cicho. W końcu udało mi się zjeść wszystko, zapłaciliśmy i poszliśmy się przejść. Czułam wciąż na sobie jego wzrok i nadal byłam czerwona jak burak...
(?)
Od Lilith
Zdziwiło mnie jego zachowanie lecz oddałam pocałunek delikatnie przymykając oczy..
Odsunął się po kilku minutach i z powrotem usiadł obok mnie po turecku.
-No mów..o co chodzi Lili?-spytał.
-Jakoś nie jestem śpiąca..-wyznałam przewracając się na brzuch.
-Biedna..-zaśmiał się cicho.
-Tak,wiem..-mruknęłam.
Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło.
-Lucas..
-O co chodzi?-spytał.
-Chce ci się jutro iść na zajęcia?
-A co?
-Bo mi nie za bardzo.-zaśmiałam się.
-Tak jak mówiłem..moje towarzystwo już ci się udziela.-uśmiechnął się chytrze.
- Po prostu nie czuję się na tyle dobrze by iść na te zajęcia. Więc..może jutro zostaniemy co? Bo zakładam że tobie się nie chce bo jesteś niewyspany...
(?)
Odsunął się po kilku minutach i z powrotem usiadł obok mnie po turecku.
-No mów..o co chodzi Lili?-spytał.
-Jakoś nie jestem śpiąca..-wyznałam przewracając się na brzuch.
-Biedna..-zaśmiał się cicho.
-Tak,wiem..-mruknęłam.
Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło.
-Lucas..
-O co chodzi?-spytał.
-Chce ci się jutro iść na zajęcia?
-A co?
-Bo mi nie za bardzo.-zaśmiałam się.
-Tak jak mówiłem..moje towarzystwo już ci się udziela.-uśmiechnął się chytrze.
- Po prostu nie czuję się na tyle dobrze by iść na te zajęcia. Więc..może jutro zostaniemy co? Bo zakładam że tobie się nie chce bo jesteś niewyspany...
(?)
sobota, 28 czerwca 2014
od Joseph'a
- Żaden problem. -Uśmiechnąłem się do dziewczyny.
Po chwili przyszedł kelner z naszymi zamówieniami.
- Smacznego. -Powiedziałem i zacząłem szybko jeść. Od wczorajszego ranka nic nie jadłem.
- Nawzajem. -Odpowiedziała nieco rozbawiona.
Szybko skończyłem jeść. Zająłem się wpatrywaniem w dziewczynę niczym w obrazek. Zapewne po części zrobiłem z siebie idiotę... Trudno.
(Clarissa? Sorka, nie miałam czasu, żeby odpisać. :c)
Po chwili przyszedł kelner z naszymi zamówieniami.
- Smacznego. -Powiedziałem i zacząłem szybko jeść. Od wczorajszego ranka nic nie jadłem.
- Nawzajem. -Odpowiedziała nieco rozbawiona.
Szybko skończyłem jeść. Zająłem się wpatrywaniem w dziewczynę niczym w obrazek. Zapewne po części zrobiłem z siebie idiotę... Trudno.
(Clarissa? Sorka, nie miałam czasu, żeby odpisać. :c)
piątek, 27 czerwca 2014
od Lucas'a
Przytuliłem ją delikatnie do siebie, uśmiechając od ucha do ucha, a zaraz położyłem brodę, na jej głowie.
Usłyszałem jak Lilith wstrzymuje cicho oddech,ale za chwilę znów się uspokaja i wraca do normy.
-Kocham Cię -wyszeptałem i pocałowałem ją w czoło.
Przytulałem się jeszcze przez chwilę do niej,aż odwróciłem się do niej plecami i przymknąłem oczy. Zaraz jednak poczułem jak dziewczyna przysuwa się i stara się mnie obudzić.
-Słucham Lili?-zapytałem
-Śpisz?-zapytała niepewnie
-Nie......., a co?-odwróciłem się do niej
Usiadłem po turecku na łóżku i przyjrzałem się Lilith, która dalej leżała spokojnie na łóżku , jeżdżąc palcem po mojej ręce.
-Nic-mruknęła cicho
Popatrzyłem na nią z delikatnym uśmiechem, a jednocześnie z chytrym. Przybliżyłem się do niej i pocałowałem ją delikatnie,a zarazem namiętnie.
(?)
Usłyszałem jak Lilith wstrzymuje cicho oddech,ale za chwilę znów się uspokaja i wraca do normy.
-Kocham Cię -wyszeptałem i pocałowałem ją w czoło.
Przytulałem się jeszcze przez chwilę do niej,aż odwróciłem się do niej plecami i przymknąłem oczy. Zaraz jednak poczułem jak dziewczyna przysuwa się i stara się mnie obudzić.
-Słucham Lili?-zapytałem
-Śpisz?-zapytała niepewnie
-Nie......., a co?-odwróciłem się do niej
Usiadłem po turecku na łóżku i przyjrzałem się Lilith, która dalej leżała spokojnie na łóżku , jeżdżąc palcem po mojej ręce.
-Nic-mruknęła cicho
Popatrzyłem na nią z delikatnym uśmiechem, a jednocześnie z chytrym. Przybliżyłem się do niej i pocałowałem ją delikatnie,a zarazem namiętnie.
(?)
od Katheriny
-Dziwny jesteś-stwierdziłam szybko zdziwiona.
-Dla czego?-zapytał zaciekawiony
-Strasznie, szybko zmieniają Ci się nastroje -podsumowałam
-Taki jestem! -uśmiechnął się zadowolony
Roześmiałam się widząc jego entuzjazm , który okazywał dokładnie tak jak małe dziecko, które ledwie ukończyło przedszkole. Zmierzwiłam mu delikatnie włosy, rozbawiona bardzo.
-Przesadzasz-odparłam rozbawiona
-Nie.....-mruknął
-Najpierw obrażony, a za chwilę nie. Nie rozumiem Cię -odparłam
Podniosłam się z posadzki i odeszłam kawałek od niego, zerkając kontem oka na chłopaka, będąc ciekawą co zrobi.
(?)
-Dla czego?-zapytał zaciekawiony
-Strasznie, szybko zmieniają Ci się nastroje -podsumowałam
-Taki jestem! -uśmiechnął się zadowolony
Roześmiałam się widząc jego entuzjazm , który okazywał dokładnie tak jak małe dziecko, które ledwie ukończyło przedszkole. Zmierzwiłam mu delikatnie włosy, rozbawiona bardzo.
-Przesadzasz-odparłam rozbawiona
-Nie.....-mruknął
-Najpierw obrażony, a za chwilę nie. Nie rozumiem Cię -odparłam
Podniosłam się z posadzki i odeszłam kawałek od niego, zerkając kontem oka na chłopaka, będąc ciekawą co zrobi.
(?)
Od Lilith
-Za to że wlazłaś mi do łóżka.-powiedziałam.
-Nic takiego nie zrobiłem.-mruknął masując się po głowie.
-Główka boli?-zaśmiałam się.
-Tak..-burknął.
Schyliłam się i pocałowałam go w czubek głowy z uśmiechem.
-Lepiej?
-Nie..-powiedział.
-A jak znów będziesz na łóżku będzie dobrze?
-Tak.-uśmiechnął się zadowolony.
-No to chodź.-powiedziałam układając się wygodnie na łóżku.
Z szerokim uśmiechem położył się obok mnie.
-Ale ty masz wygodne to łóżko..-mruknął uśmiechając się.
-Tak,wiem..
Przybliżyłam się do niego i nieśmiało przytuliłam.
(?)
-Nic takiego nie zrobiłem.-mruknął masując się po głowie.
-Główka boli?-zaśmiałam się.
-Tak..-burknął.
Schyliłam się i pocałowałam go w czubek głowy z uśmiechem.
-Lepiej?
-Nie..-powiedział.
-A jak znów będziesz na łóżku będzie dobrze?
-Tak.-uśmiechnął się zadowolony.
-No to chodź.-powiedziałam układając się wygodnie na łóżku.
Z szerokim uśmiechem położył się obok mnie.
-Ale ty masz wygodne to łóżko..-mruknął uśmiechając się.
-Tak,wiem..
Przybliżyłam się do niego i nieśmiało przytuliłam.
(?)
Od Erica
-Lubię się lenić..-mruknąłem.
-Właśnie widzę leniu..
-Tak,tak..jestem leniem..-westchnąłem.
Otworzyłem oczy i centralnie przed sobą zobaczyłem twarz Kath..zarumieniłem się a ona zaczęła się śmiać.
-T-to nie śmieszne!-krzyknąłem speszony.
-No jak nie jak tak!-śmiała się.-Zawstydziłeś się?
-N-no i co..-mruknąłem.
-Jakie to słodkie..po prostu rzygam tęczą.-zadrwiła.
-O matko..już się pośmiałaś?-usiadłem po turecku i oparłem głowę na rękach nadal się rumieniąc.
Po chwili opanowała śmiech i spojrzała na mnie.
-Obrażony?-spytała.
-Nie..-westchnąłem i po chwili uśmiechnąłem się do niej.-Nie jestem obrażony.
(?)
-Właśnie widzę leniu..
-Tak,tak..jestem leniem..-westchnąłem.
Otworzyłem oczy i centralnie przed sobą zobaczyłem twarz Kath..zarumieniłem się a ona zaczęła się śmiać.
-T-to nie śmieszne!-krzyknąłem speszony.
-No jak nie jak tak!-śmiała się.-Zawstydziłeś się?
-N-no i co..-mruknąłem.
-Jakie to słodkie..po prostu rzygam tęczą.-zadrwiła.
-O matko..już się pośmiałaś?-usiadłem po turecku i oparłem głowę na rękach nadal się rumieniąc.
Po chwili opanowała śmiech i spojrzała na mnie.
-Obrażony?-spytała.
-Nie..-westchnąłem i po chwili uśmiechnąłem się do niej.-Nie jestem obrażony.
(?)
od Lucas'a
Spojrzałem na nią z delikatnym uśmiechem i usiadłem z powrotem przy niej.
-Chcesz bardzo, żebym został co?-zaśmiałem się
-Tak-uśmiechnęła się zadowolona
-No to teraz idziemy spać-odpowiedziałem
-W porządku, pokażę Ci twój pokój-powiedziała
Poszliśmy na górę, zostawiając Shay'a przy kominku i Lilith weszła do pierwszego pokoju, a zaraz wyszła z niego i poszła do drugiego. Popatrzyłem za nią i szybkim ruchem wślizgnąłem się do pierwszego pokoju i położyłem się wygodnie na brzuchu, na miękkim łóżku. Przyłożyłem głowę do poduszki i zasnąłem.
Spokojny sen nie trwał wiecznie bo po kilkunastu minutach wylądowałem na podłodze.
-To mój pokój głupku!-powiedziała rozbawiona Lili
-Ał, za co to -mruknąłem masując się po głowie
(?)
-Chcesz bardzo, żebym został co?-zaśmiałem się
-Tak-uśmiechnęła się zadowolona
-No to teraz idziemy spać-odpowiedziałem
-W porządku, pokażę Ci twój pokój-powiedziała
Poszliśmy na górę, zostawiając Shay'a przy kominku i Lilith weszła do pierwszego pokoju, a zaraz wyszła z niego i poszła do drugiego. Popatrzyłem za nią i szybkim ruchem wślizgnąłem się do pierwszego pokoju i położyłem się wygodnie na brzuchu, na miękkim łóżku. Przyłożyłem głowę do poduszki i zasnąłem.
Spokojny sen nie trwał wiecznie bo po kilkunastu minutach wylądowałem na podłodze.
-To mój pokój głupku!-powiedziała rozbawiona Lili
-Ał, za co to -mruknąłem masując się po głowie
(?)
od Katheriny
Przypatrywałam się z góry Eric'owi, co on w ogóle w tej chwili robi. Siedziałam sobie u góry i wpatrywałam się w okolicę. Po chwili zrobiło się za cicho i odwróciłam się w stronę chłopaka.
-Leń!-krzyknęłam
-Trudno-odparł nawet nie otwierając oczu
Zeskoczyłam sprawnie do niej i usiadłam po turecku kawałek od niego, przyglądając się mu.
-No co?-mruknął czując na sobie mój wzrok.
-Nic........ zupełnie nic-odpowiedziałam
-Ta, jasne......-odparł
-Po prostu nadal uważam,że jesteś totalnym leniem-zaśmiałam się chytrze.
(?)
-Leń!-krzyknęłam
-Trudno-odparł nawet nie otwierając oczu
Zeskoczyłam sprawnie do niej i usiadłam po turecku kawałek od niego, przyglądając się mu.
-No co?-mruknął czując na sobie mój wzrok.
-Nic........ zupełnie nic-odpowiedziałam
-Ta, jasne......-odparł
-Po prostu nadal uważam,że jesteś totalnym leniem-zaśmiałam się chytrze.
(?)
od Katheriny
Popatrzyłam na niego trochę zdziwiona, nie wiedząc kompletnie co ja mam mu odpowiedzieć na to pytanie.
-Wszyscy uważają, że jestem wredna i bez serca. W sumie to po nie kąt jest całkowita prawda. Jednak nie zawsze tak jest.....-zaczęłam
-To czemu mi pomagasz?-zapytał ponownie
-Bo widzę, jak cierpisz. Jak mocno i nieubłaganie cierpisz, po stracie Cassie. Widziałam jak Ci zależało by dopaść osobnika, który zrobił jej wielką krzywdę. Dostrzegłam w moim domu, jak patrzyłeś na jej zdjęcie, z jakim żalem , a jednocześnie miłością -mówiłam
Romeo wpatrywał się we mnie osłupiały i cały czas milczał , nie dowierzając chyba w moje słowa.
-Dawno temu, spotkała mnie taka sama tragedia jak ciebie. W wieku 14 lat musiałam opuścić swoją rodzinę, przez mojego ojca. W tym samym roku przemieniłam się w kotołaka, a rok później wróciłam do rodzinnego domu. Zastałam tam ojca przebitego na wylot i przybitego do ściany, matka leżała na łóżku mając rozszarpaną szyję. A ciała trójki rodzeństwa leżały w salonie postrzępione i w ich ciałach nadal tkwiły jakieś sztylety. -mruknęłam cicho
Sama nie wiem czemu mu to opowiedziałam. O mojej historii jako jedyny wie , tylko i wyłącznie Rey.
(?)
-Wszyscy uważają, że jestem wredna i bez serca. W sumie to po nie kąt jest całkowita prawda. Jednak nie zawsze tak jest.....-zaczęłam
-To czemu mi pomagasz?-zapytał ponownie
-Bo widzę, jak cierpisz. Jak mocno i nieubłaganie cierpisz, po stracie Cassie. Widziałam jak Ci zależało by dopaść osobnika, który zrobił jej wielką krzywdę. Dostrzegłam w moim domu, jak patrzyłeś na jej zdjęcie, z jakim żalem , a jednocześnie miłością -mówiłam
Romeo wpatrywał się we mnie osłupiały i cały czas milczał , nie dowierzając chyba w moje słowa.
-Dawno temu, spotkała mnie taka sama tragedia jak ciebie. W wieku 14 lat musiałam opuścić swoją rodzinę, przez mojego ojca. W tym samym roku przemieniłam się w kotołaka, a rok później wróciłam do rodzinnego domu. Zastałam tam ojca przebitego na wylot i przybitego do ściany, matka leżała na łóżku mając rozszarpaną szyję. A ciała trójki rodzeństwa leżały w salonie postrzępione i w ich ciałach nadal tkwiły jakieś sztylety. -mruknęłam cicho
Sama nie wiem czemu mu to opowiedziałam. O mojej historii jako jedyny wie , tylko i wyłącznie Rey.
(?)
Od Lilith
Wzięłam od niego szklankę i zaczęłam powoli pić drinka..w sumie nie był taki zły.
-I co? Smakuje?-spytał spoglądając na mnie.
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
-No ba,smakuje bo ja robiłem.-zaśmiał się.
-Jaka wysoka samoocena.-również się zaśmiałam.
-No widzisz.-uśmiechnął się.
Po chwili usiadłam normalnie by móc znów oprzeć się o ramię Lucas'a.
-Tylko nie zaśnij.
-O to się nie martw..już się wyspałam.
-To dobrze.
Objął mnie ramieniem i znów przyciągnął do siebie delikatnie.
Siedzieliśmy na kanapie przytulając się,rozmawiając i popijając drinka..
Nim się obejrzeliśmy wybiła północ.
-Jej..ale się zasiedziałeś.-zaśmiałam się.
-Wiem..-westchnął i podniósł się.
Złapałam go za rękaw koszulki i pociągnęłam.
-Nie musisz iść..możesz zostać.
-Ale pewnie nie ma wolnej sypialni.
-Oczywiście że jest.-uśmiechnęłam się.-Proszę,zostań..
(?)
-I co? Smakuje?-spytał spoglądając na mnie.
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
-No ba,smakuje bo ja robiłem.-zaśmiał się.
-Jaka wysoka samoocena.-również się zaśmiałam.
-No widzisz.-uśmiechnął się.
Po chwili usiadłam normalnie by móc znów oprzeć się o ramię Lucas'a.
-Tylko nie zaśnij.
-O to się nie martw..już się wyspałam.
-To dobrze.
Objął mnie ramieniem i znów przyciągnął do siebie delikatnie.
Siedzieliśmy na kanapie przytulając się,rozmawiając i popijając drinka..
Nim się obejrzeliśmy wybiła północ.
-Jej..ale się zasiedziałeś.-zaśmiałam się.
-Wiem..-westchnął i podniósł się.
Złapałam go za rękaw koszulki i pociągnęłam.
-Nie musisz iść..możesz zostać.
-Ale pewnie nie ma wolnej sypialni.
-Oczywiście że jest.-uśmiechnęłam się.-Proszę,zostań..
(?)
Od Erica
Złapałem rzuconego papieros i dopaliłem go.
-Tak trudno było?-zapytałem zdeptując jego resztki.
-Tak..to szkodzi zdrowiu.
-Przeżyję.-powiedziałem.
-Skąd taki pewien?
-Już od dłuższego czasu palę i jest dobrze..
-Ale na pewno szybciej się męczysz i czasem dusisz.
-A nawet jeśli? I tak nikogo nie obchodzi czy żyję czy też nie.-mruknąłem.
Po chwili rozłożyłem się na zimnej posadzce i zamknąłem oczy.
(?)
-Tak trudno było?-zapytałem zdeptując jego resztki.
-Tak..to szkodzi zdrowiu.
-Przeżyję.-powiedziałem.
-Skąd taki pewien?
-Już od dłuższego czasu palę i jest dobrze..
-Ale na pewno szybciej się męczysz i czasem dusisz.
-A nawet jeśli? I tak nikogo nie obchodzi czy żyję czy też nie.-mruknąłem.
Po chwili rozłożyłem się na zimnej posadzce i zamknąłem oczy.
(?)
od Romeo
Gdy ciepła ciecz spłynęła po moim gardle, skrzywiłem się. Nie lubię
smaku krwi, nie jestem wampirem. Odstawiłem kielich i spojrzałem na
Katherine, trzymającą ręcznik. Tylko dlaczego to robi? Dlaczego pomaga?
Wziąłem ponownie do ręki whisky i napiłem się więcej niż zwykle by zmyć
ten smak z ust.
- Zabierz rękę - Poprosiłem. Zabrała dłoń, a ja wylałem na ręcznik trochę alkoholu i ponownie przyłożyłem go do rany, oczyszczając ją.
- Dlaczego? - Nie wytrzymałem i zapytałem ją. Zmarszczyła brwi.
- Co?
- Dlaczego mi pomagasz? Postrzeliłem Twojego opiekuna i chciałem Cię zabić. A ty mi pomagasz, wiedząc, że w każdej chwili mogę Cię zastrzelić. Nie ściemniaj, że ktoś musi Cię podrzucić. Gdybyś mnie zabiła, mogłabyś zabrać kluczyki i sama pojechać, a lotnisko jest pięć minut stąd. Więc?
(Kath?)
- Zabierz rękę - Poprosiłem. Zabrała dłoń, a ja wylałem na ręcznik trochę alkoholu i ponownie przyłożyłem go do rany, oczyszczając ją.
- Dlaczego? - Nie wytrzymałem i zapytałem ją. Zmarszczyła brwi.
- Co?
- Dlaczego mi pomagasz? Postrzeliłem Twojego opiekuna i chciałem Cię zabić. A ty mi pomagasz, wiedząc, że w każdej chwili mogę Cię zastrzelić. Nie ściemniaj, że ktoś musi Cię podrzucić. Gdybyś mnie zabiła, mogłabyś zabrać kluczyki i sama pojechać, a lotnisko jest pięć minut stąd. Więc?
(Kath?)
od Lucas'a
-A chciałabyś się teraz napić drinka?-zaproponowałem
-A jakiego?-zapytała
-Robionego przeze mnie-uśmiechnąłem się
-No dobrze.......-zgodziła się niepewnie
Poszedłem do kuchni, wziąłem trochę kostek lodu, whisky oraz sok pomarańczowy. Wszystko razem zmieszałem i dodałem jeszcze do drinka po dwa listki mięty, a następnie włożyłem rurki i wróciłem z powrotem do mojej ukochanej. Usiadłem obok niej, na sofie bo podkuliła nogi i podałem jej drinka.
-Mam nadzieję, że będzie smakować -uśmiechnąłem się zadowolony
Sam natomiast szybko złapałem za słomkę i zacząłem powoli pić.
(?)
-A jakiego?-zapytała
-Robionego przeze mnie-uśmiechnąłem się
-No dobrze.......-zgodziła się niepewnie
Poszedłem do kuchni, wziąłem trochę kostek lodu, whisky oraz sok pomarańczowy. Wszystko razem zmieszałem i dodałem jeszcze do drinka po dwa listki mięty, a następnie włożyłem rurki i wróciłem z powrotem do mojej ukochanej. Usiadłem obok niej, na sofie bo podkuliła nogi i podałem jej drinka.
-Mam nadzieję, że będzie smakować -uśmiechnąłem się zadowolony
Sam natomiast szybko złapałem za słomkę i zacząłem powoli pić.
(?)
od Katheriny
Stałam tak cały czas jak słup, a Eric trzymał mnie non stop i można powiedzieć, że dosłownie mnie dusił.
-Eric, puść mnie!-zaśmiałam się
-Nie, oddaj mi papierosa-odpowiedział poważnie
-Raczej nie........-odpowiedziałam
-Oddaj-powtórzył i przybliżył się do mnie.
Szybkim ruchem odepchnęłam go do siebie i udało mi się wyrwać z jego uścisku, jakoś. Podskoczyłam na wyższy punkt dachu i przykucnęłam, patrząc na chłopaka.
-Masz-mruknęłam
Rzuciłam mu papierosa w dół, tak żeby sobie złapał.
(?)
-Eric, puść mnie!-zaśmiałam się
-Nie, oddaj mi papierosa-odpowiedział poważnie
-Raczej nie........-odpowiedziałam
-Oddaj-powtórzył i przybliżył się do mnie.
Szybkim ruchem odepchnęłam go do siebie i udało mi się wyrwać z jego uścisku, jakoś. Podskoczyłam na wyższy punkt dachu i przykucnęłam, patrząc na chłopaka.
-Masz-mruknęłam
Rzuciłam mu papierosa w dół, tak żeby sobie złapał.
(?)
od Katheriny
Spojrzałam na niego trochę zdziwiona. Wilkołak go zadrapał, można powiedzieć, że szybko to on się nie zregeneruje. Przyglądałam mu się cały czas , podeszłam do barku i wzięłam butelkę burbona. Wzięłam jeden kieliszek i rozcięłam sobie nadgarstek jak to w przypadku Rey'a. Pozwoliłam by moja krew swobodnie kapała do naczynia, a sama upiłam trochę samego burbonu.
-Nie lubisz whisky?-zapytał
Nawet w sumie nie widział co robię, bo stałam delikatnie za ścianą i stałam tak, ale zaraz odchyliłam się delikatnie do tyłu.
-Lubię, nawet bardzo. Ale po prostu muszę napić się czegoś mocniejszego -uśmiechnęłam się tajemniczo
-Przecież whisky jest mocne -powiedział poważnie.
-Nie tak jak burbon -pomachałam mu butelką.
Zaraz napełniłam cały kielich i oblizałam swoją krew. Tym razem moja rana szybko się zagoiła, a ja podeszłam do Romeo popijając burbon.
-Odstaw na chwilę whisky-powiedziałam
Romeo popatrzył na mnie trochę zdziwiony, a ja podałam mu kielich , żeby go wypił.
-A na co mi to?-zapytał oburzony
-Przyśpieszy regenerację -odpowiedziałam
-Nie potrzebuję tego-odparł poważnie
Złapałam za jego ręcznik i odchyliłam delikatnie, ale zaraz przycisnęłam mu do rany i przytrzymałam delikatnie.
-Biorąc pod uwagę twoje obrażenia, to przyda Ci się to nawet bardzo-wyjaśniłam-No i poza tym, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo............no bo kto mnie odwiezie na lotnisko-dodałam i zaśmiałam się tajemniczo.
Podsunęła mu ponownie kielich pod nos. Romeo złapał za spód i upił najpierw łyka, ale zaraz zaczął normalnie pić. Ja natomiast trzymałam mu ręcznik przy ranie.
(?)
-Nie lubisz whisky?-zapytał
Nawet w sumie nie widział co robię, bo stałam delikatnie za ścianą i stałam tak, ale zaraz odchyliłam się delikatnie do tyłu.
-Lubię, nawet bardzo. Ale po prostu muszę napić się czegoś mocniejszego -uśmiechnęłam się tajemniczo
-Przecież whisky jest mocne -powiedział poważnie.
-Nie tak jak burbon -pomachałam mu butelką.
Zaraz napełniłam cały kielich i oblizałam swoją krew. Tym razem moja rana szybko się zagoiła, a ja podeszłam do Romeo popijając burbon.
-Odstaw na chwilę whisky-powiedziałam
Romeo popatrzył na mnie trochę zdziwiony, a ja podałam mu kielich , żeby go wypił.
-A na co mi to?-zapytał oburzony
-Przyśpieszy regenerację -odpowiedziałam
-Nie potrzebuję tego-odparł poważnie
Złapałam za jego ręcznik i odchyliłam delikatnie, ale zaraz przycisnęłam mu do rany i przytrzymałam delikatnie.
-Biorąc pod uwagę twoje obrażenia, to przyda Ci się to nawet bardzo-wyjaśniłam-No i poza tym, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo............no bo kto mnie odwiezie na lotnisko-dodałam i zaśmiałam się tajemniczo.
Podsunęła mu ponownie kielich pod nos. Romeo złapał za spód i upił najpierw łyka, ale zaraz zaczął normalnie pić. Ja natomiast trzymałam mu ręcznik przy ranie.
(?)
Od Erica
Po chwili przysunąłem się do niej i złapałem ją w uścisk.
-Puść mnie!-powiedziała rozbawiona.
-Nie,bo nie chcesz oddać mi mojego papierosa.-mruknąłem.
-Będziesz mnie tak trzymał?
-Dokładnie..-powiedziałem.
Stałem tak kilka minut mocno ją trzymając.
-Udusisz mnie.-powiedziała.
-Trudno.
-Pójdziesz do więzienia za zabójstwo.
-Trudno.
-Tylko tyle umiesz powiedzieć!?-zaśmiała się.
-Trudno.-również się zaśmiałem.
(?)
-Puść mnie!-powiedziała rozbawiona.
-Nie,bo nie chcesz oddać mi mojego papierosa.-mruknąłem.
-Będziesz mnie tak trzymał?
-Dokładnie..-powiedziałem.
Stałem tak kilka minut mocno ją trzymając.
-Udusisz mnie.-powiedziała.
-Trudno.
-Pójdziesz do więzienia za zabójstwo.
-Trudno.
-Tylko tyle umiesz powiedzieć!?-zaśmiała się.
-Trudno.-również się zaśmiałem.
(?)
Od Lilith
Spojrzałam w tą samą stronę co Lucas i również się zaśmiałam.
-Odsypia najwidoczniej..-powiedziałam.
-Aż tak mu ciężko?-spytał.
-Nie,ale cóż..tak to jest jak całą noc spędzi na piciu w klubie.
Zaczął cicho chichotać.
-Nikt nie jest święty.-powiedział.
-Ja jestem.-uśmiechnęłam się.
-Nic nigdy nie zrobiłaś?-spojrzał na mnie.
-Cóż..z natury jestem taka grzeczniutka i ułożona.
-Właśnie widzę.-uśmiechnął się i potargał mi włosy.-A kiedyś się upiłaś?
-Wolę podchodzić do alkoholu z dystansem..-mruknęłam.
-Rzeczywiście strasznie grzeczniutka..-objął mnie ramieniem.-Ale przy mnie jest taka możliwość że to się zmieni.
-Możliwe,możliwe..-wtuliłam się w niego delikatnie.
(?)
-Odsypia najwidoczniej..-powiedziałam.
-Aż tak mu ciężko?-spytał.
-Nie,ale cóż..tak to jest jak całą noc spędzi na piciu w klubie.
Zaczął cicho chichotać.
-Nikt nie jest święty.-powiedział.
-Ja jestem.-uśmiechnęłam się.
-Nic nigdy nie zrobiłaś?-spojrzał na mnie.
-Cóż..z natury jestem taka grzeczniutka i ułożona.
-Właśnie widzę.-uśmiechnął się i potargał mi włosy.-A kiedyś się upiłaś?
-Wolę podchodzić do alkoholu z dystansem..-mruknęłam.
-Rzeczywiście strasznie grzeczniutka..-objął mnie ramieniem.-Ale przy mnie jest taka możliwość że to się zmieni.
-Możliwe,możliwe..-wtuliłam się w niego delikatnie.
(?)
od Katheriny
-Przesadzasz-podsumowałam krótko
-Nie.....-mruknął
-Ja wiem swoje -odparłam
-Faktycznie widać -prychnął
-Trudno-wzruszyłam ramionami
Podniosłam się z papierosem w ręce i odeszłam kawałek od Eric'a. On zaraz poderwał się z miejsca i zagrodził mi drogę.
-Wypuść mnie!-warknęłam
-Nie, do puki nie oddasz mi papierosa-odparł
-Zapomnij-prychnęłam rozbawiona
(?)
-Nie.....-mruknął
-Ja wiem swoje -odparłam
-Faktycznie widać -prychnął
-Trudno-wzruszyłam ramionami
Podniosłam się z papierosem w ręce i odeszłam kawałek od Eric'a. On zaraz poderwał się z miejsca i zagrodził mi drogę.
-Wypuść mnie!-warknęłam
-Nie, do puki nie oddasz mi papierosa-odparł
-Zapomnij-prychnęłam rozbawiona
(?)
od Lucas'a
Spojrzałem na nią trochę zdziwiony i uśmiechnąłem się po chwili zadowolony. Przykucnąłem przy niej i przysunąłem się, a po paru minutach pocałowałem ją delikatnie.
-Chwilowo nigdzie się nie wybieram-uśmiechnąłem się
-Na prawdę?-zapytała z nadzieją
-Oczywiście,że tak -dodałem zadowolony
-To dobrze-odetchnęła z ulgą
-Zrobić Ci herbaty?-zapytałem
-Trzecia herbata-mruknęła niezachwycona
-To coś innego?-zaproponowałem ponownie
-Dobra, coś innego może być -uśmiechnęła się zadowolona
-W porządku-odparłem
Dźwignąłem się na równe nogi i poszedłem do kuchni. Pogrzebałem im trochę w szafkach i znalazłem sok pomarańczowy. Lilith nie mogłem chwilowo zrobić swojego specjału, więc po prostu nalałem nam soku do szklanek i wróciłem spokojnie do niej.
-Proszę bardzo-uśmiechnąłem się podając jej sok.
Spojrzałem na Shay'a i tylko zaśmiałem się pod nosem ,patrząc jak śpi. Chyba mu trochę tego brakowało, więc musiał się na sto procent wyspać.
(?)
-Chwilowo nigdzie się nie wybieram-uśmiechnąłem się
-Na prawdę?-zapytała z nadzieją
-Oczywiście,że tak -dodałem zadowolony
-To dobrze-odetchnęła z ulgą
-Zrobić Ci herbaty?-zapytałem
-Trzecia herbata-mruknęła niezachwycona
-To coś innego?-zaproponowałem ponownie
-Dobra, coś innego może być -uśmiechnęła się zadowolona
-W porządku-odparłem
Dźwignąłem się na równe nogi i poszedłem do kuchni. Pogrzebałem im trochę w szafkach i znalazłem sok pomarańczowy. Lilith nie mogłem chwilowo zrobić swojego specjału, więc po prostu nalałem nam soku do szklanek i wróciłem spokojnie do niej.
-Proszę bardzo-uśmiechnąłem się podając jej sok.
Spojrzałem na Shay'a i tylko zaśmiałem się pod nosem ,patrząc jak śpi. Chyba mu trochę tego brakowało, więc musiał się na sto procent wyspać.
(?)
Od Erica
-Ale jesteś!-mruknąłem.
-No bywa.-zachichotała złośliwie.
Usiadłem po turecku i oparłem głowę na rękach z naburmuszoną miną.
-Obrażony?-spytała.
-Tak..-powiedziałem.
-Za co?
-Za to że nie chcesz oddać mi papierosa.
-Przesadzasz.
-Nie przesadzam..
(?)
-No bywa.-zachichotała złośliwie.
Usiadłem po turecku i oparłem głowę na rękach z naburmuszoną miną.
-Obrażony?-spytała.
-Tak..-powiedziałem.
-Za co?
-Za to że nie chcesz oddać mi papierosa.
-Przesadzasz.
-Nie przesadzam..
(?)
od Romeo
- Tak. Chodźmy - Wyszedłem z hotelu, by wsiąść do samochodu. Katherine
poszła moim śladem i po chwili siedziała w chevrolecie. Ruszyłem. Znałem
drogę do tego miejsca, po jakiś dwudziestu minutach byliśmy tam.
Oczywiście przecznicę dalej, by nikt nie zauważył nas. Podszedłem do
tyłu samochodu i otworzyłem bagażnik. Kath miała otwarte usta z
zdziwienia. No tak, cały bagażnik był niczym magazyn broni.
- Wybierz sobie coś - Mruknąłem. Ja miałem za paskiem colta i dwa noże, ale jeszcze na wszelki wypadek dorzuciłem pistolet. Przeszliśmy tą przecznicę, aż do magazynu w którym widocznie znajdował się facet.
- Zostań na czatach. On to moja robota - Rzuciłem, po czym wszedłem do środka.
*Pół godziny później*
Wyszedłem z magazynu. Katherine stała niedaleko.
- To on? - Spytała, patrząc na mnie dziwnie. No tak, miałem na sobie krew tego skurczybyka.
- Tak.
*Motel*
Poszedłem pod prysznic, by zmyć z siebie krew, nie tylko jego. Z rany na piersi spływała posoka, która nie zamierzała się w najbliższym czasie zatrzymać. Wyszedłem z prysznica w samych jeansach by nie podrażnić głębokiego cięcia. Usiadłem na łóżku i przyłożyłem do rany ręcznik. Miał zatrzymać krwawienie, a aktualnie był cały w czerwonej cieczy. Katherine weszła do pokoju. Siedziałem tak, jedną ręką trzymając ręcznik, a drugą butelkę z whisky, z której pociągnąłem łyka. Cholerny wilkołak.
- Jesteś już wolna - Uśmiechnąłem się.
( Kath? )
- Wybierz sobie coś - Mruknąłem. Ja miałem za paskiem colta i dwa noże, ale jeszcze na wszelki wypadek dorzuciłem pistolet. Przeszliśmy tą przecznicę, aż do magazynu w którym widocznie znajdował się facet.
- Zostań na czatach. On to moja robota - Rzuciłem, po czym wszedłem do środka.
*Pół godziny później*
Wyszedłem z magazynu. Katherine stała niedaleko.
- To on? - Spytała, patrząc na mnie dziwnie. No tak, miałem na sobie krew tego skurczybyka.
- Tak.
*Motel*
Poszedłem pod prysznic, by zmyć z siebie krew, nie tylko jego. Z rany na piersi spływała posoka, która nie zamierzała się w najbliższym czasie zatrzymać. Wyszedłem z prysznica w samych jeansach by nie podrażnić głębokiego cięcia. Usiadłem na łóżku i przyłożyłem do rany ręcznik. Miał zatrzymać krwawienie, a aktualnie był cały w czerwonej cieczy. Katherine weszła do pokoju. Siedziałem tak, jedną ręką trzymając ręcznik, a drugą butelkę z whisky, z której pociągnąłem łyka. Cholerny wilkołak.
- Jesteś już wolna - Uśmiechnąłem się.
( Kath? )
od Romeo
Włączyłem muzykę na fula w samochodzie. Rock wydobył się z głośników.
Leciał akurat AC/DC. Byłem zmęczony pytaniami, więc postanowiłem udawać,
że jej nie słyszę.
- Co?! Zagłusza Cię muzyka! - Przekrzyknąłem piosenkę i uśmiechnąłem się tryumfalnie. Przyśpieszyłem, zmuszając moją kochaną Impalę do maksymalnej prędkości jaką osiąga. Zatrzymałem się dopiero przed motelem, w którym aktualnie mieszkam. Wyłączyłem silnik i wyszedłem z samochodu. Oburzona blondi również opuściła go.
- Kim ty w ogóle jesteś?!
- To ja tu zadaję pytania - Rzuciłem łapiąc ją za rękę i ciągnąc do swojego pokoju nr. 111. Był bardzo mały, ale wystarczający.
- Dlaczego Cię szukali? - Spytałem, a ona uniosła brew - Nie mnie. Ciebie. Czyli wiedzą kim jesteś. Więc?
Nie patrzyłem na nią, bo właśnie wyjmowałem colta (rewolwer) za paska. W końcu zerknąłem na nią, oczekując odpowiedzi.
(Ashley?)
- Co?! Zagłusza Cię muzyka! - Przekrzyknąłem piosenkę i uśmiechnąłem się tryumfalnie. Przyśpieszyłem, zmuszając moją kochaną Impalę do maksymalnej prędkości jaką osiąga. Zatrzymałem się dopiero przed motelem, w którym aktualnie mieszkam. Wyłączyłem silnik i wyszedłem z samochodu. Oburzona blondi również opuściła go.
- Kim ty w ogóle jesteś?!
- To ja tu zadaję pytania - Rzuciłem łapiąc ją za rękę i ciągnąc do swojego pokoju nr. 111. Był bardzo mały, ale wystarczający.
- Dlaczego Cię szukali? - Spytałem, a ona uniosła brew - Nie mnie. Ciebie. Czyli wiedzą kim jesteś. Więc?
Nie patrzyłem na nią, bo właśnie wyjmowałem colta (rewolwer) za paska. W końcu zerknąłem na nią, oczekując odpowiedzi.
(Ashley?)
Od Lilith
Gdy opierałam się o Lucas'a było mi tak milutko i ciepło że aż zasnęłam.
Podczas snu czułam jak ktoś mnie przenosi w inne miejsce..tak..to na pewno Lucas.
Dopiero po kilku minutach otworzyłam oczy a niedaleko przed sobą zobaczyłam Lucas'a.
-Czemu mnie przeniosłeś..?-zaśmiałam się.
-Żeby było ci wygodniej..
-To mogłeś usiąść obok.-uśmiechnęłam się.
Podniósł się i przykucnął przy mnie.
-Wszystko gra prawda?
-Yhmm..-kiwnęłam głową.
-To dobrze.-potargał mi włosy.
Zaśmiałam się cicho i popatrzyłam mu w oczy..posmutniałam.
-Ej..no co jest Lili?-zdziwił się.
-Bo teraz sobie uświadomiłam że pewnie i tak i tak pójdziesz do siebie..-mruknęłam.
Po prostu nie wytrzymał i zaczął się śmiać..a Shay to taki śpioch że się nawet nie poruszył.
(?)
Jak Ona To Ja Też xD
Skoro wikas wam życzy miłych wakacji to czeku ja mam nie życzyć hym!? :D
Wszystkim życzę udanych i pełnych wrażeń wakacji! Niech wam słoneczko świeci,morza będą ciepłe i żeby każda z was była jak czekoladka,bo jeśli nie to kogo będę miała schrupać no kogo? :)
A teraz tak na poważnie..wszystkim wam życzę super wakacji,czy to w góry,czy to nad morze,czy też w domu...każdy ma się świetnie bawić i uczynić te wakacje niezapomnianymi!
Ale nie zapominajcie też o blogu i od czasu do czasu wpadajcie popisać..bo będzie nam wszystkim smutno :( Także jeśli macie wolną chwilkę wpadnijcie!
Understand .. I need you bro! :DD
~ Pozdrawia was Raspberry/Rocki357 :*
od Lucas'a
Spojrzałem kątem oka na Lilith z uśmiechem zadowolenia. Przyglądałem się jej,ale zaraz pocałowałem ją w czoło i spojrzałem na płonący w kominku ogień. Shay dalej spał więc można powiedzieć, że był błogi spokój.
Lili cały czas siedziała oparta obok mnie, a ja spokojnie czekałem. Jednak po chwili usłyszałem jej spokojny oddech, jakby spała.
-Śpisz?-szepnąłem cicho
Jednak Lilith nie odpowiedziała mi , więc podniosłem się delikatnie i wziąłem ją na ręce. Podniosłem ją i zaraz położyłem ją na sofę i przykryłem jeszcze kocem. Sam się owinąłem innym który wziąłem i usiadłem na fotelu na przeciwko niej. Patrzyłem na nią i jak słodko śpi. Wyglądała strasznie niewinnie i na prawdę pięknie.
(?)
Lili cały czas siedziała oparta obok mnie, a ja spokojnie czekałem. Jednak po chwili usłyszałem jej spokojny oddech, jakby spała.
-Śpisz?-szepnąłem cicho
Jednak Lilith nie odpowiedziała mi , więc podniosłem się delikatnie i wziąłem ją na ręce. Podniosłem ją i zaraz położyłem ją na sofę i przykryłem jeszcze kocem. Sam się owinąłem innym który wziąłem i usiadłem na fotelu na przeciwko niej. Patrzyłem na nią i jak słodko śpi. Wyglądała strasznie niewinnie i na prawdę pięknie.
(?)
Wakacje!!!!
Witajcie wszyscy, członkowie bloga.
Dzisiaj jest dzień kiedy skończyliśmy wszyscy szkołę ! ^^
Na pewno bardzo się cieszycie z tego powodu i ja również.
Mam nadzieję, że wakacje to czas kiedy będziecie mieli dużo wolnego i od czasu do czasu będziecie na bloga zaglądać. Jeśli nie będziecie mieć wolnej chwili przez parę dni, to piszcie , dam informację na bloga ,że będziecie nieobecni ;)
MIŁYCH WAKACJI ŻYCZĘ
~Pozdrawiam wikas ;)
czwartek, 26 czerwca 2014
Od Lilith
-Ale..przecież nic by się chyba nie stało gdyby widział..-powiedziałam.
-Pewnie by mnie ukatrupił.-zaśmiał się.
-Czemu?-zdziwiłam się.
-Widać że się o ciebie martwi..więc by chciał mnie zabić że cię w ogóle dotknąłem.-powiedział.
-Na pewno nie..-mruknęłam z uśmiechem patrząc na Shay'a.
-Jaasne..-zachichotał.
Oparłam delikatnie głowę o jego ramię.
-Nie przeszkadzam ci?
-Nie,nie..-uśmiechnął się i zmierzwił mi włosy.
Poprawiłam je i delikatnie zamknęłam oczy.
Ciepełko..a na dodatek obok mnie jest osoba która jest we mnie zakochana i ja w niej również..mmm..chyba lepiej być nie może..
(?)
-Pewnie by mnie ukatrupił.-zaśmiał się.
-Czemu?-zdziwiłam się.
-Widać że się o ciebie martwi..więc by chciał mnie zabić że cię w ogóle dotknąłem.-powiedział.
-Na pewno nie..-mruknęłam z uśmiechem patrząc na Shay'a.
-Jaasne..-zachichotał.
Oparłam delikatnie głowę o jego ramię.
-Nie przeszkadzam ci?
-Nie,nie..-uśmiechnął się i zmierzwił mi włosy.
Poprawiłam je i delikatnie zamknęłam oczy.
Ciepełko..a na dodatek obok mnie jest osoba która jest we mnie zakochana i ja w niej również..mmm..chyba lepiej być nie może..
(?)
od Lucas'a
Spojrzałem zdziwiony , na Lilith ,ale zaraz delikatnie się uśmiechnąłem w jej stronę, gdy tylko zobaczyłem jej piękne rumieńce na policzkach. Zbliżyłem się do niej i tym razem bardziej delikatnie objąłem ją za policzek, a następnie pocałowałem. Ku mojemu zdziwieniu Lili odwzajemniła pocałunek, nawet nie opierając się.
-Cieszę się-szepnąłem , gdy się od siebie oderwaliśmy.
Lilith wpatrywała się w moje oczy i nawet nie odrywała od nich oczu, uśmiechnęła się delikatnie zadowolona. Po chwili do pokoju wparował pies husky.
-Shay!-zaśmiała się Lilith
Odsunąłem się od niej i usiadłem po turecku, a Shay spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Kto rozpalił?-zapytał zaciekawiony
-Ja -odpowiedziałem
-No to super, przynajmniej się ogrzejemy-dodał zadowolony
Skulił się w kłębek przy nogach Lilith i powoli zasnął spokojnie, wpatrując się w ogień.
-Myślisz,że widział?-zapytałem
-Nie wiem-odpowiedziała niepewnie
-Może nie.........-mruknąłem cicho
(?)
-Cieszę się-szepnąłem , gdy się od siebie oderwaliśmy.
Lilith wpatrywała się w moje oczy i nawet nie odrywała od nich oczu, uśmiechnęła się delikatnie zadowolona. Po chwili do pokoju wparował pies husky.
-Shay!-zaśmiała się Lilith
Odsunąłem się od niej i usiadłem po turecku, a Shay spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Kto rozpalił?-zapytał zaciekawiony
-Ja -odpowiedziałem
-No to super, przynajmniej się ogrzejemy-dodał zadowolony
Skulił się w kłębek przy nogach Lilith i powoli zasnął spokojnie, wpatrując się w ogień.
-Myślisz,że widział?-zapytałem
-Nie wiem-odpowiedziała niepewnie
-Może nie.........-mruknąłem cicho
(?)
od Katheriny
Popatrzyłam na niego z żalem, jednak ten żal, zaraz zszedł mi z twarzy, a na niej zagościł chytry uśmieszek.
-Nie-odparłam
-Dla czego!-załkał załamany
-Dla tego,że jest ostatni-zaśmiałam się
-Nie............proszę Cię no-poprosił ponownie
-Ah...........przykro mi ,ale nie-odparłam
-No daj!-poderwał się i chciał mi go wyrwać.
-Nie!-schowałam go za sobą.
(?)
-Nie-odparłam
-Dla czego!-załkał załamany
-Dla tego,że jest ostatni-zaśmiałam się
-Nie............proszę Cię no-poprosił ponownie
-Ah...........przykro mi ,ale nie-odparłam
-No daj!-poderwał się i chciał mi go wyrwać.
-Nie!-schowałam go za sobą.
(?)
Od Lilith
-Z-zakochałeś..?-zdziwiłam się..te słowa ledwo przeszły przez moje gardło.
-Tak...-powiedział cicho.
-Ale naprawdę..?-nie dowierzałam.
-Tak.-powtórzył.
Między nami zapadła cisza. Zakochał się? Ale..to nie może być prawda. To jest niemożliwe..ja..ja nie wiem..nie wiem czy coś do niego czuję czy nie..chociaż to..może być możliwe. Właściwie to prawda..zakochałam się..
Delikatnie się do niego przysunęłam.
-Nie żartujesz..prawda?-zapytałam cicho.
-Nie żartuję..mówię prawdę..
-Ale..od ilu..?
-Straciłem poczucie czasu..-zaśmiał się mimowolnie.
Uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam w policzek.
-Za co to?-zdziwił się.
-Bo..ja też się zakochałam..w tobie Lucas..-powiedziałam cicho czując że moje policzki robią się różowe.
(?)
-Tak...-powiedział cicho.
-Ale naprawdę..?-nie dowierzałam.
-Tak.-powtórzył.
Między nami zapadła cisza. Zakochał się? Ale..to nie może być prawda. To jest niemożliwe..ja..ja nie wiem..nie wiem czy coś do niego czuję czy nie..chociaż to..może być możliwe. Właściwie to prawda..zakochałam się..
Delikatnie się do niego przysunęłam.
-Nie żartujesz..prawda?-zapytałam cicho.
-Nie żartuję..mówię prawdę..
-Ale..od ilu..?
-Straciłem poczucie czasu..-zaśmiał się mimowolnie.
Uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam w policzek.
-Za co to?-zdziwił się.
-Bo..ja też się zakochałam..w tobie Lucas..-powiedziałam cicho czując że moje policzki robią się różowe.
(?)
Od Erica
-No co z tego że palę?-zaśmiałem się.-Oddaj..to ostatni.
-Nie.-pokręciła głową z uśmiechem.
-No prooszę..-powiedziałem.
-Nie-e.-uśmiechnęła się złośliwie.
-Dobra,to foch.-mruknąłem.
Zaczęła śmiać się cicho.
Wziąłem kawałek czekolady i włożyłem go do ust.
-Nie dostaniesz czekolady.-powiedziałem.
-Mnie to nie rusza.
-Jasne..zobaczymy.-uśmiechnąłem się.-Proszę..ostatni papieros no..
(?)
-Nie.-pokręciła głową z uśmiechem.
-No prooszę..-powiedziałem.
-Nie-e.-uśmiechnęła się złośliwie.
-Dobra,to foch.-mruknąłem.
Zaczęła śmiać się cicho.
Wziąłem kawałek czekolady i włożyłem go do ust.
-Nie dostaniesz czekolady.-powiedziałem.
-Mnie to nie rusza.
-Jasne..zobaczymy.-uśmiechnąłem się.-Proszę..ostatni papieros no..
(?)
od Katheriny
Usiadłam na łóżku i spojrzałam na Romeo i przewróciłam oczami,ale zaraz wyszłam na balkon i popatrzyłam po okolicy. Było tutaj na prawdę przepięknie, raczej nie byłam nigdy poza naszą wyspą, nigdy w życiu.
Stałam tak na balkonie wpatrując się w okolicę i cudowne widoki. Nigdy czegoś takiego nie widziałam.
-Katherina!-usłyszałam głos mężczyzny
Odwróciłam się gwałtownie i wróciłam do pokoju, a zaraz zamknęłam za sobą szybko balkon i odwróciłam do Romeo.
-Następnym razem jak zrobisz ze mnie swoją siostrę , to urwę Ci łeb!-warknęłam
-Nawzajem kotku-zaśmiał się rozbawiony
Pokręciłam oczami i zaraz weszłam do łazienki i przeczesałam porządnie włosy ,a zaraz potem może bardziej poprawiłam makijaż. Patrzyłam w lustro przez chwilę, jednak wróciłam się ponownie do pokoju. Chwyciłam za jeszcze krzesło i usiadłam obok Romeo, patrząc jak przegląda akta pierwszego podejrzanego.
Sprawdził jego adres i zaraz podniósł się ze swojego miejsca, przyjrzałam się uważnie mężczyźnie. Ja osobiście miałam nadzieję,żeby okazało się ,że to któryś z tej trójki zrobił. Bo tak na prawdę nie chciałam na długi okres czasu zostawiać Rey'a samego w domu i do tego jeszcze mocno rannego.
Przyglądałam się cały czas uważnie i bacznie mężczyźnie, który chodził po pokoju i się zastanawiał.
-To co ruszamy?-zapytałam podnosząc się z krzesła.
(?)
Stałam tak na balkonie wpatrując się w okolicę i cudowne widoki. Nigdy czegoś takiego nie widziałam.
-Katherina!-usłyszałam głos mężczyzny
Odwróciłam się gwałtownie i wróciłam do pokoju, a zaraz zamknęłam za sobą szybko balkon i odwróciłam do Romeo.
-Następnym razem jak zrobisz ze mnie swoją siostrę , to urwę Ci łeb!-warknęłam
-Nawzajem kotku-zaśmiał się rozbawiony
Pokręciłam oczami i zaraz weszłam do łazienki i przeczesałam porządnie włosy ,a zaraz potem może bardziej poprawiłam makijaż. Patrzyłam w lustro przez chwilę, jednak wróciłam się ponownie do pokoju. Chwyciłam za jeszcze krzesło i usiadłam obok Romeo, patrząc jak przegląda akta pierwszego podejrzanego.
Sprawdził jego adres i zaraz podniósł się ze swojego miejsca, przyjrzałam się uważnie mężczyźnie. Ja osobiście miałam nadzieję,żeby okazało się ,że to któryś z tej trójki zrobił. Bo tak na prawdę nie chciałam na długi okres czasu zostawiać Rey'a samego w domu i do tego jeszcze mocno rannego.
Przyglądałam się cały czas uważnie i bacznie mężczyźnie, który chodził po pokoju i się zastanawiał.
-To co ruszamy?-zapytałam podnosząc się z krzesła.
(?)
od Lucas'a
Spojrzałem na nią trochę zdziwiony, ale nadal milczałem, bo nie wiedziałem co ja mam jej tak na prawdę powiedzieć.
-Lucas....-westchnęła cicho
Zerknąłem na nią jeszcze raz z żalem i odetchnąłem głęboko, wpatrując się cały czas w jej oczy.
-Powiesz...........?-zapytała niepewnie
-Tak........ale muszę przemyśleć to-dodałem
-Lucas no.......-poprosiła- a do jej oczu napłynęły łzy.
-Dobrze............tak więc , pocałowałem Cię dla tego......-zacząłem
-Dla czego?-zapytała
-Dla tego ,że się w tobie zakochałem-wydusiłem to z siebie.
(?)
-Lucas....-westchnęła cicho
Zerknąłem na nią jeszcze raz z żalem i odetchnąłem głęboko, wpatrując się cały czas w jej oczy.
-Powiesz...........?-zapytała niepewnie
-Tak........ale muszę przemyśleć to-dodałem
-Lucas no.......-poprosiła- a do jej oczu napłynęły łzy.
-Dobrze............tak więc , pocałowałem Cię dla tego......-zacząłem
-Dla czego?-zapytała
-Dla tego ,że się w tobie zakochałem-wydusiłem to z siebie.
(?)
od Katheriny
Spojrzałam na niego i ułamałam jeden pasek czekolady. Wzięłam go do ust i już po paru minutach ten kawałek był już zjedzony.
-Dzięki-odparłam
Zaraz jednak jeszcze raz na niego spojrzałam i wyciągnęłam mu papierosa z ust.
-Ej-mruknął
-No co? To niezdrowe -uśmiechnęłam się chytrze
-Oddaj-poprosił i wyciągnął do mnie rękę.
-Oddam, ale nie pal więcej -odparłam
-Bo co? Z resztą sama pijesz moja droga-dodał
-No to co z tego ,że piję ?-zaśmiałam się
(?)
-Dzięki-odparłam
Zaraz jednak jeszcze raz na niego spojrzałam i wyciągnęłam mu papierosa z ust.
-Ej-mruknął
-No co? To niezdrowe -uśmiechnęłam się chytrze
-Oddaj-poprosił i wyciągnął do mnie rękę.
-Oddam, ale nie pal więcej -odparłam
-Bo co? Z resztą sama pijesz moja droga-dodał
-No to co z tego ,że piję ?-zaśmiałam się
(?)
od Romeo
Szybko dojechaliśmy na lotnisko. Po co ja się pakowałem na tą wyspę.
Mogłem spokojnie sobie zostać w Stanach Zjednoczonych, a ja musiałem się
pakować na wyspę, gdzie jedynym transportem za wyspę jest cholerny
samolot. No nic. Dałem bilety, zapewniłem przetransportowanie Impali i
wsiedliśmy do samolotu. Od razu usiadłem na swoim miejscu, mocno łapiąc
się oparć. Katherine uniosła brwi.
- A tobie co? - Spytała, a po chwili samolot wystartował.
- Nic - Opowiedziałem po dłuższej przerwie. Uniosła brwi, nieprzekonana. Zaraz jednak zrozumiała.
- Boisz się latać - Stwierdziła.
- Samoloty się rozbijają! - Przypomniałem, niespokojnie się kręcąc na miejscu.
*Po stresującym locie*
Impala stanęła przed nami. Od razu sprawdziłem czy się nie zarysowała i czy jakiś idiota nie otworzył bagażnika. Nie i nie. Wsiedliśmy i ruszyliśmy, w całkiem niedługą podróż, bo jedynie do motelu.
- Zostań tu - Rzuciłem głosem któremu się nie sprzeciwia i wszedłem. Po kilku minutach wróciłem - Dwuosobowy pokój dla William'a Younga i jego młodszej siostry Annie Young - Uśmiechnąłem się i zaprowadziłem ja do pokoju. Od razu uruchomiłem mój laptop, by sprawdzić lokalizację pierwszego nazwiska, że tak powiem.
(Kath?)
- A tobie co? - Spytała, a po chwili samolot wystartował.
- Nic - Opowiedziałem po dłuższej przerwie. Uniosła brwi, nieprzekonana. Zaraz jednak zrozumiała.
- Boisz się latać - Stwierdziła.
- Samoloty się rozbijają! - Przypomniałem, niespokojnie się kręcąc na miejscu.
*Po stresującym locie*
Impala stanęła przed nami. Od razu sprawdziłem czy się nie zarysowała i czy jakiś idiota nie otworzył bagażnika. Nie i nie. Wsiedliśmy i ruszyliśmy, w całkiem niedługą podróż, bo jedynie do motelu.
- Zostań tu - Rzuciłem głosem któremu się nie sprzeciwia i wszedłem. Po kilku minutach wróciłem - Dwuosobowy pokój dla William'a Younga i jego młodszej siostry Annie Young - Uśmiechnąłem się i zaprowadziłem ja do pokoju. Od razu uruchomiłem mój laptop, by sprawdzić lokalizację pierwszego nazwiska, że tak powiem.
(Kath?)
Od Clarissy
Spojrzałam zirytowana na chłopaka
-Ile chcesz?-rzuciłam szybko
-No czy ja wiem...-mruknął udając,że zastanawia się nad kwotą-Ile możesz dać tyle chętnie wezmę..oczywiście mówimy o poważnych sumach,a nie o groszach
Ten chłopak miał w sobie coś co drażniło mnie niesamowicie, nie wiedziałam czy mogę mu zaufać, jednak to była jedyna osoba którą tutaj spotkałam,a niesamowicie martwiłam się stanem Bianki. Widząc moją desperację chłopak rzucił tylko:
-Najpierw kasa później ci pomogę...-oparł się niedbale o jedną z ścian.
Z kieszeni jeansów wydobyłam kilka banknotów i mu podałam.
-Więcej przy sobie nie mam. Mam nadzieję,że na początek tyle ci wystarczy, a teraz ruszaj tą chole*ną dupę i pomóż mi, nie widzisz,że krwawi?!
-Widzę i chętnie wam pomogę-uśmiechnął się drwiąco-Odsuń się.
Spełniłam polecenie nieznajomego,a ten zaczął coś robić przy ranie przyjaciółki. Po dziesięciu minutach odsunął się
-To tyle co mogę zrobić...będzie nieprzytomna jeszcze przez jakiś czas.
-Dzięki..-mruknęłam cicho siadając obok nieprzytomnej mentorki.
(?)
-Ile chcesz?-rzuciłam szybko
-No czy ja wiem...-mruknął udając,że zastanawia się nad kwotą-Ile możesz dać tyle chętnie wezmę..oczywiście mówimy o poważnych sumach,a nie o groszach
Ten chłopak miał w sobie coś co drażniło mnie niesamowicie, nie wiedziałam czy mogę mu zaufać, jednak to była jedyna osoba którą tutaj spotkałam,a niesamowicie martwiłam się stanem Bianki. Widząc moją desperację chłopak rzucił tylko:
-Najpierw kasa później ci pomogę...-oparł się niedbale o jedną z ścian.
Z kieszeni jeansów wydobyłam kilka banknotów i mu podałam.
-Więcej przy sobie nie mam. Mam nadzieję,że na początek tyle ci wystarczy, a teraz ruszaj tą chole*ną dupę i pomóż mi, nie widzisz,że krwawi?!
-Widzę i chętnie wam pomogę-uśmiechnął się drwiąco-Odsuń się.
Spełniłam polecenie nieznajomego,a ten zaczął coś robić przy ranie przyjaciółki. Po dziesięciu minutach odsunął się
-To tyle co mogę zrobić...będzie nieprzytomna jeszcze przez jakiś czas.
-Dzięki..-mruknęłam cicho siadając obok nieprzytomnej mentorki.
(?)
Od Lilith
-Ym..-tylko tyle z siebie wydusiłam.
-Ehh..rozchorujesz się.-powiedział i spojrzał na mnie na chwilę po czym swój wzrok znów skupił na ogniu.
Powoli podeszłam do kominka i usiadłam przy nim zachowując dość dużą odległość od Lucas'a..
Między nami panowała cisza..którą oczywiście przerwałam.
-Lucas..-zaczęłam.
-Tak?
-Czemu..czemu mnie pocałowałeś?-spytałam cicho.
Nie odezwał się.
-Proszę Lucas..jeśli to ma nas skłócić..ja nie chcę tego.
Znów cisza.
-Lucas proszę cię odpowiedz..-powiedziałam i podkuliłam nogi pod brodę i objęłam je rękoma.
(?)
-Ehh..rozchorujesz się.-powiedział i spojrzał na mnie na chwilę po czym swój wzrok znów skupił na ogniu.
Powoli podeszłam do kominka i usiadłam przy nim zachowując dość dużą odległość od Lucas'a..
Między nami panowała cisza..którą oczywiście przerwałam.
-Lucas..-zaczęłam.
-Tak?
-Czemu..czemu mnie pocałowałeś?-spytałam cicho.
Nie odezwał się.
-Proszę Lucas..jeśli to ma nas skłócić..ja nie chcę tego.
Znów cisza.
-Lucas proszę cię odpowiedz..-powiedziałam i podkuliłam nogi pod brodę i objęłam je rękoma.
(?)
Od Erica
Znów dostrzegłem na przerwie Katherinę,podszedłem do niej.
-Co taka zła?
-Jeszcze trzy lekcje..-jęknęła.
-Jeśli nie chcesz iść na nie możesz iść ze mną na dach.
-A co będziemy robić?-mruknęła.
-A chcesz na lekcje?-spytałem.
-No dobra,idę..-powiedziała
Zaśmiałem się i wraz z Katheriną poszedłem na dach.
Usiadłem na zimnej posadzce i rozłożyłem się. Wyjąłem jeszcze z torby paczkę papierosów i zapalniczkę..zapaliłem jednego i włożyłem do ust. Wyjąłem też z niej czekoladę. Podałem ją Kath.
-Częstuj się.-uśmiechnąłem się do niej.
(?)
-Co taka zła?
-Jeszcze trzy lekcje..-jęknęła.
-Jeśli nie chcesz iść na nie możesz iść ze mną na dach.
-A co będziemy robić?-mruknęła.
-A chcesz na lekcje?-spytałem.
-No dobra,idę..-powiedziała
Zaśmiałem się i wraz z Katheriną poszedłem na dach.
Usiadłem na zimnej posadzce i rozłożyłem się. Wyjąłem jeszcze z torby paczkę papierosów i zapalniczkę..zapaliłem jednego i włożyłem do ust. Wyjąłem też z niej czekoladę. Podałem ją Kath.
-Częstuj się.-uśmiechnąłem się do niej.
(?)
od Law'a
To był jeden z tych dni w których najchętniej pozabijałbym każdego kto
stanie mi na drodzę.Od samego rana wszystko mnie irytowało.Dosłownie
wszystko.Szczególnie Lukrecja się uwzięła,że powinienem iść do szkoły
jak normalnuy człowiek zamiast siedzieć w tej stęchłej dziurze.Ale czy
ja kiedyś powiedziałem,że jestem normalny?No więc mając dość gadania
mojej mentorki po prostu wyszedłem z budynku który stanowił moje
mieszkanie i wyszedłem na mały spacer.Głównie idąc przez korytarze
budynków bo jednak nie widziało mi się łazić głównymi ulicami miasta i
narażać się ttm obleśnym stworom.Co jak co ale chciałbym jeszcze pożyć
trochę.No więc minąłem miejsce które kiedyś było sklepem by wejść do
budynku który kiedyś prosperował jako hotel.I w tym momencie moją uwagę
przykuły dwie dziewczyny.Jedna siedziała skulona pod ścianą natomiasr
druga leżała.I sądząc po krwi była ranna.
-Co wy tu robicie?-warknąłem chłodno podchodząc bliżej
Ta która najwidoczniej nie miała żadnej rany podniosła na mnie wzrok.
-Możesz...mi pomóc...ona...została zaatakowana...
Zmierzyłem wzrokiem ranną.
-Wszystko kosztuje-mruknąłem zakładając ręce na klatkę piersiową-Jeśli nie masz czego zaoferować nie ma pomocy.
[?]
-Co wy tu robicie?-warknąłem chłodno podchodząc bliżej
Ta która najwidoczniej nie miała żadnej rany podniosła na mnie wzrok.
-Możesz...mi pomóc...ona...została zaatakowana...
Zmierzyłem wzrokiem ranną.
-Wszystko kosztuje-mruknąłem zakładając ręce na klatkę piersiową-Jeśli nie masz czego zaoferować nie ma pomocy.
[?]
od Ashley
Jest około środek nocy,nie wiem straciłam rachubę czasu.Zaniepokoił mnie
dźwięk policyjnych syren,ale po chwili je zignorowałam wchodząc w
ciemną uliczkę.Moje zmysły zaczęły wariować.Poczułam ogromny ból
głowy.Upadłam na kolana po czym nie dałam rady się podnieść.Ból był
przeszywający i coraz silniejszy.
A kiedy ustąpił czyjaś dłoń chwyciła mnie za gardło,a następnie przycisnęła do ściany starego budynku który pod wpływem uderzenia pękł,ale szczelina nierozprysłą się po wszystkich ścianach tylko po tej.
Straciłam wszystkie siły na obronę spojrzałam tylko na osobę która przyciskała mnie do ściany.
Dźwięki syren były coraz głośniejsze.On tym razem przycisnął mnie do siebie i zatykając usta dłonią uniemożliwił mi wołanie o pomoc i zdradzenie jego miejsca.Kiedy syreny umilkły i zrezygnowały z poszukiwań w ciemną uliczkę wkroczył jakiś człowiek.Nie wiedziałam do czego zdolny jest mężczyzna który przed momentem przycisnął mnie do ściany,ale mogłam się spodziewać,ze bezbronnemu człowiekowi odbierze życie.Bez skrupułów skręcił mu kark.Wykorzystując moment wolności nie uciekłam.
-Co ty no cholery robisz?-wrzasnęłam,on z chytrym uśmieszkiem przekrzywił głowę.
-Porozmawiamy w samochodzie.-uśmiechnął się
-Co? W jakim samochodzie.-nawet nie wpadło mi do głowy,że do tego się posunie.
Wbrew moich sprzeciwień wpakował mnie do samochodu.
-Ok.Słuchaj Blondi.
-Sam jesteś Blondi.Spiep**aj.-burknełam pod nosem.
-Ej kulturalnie.Wiem kim jesteś więc chyba nie chcesz być ofiarą ludzkich prześladowców?
To jak?
Zignorowałam go i spojrzałam za okno samochodu.Jechaliśmy dość szybko nie wiedziałam gdzie mu się tak śpieszyło.
-Czego ty ode mnie chcesz? I gdzie mnie zabierasz? I jeśli możesz dlaczego zabiłeś tamtego człowieka?-zmierzyłam go wzrokiem.
(Romeo?)
A kiedy ustąpił czyjaś dłoń chwyciła mnie za gardło,a następnie przycisnęła do ściany starego budynku który pod wpływem uderzenia pękł,ale szczelina nierozprysłą się po wszystkich ścianach tylko po tej.
Straciłam wszystkie siły na obronę spojrzałam tylko na osobę która przyciskała mnie do ściany.
Dźwięki syren były coraz głośniejsze.On tym razem przycisnął mnie do siebie i zatykając usta dłonią uniemożliwił mi wołanie o pomoc i zdradzenie jego miejsca.Kiedy syreny umilkły i zrezygnowały z poszukiwań w ciemną uliczkę wkroczył jakiś człowiek.Nie wiedziałam do czego zdolny jest mężczyzna który przed momentem przycisnął mnie do ściany,ale mogłam się spodziewać,ze bezbronnemu człowiekowi odbierze życie.Bez skrupułów skręcił mu kark.Wykorzystując moment wolności nie uciekłam.
-Co ty no cholery robisz?-wrzasnęłam,on z chytrym uśmieszkiem przekrzywił głowę.
-Porozmawiamy w samochodzie.-uśmiechnął się
-Co? W jakim samochodzie.-nawet nie wpadło mi do głowy,że do tego się posunie.
Wbrew moich sprzeciwień wpakował mnie do samochodu.
-Ok.Słuchaj Blondi.
-Sam jesteś Blondi.Spiep**aj.-burknełam pod nosem.
-Ej kulturalnie.Wiem kim jesteś więc chyba nie chcesz być ofiarą ludzkich prześladowców?
To jak?
Zignorowałam go i spojrzałam za okno samochodu.Jechaliśmy dość szybko nie wiedziałam gdzie mu się tak śpieszyło.
-Czego ty ode mnie chcesz? I gdzie mnie zabierasz? I jeśli możesz dlaczego zabiłeś tamtego człowieka?-zmierzyłam go wzrokiem.
(Romeo?)
od Lucas'a
Odwróciłem się trochę zdziwiony i spojrzałem na nią.
-"Może lepiej pójdę do siebie"-mruknąłem
-Nie za długo droga właź tutaj!-powiedziała
Spojrzałem na nią i niechętnie podszedłem pod jej dom, ale Lilith spojrzała na mnie trochę zdziwiona.
Zaraz zrozumiałem o co jej chodzi i przemieniłem się w człowieka, a następnie wszedłem do środka.
-O Lucas........ty też cały mokry?-zdziwił się
-Tak, jakoś wyszło-wzruszyłem ramionami
-Dobra, masz-rzucił mi ręcznik
Przejechałem ręcznikiem po włosach, a potem wytarłem się do pasa i zaraz usiadłem w salonie. Zostawiłem tam herbatę, która nadal była gorąca ,więc wziąłem ją do rąk i napiłem się. Super kolejny raz w tym domu, kolejny raz.............a nie chciałem tutaj przyłazić. Lilith stała w drzwiach i wpatrywała się we mnie, jednak ja nawet na nią nie spojrzałem i podszedłem do kominka, żeby go rozpalić, żeby w domu zrobiło się chodź trochę cieplej. Rozpaliłem kominek po pewnym czasie i usiadłem przy nim po turecku, żeby się ogrzać.
-Może ty też się ogrzejesz, znowu zmokłaś-mruknąłem
(?)
-"Może lepiej pójdę do siebie"-mruknąłem
-Nie za długo droga właź tutaj!-powiedziała
Spojrzałem na nią i niechętnie podszedłem pod jej dom, ale Lilith spojrzała na mnie trochę zdziwiona.
Zaraz zrozumiałem o co jej chodzi i przemieniłem się w człowieka, a następnie wszedłem do środka.
-O Lucas........ty też cały mokry?-zdziwił się
-Tak, jakoś wyszło-wzruszyłem ramionami
-Dobra, masz-rzucił mi ręcznik
Przejechałem ręcznikiem po włosach, a potem wytarłem się do pasa i zaraz usiadłem w salonie. Zostawiłem tam herbatę, która nadal była gorąca ,więc wziąłem ją do rąk i napiłem się. Super kolejny raz w tym domu, kolejny raz.............a nie chciałem tutaj przyłazić. Lilith stała w drzwiach i wpatrywała się we mnie, jednak ja nawet na nią nie spojrzałem i podszedłem do kominka, żeby go rozpalić, żeby w domu zrobiło się chodź trochę cieplej. Rozpaliłem kominek po pewnym czasie i usiadłem przy nim po turecku, żeby się ogrzać.
-Może ty też się ogrzejesz, znowu zmokłaś-mruknąłem
(?)
od Katheriny
Wpatrywałam się w tablicę i ciągle się w nią wpatrywałam, nie mogłam już wytrzymać na tej lekcji. Jednak już po chwili zadzwonił dzwonek na przerwę. Odetchnęłam z ulgą i zarzuciłam torbę na ramię. Kurcze zostaje w tej szkole, tylko dla tego,że Rey ma po mnie przyjść.
-Ile mamy jeszcze lekcji?-zapytałam dziewczyny,która szła obok mnie
-Jeszcze trzy-odpowiedziała z uśmiechem i odeszła.
Trzy?! Aż trzy muszę tu jeszcze wytrzymać? Ehhh no chyba jednak faktycznie muszę :/
(?)
-Ile mamy jeszcze lekcji?-zapytałam dziewczyny,która szła obok mnie
-Jeszcze trzy-odpowiedziała z uśmiechem i odeszła.
Trzy?! Aż trzy muszę tu jeszcze wytrzymać? Ehhh no chyba jednak faktycznie muszę :/
(?)
od Clarissy
-To nie jest dobry pomysł!-powiedziała cicho Bianca gdy stanęłyśmy przed mostem prowadzącym do zachodniej części miasta
-Oj nie przesadzaj! Ja się jakoś nie boję-uśmiechnęłam się
-Clary...przemyśl to sobie. Będziesz żałować!
-Jak się boisz to wracaj do domu..
-Nie! Nie mogę pozwolić ci iść tam samej!-odpowiedziała szybko
Uśmiechnęłam się licząc na taką właśnie odpowiedź mojej opiekunki.
Szybko pokonałyśmy ten most i znalazłyśmy się na zrujnowanych uliczkach po których walały się gruzy..za pewne oderwane cząstki zrujnowanych kamiennych budynków, których tutaj nie brakowało. Przez kilka minut naszego zwiedzania nie natknęłyśmy się na żadnego stwora..ani człowieka jeśli jacykolwiek tutaj mieszkali.
-No widzisz! Nawet potworów tu nie ma...a ty się boisz!
-Nie boję się tylko ty nie wiesz jak wiele tutaj niebezpieczeństw się kryję! Jesteś zupełnie nieodpowiedzialna i za głupia...
-Skończyłaś?-spojrzałam zna nią ziewając
-Ty mała...
-Oj przecież wiesz jak kocham się z tobą droczyć-uśmiechnęłam się do przyjaciółki
-Jak stąd żywe wyjdziemy to pożałujesz,a teraz chodźmy dalej. Bo chyba chcesz dojść w konkretne miejsce?
-Tak..
