Spojrzałem na wampirzycę, wstałem i otworzyłem szufladę, jednocześnie
nakazując jej się nie ruszać dzięki demonicznym mocą. Nie było tam wiele
moich rzeczy, dwie pary spodni, dwie koszulki.
- Bingo - Powiedziałem, wyjmując trzecią broń, którą był automatyczny
pistolet. Podszedłem do niej i wziąłem colt, wstając z klęczek.
Wycelowałem w nią. Pistolet włożyłem za pasek. Lepiej się czułem z
dodatkowym, zawsze miałem przy sobie oba. Colt był dosyć pokaźny. Długa
lufa, cały ozdobiony pentagramami chroniącymi przed złem i napisem
łacińskim "non timebo mala" co oznacza "zła się nie ulęknę"
- To skarbie jest Colt Texas Paterson, stworzony przez Samuela Colta
specjalnie dla łowcy. Został zrobiony w 1835 roku. Umie zabić każde
nadnaturalne stworzenie. Jeśli trafię Cię w głowę lub w serce, umrzesz.
Więc bądź grzeczna. Ja nigdy nie chybiam - Skrzyżowałem ręce na piersi -
I nie zamierzam być twoją niańką! Nie lubię Cię, bo jesteś mordercą. I
nie przygarnąłem Cię. Chcę tylko się dowiedzieć co się dzieje w tym
mieście. Mój rewolwer nie służy wyłącznie do straszenia.
- Zamierzasz mnie zabić?
- Tak - Mruknąłem wolno, oczywistym tonem - Jestem Łowcą, zabijam
stworzenia nadnaturalne. Jakbym chciał szczeniaka poszedłbym do
schroniska.
- I kto tu jest mordercą.
- Ratuję ludzi. Zabijam wampiry, wilkołaki, demony, kotołaki i inne
stwory, bo one zabijają innych. A ty nie jesteś wyjątkiem -
Odpowiedziałem, sprawdzając czy colt jest naładowany. Nie uda jej się
wytrącić z moich rąk go ponownie. Nie zapominajmy, że również jestem
dużo szybszy i silniejszy niż ludzie. Jestem też od niej sporo starszy,
co świadczy o mojej przewadze. W końcu na tym świecie żyję już od
minimum dwustu lat.
(Caroline?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz