Wszystko znikło, nastała ciemność i nic już więcej nie czułam. Nagle poczułam ogromny ból i cierpienie. Zobaczyłam twarz Romeo, który wydzierał się na całe gardło i był w piekle. Podniosłam się gwałtownie z krzykiem. Spojrzałam na swoje ciało, miała rozdrapaną bluzkę, a rany zaczęły się powoli goić.
-Romeo...-wydusiłam z siebie
Rozejrzałam się dookoła, nikogo nie było, a ja jak widać znajdowałam się w katedrze. Podniosłam się z podłogi i wyszłam powolnym krokiem z wielkiej katedry. Spojrzałam w niebo, na którym była piękna pogoda. Pognałam szybko przez las, aż dotarłam do Chevy. Przejechałam palcem po jej masce i westchnęłam cicho. Odbiegłam stamtąd i wróciłam do siebie do domu. Zamknęłam gwałtownie drzwi i zobaczyłam jak Rey wybiega na korytarz.
-Kath! Co Ci się stało?-zapytał zszokowany
-Zostaw mnie!-warknęłam, odrzuciłam go na ścianę i wybiegłam na górę.
Zatrzasnęłam się gwałtownie w pokoju i usiadłam na łóżku ,ściągając z siebie koszulkę i szukając nową. Znalazłam ją w końcu, aż nagle usłyszałam przeszywający chłód za sobą.
-Proszę, a więc to ciebie chciał ożywić -usłyszałam
Odwróciłam się i ujrzałam niewiele niższą od siebie kobietę, z czarnymi włosami i czerwonymi oczami.
-Kim jesteś?!-warknęłam
-Demon z rozdroża, mogę przyjąć jakąkolwiek postać -powiedziała i zaczęła zmieniać się w różnych ludzi,ale w końcu powróciła do tej co przedtem.
-Jak to ożywić?-zapytała
-Umarłaś, a on oddał za ciebie duszę. Czy to nie słodkie i romantyczne . Przykro mi- zaśmiała się
-Tobie, przykro? Błagam-prychnęłam przewracając oczami
-Masz rację, nie jest mi przykro. Tak więc żegnaj -uśmiechnęła się złośliwie i zniknęła.
Popatrzyłam po swoim pokoju i założyłam szybko na siebie bluzkę . Wzięłam swoją piżamę i weszłam do łazienki. Już po chwili z niej wyszłam i położyłam się do łóżka. Położyłam się w nim i przyłożyłam twarz do poduszki, to przecież dzisiaj rano , obudziłam się w objęciach Romeo, po raz pierwszy i chyba po raz ostatni? Walnęłam wściekła w ścianę z pięści , aż w końcu przymknęłam oczy, wzdychając cicho.
(...) Dwa miesiące upłynęły nie miłosiernie długo i męcząco. Wychodziłam na spacery i można powiedzieć, że rozładowywałam napięcie na kilka różnych sposobów. W pewnym dniu jakoś tak spotkałam się z jednym mężczyzną.
-Masz to o co prosiłam?-zapytałam
-Tak, proszę -odparł i podał mi paczuszkę-Ale czy może dasz się zaprosić na obiad?
-Cóż z chęcią ,ale to chyba będzie ostatni nasz obiad.....-mruknęłam
-Nie naprzykrzam się, jutro przecież mam samolot-odparł
-Taaa......-zaśmiałam się chytrze
Zaczęliśmy iść w stronę jakiejś restauracji , do której oczywiście mnie zaprosił. Ehh czemu akurat ten pacan? To tylko zwykły człowiek, nic nie warty i taki nudny. Westchnęłam cicho,ale co przecież świat się nie zawali od jednego obiadu z takim pacanem. Przynajmniej będę miała jedzenie za darmo.
(Romeo?)
wtorek, 8 lipca 2014
od Romeo - C.D Katheriny
- Katherina! - Wrzasnąłem, widząc jak postać ją dogłębnie rani. Upadła
na ziemię, ciężko ranna. Stwory zniknęły, a przynajmniej tak mi się
wydaje. Przestałem na chwilę kontaktować z światem, który wydawał mi się
zbyt odległy, obcy. I okrutny. Dopiero po chwili doszło do mnie, co tu
się właściwie stało.
- Nie... Kath? Kath, Kath - Lekko spanikowałem, zbliżając się do niej. Drżał mi głos - Hej, chodź tutaj. Niech rzucę na ciebie okiem. Spójrz. Spójrz na mnie. Nie jest tak źle, mój kotku - Spojrzałem na ranę. Była okropna, głęboka. Blisko serca. Zbyt blisko. Czułem, że mam zaszklone oczy - Załatamy cię, dobra? Będziesz jak nowa. Zajmę się tobą. Mam cię - Przyciągnąłem ją do siebie, biorąc na ręce i kładąc na nogach. Ściszyłem głos, kiedy przestałem słyszeć jej serca. Miałem jednak nadzieje, że to tylko moje tak bije, tłumiąc dźwięk jej - Nie umieraj, słyszysz?... Nie, nie, nie, nie. Kath...
Opuściłem głowę. Nie żyje. Jest martwa. Zamknąłem ręką jej oczy, po czym wstałem z nią na rękach. Nie spieprzę tego. Będzie żyła. Położyłem ją w katedrze, z grobową miną. Chowając wszystko w sobie. Wszystkie uczucia.
Wziąłem pistolet który był w jej ręce, po czym ruszyłem w las. Będzie żyła. Choćby ceną mnie.
To moja wina, że mój mały kotek nie żyje.
Przedarłem się przez las, nie spotykając już ich. Mają szczęście. Nie tak jak ona.
W małą puszkę zapakowałem kości, proch i parę innych rzeczy potrzebnych, po czym wrzuciłem tam moje zdjęcie. Moje życie za jej, wydaje się uczciwą wymianą, prawda? Tylko to mogłem dla niej zrobić.
Wsiadłem do Impali i odpaliłem silnik. Jechałem przez stare, wysypane kamieniami drogi na pustkowiu. Idealne miejsce. Zauważyłem rozdroże.
Zatrzymałem się dwa metry przed rozdrożem. Wziąłem puszkę w rękę i stanąłem na samym środku skrzyżowania. Wykopałem dłońmi w kamieniach płytki dół i wrzuciłem do niego puszkę, po czym zakopałem, prostując się. Rozejrzałem się, lecz demona ani śladu. Nagle za plecami usłyszałem głos.
- Romeo. Zgaduję, że chcesz zawrzeć pakt - Kobiecy, silny i zdecydowany głos dotarł do mych uszu. Odwróciłem się do niej. Tym razem demon z rozdroża przyjął postać niskiej, czarnowłosej przedstawicielki płci pięknej. Była mniej więcej fizycznie w moim wieku. Nie wyglądała jak zwykły demon, miała czerwone oczy. Demon z rozdroża.
- Masz ożywić Katherine Petrovą.
- Ożywić? To trudne zadanie - Powiedziała, podchodząc bliżej. Nie patrzyłem na nią, lecz na teren za jej smukłą sylwetką. Na bezludzie.
- Wiem, że potrafisz
- Owszem. Ale to niezwykle trudne zadanie i wymaga dużej ceny. Poza tym, na pewno się ucieszą, że wrócisz do piekła, demonie-łowco. Nie będziesz już zagrożeniem. Zgodzę się więc na ożywienie tej dziewczyny. Ale...
Dopiero teraz wbiłem w nią wzrok.
- Zamknij jadaczkę i zgódź się na dwa lata - Warknąłem, a ona roześmiała się. Zgromiłem ją spojrzeniem, ale demonica nic sobie z tego nie robiła.
- Dwa lata? Mogę Ci dać najwyżej dwie sekundy - Mruknęła, a potem wycelowała we mnie palcem - Nawet się nie targuj. Więcej nie dam. Chyba, że nie chcesz by... ten kotołak wrócił do życia. Mam wrażenie, że Ci na tym zależy, skoro chcesz oddać za to własną duszę, by strawiło ją najgorsze cierpienie w piekle. Wiesz, jak zawrzeć pakt.
Wiedziałem. Pocałunek był jak podpis na papierze. Nie podobało mi się to, ale przynajmniej demony z rozdroża przybierały postacie płci przeciwnej. Chyba, że ktoś jest homo, wtedy tej samej. Nie ważne. Brutalnie przyciągnąłem ją do siebie. Pocałowałem ją niezbyt chętnie, przypieczętują pakt. Z uśmiechem odsunęła się, na metr.
- Bierzcie go, pieski - I znikła. Usłyszałem warczenie. Psy piekieł. Cholerne psy piekieł, zabierające do piekła tych, którzy zawarli pakt. Odwróciłem się w stronę warczenia, ale nie widziałem ich. Muszą być niewidzialne? Po chwili przez ciężar jednego z nich upadłem na ziemię. Potem poczułem już tylko rozdzierający ból. I nastała ciemność.
Nagle ciemność zmieniła się w przerażający widok. Ból był gorszy i cały czas się pogarszał. Wstrząsał całym moim ciałem. Robił się nie do wytrzymania. Nie bez powodu, niektóre demony popadają tutaj w obłęd. Ale ja pamiętałem dlaczego tu jestem. Orzeźwiałem się myślą, że uwolnię się stąd, jak tylko nadarzy się okazja. Zrobiłem to raz, zrobię drugi.
Witaj z powrotem w piekle, Romeo.
Stęskniłeś się?
(Katherine?)
- Nie... Kath? Kath, Kath - Lekko spanikowałem, zbliżając się do niej. Drżał mi głos - Hej, chodź tutaj. Niech rzucę na ciebie okiem. Spójrz. Spójrz na mnie. Nie jest tak źle, mój kotku - Spojrzałem na ranę. Była okropna, głęboka. Blisko serca. Zbyt blisko. Czułem, że mam zaszklone oczy - Załatamy cię, dobra? Będziesz jak nowa. Zajmę się tobą. Mam cię - Przyciągnąłem ją do siebie, biorąc na ręce i kładąc na nogach. Ściszyłem głos, kiedy przestałem słyszeć jej serca. Miałem jednak nadzieje, że to tylko moje tak bije, tłumiąc dźwięk jej - Nie umieraj, słyszysz?... Nie, nie, nie, nie. Kath...
Opuściłem głowę. Nie żyje. Jest martwa. Zamknąłem ręką jej oczy, po czym wstałem z nią na rękach. Nie spieprzę tego. Będzie żyła. Położyłem ją w katedrze, z grobową miną. Chowając wszystko w sobie. Wszystkie uczucia.
Wziąłem pistolet który był w jej ręce, po czym ruszyłem w las. Będzie żyła. Choćby ceną mnie.
To moja wina, że mój mały kotek nie żyje.
Przedarłem się przez las, nie spotykając już ich. Mają szczęście. Nie tak jak ona.
W małą puszkę zapakowałem kości, proch i parę innych rzeczy potrzebnych, po czym wrzuciłem tam moje zdjęcie. Moje życie za jej, wydaje się uczciwą wymianą, prawda? Tylko to mogłem dla niej zrobić.
Wsiadłem do Impali i odpaliłem silnik. Jechałem przez stare, wysypane kamieniami drogi na pustkowiu. Idealne miejsce. Zauważyłem rozdroże.
Zatrzymałem się dwa metry przed rozdrożem. Wziąłem puszkę w rękę i stanąłem na samym środku skrzyżowania. Wykopałem dłońmi w kamieniach płytki dół i wrzuciłem do niego puszkę, po czym zakopałem, prostując się. Rozejrzałem się, lecz demona ani śladu. Nagle za plecami usłyszałem głos.
- Romeo. Zgaduję, że chcesz zawrzeć pakt - Kobiecy, silny i zdecydowany głos dotarł do mych uszu. Odwróciłem się do niej. Tym razem demon z rozdroża przyjął postać niskiej, czarnowłosej przedstawicielki płci pięknej. Była mniej więcej fizycznie w moim wieku. Nie wyglądała jak zwykły demon, miała czerwone oczy. Demon z rozdroża.
- Masz ożywić Katherine Petrovą.
- Ożywić? To trudne zadanie - Powiedziała, podchodząc bliżej. Nie patrzyłem na nią, lecz na teren za jej smukłą sylwetką. Na bezludzie.
- Wiem, że potrafisz
- Owszem. Ale to niezwykle trudne zadanie i wymaga dużej ceny. Poza tym, na pewno się ucieszą, że wrócisz do piekła, demonie-łowco. Nie będziesz już zagrożeniem. Zgodzę się więc na ożywienie tej dziewczyny. Ale...
Dopiero teraz wbiłem w nią wzrok.
- Zamknij jadaczkę i zgódź się na dwa lata - Warknąłem, a ona roześmiała się. Zgromiłem ją spojrzeniem, ale demonica nic sobie z tego nie robiła.
- Dwa lata? Mogę Ci dać najwyżej dwie sekundy - Mruknęła, a potem wycelowała we mnie palcem - Nawet się nie targuj. Więcej nie dam. Chyba, że nie chcesz by... ten kotołak wrócił do życia. Mam wrażenie, że Ci na tym zależy, skoro chcesz oddać za to własną duszę, by strawiło ją najgorsze cierpienie w piekle. Wiesz, jak zawrzeć pakt.
Wiedziałem. Pocałunek był jak podpis na papierze. Nie podobało mi się to, ale przynajmniej demony z rozdroża przybierały postacie płci przeciwnej. Chyba, że ktoś jest homo, wtedy tej samej. Nie ważne. Brutalnie przyciągnąłem ją do siebie. Pocałowałem ją niezbyt chętnie, przypieczętują pakt. Z uśmiechem odsunęła się, na metr.
- Bierzcie go, pieski - I znikła. Usłyszałem warczenie. Psy piekieł. Cholerne psy piekieł, zabierające do piekła tych, którzy zawarli pakt. Odwróciłem się w stronę warczenia, ale nie widziałem ich. Muszą być niewidzialne? Po chwili przez ciężar jednego z nich upadłem na ziemię. Potem poczułem już tylko rozdzierający ból. I nastała ciemność.
Nagle ciemność zmieniła się w przerażający widok. Ból był gorszy i cały czas się pogarszał. Wstrząsał całym moim ciałem. Robił się nie do wytrzymania. Nie bez powodu, niektóre demony popadają tutaj w obłęd. Ale ja pamiętałem dlaczego tu jestem. Orzeźwiałem się myślą, że uwolnię się stąd, jak tylko nadarzy się okazja. Zrobiłem to raz, zrobię drugi.
Witaj z powrotem w piekle, Romeo.
Stęskniłeś się?
(Katherine?)
od Katheriny - C.D Romeo
-No właśnie nie pora na sprzeczki, więc bier ten sztylet!-warknęłam-Poradzę sobie
-Katherina.......-przeciągnął poważnie
Popatrzyłam na niego i zaraz się , wydłużyłam pazury i wyskoczyłam przed niego, a następnie oderwałam głowę tej wysokiej postaci. Odskoczyłam od niej i ponownie wyzwoliłam swoje cienie, które znów skutecznie zaczęły zabijać te stwory, dobrze sobie wszyscy radziliśmy. W pewnym momencie te postacie otoczyły nas,tak że nie było ani jednej drogi ucieczki, po prostu tak zagrodziły przejścia,że no.......
Walczyliśmy oboje z nimi czasami wymieniając się stronami, szło nam całkiem nieźle. Nie czułam już żadnego innego bólu , więc moje cienie już tak nie obrywały jak wcześniej kiedy było ich więcej.
-Romeo, jest ich za dużo-powiedziałam już ledwie łapiąc oddech
-Co jest ,Kotku?-zapytał
-Nic tylko.........eh nie mam już siły-mruknęłam
Romeo, nachylił się nade mną , a ja w tej samej chwili zobaczyłam, jak ta postać wymierza w niego swoimi pazurami.
-Romeo!-wrzasnęłam
Pociągnęłam go tak,że poleciał na ziemię, a ja go osłoniłam swoim ciałem. Poczułam przeszywający ból w brzuchu, a konkretniej w okolicach serca. Jęknęłam cicho i przymknęłam oczy, osuwając się na ziemię. W tej samej chwili zapanowała błoga, cisza otworzyłam ledwie oczy i rozejrzałam się, a postacie zniknęły.
(Romeo?)
-Katherina.......-przeciągnął poważnie
Popatrzyłam na niego i zaraz się , wydłużyłam pazury i wyskoczyłam przed niego, a następnie oderwałam głowę tej wysokiej postaci. Odskoczyłam od niej i ponownie wyzwoliłam swoje cienie, które znów skutecznie zaczęły zabijać te stwory, dobrze sobie wszyscy radziliśmy. W pewnym momencie te postacie otoczyły nas,tak że nie było ani jednej drogi ucieczki, po prostu tak zagrodziły przejścia,że no.......
Walczyliśmy oboje z nimi czasami wymieniając się stronami, szło nam całkiem nieźle. Nie czułam już żadnego innego bólu , więc moje cienie już tak nie obrywały jak wcześniej kiedy było ich więcej.
-Romeo, jest ich za dużo-powiedziałam już ledwie łapiąc oddech
-Co jest ,Kotku?-zapytał
-Nic tylko.........eh nie mam już siły-mruknęłam
Romeo, nachylił się nade mną , a ja w tej samej chwili zobaczyłam, jak ta postać wymierza w niego swoimi pazurami.
-Romeo!-wrzasnęłam
Pociągnęłam go tak,że poleciał na ziemię, a ja go osłoniłam swoim ciałem. Poczułam przeszywający ból w brzuchu, a konkretniej w okolicach serca. Jęknęłam cicho i przymknęłam oczy, osuwając się na ziemię. W tej samej chwili zapanowała błoga, cisza otworzyłam ledwie oczy i rozejrzałam się, a postacie zniknęły.
(Romeo?)
od Romeo - C.D Katheriny
Spojrzałem na katedrę. Była bardzo stara, widać to było na pierwszy rzut
oka. Uśmiechnąłem się, widząc bezpieczne schronienie. Odwróciłem się,
by spojrzeć, czy cienie zaprzestały pościgu. Dopiero teraz im się
przyjrzałem. Były wysokie, chude. Ale to nie były cienie. Miały pazury.
Czyli były groźne.
Odwrócenie się było błędem. Poczułem ból, rozdzierający bok. Usłyszałem wystrzał, a ból ustał. Złapałem się za bok, krzywiąc się z bólu. Spojrzałem na Katherine, zgięty w pół.
- Dziękuje - Mruknąłem, z bólem się prostując. "Cienie" zaczęły wychodzić z lasu. Przekląłem głośno, widząc je, nacierające na nas postaci. Musielibyśmy się przez nie przedrzeć, by dostać się do katedry. Wyjąłem nóż, po to by wbić go z całej siły w czaszkę jednego z nich. Co dziwne, poczułem opór. Te gnoje były namacalne. A nóż wyjąłem. Spojrzałem na to, jak radzi sobie Kath. Dobrze.
- Nie atakowały Cię wcześniej? - Upewniłem się.
- Nie.
- To uciekaj - Mruknąłem, właśnie ratując jej skórę przed nimi. Były szybkie. Za szybkie, bo gdy tylko się odwróciłem, poczułem kolejne zadrapanie pazurów. Odwróciłem się ponownie, by wystrzelić do jednego z nich. Padł. Dałem nóż Katherine.
- Nie - Chciała oddać go mi.
- Myślisz, że jest dobry czas na sprzeczki? - Mruknąłem.
( Kath? )
Odwrócenie się było błędem. Poczułem ból, rozdzierający bok. Usłyszałem wystrzał, a ból ustał. Złapałem się za bok, krzywiąc się z bólu. Spojrzałem na Katherine, zgięty w pół.
- Dziękuje - Mruknąłem, z bólem się prostując. "Cienie" zaczęły wychodzić z lasu. Przekląłem głośno, widząc je, nacierające na nas postaci. Musielibyśmy się przez nie przedrzeć, by dostać się do katedry. Wyjąłem nóż, po to by wbić go z całej siły w czaszkę jednego z nich. Co dziwne, poczułem opór. Te gnoje były namacalne. A nóż wyjąłem. Spojrzałem na to, jak radzi sobie Kath. Dobrze.
- Nie atakowały Cię wcześniej? - Upewniłem się.
- Nie.
- To uciekaj - Mruknąłem, właśnie ratując jej skórę przed nimi. Były szybkie. Za szybkie, bo gdy tylko się odwróciłem, poczułem kolejne zadrapanie pazurów. Odwróciłem się ponownie, by wystrzelić do jednego z nich. Padł. Dałem nóż Katherine.
- Nie - Chciała oddać go mi.
- Myślisz, że jest dobry czas na sprzeczki? - Mruknąłem.
( Kath? )
od Katheriny - C.D Romeo
-Chyba te stwory Cię nie lubią -zaśmiałam się
-To nie jest śmieszne-mruknął poważnie
-Dziwne, bo gdy ja tu przychodziłam nic mi nie robiły........-dodałam złośliwie
-Katherina!-podniósł delikatnie głos
Zaśmiałam się tylko i zaraz się skupiłam. Po chwili z mojego ciała wyszły czarne cienie.
-Zastrzel któregoś z moich cieni to ukręcę Ci łeb-mruknęłam
Romeo spojrzał na mnie zszokowany, a cienie zaczęły ze sobą walczyć, moich oczywiście było o wiele mniej. Gdy podchodziły inne cienie do nas walczyliśmy z nimi inną bronią, jaka znalazła się pod ręką.
Zaraz jednak poczułam jak boli mnie okropnie brzuch. Skuliłam się na chwilę jednak podniosłam się i zobaczyłam,że jeden z moich cieni oberwał. Inny cieni było powoli coraz mniej. Kazałam swoim cienią wrócić by więcej się nie narażać. Złapałam za pierwszą lepszą kłodę i wycelowałam nią w postać , potem się wzięło inne rzeczy, żeby jakoś je po zabijać. Chwyciłam Romeo , za rękę i pociągnęłam za sobą. Z nadludzką prędkością wyszłam z lasu, jednak inną stroną niż wcześniej.
-Gdzie my jesteśmy?-zapytał zdziwiony
-Bliżej było tutaj niż do Chevy-mruknęłam
Przed nami rozciągała się wolna przestrzeń ,a zaraz za nią była stara i opuszczona katedra.
(Romeo?)
-To nie jest śmieszne-mruknął poważnie
-Dziwne, bo gdy ja tu przychodziłam nic mi nie robiły........-dodałam złośliwie
-Katherina!-podniósł delikatnie głos
Zaśmiałam się tylko i zaraz się skupiłam. Po chwili z mojego ciała wyszły czarne cienie.
-Zastrzel któregoś z moich cieni to ukręcę Ci łeb-mruknęłam
Romeo spojrzał na mnie zszokowany, a cienie zaczęły ze sobą walczyć, moich oczywiście było o wiele mniej. Gdy podchodziły inne cienie do nas walczyliśmy z nimi inną bronią, jaka znalazła się pod ręką.
Zaraz jednak poczułam jak boli mnie okropnie brzuch. Skuliłam się na chwilę jednak podniosłam się i zobaczyłam,że jeden z moich cieni oberwał. Inny cieni było powoli coraz mniej. Kazałam swoim cienią wrócić by więcej się nie narażać. Złapałam za pierwszą lepszą kłodę i wycelowałam nią w postać , potem się wzięło inne rzeczy, żeby jakoś je po zabijać. Chwyciłam Romeo , za rękę i pociągnęłam za sobą. Z nadludzką prędkością wyszłam z lasu, jednak inną stroną niż wcześniej.
-Gdzie my jesteśmy?-zapytał zdziwiony
-Bliżej było tutaj niż do Chevy-mruknęłam
Przed nami rozciągała się wolna przestrzeń ,a zaraz za nią była stara i opuszczona katedra.
(Romeo?)
od Romeo - C.D Katheriny
Wyszedłem z samochodu, wyłączając silnik. Rozejrzałem się, wkładając za
pasek spodni Colt'a, drugą broń i nóż. W końcu Zakazany Las nie jest
przyjemnym miejscem, wręcz przeciwnie. Pełnym duchów i innych ścierw,
czekających na odpowiednią okazję. A ja jestem obcy i w dodatku jestem
Łowcą. Spojrzała na Colt'a, lekko zdziwiona.
- No co? Na wszelki wypadek - Spytałem, unosząc brew. Ruszyliśmy w głąb lasu.
- Jakie ładne miejsce - Parsknąłem, rozglądając się - W ogóle nie ponure.
- Boisz się? - Spytała, a ja rzuciłem jej spojrzenie spode łba, zaraz potem uśmiechnąłem się kpiąco.
- Ja? Ja się niczego nie boję - Mruknąłem, rozglądając się. Szliśmy ścieżką i co kilka minut dostrzegałem jakieś postacie. Nie podoba mi się tu. Mówiłem prawdę, nie bałem się, ale i tak cały czas byłem czujny. Zawsze w takich sytuacjach byłem czujny. Kilkanaście metrów od nas pojawiła się jakaś postać.
- Widzisz to? - Wskazałem na czarną sylwetkę. Od razu znikła, gdy tylko zobaczyła, iż ją obserwuje. Zły znak.
- Tak.
Pojawiała się jeszcze często, ta sama sylwetka. I coraz częściej nie była sama. Położyłem dłoń na Colt'cie, kiedy krąg nie znikających już sylwetek zaczął się zacieśniać. Były to wysokie na dwa metry, chude postacie, najwyraźniej nie mające dobrych zamiarów. Katherine szykowała się do ataku, a ja wyjąłem Colt'a. Wycelowałem w najbliższą z sylwetek i wystrzeliłem prosto w jej łeb. Znikła i już się nie pojawiła. Podałem Katherine pistolet krótki.
- Mamy przechlapane - Mruknąłem, kolejny raz wystrzeliwując w inną już postać, tą co najbliżej podeszła - Oszczędzaj kule, masz jedynie pięć, a ja cztery.
Było ich więcej niż kul. Ch.olera...
( Katherine?)
- No co? Na wszelki wypadek - Spytałem, unosząc brew. Ruszyliśmy w głąb lasu.
- Jakie ładne miejsce - Parsknąłem, rozglądając się - W ogóle nie ponure.
- Boisz się? - Spytała, a ja rzuciłem jej spojrzenie spode łba, zaraz potem uśmiechnąłem się kpiąco.
- Ja? Ja się niczego nie boję - Mruknąłem, rozglądając się. Szliśmy ścieżką i co kilka minut dostrzegałem jakieś postacie. Nie podoba mi się tu. Mówiłem prawdę, nie bałem się, ale i tak cały czas byłem czujny. Zawsze w takich sytuacjach byłem czujny. Kilkanaście metrów od nas pojawiła się jakaś postać.
- Widzisz to? - Wskazałem na czarną sylwetkę. Od razu znikła, gdy tylko zobaczyła, iż ją obserwuje. Zły znak.
- Tak.
Pojawiała się jeszcze często, ta sama sylwetka. I coraz częściej nie była sama. Położyłem dłoń na Colt'cie, kiedy krąg nie znikających już sylwetek zaczął się zacieśniać. Były to wysokie na dwa metry, chude postacie, najwyraźniej nie mające dobrych zamiarów. Katherine szykowała się do ataku, a ja wyjąłem Colt'a. Wycelowałem w najbliższą z sylwetek i wystrzeliłem prosto w jej łeb. Znikła i już się nie pojawiła. Podałem Katherine pistolet krótki.
- Mamy przechlapane - Mruknąłem, kolejny raz wystrzeliwując w inną już postać, tą co najbliżej podeszła - Oszczędzaj kule, masz jedynie pięć, a ja cztery.
Było ich więcej niż kul. Ch.olera...
( Katherine?)
od Lucas'a
-To dobrze-zaśmiałem się
-Często tu przychodzicie?-zapytał następny
-Nie do końca, ale mogę wpadać na meczyki -wyjaśniłem
-No to super! Przyda nam się dobry zawodnik -dodali chórem
-Hah, dzięki wielkie -odparłem
-No, a widzieliśmy ,że tamte dziewczyny tak za tobą latały, czemu?-zapytali
-Hmmm, to przez jego pisemko. PlayBoy. Niestety musiałem do niego pozować, bo inaczej moja dziewczyna straciła by pracę -mruknąłem
-PlayBoy?! Większa część modeli marzy by być w tym piśmie-powiedzieli
-Wy to czytacie?-zdziwiła się Lilith
-Dobra, może i marzą, ale ja nie do końca. To było koszmarne przebranie. No ,ale-westchnąłem
-W ogóle jesteś modelem?-zapytali
-Oficjalnie od godziny już tak -zaśmiałem się
-Na serio?! To wcześniej tylko tak o poszedłeś-pytali się i pytali
-Tak, mówiłem nie mieli modela. A moja dziewczyna mnie namówiła-wyjaśniałem im wszystko.
(? xD )
-Często tu przychodzicie?-zapytał następny
-Nie do końca, ale mogę wpadać na meczyki -wyjaśniłem
-No to super! Przyda nam się dobry zawodnik -dodali chórem
-Hah, dzięki wielkie -odparłem
-No, a widzieliśmy ,że tamte dziewczyny tak za tobą latały, czemu?-zapytali
-Hmmm, to przez jego pisemko. PlayBoy. Niestety musiałem do niego pozować, bo inaczej moja dziewczyna straciła by pracę -mruknąłem
-PlayBoy?! Większa część modeli marzy by być w tym piśmie-powiedzieli
-Wy to czytacie?-zdziwiła się Lilith
-Dobra, może i marzą, ale ja nie do końca. To było koszmarne przebranie. No ,ale-westchnąłem
-W ogóle jesteś modelem?-zapytali
-Oficjalnie od godziny już tak -zaśmiałem się
-Na serio?! To wcześniej tylko tak o poszedłeś-pytali się i pytali
-Tak, mówiłem nie mieli modela. A moja dziewczyna mnie namówiła-wyjaśniałem im wszystko.
(? xD )
od Katheriny - C.D Romeo
Popatrzyłam na niego z delikatnym uśmiechem,ale jak zwykle chytrym. Złapałam go za rękę i pocałowałam ponownie, namiętnie. Mężczyzna od razu objął mnie rękami i przedłużył pocałunek.
-Myślałam , żeby iść do zakazanego lasu-wyjaśniłam
-Tak po raz pierwszy Cię spotkałem, z zamiarem wpakowania Ci kulki w głowę. A ty w ogóle się nie bałaś -zaśmiał się
-No nie, dobrze się bawiłam -mój uśmiech się poszerzył.
-Widziałem to -odparł
-Hmm, to dobrze-wymruczałam mu i pocałowałam ponownie.
W końcu oderwaliśmy się od siebie, a ja poszłam do łazienki poprawiłam włosy i w ogóle się ubrałam dokładniej i wyszłam z łazienki. Założyłam buty i kurtkę, a następnie pociągnęłam Romeo i podałam mu bluzkę z samochodu. Gdy ją na siebie założył zamknęłam drzwi i chciałam iść na nogach , jednak....
-Chodź pojedziemy Chevy-uśmiechnął się
-Myślałam o nogach,ale niech Ci będzie-mruknęłam
Wsiadłam z nim do auta i pojechaliśmy w stronę zakazanego lasu. Gdy byliśmy na miejscu, Romeo zgasił silnik, a ja szybko wysiadłam z samochodu.
(?)
-Myślałam , żeby iść do zakazanego lasu-wyjaśniłam
-Tak po raz pierwszy Cię spotkałem, z zamiarem wpakowania Ci kulki w głowę. A ty w ogóle się nie bałaś -zaśmiał się
-No nie, dobrze się bawiłam -mój uśmiech się poszerzył.
-Widziałem to -odparł
-Hmm, to dobrze-wymruczałam mu i pocałowałam ponownie.
W końcu oderwaliśmy się od siebie, a ja poszłam do łazienki poprawiłam włosy i w ogóle się ubrałam dokładniej i wyszłam z łazienki. Założyłam buty i kurtkę, a następnie pociągnęłam Romeo i podałam mu bluzkę z samochodu. Gdy ją na siebie założył zamknęłam drzwi i chciałam iść na nogach , jednak....
-Chodź pojedziemy Chevy-uśmiechnął się
-Myślałam o nogach,ale niech Ci będzie-mruknęłam
Wsiadłam z nim do auta i pojechaliśmy w stronę zakazanego lasu. Gdy byliśmy na miejscu, Romeo zgasił silnik, a ja szybko wysiadłam z samochodu.