Pół godziny później nie było mi już tak do śmiechu....Jakiś wielki stwór zainteresował się mną i Bianką..chyba swoim śmiechem zbudziłam go ze snu czy coś. W popłochu skręcałyśmy w kolejne uliczki nie wiedząc co począć. Starałam się chodź trochę skontrolować umysł tego...czegoś? ale w pośpiechu sama nie umiałam zebrać własnych myśli i wydać jakieś sensowne polecenie. No i nagle ślepy zaułek. No piękniej być nie mogło...
-Nie ruszaj się..postaram się odwrócić jego uwagę..a ty wtedy zaatakujesz go. Ćwiczyłyśmy atak,pamiętasz?-zapytała
-Tak..-mruknęłam cicho
Nie minęła chwila,a Bianca już atakowała go już czymś co przypominało kulę światła.
Dzięki temu odwróceniu uwagi starałam się skontrolować potwora i chwilowo "ogłupić" go. Wreszcie gdy to mi się udało usłyszałam krzyk opiekunki. Gdy spojrzałam na nią potwór już był w częściowym władaniu przeze mnie. Bianca upadła na ziemię,a rozerwany materiał jej koszuli odkrywał paskudną ranę na brzuchu z której obficie sączyła się krew. Szybko podeszłam do niej i prowizorycznie opatrzyłam to tak jak mnie uczyła w nagłych sytuacjach. Uniosłam ją, nie ważyła zbyt wiele tak więc nie szło mi to tak opornie. Stworzenie które nas zaatakowało nie miało możliwości ruchu,którą opanowałam. Uciekałam tą plątaniną ulic niosąc przyjaciółkę. Dopiero później "więź" pozwalająca na kontrolowanie poczynań stwora osłabła,aż w końcu zniknęła całkowicie. Nie przejęłam się tym gdyż byłyśmy już spory kawał drogi od miejsca zdarzenia. Zaczęło się ściemniać więc poszukałam schronu w jednym z budynków, który nie była aż tak zrujnowany jak pozostałe. Położyłam ją na czymś co kiedyś pewnie stanowiło dość gruby koc jednak czas i inne rzeczy zrobiły z nim swoje. Nie wiedziałam zupełnie co zrobić...Schowałam twarz w dłonie i próbując się opanować nie usłyszałam zbliżających się kroków. Chłodny głos wyrwał mnie z tego dziwnego stanu. Byłam przestraszona. Odwróciwszy się dostrzegłam ciemnowłosego chłopaka.
(Law?)
-Oj nie przesadzaj! Ja się jakoś nie boję-uśmiechnęłam się
-Clary...przemyśl to sobie. Będziesz żałować!
-Jak się boisz to wracaj do domu..
-Nie! Nie mogę pozwolić ci iść tam samej!-odpowiedziała szybko
Uśmiechnęłam się licząc na taką właśnie odpowiedź mojej opiekunki.
Szybko pokonałyśmy ten most i znalazłyśmy się na zrujnowanych uliczkach po których walały się gruzy..za pewne oderwane cząstki zrujnowanych kamiennych budynków, których tutaj nie brakowało. Przez kilka minut naszego zwiedzania nie natknęłyśmy się na żadnego stwora..ani człowieka jeśli jacykolwiek tutaj mieszkali.
-No widzisz! Nawet potworów tu nie ma...a ty się boisz!
-Nie boję się tylko ty nie wiesz jak wiele tutaj niebezpieczeństw się kryję! Jesteś zupełnie nieodpowiedzialna i za głupia...
-Skończyłaś?-spojrzałam zna nią ziewając
-Ty mała...
-Oj przecież wiesz jak kocham się z tobą droczyć-uśmiechnęłam się do przyjaciółki
-Jak stąd żywe wyjdziemy to pożałujesz,a teraz chodźmy dalej. Bo chyba chcesz dojść w konkretne miejsce?
-Tak..
Pół godziny później nie było mi już tak do śmiechu....Jakiś wielki stwór zainteresował się mną i Bianką..chyba swoim śmiechem zbudziłam go ze snu czy coś. W popłochu skręcałyśmy w kolejne uliczki nie wiedząc co począć. Starałam się chodź trochę skontrolować umysł tego...czegoś? ale w pośpiechu sama nie umiałam zebrać własnych myśli i wydać jakieś sensowne polecenie. No i nagle ślepy zaułek. No piękniej być nie mogło...
-Nie ruszaj się..postaram się odwrócić jego uwagę..a ty wtedy zaatakujesz go. Ćwiczyłyśmy atak,pamiętasz?-zapytała
-Tak..-mruknęłam cicho
Nie minęła chwila,a Bianca już atakowała go już czymś co przypominało kulę światła.
Dzięki temu odwróceniu uwagi starałam się skontrolować potwora i chwilowo "ogłupić" go. Wreszcie gdy to mi się udało usłyszałam krzyk opiekunki. Gdy spojrzałam na nią potwór już był w częściowym władaniu przeze mnie. Bianca upadła na ziemię,a rozerwany materiał jej koszuli odkrywał paskudną ranę na brzuchu z której obficie sączyła się krew. Szybko podeszłam do niej i prowizorycznie opatrzyłam to tak jak mnie uczyła w nagłych sytuacjach. Uniosłam ją, nie ważyła zbyt wiele tak więc nie szło mi to tak opornie. Stworzenie które nas zaatakowało nie miało możliwości ruchu,którą opanowałam. Uciekałam tą plątaniną ulic niosąc przyjaciółkę. Dopiero później "więź" pozwalająca na kontrolowanie poczynań stwora osłabła,aż w końcu zniknęła całkowicie. Nie przejęłam się tym gdyż byłyśmy już spory kawał drogi od miejsca zdarzenia. Zaczęło się ściemniać więc poszukałam schronu w jednym z budynków, który nie była aż tak zrujnowany jak pozostałe. Położyłam ją na czymś co kiedyś pewnie stanowiło dość gruby koc jednak czas i inne rzeczy zrobiły z nim swoje. Nie wiedziałam zupełnie co zrobić...Schowałam twarz w dłonie i próbując się opanować nie usłyszałam zbliżających się kroków. Chłodny głos wyrwał mnie z tego dziwnego stanu. Byłam przestraszona. Odwróciwszy się dostrzegłam ciemnowłosego chłopaka.
(Law?)
środa, 25 czerwca 2014
Od Erica
Spojrzałem na Katherinę rozbawiony..jeszcze nigdy nie widziałem żeby ta baba była tak rozwścieczona.
-Nie musiałaś tego robić..-szepnąłem do niej widząc że użyła mocy.
-Ale bez tego nie było by zabawnie..-uśmiechnęła się chytrze.
Mimo wiedzy że ten uśmiech nie jest szczery cieszyłem się widząc go.
Zwróciłem swój wzrok na kobietę która ciągle pisała coś nieczytelnie na tablicy..ehh..czy ona nauczy się pisać czy nie?
Oparłem głowę na dłoniach i przymknąłem oczy..tak..wyglądałem jak naćpany nie ma co.
Ziewnąłem i przeciągnąłem się znudzony.
(?)
-Nie musiałaś tego robić..-szepnąłem do niej widząc że użyła mocy.
-Ale bez tego nie było by zabawnie..-uśmiechnęła się chytrze.
Mimo wiedzy że ten uśmiech nie jest szczery cieszyłem się widząc go.
Zwróciłem swój wzrok na kobietę która ciągle pisała coś nieczytelnie na tablicy..ehh..czy ona nauczy się pisać czy nie?
Oparłem głowę na dłoniach i przymknąłem oczy..tak..wyglądałem jak naćpany nie ma co.
Ziewnąłem i przeciągnąłem się znudzony.
(?)
Od Lilith
Siedząc w salonie i oglądając telewizję usłyszałam dziwne skomlenie..podniosłam się i wyjrzałam przez okno..wilk? Kto byłby na tyle głupi żeby chodzić po ulicach miasta w innej postaci?
Jednak po chwili..jakimś cudem zorientowałam się że to..to był Lucas! Głupek! Pada,niedługo będzie burza..a on łazi na zewnątrz! Jeszcze coś mu się stanie.
Wyszłam z mieszkania owinięta kocem i oczywiście już po chwili byłam mokra.
Wilk powoli odchodził jednak gdy wypowiedziałam jego imię zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.
-Lucas..chodź ze mną do środka..proszę..jeszcze się pochorujesz lub coś ci sitanie..-powiedziałam chcąc go przekonać że takie włóczenie się to nienajlepszy pomysł.
(?)
Jednak po chwili..jakimś cudem zorientowałam się że to..to był Lucas! Głupek! Pada,niedługo będzie burza..a on łazi na zewnątrz! Jeszcze coś mu się stanie.
Wyszłam z mieszkania owinięta kocem i oczywiście już po chwili byłam mokra.
Wilk powoli odchodził jednak gdy wypowiedziałam jego imię zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.
-Lucas..chodź ze mną do środka..proszę..jeszcze się pochorujesz lub coś ci sitanie..-powiedziałam chcąc go przekonać że takie włóczenie się to nienajlepszy pomysł.
(?)
od Katheriny
Spojrzałam na niego trochę zdziwiona,ale skinęłam głową, nie przejmując się tym zbytnio. No bo tak na prawdę po co?
-W porządku-dodałam
Romeo skinął głową, a ja już siedziałam cicho. Wsłuchiwałam się w piosenki ,które cały czas leciały w radiu , samochodu. A konkretniej były puszczane przez Romeo. Nie odzywałam się , przez cały czas po prostu jakoś nie mogłam. Nagle mój telefon zaczął wibrować, więc wzięłam go do ręki.
-Ej...-mruknął wkurzony
-O co chodzi?-zapytałam zdziwiona
-Zero kontaktów może?-prychnął
-Czekaj to opiekun!-warknęłam
Przeczytałam esemesy i szybko na nie odpisałam "Nic mi nie jest, jedziemy poza wyspę". W końcu wysłałam i odłożyłam telefon. Spojrzałam na Romeo,ale nadal siedziałam cicho.
-Skończyłam-powiedziała
-Wyłącz telefon może lepiej-zaproponował
-Dobrze-mruknęła, wyciągnęłam ponownie telefon i wyłączyłam go.
W sumie miał rację, Rey mógł mnie namierzyć przez telefon,a wkrótce po tym mógłby ruszyć za mną ,żeby mnie pilnować. Nie mogłam na coś takiego pozwolić, nie mogłam. Musiałam go jakoś chronić.
(?)
-W porządku-dodałam
Romeo skinął głową, a ja już siedziałam cicho. Wsłuchiwałam się w piosenki ,które cały czas leciały w radiu , samochodu. A konkretniej były puszczane przez Romeo. Nie odzywałam się , przez cały czas po prostu jakoś nie mogłam. Nagle mój telefon zaczął wibrować, więc wzięłam go do ręki.
-Ej...-mruknął wkurzony
-O co chodzi?-zapytałam zdziwiona
-Zero kontaktów może?-prychnął
-Czekaj to opiekun!-warknęłam
Przeczytałam esemesy i szybko na nie odpisałam "Nic mi nie jest, jedziemy poza wyspę". W końcu wysłałam i odłożyłam telefon. Spojrzałam na Romeo,ale nadal siedziałam cicho.
-Skończyłam-powiedziała
-Wyłącz telefon może lepiej-zaproponował
-Dobrze-mruknęła, wyciągnęłam ponownie telefon i wyłączyłam go.
W sumie miał rację, Rey mógł mnie namierzyć przez telefon,a wkrótce po tym mógłby ruszyć za mną ,żeby mnie pilnować. Nie mogłam na coś takiego pozwolić, nie mogłam. Musiałam go jakoś chronić.
(?)
od Romeo
Uśmiechnąłem się tryumfalnie i ruszyłem "z kopyta", tak, ze cały środek
ciężkości spoczywał na bagażniku. Innymi słowami, bagażnik tak się
obniżył, że prawie dotykał ziemi. Poziom wyrównał się dopiero po chwili.
Katherine zaczęła przeglądać moje pudełko z kasetami. Po chwili
spojrzała zdziwiona na mnie.
- Co? - Uniosłem brwi, znów na nią patrząc. Zaraz jednak wróciłem do skupiania się na drodze.
- Po pierwsze: to kasety - Nałożyła nacisk na ostatnie słowo - Po drugie: AC/DC? Metallica? Black Sabbath? - Była mocno zdziwiona, wręcz zszokowana. Pokręciłem głową.
- Ej, znasz zasady, kotku. Kierowca rządzi muzyką, pasażer siedzi cicho - Odebrałem jej pudełko, które położyłem na tylne siedzenie. Było dosyć ciężkie, przez ilość kaset znajdujących się w środku. Wszystkie miały od piętnastu, do czterdziestu lat i każda to klasyk rocka.
- To co teraz?
- Mam adres faceta numer jeden, więc dopadniemy go, ja go sprawdzę i jeśli to nie on, to wpakujemy mu kulkę w łeb.
- A jeśli on? - Zapytała, a ja jedynie szerzej się uśmiechnąłem. Jak widać zrozumiała, bo więcej się mnie nie pytała.
- Jednak jest to poza wyspą - Ostrzegłem ją.
( Kath?)
- Co? - Uniosłem brwi, znów na nią patrząc. Zaraz jednak wróciłem do skupiania się na drodze.
- Po pierwsze: to kasety - Nałożyła nacisk na ostatnie słowo - Po drugie: AC/DC? Metallica? Black Sabbath? - Była mocno zdziwiona, wręcz zszokowana. Pokręciłem głową.
- Ej, znasz zasady, kotku. Kierowca rządzi muzyką, pasażer siedzi cicho - Odebrałem jej pudełko, które położyłem na tylne siedzenie. Było dosyć ciężkie, przez ilość kaset znajdujących się w środku. Wszystkie miały od piętnastu, do czterdziestu lat i każda to klasyk rocka.
- To co teraz?
- Mam adres faceta numer jeden, więc dopadniemy go, ja go sprawdzę i jeśli to nie on, to wpakujemy mu kulkę w łeb.
- A jeśli on? - Zapytała, a ja jedynie szerzej się uśmiechnąłem. Jak widać zrozumiała, bo więcej się mnie nie pytała.
- Jednak jest to poza wyspą - Ostrzegłem ją.
( Kath?)
od Katheriny
Poderwałam się dopiero z łóżka , gdy usłyszałam klakson , dobiegający spod mojego domu i do tego leciała głośno jakaś muzyka.
-Romeo-mruknęłam
Szybko rozczesałam włosy i pobiegłam do łazienki się odświeżyć, a następnie ubrałam skórzane spodnie, czarną bluzkę i skórzaną kurtkę, a następnie buty. Zbiegłam na dół i chciałam podbiec do drzwi , jednak zatrzymał mnie Rey, już nawet w pełni sił. Obrócił się ze mną, tak że byłam przodem do wejścia do kuchni, zamiast do drzwi wyjściowych.
-Rey muszę iść-mruknęłam
-Katherina, to ten mężczyzna?-zapytał podejrzliwie
-Tak, to Romeo-odparłam
-Czego znowu chce?!-warknął
Przyjrzałam się uważnie Rey'owi i pogładziłam go po policzku, a następnie pocałowałam go w niego.
-Miałam się zastanowić czy z nim jadę czy nie, na wyszpiegowanie tych kolesi-wyjaśniłam
-Chyba nie chcesz?-wziął głęboki wdech.
Wpatrywałam się w Rey'a i westchnęłam cicho, a następnie odsunęłam się od niego i szybko napiłam się burbonu, który jak zwykle stał na blacie czekają cierpliwie, aż przyjdę i go wypiję.
-Tak, chce z nim jechać -wyjaśniłam
-Nie, nie pozwalam Ci na to-powiedział poważnie.
-To moja decyzja Rey. A jeśli to nie oni to i tak będzie musiał do nas wrócić -mruknęłam
-Nie...........-warknął
-Rey!-krzyknęłam na niego-Ty masz odpoczywać i nie martw się o mnie, dam sobie radę.
Wyszłam szybkim krokiem z kuchni i udałam się do wyjścia, odwróciłam się jeszcze na chwilę i gestem ręki pożegnałam się z Rey'em, a następnie wyszłam z domu i podeszłam do auta mężczyzny. Siadłam z drugiej strony na miejscu pasażera i spojrzałam na niego, tak samo jak on na mnie.
-Zgoda -odpowiedziałam poważnie.-Możemy jechać.
(?)
-Romeo-mruknęłam
Szybko rozczesałam włosy i pobiegłam do łazienki się odświeżyć, a następnie ubrałam skórzane spodnie, czarną bluzkę i skórzaną kurtkę, a następnie buty. Zbiegłam na dół i chciałam podbiec do drzwi , jednak zatrzymał mnie Rey, już nawet w pełni sił. Obrócił się ze mną, tak że byłam przodem do wejścia do kuchni, zamiast do drzwi wyjściowych.
-Rey muszę iść-mruknęłam
-Katherina, to ten mężczyzna?-zapytał podejrzliwie
-Tak, to Romeo-odparłam
-Czego znowu chce?!-warknął
Przyjrzałam się uważnie Rey'owi i pogładziłam go po policzku, a następnie pocałowałam go w niego.
-Miałam się zastanowić czy z nim jadę czy nie, na wyszpiegowanie tych kolesi-wyjaśniłam
-Chyba nie chcesz?-wziął głęboki wdech.
Wpatrywałam się w Rey'a i westchnęłam cicho, a następnie odsunęłam się od niego i szybko napiłam się burbonu, który jak zwykle stał na blacie czekają cierpliwie, aż przyjdę i go wypiję.
-Tak, chce z nim jechać -wyjaśniłam
-Nie, nie pozwalam Ci na to-powiedział poważnie.
-To moja decyzja Rey. A jeśli to nie oni to i tak będzie musiał do nas wrócić -mruknęłam
-Nie...........-warknął
-Rey!-krzyknęłam na niego-Ty masz odpoczywać i nie martw się o mnie, dam sobie radę.
Wyszłam szybkim krokiem z kuchni i udałam się do wyjścia, odwróciłam się jeszcze na chwilę i gestem ręki pożegnałam się z Rey'em, a następnie wyszłam z domu i podeszłam do auta mężczyzny. Siadłam z drugiej strony na miejscu pasażera i spojrzałam na niego, tak samo jak on na mnie.
-Zgoda -odpowiedziałam poważnie.-Możemy jechać.
(?)
od Romeo
Przyjrzałem się im. Żadnego z nich nie kojarzyłem, ale ja jakąś duszą
towarzystwa nie byłem w tamtych czasach. Choć, ten pierwszy miał jakieś
znajome rysy twarzy. Teraz tylko zobaczyć który z nich to sprawca i czy
przypadkiem nie działał z przyjaciółmi. Wziąłem papiery.
- Nie idziesz ze mną? - Uniosłem brew - Możliwe, że to nie będą oni, a wtedy nasza umowa znów będzie ważna, więc raczej wypadałoby żebyś poszła.
Skrzyżowała ręce na piersiach, a ja westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Jeśli to nie oni, będę musiał tu wrócić.
- Namyśl się do jutra, o czternastej będę tutaj - Powiedziałem, po czym usunąłem się z domu. Po kilkunastu minutach już byłem przy samochodzie. Schowałem broń do bagażnika i podjechałem do motelu, w którym aktualnie mieszkam, jako Dean Swich.
*Rano*
Po kąpieli, zjedzeniu hamburgera XXL i ciasta, przejechałem się po mieście słuchając muzyki. Normalne miasto, prawda? Może oprócz tony nadnaturalnych stworzeń, parę zabójstw dziennie i kilkuset grobów. Ah i wielka katedra w środku lasu!
Podjechałem pod dom Katherine. Nadal siedziałem w impali, wkładając właśnie kasetę. Po chwili z głośników dobiegła dosyć głośna muzyka, jak to Ash mówi "przeboje dinozaurów rocka". AC/DC "Back in black" może do najnowszych nie należy, tak jak mój chevrolet, ale nikt mi nie powie, że nie są lepsze niż dzisiejsze samochody i muzyka. Zatrąbiłem by ją poinformować, że już jestem, jednocześnie udając patyczkami grę na perkusji w rytm piosenki. Muzyka leciała głośno, cudem jest fakt całości szyb.
( Kath? )
- Nie idziesz ze mną? - Uniosłem brew - Możliwe, że to nie będą oni, a wtedy nasza umowa znów będzie ważna, więc raczej wypadałoby żebyś poszła.
Skrzyżowała ręce na piersiach, a ja westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Jeśli to nie oni, będę musiał tu wrócić.
- Namyśl się do jutra, o czternastej będę tutaj - Powiedziałem, po czym usunąłem się z domu. Po kilkunastu minutach już byłem przy samochodzie. Schowałem broń do bagażnika i podjechałem do motelu, w którym aktualnie mieszkam, jako Dean Swich.
*Rano*
Po kąpieli, zjedzeniu hamburgera XXL i ciasta, przejechałem się po mieście słuchając muzyki. Normalne miasto, prawda? Może oprócz tony nadnaturalnych stworzeń, parę zabójstw dziennie i kilkuset grobów. Ah i wielka katedra w środku lasu!
Podjechałem pod dom Katherine. Nadal siedziałem w impali, wkładając właśnie kasetę. Po chwili z głośników dobiegła dosyć głośna muzyka, jak to Ash mówi "przeboje dinozaurów rocka". AC/DC "Back in black" może do najnowszych nie należy, tak jak mój chevrolet, ale nikt mi nie powie, że nie są lepsze niż dzisiejsze samochody i muzyka. Zatrąbiłem by ją poinformować, że już jestem, jednocześnie udając patyczkami grę na perkusji w rytm piosenki. Muzyka leciała głośno, cudem jest fakt całości szyb.
( Kath? )
od Katheriny
-Tak, tak wiem-uśmiechnęłam się chytrze
Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje i przyszła kobieta , która zaczęła nas uczyć. Siedziałam wpatrując się w nią nieobecnym wzrokiem i po prostu przysypiałam powoli. Jednak i tak nie mogłam zasnąć więc , odwróciłem wzrok i rozejrzałam się dookoła. Nie miałam sił, a po chwili moja głowa opadła na ławkę i zasnęłam. Nie minęło 20 minut, a już usłyszałam obok siebie głośne trzaśnięcie. Poderwałam się i spojrzałam na nauczycielkę.
-Panno Katherino!-krzyknęła oburzona
-Wracasz, pod tablicę i nie czepiasz się mnie-burknęłam i zahipnotyzowałam ją
Po chwili kobieta tylko spojrzała na mnie zdziwiona i odeszła nie wiedząc nawet co miała przed sekundą zrobić. Uśmiechnęłam się pod nosem i podparłam głowę na rękach.
(?)
Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje i przyszła kobieta , która zaczęła nas uczyć. Siedziałam wpatrując się w nią nieobecnym wzrokiem i po prostu przysypiałam powoli. Jednak i tak nie mogłam zasnąć więc , odwróciłem wzrok i rozejrzałam się dookoła. Nie miałam sił, a po chwili moja głowa opadła na ławkę i zasnęłam. Nie minęło 20 minut, a już usłyszałam obok siebie głośne trzaśnięcie. Poderwałam się i spojrzałam na nauczycielkę.
-Panno Katherino!-krzyknęła oburzona
-Wracasz, pod tablicę i nie czepiasz się mnie-burknęłam i zahipnotyzowałam ją
Po chwili kobieta tylko spojrzała na mnie zdziwiona i odeszła nie wiedząc nawet co miała przed sekundą zrobić. Uśmiechnęłam się pod nosem i podparłam głowę na rękach.
(?)
od Lucas'a
Leżałem tak przez parę godzin na dachu i wsłuchiwałem się w naturę. Było tak błogo i tak cicho , na prawdę byłem zadowolony z tego spokoju. Ale nie mogłem wiecznie siedzieć na deszczu. Podniosłem się niechętnie z trawy i ruszyłem biegiem do katedry. Wszedłem do środka i spotkałem tam Nyokę, tak jak sądziłem.
-Hej Lucas-uśmiechnęła się
-Hej-mruknąłem
-Co ty taki mokry?!-zapytała zszokowana za chwilę
-Deszcz?-mruknąłem obojętnie
-Na prawdę-zdziwiła się
-Tak, ale przyniosłem Ci tą książkę co chciałaś i lecę -powiedziałem
Wyciągnąłem książkę o eliksirach i podałem jej do ręki. Nyoka przytuliła mnie do siebie i pożegnała się ze mną. Wyszedłem z katedry i ruszyłem w tą stronę z której przyszedłem. Dopiero po pewnym czasie zmieniłem się w wilka i zacząłem iść spokojnie przez siebie. Nikogo nie było na ulicach, chyba wyjechali, a ja spokojnie szedłem jako wilk. Wróciłem się pod dom Lilith i zaskomlałem cicho , wpatrując się w oko, ale zaraz zacząłem znów powoli odchodzić.
(?)
-Hej Lucas-uśmiechnęła się
-Hej-mruknąłem
-Co ty taki mokry?!-zapytała zszokowana za chwilę
-Deszcz?-mruknąłem obojętnie
-Na prawdę-zdziwiła się
-Tak, ale przyniosłem Ci tą książkę co chciałaś i lecę -powiedziałem
Wyciągnąłem książkę o eliksirach i podałem jej do ręki. Nyoka przytuliła mnie do siebie i pożegnała się ze mną. Wyszedłem z katedry i ruszyłem w tą stronę z której przyszedłem. Dopiero po pewnym czasie zmieniłem się w wilka i zacząłem iść spokojnie przez siebie. Nikogo nie było na ulicach, chyba wyjechali, a ja spokojnie szedłem jako wilk. Wróciłem się pod dom Lilith i zaskomlałem cicho , wpatrując się w oko, ale zaraz zacząłem znów powoli odchodzić.
(?)
Od Erica
Spojrzałem na nią kątem oka..jej mina nie wyglądała za ciekawie.
-Zmęczona?-spytałem.
-Tak..ale jakoś przeboleję.
-A coś jeszcze jest nie tak?
-Mam dość tej szkoły..-warknęła.
-Czemu?-dopytywałem.
-A to co jakiś wywiad?-warknęła.
Speszyłem się nieco.
-Przepraszam że pytałem..-mruknąłem.
-Dobra..-machnęła ręką.-Nie przesadzaj.
-Zachowałem się niezbyt..skoro nie chcesz odpowiadać to nie powinienem pytać.
-Jeju..-zaśmiała się.-Ale ty jesteś grzeczniutki.
-Tak jestem wychowany..-powiedziałem.
(?)
-Zmęczona?-spytałem.
-Tak..ale jakoś przeboleję.
-A coś jeszcze jest nie tak?
-Mam dość tej szkoły..-warknęła.
-Czemu?-dopytywałem.
-A to co jakiś wywiad?-warknęła.
Speszyłem się nieco.
-Przepraszam że pytałem..-mruknąłem.
-Dobra..-machnęła ręką.-Nie przesadzaj.
-Zachowałem się niezbyt..skoro nie chcesz odpowiadać to nie powinienem pytać.
-Jeju..-zaśmiała się.-Ale ty jesteś grzeczniutki.
-Tak jestem wychowany..-powiedziałem.
(?)
Od Lilith
Patrzyłam zszokowana jak Lucas wychodzi z mieszkania..dotknęłam opuszkami palców swoich warg gdzie przed chwilą były też wargi Lucas'a..
Zorientowałam się że moje policzki stały się nieco czerwone.
Podkuliłam nogi pod brodę i objęłam je rękoma..czemu on to zrobił? To pytanie cały czas krążyło w mojej głowie.
Zamknęłam oczy i próbowałam uspokoić nieco swoje emocje. Moje serce waliło jak szalone.
Po chwili usłyszałam trzask drzwi. Podniosłam gwałtownie głowę.
-O..to ty Shay..-mruknęłam.
-A kto inny? Gdzie poszedł Lucas?
-Śpieszył się gdzieś.-powiedziałam.
-Aha..-usiadł obok mnie.-Jak się czujesz?
-Lepiej,dzięki że pytasz.-uśmiechnęłam się.
-To świetnie.-pocałował mnie w czoło.
(?)
Zorientowałam się że moje policzki stały się nieco czerwone.
Podkuliłam nogi pod brodę i objęłam je rękoma..czemu on to zrobił? To pytanie cały czas krążyło w mojej głowie.
Zamknęłam oczy i próbowałam uspokoić nieco swoje emocje. Moje serce waliło jak szalone.
Po chwili usłyszałam trzask drzwi. Podniosłam gwałtownie głowę.
-O..to ty Shay..-mruknęłam.
-A kto inny? Gdzie poszedł Lucas?
-Śpieszył się gdzieś.-powiedziałam.
-Aha..-usiadł obok mnie.-Jak się czujesz?
-Lepiej,dzięki że pytasz.-uśmiechnęłam się.
-To świetnie.-pocałował mnie w czoło.
(?)
od Katheriny
Odwróciłam się do Eric'a i popatrzyłam na niego zszokowana. Byłam na prawdę zdziwiona jego obecnością, zaraz jednak dostrzegłam jego worki pod oczami, które były skutecznie ukryte pod korektorem.
-Cześć-mruknęłam-Nie przespana noc?
-Tak.............-westchnął
-Tak, samo jak ja -odparłam
Spojrzałam na niego kątem oka i ruszyliśmy ponownie do następnej klasy, w sumie tak na prawdę już miałam dość tej szkoły..
(?)
-Cześć-mruknęłam-Nie przespana noc?
-Tak.............-westchnął
-Tak, samo jak ja -odparłam
Spojrzałam na niego kątem oka i ruszyliśmy ponownie do następnej klasy, w sumie tak na prawdę już miałam dość tej szkoły..
(?)
Od Erica
Cała noc nieprzespana..
Rano myślałem że mnie coś strzeli..worki pod oczami i wszystko mnie bolało.
Przebrałem się i ogarnąłem,zszedłem na dół i zjadłem śniadanie. Jamie jeszcze spał więc nie budząc go wyszedłem z domu i poszedłem do szkoły.
Biegłem tam jak głupi a i tak trafiłem na połowę lekcji..która ciągnęła się niemiłosiernie.
Na przerwie zobaczyłem znajomą mi twarz..czyżby Katherina?
Podszedłem do niej wolnym krokiem.
-Cześć.-uśmiechnąłem się do niej delikatnie.
(?)
Rano myślałem że mnie coś strzeli..worki pod oczami i wszystko mnie bolało.