(?)
od Romeo - C.D Katheriny
Czułem, że Kath jest spięta i wściekła. Było widać, że Rey bardzo ją
zdenerwował. Mnie też. Facet wpada i myśli, że może sobie pozwolić na
uderzenie mnie. Cóż, miał farta, że jest ważny dla Katherine. I że nie
miałem przy sobie broni, bo wpakowałbym mu kulkę tak dla zasady. Zgodzę
się z nią, jest dupkiem, ale zranił? Mnie? Rozcięcie wargi to nic,
przynajmniej nie dla mnie. Nie raz miałem rany wręcz śmiertelne, to przy
tym to nic! Już nawet nie umiem zliczyć ile razy oberwałem tak od
jakiegoś mężczyzny. Mam coś takiego, że irytuję innych przedstawicieli
płci męskiej. Zazdroszczą mi?
Dłonią ująłem jej podbródek, delikatnie głaszcząc ją po policzku. Trochę się uspokoiła.
- Nie przesadzaj. To małe rozcięcie - Pocałowałem ją a potem uśmiechnąłem się szeroko - I masz rację. To dupek, nie będę się z tobą kłócić.
Sama się uśmiechnęła. Zauważyłem, że na jej wardze została kropla mojej krwi. Pocałowałem ją znów, zlizując ciecz, po czym odsunąłem się.
- To co robimy? - Mruknąłem, unosząc brew. Z ust nie schodził mi uśmiech.
( Katherine?)
Dłonią ująłem jej podbródek, delikatnie głaszcząc ją po policzku. Trochę się uspokoiła.
- Nie przesadzaj. To małe rozcięcie - Pocałowałem ją a potem uśmiechnąłem się szeroko - I masz rację. To dupek, nie będę się z tobą kłócić.
Sama się uśmiechnęła. Zauważyłem, że na jej wardze została kropla mojej krwi. Pocałowałem ją znów, zlizując ciecz, po czym odsunąłem się.
- To co robimy? - Mruknąłem, unosząc brew. Z ust nie schodził mi uśmiech.
( Katherine?)
Od Lilith
Zanim zdążył dojść do swoich nowo poznanych kolegów pociągnęłam do w swoją stronę jeszcze na chwilkę.
-Tak Kotek?-spytał.
-Tylko masz do mnie wrócić..-uśmiechnęłam się.
-Oczywiście.-odwzajemnił uśmiech i wrócił na boisko.
Wraz z sunią obserwowałyśmy całą grę..no..przy okazji cyknęłam mu kilka zdjęć. Wszystkie wyszły idealnie,przynajmniej tak sądzę.
Po około półgodziny Lucas wrócił do mnie z uśmiechem.
-Zrobiłam ci zdjęcia.-zaśmiałam się.
-Mam nadzieję że uchwyciłaś same najlepsze momenty.
-Oczywiście że tak.-uśmiechnęłam się i zaczęłam pokazywać mu zdjęcia.
Po jakimś czasie podeszli do nas jego koledzy,usiedli blisko nas i zaczęli z nim rozmawiać,przez większość czasu przytulałam się do ramienia Lucas'a i nieco przysypiałam..mm..
-Lili nie śpij.-usłyszałam śmiech ukochanego.
-Tak,tak..-mruknęłam.
-To twoja dziewczyna?-zainteresowali się.
-Oczywiście że tak.-powiedział dumnie.
-Śliczna jest.-powiedział jeden z nich.
Lucas nieco zazdrosny przytulił mnie do siebie mocniej.
-Tylko spróbuj mi ją podrywać.
-Ależ skąd.-zaśmiał się.
(?)
-Tak Kotek?-spytał.
-Tylko masz do mnie wrócić..-uśmiechnęłam się.
-Oczywiście.-odwzajemnił uśmiech i wrócił na boisko.
Wraz z sunią obserwowałyśmy całą grę..no..przy okazji cyknęłam mu kilka zdjęć. Wszystkie wyszły idealnie,przynajmniej tak sądzę.
Po około półgodziny Lucas wrócił do mnie z uśmiechem.
-Zrobiłam ci zdjęcia.-zaśmiałam się.
-Mam nadzieję że uchwyciłaś same najlepsze momenty.
-Oczywiście że tak.-uśmiechnęłam się i zaczęłam pokazywać mu zdjęcia.
Po jakimś czasie podeszli do nas jego koledzy,usiedli blisko nas i zaczęli z nim rozmawiać,przez większość czasu przytulałam się do ramienia Lucas'a i nieco przysypiałam..mm..
-Lili nie śpij.-usłyszałam śmiech ukochanego.
-Tak,tak..-mruknęłam.
-To twoja dziewczyna?-zainteresowali się.
-Oczywiście że tak.-powiedział dumnie.
-Śliczna jest.-powiedział jeden z nich.
Lucas nieco zazdrosny przytulił mnie do siebie mocniej.
-Tylko spróbuj mi ją podrywać.
-Ależ skąd.-zaśmiał się.
(?)
od Lucas'a
Spojrzałem z rozbawieniem na swoją sunię i zaraz wziąłem ją na ręce. Suczka zaczęła szczekać radośnie, jednak po chwili się wyrwała i zaczęła biegać po boisku zaczepiając kolejno innych graczy.
-Dolca!-zawołałam ją
Suczka podbiegła do mnie, a zaraz ruszyła w stronę nie kogo innego jak Lilith. Uśmiechnąłem się w jej stronę i podszedłem powoli do niej. Usiadłem obok niej na kocu i pocałowałem ją namiętnie.
-Jak mogłaś mnie tam zostawić?!-zaśmiałem się
-Bo, uczę się twojego charakteru-zamruczała mi zadowolona
-Oj niegrzeczna jesteś-pogrodziłem jej palcem i cmoknąłem ją w policzek-Dobra nie przylezą ,tutaj przez kilka minut bo szukają mnie w wodzie......
Nagle usłyszałem wołanie reszty chłopaków, więc wstałem i poszedłem do swojej nowo poznanej drużyny xD
(?)
-Dolca!-zawołałam ją
Suczka podbiegła do mnie, a zaraz ruszyła w stronę nie kogo innego jak Lilith. Uśmiechnąłem się w jej stronę i podszedłem powoli do niej. Usiadłem obok niej na kocu i pocałowałem ją namiętnie.
-Jak mogłaś mnie tam zostawić?!-zaśmiałem się
-Bo, uczę się twojego charakteru-zamruczała mi zadowolona
-Oj niegrzeczna jesteś-pogrodziłem jej palcem i cmoknąłem ją w policzek-Dobra nie przylezą ,tutaj przez kilka minut bo szukają mnie w wodzie......
Nagle usłyszałem wołanie reszty chłopaków, więc wstałem i poszedłem do swojej nowo poznanej drużyny xD
(?)
Od Lilith
Po kilkunastu minutach przybiegła do mnie Dolca.
-No co jest psiaku?-wzięłam ją na kolana i zaczęłam głaskać by się uspokoiła.
Biedna..była przestraszona.
-No gdzie poszedł pan?
Wskazała łebkiem na drugi koniec plaży.
-Idziemy po niego?
Sunia zaszczekała wesoło i zaczęła biegać wesoło.
Pozbierałam swoje i jego rzeczy i udałam się na drugi koniec plaży.
Gdy już tam byłam zobaczyłam chłopaków grających w siatkówkę,wśród nich był też Lucas.
Uśmiechnęłam się do siebie i usiadłam na piasku niedaleko boiska.
Dolca od razu do niego podbiegła widząc że na chwilę przestali grać..zaczęła na niego skakać i szczekać.
Zaśmiałam się cicho.
(?)
-No co jest psiaku?-wzięłam ją na kolana i zaczęłam głaskać by się uspokoiła.
Biedna..była przestraszona.
-No gdzie poszedł pan?
Wskazała łebkiem na drugi koniec plaży.
-Idziemy po niego?
Sunia zaszczekała wesoło i zaczęła biegać wesoło.
Pozbierałam swoje i jego rzeczy i udałam się na drugi koniec plaży.
Gdy już tam byłam zobaczyłam chłopaków grających w siatkówkę,wśród nich był też Lucas.
Uśmiechnęłam się do siebie i usiadłam na piasku niedaleko boiska.
Dolca od razu do niego podbiegła widząc że na chwilę przestali grać..zaczęła na niego skakać i szczekać.
Zaśmiałam się cicho.
(?)
od Katheriny- C.D Romeo
Odwróciłam się do mężczyzn, a zaraz do koleżki Rey'a i przykułam go do ściany i spojrzałam mu w oczy.
-Zabiera się z nim stąd!-nakazałam.
Chłopak przerażony skinął głową ,a ja go puściłam i wróciłam się do kuchni. Rey, dalej chciał pobić się z Romeo, ale ten widząc mnie zaczął tylko jedynie unikać jego ciosów. Odetchnęłam głęboko i podeszłam do Rey'a, stanęłam przed Romeo, a ten wymierzył cios, jednak nie zorientował się,że to ja. Gdyby nie Romeo, pewnie bym dostała, bo zablokował jego cios ręką. Stałam tak prosto,wpatrując się wkurzona w Rey'a. Przypatrzyłam mu się, a zaraz chłopak dostał ode mnie z liścia w twarz.
-Wynoś się w tej chwili stąd!-warknęłam
Rey dotknął swojego policzka i spojrzał na mnie zszokowany, odsunął się od nas, a zaraz podszedł do niego jego kolega.
-Jak możesz go bronić ,Kath....?-zapytał zszokowany
-Nie pytaj się, bo i tak Ci nie odpowiem-prychnęłam
Rey dalej stał jak kołek przypatrując się mi, a ja nadal miałam ten swój nieustępliwy wzrok.
-Trzeci raz nie powtórzę. MACIE SIĘ STĄD WYNOSIĆ!JUŻ!-wrzasnęłam
Przybrany braciszek spojrzał na mnie z żalem, a jego koleżka coś mu szepnął do ucha. Westchnął cicho i wyszli obaj z domu. Zaraz usłyszałam jak ich samochód odjeżdża spod domu. Podeszłam do drzwi wejściowych, no oczywiście nie były zamknięte. Zatrzasnęłam je gwałtownie z wściekłością i zaraz zamknęłam na klucz. Odetchnęłam głęboko i zaraz poczułam,że Romeo obejmuje mnie od tyłu do siebie. Odwróciłam się do niego i przyjrzałam się mu, a następnie pocałowałam go namiętnie.
-Zranił Cię. A to dupek!-warknęłam sama do siebie i zacisnęłam pięści.
(Romeo?)
-Zabiera się z nim stąd!-nakazałam.
Chłopak przerażony skinął głową ,a ja go puściłam i wróciłam się do kuchni. Rey, dalej chciał pobić się z Romeo, ale ten widząc mnie zaczął tylko jedynie unikać jego ciosów. Odetchnęłam głęboko i podeszłam do Rey'a, stanęłam przed Romeo, a ten wymierzył cios, jednak nie zorientował się,że to ja. Gdyby nie Romeo, pewnie bym dostała, bo zablokował jego cios ręką. Stałam tak prosto,wpatrując się wkurzona w Rey'a. Przypatrzyłam mu się, a zaraz chłopak dostał ode mnie z liścia w twarz.
-Wynoś się w tej chwili stąd!-warknęłam
Rey dotknął swojego policzka i spojrzał na mnie zszokowany, odsunął się od nas, a zaraz podszedł do niego jego kolega.
-Jak możesz go bronić ,Kath....?-zapytał zszokowany
-Nie pytaj się, bo i tak Ci nie odpowiem-prychnęłam
Rey dalej stał jak kołek przypatrując się mi, a ja nadal miałam ten swój nieustępliwy wzrok.
-Trzeci raz nie powtórzę. MACIE SIĘ STĄD WYNOSIĆ!JUŻ!-wrzasnęłam
Przybrany braciszek spojrzał na mnie z żalem, a jego koleżka coś mu szepnął do ucha. Westchnął cicho i wyszli obaj z domu. Zaraz usłyszałam jak ich samochód odjeżdża spod domu. Podeszłam do drzwi wejściowych, no oczywiście nie były zamknięte. Zatrzasnęłam je gwałtownie z wściekłością i zaraz zamknęłam na klucz. Odetchnęłam głęboko i zaraz poczułam,że Romeo obejmuje mnie od tyłu do siebie. Odwróciłam się do niego i przyjrzałam się mu, a następnie pocałowałam go namiętnie.
-Zranił Cię. A to dupek!-warknęłam sama do siebie i zacisnęłam pięści.
(Romeo?)
od Romeo- C.D Katheriny
Rey postanowił mnie uderzyć. Au. Siła uderzenia była dosyć spora, a
przynajmniej na tyle by odrzut sprawił, bym upadł na ręce. Wstałem.
Przyjrzałem się spiętemu i nabuzowanemu Rey'owi i jemu przyjacielowi
którym zajęła się Katherina.
- Niezły cios - Mruknąłem z uśmiechem, pocierając ręką po bolącym poliku. Miałem rozciętą wargę i ślad po walnięciu Rey'a. Zaraz jednak uśmiech znikł, a ja wykorzystując całą demoniczną siłę uderzyłem go w to samo miejsce, co on mnie.
- Romeo, przestań - Mruknęła Katherina, widząc, że szykuję się do kopnięcia Rey'a który upadł.
- On mnie uderzył, mam prawo mu dokopać - Obroniłem się, a ona zmiażdżyła mnie spojrzeniem. Odpuściłem, a Rey wstał. Spojrzał na mnie nadal wściekły. Jeszcze mu mało? Zamachnął się, ale złapałem go za rękę i wykręciłem ją, po czym przytrzasnąłem go do ściany, tak, że jeszcze uderzył w nią głową. Przytrzymałem go, nadal wykręcając rękę, coraz mocniej.
- Dosyć - Warknąłem, wypuszczając go - Nie mieszaj się w nie swoje sprawy.
(Katherine?)
- Niezły cios - Mruknąłem z uśmiechem, pocierając ręką po bolącym poliku. Miałem rozciętą wargę i ślad po walnięciu Rey'a. Zaraz jednak uśmiech znikł, a ja wykorzystując całą demoniczną siłę uderzyłem go w to samo miejsce, co on mnie.
- Romeo, przestań - Mruknęła Katherina, widząc, że szykuję się do kopnięcia Rey'a który upadł.
- On mnie uderzył, mam prawo mu dokopać - Obroniłem się, a ona zmiażdżyła mnie spojrzeniem. Odpuściłem, a Rey wstał. Spojrzał na mnie nadal wściekły. Jeszcze mu mało? Zamachnął się, ale złapałem go za rękę i wykręciłem ją, po czym przytrzasnąłem go do ściany, tak, że jeszcze uderzył w nią głową. Przytrzymałem go, nadal wykręcając rękę, coraz mocniej.
- Dosyć - Warknąłem, wypuszczając go - Nie mieszaj się w nie swoje sprawy.
(Katherine?)
od Lucas'a
Spojrzałem przerażony na Lilith, która odeszła od tłumu. Bosz, skąd te dziewuchy się tutaj wzięły, jeszcze wczoraj tak mnie nie oblegały.
-Widziałyśmy twoje zdjęcia w PlayBoy'u!!!-wykrzyknęły szczęśliwe
-Chol*rne pisemko-mruknąłem pod nosem
-Byłeś wspaniały!-zachwycały się cały czas
O bosz............ czemu ja na coś takiego zasłużyłem, ze wszystkie byłbym szczęśliwy ,ale nie z panienek ,które cały czas nie chcą mnie wypuścić. Spróbowałem się ponownie przedrzeć przez tłum ,ale dziewczyny przewróciły mnie i niektóre na mnie weszły.
-Lilith!-wrzasnąłem wkurzony
Po chwili zobaczyłem Dolcę, która wybiegła z tłumu przerażona i wraca do Lilith. Westchnąłem cicho i w końcu udało mi się jakoś podnieść , tak żeby te panienki,aż tak mnie nie przygniatały. Nie wytrzymałem i jakoś przedarłem się przez ten tłum i wparowałem szybko do wody nurkując. Odpłynąłem w głąb morza, a potem popłynąłem w całkiem inne miejsce. Gdy wyszedłem z wody, na szczęście dziewczyny tamte zostały jakiś kilometr ode mnie, a ja natrafiłem na grę siatkówki. Doszedłem do innych facetów, gdzie mogłem odetchnąć i przyłączyłem się do ich gry.
(?)