Przebrałem się i ogarnąłem,zszedłem na dół i zjadłem śniadanie. Jamie jeszcze spał więc nie budząc go wyszedłem z domu i poszedłem do szkoły.
Biegłem tam jak głupi a i tak trafiłem na połowę lekcji..która ciągnęła się niemiłosiernie.
Na przerwie zobaczyłem znajomą mi twarz..czyżby Katherina?
Podszedłem do niej wolnym krokiem.
-Cześć.-uśmiechnąłem się do niej delikatnie.
(?)
od Katheriny
Przyjrzałam się Romeo i tylko uśmiechnęłam się chytrze. Spojrzałam ponownie na komputer i znów popatrzyłam na niego. Podeszłam do niego i wypchnęłam z pokoju.
-Co robisz?!-warknął
-Poczekaj -mruknęłam
Zamknęłam przed nim drzwi, podeszłam do komputera i skopiowałam zdjęcie tej dziewczyny, zaczęłam robić różne przeróbki na wszystkich stronach jakie były do tego. Można powiedzieć ,że przydatnych rzeczy nauczyli mnie Norman i Rey. Jednocześnie podczas czynności , nasłuchiwałam czy ktoś przypadkiem nie dzwoni do Romeo. W końcu po 20 minutach skończyłam wszystko i wpuściłam mężczyznę , do pokoju zanim jeszcze się to wydrukowało. Nagle coś zaczęło pikać, więc podeszłam do drukarki i spojrzałam na szkic. Uśmiechnęłam się tajemniczo, nie dziwić się że szukał jej zabójców przez tyle lat. Faktycznie była bardzo ładna. Spojrzałam na Romeo i podeszłam do niego.
-Myślę, że to Ci się przyda-wyciągnęłam zza pleców szkic
-Jaki cudem go przerobiłaś , tak dokładnie?-zapytał zdziwiony
-Mam swoje sposoby i nie ma za co-odparłam
Romeo chwilę tak na mnie patrzył, jednak zaraz już dostał telefon od swojego kolegi i od razu podał mi ich teraźniejsze nazwiska i w ogóle. Weszłam na komputer i w akta do których nie wszyscy mają dostęp i wpisałam całą trójkę. Po chwili na ekranie kolejno wyświetlili się, a ja ponownie wydrukowałam ich zdjęcia i wszystkie dane dla Romeo. Coś za szybko to się działo, więc wydaje mi się że to nie będzie jednak koniec tego wszystkie. W końcu wszystkie kartki się wydrukowały, a ja spięłam je i podałam mężczyźnie.
-To wszystko co Ci jest potrzebne na ich temat, no i przy nazwisku masz jeszcze ich rasy jak coś -mruknęłam
(?)
-Co robisz?!-warknął
-Poczekaj -mruknęłam
Zamknęłam przed nim drzwi, podeszłam do komputera i skopiowałam zdjęcie tej dziewczyny, zaczęłam robić różne przeróbki na wszystkich stronach jakie były do tego. Można powiedzieć ,że przydatnych rzeczy nauczyli mnie Norman i Rey. Jednocześnie podczas czynności , nasłuchiwałam czy ktoś przypadkiem nie dzwoni do Romeo. W końcu po 20 minutach skończyłam wszystko i wpuściłam mężczyznę , do pokoju zanim jeszcze się to wydrukowało. Nagle coś zaczęło pikać, więc podeszłam do drukarki i spojrzałam na szkic. Uśmiechnęłam się tajemniczo, nie dziwić się że szukał jej zabójców przez tyle lat. Faktycznie była bardzo ładna. Spojrzałam na Romeo i podeszłam do niego.
-Myślę, że to Ci się przyda-wyciągnęłam zza pleców szkic
-Jaki cudem go przerobiłaś , tak dokładnie?-zapytał zdziwiony
-Mam swoje sposoby i nie ma za co-odparłam
Romeo chwilę tak na mnie patrzył, jednak zaraz już dostał telefon od swojego kolegi i od razu podał mi ich teraźniejsze nazwiska i w ogóle. Weszłam na komputer i w akta do których nie wszyscy mają dostęp i wpisałam całą trójkę. Po chwili na ekranie kolejno wyświetlili się, a ja ponownie wydrukowałam ich zdjęcia i wszystkie dane dla Romeo. Coś za szybko to się działo, więc wydaje mi się że to nie będzie jednak koniec tego wszystkie. W końcu wszystkie kartki się wydrukowały, a ja spięłam je i podałam mężczyźnie.
-To wszystko co Ci jest potrzebne na ich temat, no i przy nazwisku masz jeszcze ich rasy jak coś -mruknęłam
(?)
od Lucas'a
-To dobrze-uśmiechnąłem się zadowolony
Po chwili Lilith skończyła herbatę, więc wstałem od niej i ponownie zrobiłem jej coś ciepłego do picia.
Wróciłem do niej po paru minutach z drugą herbatą, ale zrobiłem też dla siebie i postawiłem przed nią jej kubek, a zaraz sam się napiłem herbaty.
-Mam nadzieję, że na pewno się nie rozchorujesz-powiedziałem przejęty
-Nie, na pewno-uśmiechnęła się-Jak mnie stamtąd zabrałeś, to może się wykuruję. Chociaż ty też jesteś mokry.....
-A tam, mi to nie przeszkadza -machnąłem ręką.
-Na pewno?-zaśmiałam się
-Tak, moja droga. Na pewno mi to nie przeszkadza-uśmiechnąłem się
-Moja droga? Ooo czyżbym o czymś nie wiedziała?-zachichotała
-Raczej o wszystkim wiesz-powiedziałem omijając prawdę
-Chyba mi się nie wydaję -dodała poważnie
-A to niby dla czego?-zapytałem zdziwiony
-W tedy w lesie chciałeś mnie pocałować ?-zapytała
-Nie....-mruknąłem
-Lucas, Tak Czy Nie?-zapytała ponownie
-Nie...-odparłem
-No nie kłam!-warknęła
-Nie kłamię no-prychnąłem
-Kłamiesz, widzę to -droczyła się dalej.
Zerwałem się z kanapy i popatrzyłem na nią wrogo. Lilith wpatrywała się we mnie zszokowana , a ja złapałem ją mocno za policzek. Dziewczyna, lekko się wystraszyła, a ja musnąłem ją delikatnie w usta.
-Masz rację kłamię -mruknąłem
Oderwałem się od niej i wyszedłem, zostawiając zszokowaną dziewczynę w domu. Pobiegłem szybko do lasu, w sumie nadal w deszczu i w tamtą stronę, gdzie ostatnio polowałem, a zaraz położyłem się na trawie i zamknąłem oczy, oddając się całkowicie naturze. Można powiedzieć ,że wpadłem w tak jakby trans , bo wsłuchiwałem się w naturę i wszystkie inne jej odgłosy, ale przy tym cały czas myślałem o Lilith......
(?)
Po chwili Lilith skończyła herbatę, więc wstałem od niej i ponownie zrobiłem jej coś ciepłego do picia.
Wróciłem do niej po paru minutach z drugą herbatą, ale zrobiłem też dla siebie i postawiłem przed nią jej kubek, a zaraz sam się napiłem herbaty.
-Mam nadzieję, że na pewno się nie rozchorujesz-powiedziałem przejęty
-Nie, na pewno-uśmiechnęła się-Jak mnie stamtąd zabrałeś, to może się wykuruję. Chociaż ty też jesteś mokry.....
-A tam, mi to nie przeszkadza -machnąłem ręką.
-Na pewno?-zaśmiałam się
-Tak, moja droga. Na pewno mi to nie przeszkadza-uśmiechnąłem się
-Moja droga? Ooo czyżbym o czymś nie wiedziała?-zachichotała
-Raczej o wszystkim wiesz-powiedziałem omijając prawdę
-Chyba mi się nie wydaję -dodała poważnie
-A to niby dla czego?-zapytałem zdziwiony
-W tedy w lesie chciałeś mnie pocałować ?-zapytała
-Nie....-mruknąłem
-Lucas, Tak Czy Nie?-zapytała ponownie
-Nie...-odparłem
-No nie kłam!-warknęła
-Nie kłamię no-prychnąłem
-Kłamiesz, widzę to -droczyła się dalej.
Zerwałem się z kanapy i popatrzyłem na nią wrogo. Lilith wpatrywała się we mnie zszokowana , a ja złapałem ją mocno za policzek. Dziewczyna, lekko się wystraszyła, a ja musnąłem ją delikatnie w usta.
-Masz rację kłamię -mruknąłem
Oderwałem się od niej i wyszedłem, zostawiając zszokowaną dziewczynę w domu. Pobiegłem szybko do lasu, w sumie nadal w deszczu i w tamtą stronę, gdzie ostatnio polowałem, a zaraz położyłem się na trawie i zamknąłem oczy, oddając się całkowicie naturze. Można powiedzieć ,że wpadłem w tak jakby trans , bo wsłuchiwałem się w naturę i wszystkie inne jej odgłosy, ale przy tym cały czas myślałem o Lilith......
(?)
od Katheriny
W końcu musiałam wstawać o 6 rano,żeby oczywiście zdążyć do szkoły. Podniosłam się niechętnie z łóżka i zeszłam na dół.
-Kath!-usłyszałam uradowany głos Rey'a-Spałaś w ogóle?
-Nie......-mruknęłam i przetarłam ręką oczy
-Chodź zrobiłem nam drinka -powiedział i zaprowadził mnie do kuchni
Chwyciłam za szklankę i od razu wypiłam ją całą, a zaraz odstawiłam do kranu i poszłam szybko się ubrać na górę. Już po 20 minutach byłam gotowa i jadłam spokojnie śniadanie.
-Dzisiaj przychodzę po ciebie i idziemy na zakupy i lody,żeby poprawić Ci humor-uśmiechnął się
-No niech Ci będzie-westchnęłam
Gdy skończyłam jeść śniadanie , poszłam umyć zęby a następnie wyszłam szybko z domu i pobiegłam do szkoły. Już po paru minutach byłam pod nią i weszłam do środka, a zaraz do sali. Usiadłam na ławce która nie była zajęta i postawiłam torbę obok siebie.
(Eric?)
-Kath!-usłyszałam uradowany głos Rey'a-Spałaś w ogóle?
-Nie......-mruknęłam i przetarłam ręką oczy
-Chodź zrobiłem nam drinka -powiedział i zaprowadził mnie do kuchni
Chwyciłam za szklankę i od razu wypiłam ją całą, a zaraz odstawiłam do kranu i poszłam szybko się ubrać na górę. Już po 20 minutach byłam gotowa i jadłam spokojnie śniadanie.
-Dzisiaj przychodzę po ciebie i idziemy na zakupy i lody,żeby poprawić Ci humor-uśmiechnął się
-No niech Ci będzie-westchnęłam
Gdy skończyłam jeść śniadanie , poszłam umyć zęby a następnie wyszłam szybko z domu i pobiegłam do szkoły. Już po paru minutach byłam pod nią i weszłam do środka, a zaraz do sali. Usiadłam na ławce która nie była zajęta i postawiłam torbę obok siebie.
(Eric?)
od Romeo
Spojrzałem na pendrive i kiwnąłem głową. Może naprawdę szybko pójdzie
znalezienie mordercy, czy tam morderców? Dobry układ, puszczenie
jakiegoś demona za taką pomoc. Choć sam też bym sobie dał radę!
- Jasne - Odparłem niechętnie. Nadal jej nie ufałem, ale cóż poradzić? Uśmiechnąłem się więc i ruszyłem za nią, aż do jej domu. W końcu dotarliśmy tam, weszliśmy na górę, do jej pokoju. Usiadła przy komputerze, a ja bacznie obserwowałem ekran. Podłączyła pendrive. Długo przeglądaliśmy akta, aż w końcu zauważyłem coś.
- Stój - Rozkazałem i wskazałem na portret blondynki o jasnych oczach - To ona.
Miała delikatne rysy, pełne usta, falowane jasne włosy. Przynajmniej tyle było widać na bardzo, bardzo starym szkicu. Napis pod nim głosił "Cassie Daamgard, zmarła dziewiątego lipca 1852 roku" - Jest coś więcej?
Otworzyła artykuł. Usiadłem wreszcie koło niej, czytając linijki tekstu. Według oficjalnej wersji została rozszarpana przez zwierzęta. Jaki idiota by w to uwierzył? W tych zatajonych aktach jest, że możliwe, iż to był wilkołak albo inny zmiennokształtny. Było też kilku podejrzanych. Dokładnie przyjrzałem się nazwiskom.
- Pierwszy na pewno jest niewinny. Sprawdzałem go. Drugi też nie, tak samo jak trzeci. Zostają nam jedynie Ci trzej - Mruknąłem, wskazując na nich - Namierzę ich.
- Jak? To są informacje sprzed stu sześćdziesięciu lat
- Mam swoje dojścia - Wykręciłem numer w komórce. Po dwóch sygnałach wreszcie ktoś odebrał telefon - Ash, wyszukaj mi proszę te trzy nazwiska.
Szybko mu je podałem, podziękowałem i rozłączyłem się.
- Ta dam! - Uśmiechnąłem się - Więc teraz czekamy na telefon, sprawdzamy ich a potem każdy idzie w swoją stronę.
( Kath? )
- Jasne - Odparłem niechętnie. Nadal jej nie ufałem, ale cóż poradzić? Uśmiechnąłem się więc i ruszyłem za nią, aż do jej domu. W końcu dotarliśmy tam, weszliśmy na górę, do jej pokoju. Usiadła przy komputerze, a ja bacznie obserwowałem ekran. Podłączyła pendrive. Długo przeglądaliśmy akta, aż w końcu zauważyłem coś.
- Stój - Rozkazałem i wskazałem na portret blondynki o jasnych oczach - To ona.
Miała delikatne rysy, pełne usta, falowane jasne włosy. Przynajmniej tyle było widać na bardzo, bardzo starym szkicu. Napis pod nim głosił "Cassie Daamgard, zmarła dziewiątego lipca 1852 roku" - Jest coś więcej?
Otworzyła artykuł. Usiadłem wreszcie koło niej, czytając linijki tekstu. Według oficjalnej wersji została rozszarpana przez zwierzęta. Jaki idiota by w to uwierzył? W tych zatajonych aktach jest, że możliwe, iż to był wilkołak albo inny zmiennokształtny. Było też kilku podejrzanych. Dokładnie przyjrzałem się nazwiskom.
- Pierwszy na pewno jest niewinny. Sprawdzałem go. Drugi też nie, tak samo jak trzeci. Zostają nam jedynie Ci trzej - Mruknąłem, wskazując na nich - Namierzę ich.
- Jak? To są informacje sprzed stu sześćdziesięciu lat
- Mam swoje dojścia - Wykręciłem numer w komórce. Po dwóch sygnałach wreszcie ktoś odebrał telefon - Ash, wyszukaj mi proszę te trzy nazwiska.
Szybko mu je podałem, podziękowałem i rozłączyłem się.
- Ta dam! - Uśmiechnąłem się - Więc teraz czekamy na telefon, sprawdzamy ich a potem każdy idzie w swoją stronę.
( Kath? )
Subskrybuj:
Posty (Atom)