-Widziałyśmy twoje zdjęcia w PlayBoy'u!!!-wykrzyknęły szczęśliwe
-Chol*rne pisemko-mruknąłem pod nosem
-Byłeś wspaniały!-zachwycały się cały czas
O bosz............ czemu ja na coś takiego zasłużyłem, ze wszystkie byłbym szczęśliwy ,ale nie z panienek ,które cały czas nie chcą mnie wypuścić. Spróbowałem się ponownie przedrzeć przez tłum ,ale dziewczyny przewróciły mnie i niektóre na mnie weszły.
-Lilith!-wrzasnąłem wkurzony
Po chwili zobaczyłem Dolcę, która wybiegła z tłumu przerażona i wraca do Lilith. Westchnąłem cicho i w końcu udało mi się jakoś podnieść , tak żeby te panienki,aż tak mnie nie przygniatały. Nie wytrzymałem i jakoś przedarłem się przez ten tłum i wparowałem szybko do wody nurkując. Odpłynąłem w głąb morza, a potem popłynąłem w całkiem inne miejsce. Gdy wyszedłem z wody, na szczęście dziewczyny tamte zostały jakiś kilometr ode mnie, a ja natrafiłem na grę siatkówki. Doszedłem do innych facetów, gdzie mogłem odetchnąć i przyłączyłem się do ich gry.
(?)
od Katheriny - C.D Romeo
Przystanęłam przed oknem i odchyliłam delikatnie zasłonę, wyglądając przez nie i patrząc na przybyszów, którzy zaparkowali pod moim domem.
-Chyba to nie będzie miły poranek-mruknęłam
-O co Ci chodzi?-zapytał zdezorientowany Romeo
Westchnęłam cicho i odwróciłam się do niego, a następnie pocałowałam namiętnie i zachłannie. Nagle usłyszeliśmy walenie w drzwi. Popatrzyłam na mężczyznę i uśmiechnęłam się tajemniczo.
-Poczekaj tutaj -nakazałam.
Odeszłam od niego i podeszłam do drzwi wejściowych,a następnie je otworzyłam i stanęłam w nich.
-Czego?!-warknęłam
-Katherina!-krzyknął Rey
-No słucham , braciszku -powiedziałam ironicznie-A co to przyprowadziłeś, braciszka swojej dziewczyny....-dodałam i oparłam się o framugę drzwi.
-Co robi ten Chevrolet pod naszym domem!-wkurzył się
-Poprawka pod moim domem -mruknęłam
-Mówiłem Ci wyraźnie, nie chcę go tu widzieć !-warknął
-To nie twoja, sprawa kogo sprowadzam, do własnego domu-nacisnęłam na trzy ostatnie słowa
-Właśnie,że moja!-krzyknął
Szybko przedarł się przez drzwi , odpychając mnie bo nie chciałam go wpuścić. Wszedł wkurzony do kuchni i zmierzył Romeo wzrokiem od stóp do głów. Romeo stał przy oknie i widać było jego poharatane plecy.
-Katherina! Spałaś z nim!-wydarł się na całe gardło
-A nawet jeśli to co-prychnęłam obojętnie
Rey podbiegł do mężczyzny i walnął go z pięści w twarz. Zaraz w kuchni pojawił się kolega Rey'a, jednak szybkim ruchem złapałam go za szyję i odrzuciłam na ścianę.
-Jak się zbliżysz zabiję!-warknęłam na chłoptasia
Odwróciłam się w stronę Rey'a i Romeo, Rey był cały nabuzowany i napięty.
(Romeo?)
-Chyba to nie będzie miły poranek-mruknęłam
-O co Ci chodzi?-zapytał zdezorientowany Romeo
Westchnęłam cicho i odwróciłam się do niego, a następnie pocałowałam namiętnie i zachłannie. Nagle usłyszeliśmy walenie w drzwi. Popatrzyłam na mężczyznę i uśmiechnęłam się tajemniczo.
-Poczekaj tutaj -nakazałam.
Odeszłam od niego i podeszłam do drzwi wejściowych,a następnie je otworzyłam i stanęłam w nich.
-Czego?!-warknęłam
-Katherina!-krzyknął Rey
-No słucham , braciszku -powiedziałam ironicznie-A co to przyprowadziłeś, braciszka swojej dziewczyny....-dodałam i oparłam się o framugę drzwi.
-Co robi ten Chevrolet pod naszym domem!-wkurzył się
-Poprawka pod moim domem -mruknęłam
-Mówiłem Ci wyraźnie, nie chcę go tu widzieć !-warknął
-To nie twoja, sprawa kogo sprowadzam, do własnego domu-nacisnęłam na trzy ostatnie słowa
-Właśnie,że moja!-krzyknął
Szybko przedarł się przez drzwi , odpychając mnie bo nie chciałam go wpuścić. Wszedł wkurzony do kuchni i zmierzył Romeo wzrokiem od stóp do głów. Romeo stał przy oknie i widać było jego poharatane plecy.
-Katherina! Spałaś z nim!-wydarł się na całe gardło
-A nawet jeśli to co-prychnęłam obojętnie
Rey podbiegł do mężczyzny i walnął go z pięści w twarz. Zaraz w kuchni pojawił się kolega Rey'a, jednak szybkim ruchem złapałam go za szyję i odrzuciłam na ścianę.
-Jak się zbliżysz zabiję!-warknęłam na chłoptasia
Odwróciłam się w stronę Rey'a i Romeo, Rey był cały nabuzowany i napięty.
(Romeo?)
Od Lilith
Jak ja się cieszę..tak dawno nie byłam na plaży! Brakowało mi tego szumu fal i złocistego piasku..
Gdy już tam dotarliśmy rozłożyłam na piasku swój koc i zdjęłam sukienkę zostając w samym bikini.
-Mrr..-zachichotał Lucas i sam się rozebrał.
-Mrr..-uśmiechnęłam się widząc go w czarno-czerwonych kąpielówkach.
-A dziękuję.-pocałował mnie w policzek i odpiął szczeniaka od szelek. Ten zaczął biegać po piasku uradowany co jakiś czas przewracając się.. Zabawnie to wyglądało zwłaszcza gdy Lucas nie mógł złapać tego słodkiego szczeniaczka.
Gdy już mu się udało ze śmiechem posadził Dolcę obok mnie i kazał zostać. Posłusznie wykonała jego polecenie i rozłożyła się na moim kocu. Podrapałam ją za uchem i również się rozłożyłam rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca. Natomiast Lucas poszedł trochę popływać..
Przez kilkanaście minut nie mogłam oderwać od niego wzroku..zresztą nie tylko ja. Wszystkie kobiety będące na plaży się na niego patrzyły..ehh..przyznam że zżerała mnie zazdrość. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na szczeniaka turlającego się w piasku..wyjęłam z torby aparat i zrobiłam Dolci kilka słodkich zdjęć. Gdy odłożyłam aparat na bok sunia bardzo się nim zainteresowała i zaczęła trącać go łapką szczekając wesoło.
Zaśmiałam się i ponownie rozłożyłam na kocu,zamknęłam oczy.
Po kilku minutach otworzyłam oczy i podniosłam się do siadu..Lucas wyszedł już z wody i szedł w naszą stronę lecz tłum jego nowo zdobytych fanek go otoczył..przyznam że mimo zazdrości było to śmieszne gdy nie chciały wypuścić go z kręgu. Szczeniak zaszczekał i ruszył z odsieczą lecz..ją też dorwały. W końcu ze śmiechem podniosłam się i przecisnęłam przez tłum.
-Lucas..koniec zabawy.-zaśmiałam się ciągnąc go za rękę.-Chodź bo zaczynam czuć się zazdrosna.
-On jest nasz!-krzyknęły chórem przyklejając się do niego.
Zachichotałam cicho.
-No Lucas..co wolisz? Zostać z nimi czy iść ze mną?-zapytałam patrząc na jego zdziwioną i lekko przestraszoną twarz.
gdy chciał coś powiedzieć i wyrwać się im one zatkały mu usta i odpowiedziały za niego.
-Chce z nami zostać!!
-Skoro tak.-puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się wrednie.-Miłej zabawy życzę..
(Lucas? Przepraszam ale Lili miała ochotę stać się wredną..ty ją tego nauczyłeś więc żałuj! xD)
Gdy już tam dotarliśmy rozłożyłam na piasku swój koc i zdjęłam sukienkę zostając w samym bikini.
-Mrr..-zachichotał Lucas i sam się rozebrał.
-Mrr..-uśmiechnęłam się widząc go w czarno-czerwonych kąpielówkach.
-A dziękuję.-pocałował mnie w policzek i odpiął szczeniaka od szelek. Ten zaczął biegać po piasku uradowany co jakiś czas przewracając się.. Zabawnie to wyglądało zwłaszcza gdy Lucas nie mógł złapać tego słodkiego szczeniaczka.
Gdy już mu się udało ze śmiechem posadził Dolcę obok mnie i kazał zostać. Posłusznie wykonała jego polecenie i rozłożyła się na moim kocu. Podrapałam ją za uchem i również się rozłożyłam rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca. Natomiast Lucas poszedł trochę popływać..
Przez kilkanaście minut nie mogłam oderwać od niego wzroku..zresztą nie tylko ja. Wszystkie kobiety będące na plaży się na niego patrzyły..ehh..przyznam że zżerała mnie zazdrość. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na szczeniaka turlającego się w piasku..wyjęłam z torby aparat i zrobiłam Dolci kilka słodkich zdjęć. Gdy odłożyłam aparat na bok sunia bardzo się nim zainteresowała i zaczęła trącać go łapką szczekając wesoło.
Zaśmiałam się i ponownie rozłożyłam na kocu,zamknęłam oczy.
Po kilku minutach otworzyłam oczy i podniosłam się do siadu..Lucas wyszedł już z wody i szedł w naszą stronę lecz tłum jego nowo zdobytych fanek go otoczył..przyznam że mimo zazdrości było to śmieszne gdy nie chciały wypuścić go z kręgu. Szczeniak zaszczekał i ruszył z odsieczą lecz..ją też dorwały. W końcu ze śmiechem podniosłam się i przecisnęłam przez tłum.
-Lucas..koniec zabawy.-zaśmiałam się ciągnąc go za rękę.-Chodź bo zaczynam czuć się zazdrosna.
-On jest nasz!-krzyknęły chórem przyklejając się do niego.
Zachichotałam cicho.
-No Lucas..co wolisz? Zostać z nimi czy iść ze mną?-zapytałam patrząc na jego zdziwioną i lekko przestraszoną twarz.
gdy chciał coś powiedzieć i wyrwać się im one zatkały mu usta i odpowiedziały za niego.
-Chce z nami zostać!!
-Skoro tak.-puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się wrednie.-Miłej zabawy życzę..
(Lucas? Przepraszam ale Lili miała ochotę stać się wredną..ty ją tego nauczyłeś więc żałuj! xD)
od Lucas'a
Wyszliśmy z jej domu i skierowaliśmy się szybkim krokiem do mnie. Otworzyłem drzwi i zaraz na powitanie przybiegła moja sunia.
-Dolca-zaśmiałem się
Wziąłem szczeniaka na ręce i poszedłem z nim do pokoju na górę, a Lilith zaraz za nami. Złapałem za ubrania z szafki i jeszcze za kąpielówki i wszedłem szybko do łazienki. Przebrałem się w nowe ciuchy i już po sekundzie znów pojawiłem się w pokoju. Lilith, bawiła się z moją sunią i była strasznie z tego zadowolona.
-Jak słodko-mruknąłem
-Lucas-uśmiechnęła się-Zazdrosny?
-Nie o swoją kochaną Dolcę nigdy -zaśmiałem się
Wziąłem szczeniaka i przypiąłem go do szelek, a następnie wyszliśmy z mojego domu i ruszyliśmy szybko na plażę.
(?)
-Dolca-zaśmiałem się
Wziąłem szczeniaka na ręce i poszedłem z nim do pokoju na górę, a Lilith zaraz za nami. Złapałem za ubrania z szafki i jeszcze za kąpielówki i wszedłem szybko do łazienki. Przebrałem się w nowe ciuchy i już po sekundzie znów pojawiłem się w pokoju. Lilith, bawiła się z moją sunią i była strasznie z tego zadowolona.
-Jak słodko-mruknąłem
-Lucas-uśmiechnęła się-Zazdrosny?
-Nie o swoją kochaną Dolcę nigdy -zaśmiałem się
Wziąłem szczeniaka i przypiąłem go do szelek, a następnie wyszliśmy z mojego domu i ruszyliśmy szybko na plażę.
(?)
od Romeo - C.D Katheriny
Zrobiłem smutną minę, ale dogoniłem Katherine, zbiegając po schodach.
Miałem już na sobie spodnie, jak zawsze nisko opuszczone. A koszulka...
musiałem sobie poradzić bez, bo zostawiłem ją w samochodzie. Weszliśmy
do kuchni. Pomogłem jej przy śniadaniu, choć gotować zupełnie nie
potrafię. Nie bez powodu jadam w restauracjach, barach i fast-food'ach,
umiem nawet wodę przypalić. Ale pomogłem, liczy się! Postawiłem talerze
na stole i usiadłem, pochłaniając całe w minutę. Gdy skończyła, zmyłem.
No co? Nie chciałem stać jak ten kołek, pozwalając by wszystko zrobiła
za mnie. Spojrzałem na nią z uśmiechem i przegryzłem dolną wargę. Po
chwili jednak odwróciłem się tyłem i dokończyłem robotę przy zlewie.
Podeszła i lekko przejechała palcami po moich plecach.
- Nieźle mnie podrapałaś - Zaśmiałem się, odwracając. Widziałem już te rany w lustrze. Były powierzchowne i zaczynały się goić, więc wszystko było w najlepszym porządku. Nagle usłyszałem odgłos parkowania.
- Kto to? - Spytałem, unosząc brew i zerkając przez okno.
( Kath?)
- Nieźle mnie podrapałaś - Zaśmiałem się, odwracając. Widziałem już te rany w lustrze. Były powierzchowne i zaczynały się goić, więc wszystko było w najlepszym porządku. Nagle usłyszałem odgłos parkowania.
- Kto to? - Spytałem, unosząc brew i zerkając przez okno.
( Kath?)
Od Lilith
-Hmm..-zastanowiłam się chwilkę.
-No więc?-zaśmiał się.
-Jest tak ciepło..może plaża?
-Plaża mówisz..-uśmiechnął się.
-No proszę,proszę,proszę!
-Wampir i słońce?-zachichotał.
-Tylko mi nie mów że trzymasz się stereotypów o wampirach..-burknęłam.
-Nie trzymam bo sam jestem w połowie wampirem.
-No właśnie..może i się nie opalę ale lubię się wygrzewać na słoneczku..to co idziemy czy nie?
-Idziemy.-pocałował mnie w policzek.-Ale najpierw się może ubierzemy co?
-Masz rację.-zaśmiałam się.
Wstałam z jego kolan i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się tam w śliczną białą,zwiewną sukienkę i pod to oczywiście białe bikini,Lucas również się ubrał.
-Wpadniemy jeszcze do mnie dobrze? Przydało by się przebrać w jakieś inne ciuchy.
-Dobrze.-powiedziałam.
Spakowałam do torby ręcznik,jakiś magazyn (możliwe że playboya ze zdjęciami Lucas'a xD),okulary przeciw słoneczne..a no i jeszcze aparat.
Wyszliśmy z mojego domu zamykając go i udaliśmy się w stronę domu Lucas'a.
(?)
-No więc?-zaśmiał się.
-Jest tak ciepło..może plaża?
-Plaża mówisz..-uśmiechnął się.
-No proszę,proszę,proszę!
-Wampir i słońce?-zachichotał.
-Tylko mi nie mów że trzymasz się stereotypów o wampirach..-burknęłam.
-Nie trzymam bo sam jestem w połowie wampirem.
-No właśnie..może i się nie opalę ale lubię się wygrzewać na słoneczku..to co idziemy czy nie?
-Idziemy.-pocałował mnie w policzek.-Ale najpierw się może ubierzemy co?
-Masz rację.-zaśmiałam się.
Wstałam z jego kolan i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się tam w śliczną białą,zwiewną sukienkę i pod to oczywiście białe bikini,Lucas również się ubrał.
-Wpadniemy jeszcze do mnie dobrze? Przydało by się przebrać w jakieś inne ciuchy.
-Dobrze.-powiedziałam.
Spakowałam do torby ręcznik,jakiś magazyn (możliwe że playboya ze zdjęciami Lucas'a xD),okulary przeciw słoneczne..a no i jeszcze aparat.
Wyszliśmy z mojego domu zamykając go i udaliśmy się w stronę domu Lucas'a.
(?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)