piątek, 8 sierpnia 2014

od Katheriny - C.D Romeo

Spojrzałam oburzona na Ben'a, jednak zaraz wszystkie emocje opadły.  Spokojnie Katherina , przeżyjesz jakoś mieszkanie z tym bencwałem. Nie z takimi wytrzymywałam pod jednym dachem.
-Piłam alkohol od 14 roku życia.-odpowiedziałem
-Ale takie prawo-wzruszył ramionam
-Tak prawo. Już dawno tego nie przestrzegam. A skoro tak to zaledwie mi rok brakuje-mruknęłam
-Nie sądzę -dodał złośliwie
Przewróciłam oczami  i odeszłam od niego wkurzona. Poszłam za Alec'em do tej prowizorycznej łazienki. Zapukałam i otworzyłam drzwi, wchodząc do środka i zamykając je z powrotem. Mężczyzna szybko zakrył rany bandażem. Uśmiechnęłam się pod nosem podchodząc powoli do niego.
-Daj, pomogę-powiedziałam
Alec na początku się sprzeciwiał ,ale go przekonałam. Zdjęłam stary bandaż z jego rany i aż zamarłam. Wpatrywałam się w jego ranę, a zaraz podniosłam wzrok na niego.
-To wygląda okropnie-wydusiłam z siebie
-Katherina, to nic na prawdę -westchnął
-Jak to nic?! To jest Koszmar-dodałam poważnie.
-No proszę nie martw się , wszystko jest w porządku, a teraz załóż mi nowe bandaże, proszę -poprosił zrezygnowany
Odetchnęłam głęboko i skinęłam niechętnie głową, zaczęłam mu zakładać bandaże i po 10 minutach wszystko było już zrobione. Wyszliśmy z łazienki ,a  ja zabrałam od niego whisky i poszłam do Ben'a, oddając mu butelkę. Ben wpatrywał się we mnie oburzony, a ja się zaśmiałam rozbawiona.
-Nie martw się nie piłam-odpowiedziałam
-Jakoś w to nie wierzę -mruknął krzyżując ręce na klatce piersiowej
-Ty mi nie wierzysz?! To ja raczej nie powinnam tobie!-warknęłam
Ben przyglądał mi się uważnie, no bosz, jak tu wytrzymać z takim facetem jak on. Popatrzyłam na niego i odetchnęłam głęboko.
-Słuchaj. Nie chcę się kłócić dla dobra twojego brata. On tego raczej za bardzo nie chcę , poza tym zależy mi na nim-powiedziałam poważnie, chociaż ostatnie słowa powiedziałam trochę ciszej
-Ciekawe , czy jemu zależy na tobie-prychnął
Popatrzyłam na niego zdziwiona, a jednocześnie zaciekawiona. Podeszłam do niego i przyjrzałam mu się uważnie.
-Co masz na myśli?-zapytałam podejrzliwie.
Zanim się odezwał, jednak zrezygnowałam. Nie chciałam niczego wiedzieć od jego brata. Odeszłam od Ben'a spokojnie i zaczęłam szukać Alec'a. Znalazłam go na dachu fabryki, siedział i chyba pilnował albo odpoczywał. Usiadłam zrezygnowana obok niego i w tej samej chwili Alec uchylił delikatnie powieki.
-Co jest?-zapytał
-Nic takiego-mruknęłam i wzruszyłam ramionami
Rozejrzałam się dookoła, zastanawiając się  nad wszystkim co ostatnio się działo. Tyle dziwnych rzeczy ostatnio mnie spotkało. Tyle pogmatwanych. Aż za dość!
-Twój brat chyba faktycznie mnie nie lubi-zaśmiałam się - Ale co tam. Nie lubi mnie to trudno. Jego sprawa, ja przywykłam do ludzi którzy mnie nienawidzą -dodałam i wzruszyłam ramionami.

(Romeo?)

od Romeo - C.D Katheriny

Wciągnąłem na siebie spodnie, po czym wziąłem jakąś czarną koszulkę z moich rzeczy, z hotelu i zarzuciłem ją na siebie, jakby w ogóle zapominając o naszej wcześniejszej, niezbyt przyjemnej rozmowie. Wiedziałem, że nie będzie już na mnie patrzeć jak wcześniej.
- Sprawdzę dzisiaj loty do Stanów, stamtąd wrócimy na wyspę, co ty na to? - spytałem, uśmiechając się, mimo, że jeszcze kilka minut temu byłem emocjonalnie w fatalnym stanie. Ale przecież nie będę się nad sobą użalał. I tak mi jest dużo lżej, że powiedziałem to wreszcie komuś. Wszyscy z Manticore wiedzieli co mnie tam spotkało, a z nikim innym nie byłem na tyle blisko by to wyjaśniać. Uśmiechnęła się również, na moje słowa, widocznie szczęśliwa. Cóż, przyznam, że mojego brata ciężko polubić, nie był bowiem przyjemniaczkiem. Ale jak się go pozna...
- Daj mu trochę czasu, będzie lepiej.
- Serio?
- Nie. - westchnąłem, a ona parsknęła śmiechem. Właśnie o to chodziło, chciałem ją rozśmieszyć. Wstałem z pryczy, po czym przyciągnąłem ją do siebie, objąłem ramieniem i pocałowałem przeciągle. Długo ten moment jednak nie trwał.
- Już?! - Usłyszeliśmy głos Ben'a.
- Tak - odpowiedziałem niechętnie, a on niemal natychmiast wparował do sali w której byliśmy. Wyjął spod kurtki butelkę whisky i wyciągnął ją do mnie.
- Na rany - wytłumaczył. Katherina chciała ją wziąć, ale Ben nie dał jej - A-a-a-a! - Skarcił ją, jakby była małym dzieckiem. - Ty sobie poczekasz jeszcze trochę*
- Co?! - Kath się oburzyła. Wziąłem butelkę i pociągnąłem z niej łyka, po czym wszedłem do pomieszczenia przerobionego na łazienkę, odwiązałem prowizoryczne bandaże i polałem alkoholem powoli gojącą się ranę. Syknąłem z bólu, bo nie było to zbyt przyjemne uczucie, ale przynajmniej trochę to oczyszczę, bo zbyt ciekawie to nie wygląda.

(Katherina?)

--
*W U.S.A alkohol można pić od 21 lat.

od Katheriny - C.D Romeo

Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zszokowana. Aż mnie ciarki przeszły jak wypowiedział ostanie zdanie. Usiadłam na pryczy , zaraz obok niego. Alec zrobił to samo i przypatrywał mi się uważnie.
Nie wiedziałam nawet co mam na to odpowiedzieć. Tak myślałam,że był "potworem", ale nie sądziłam,że miał aż taką przeszłość. Wzięłam głęboki wdech i wszystko sobie poukładałam. Zaraz jednak uniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
-Ja Ci ufam. I wiem,że nigdy byś mnie nie skrzywdził-wyjaśniłam spokojnie
-Nie bądź tego taka pewna-westchnął
-Nie będę, ale bardziej w to wierzę-dodałam
-Katherina, ja na prawdę się tego boję -odpowiedział niepewnie
Przysunęłam się do niego i uśmiechnęłam czule. Przytuliłam go do siebie , sama nie wiem ale Alec zaraz sam to samo zrobił, tyle że trochę mocniej. Odetchnęłam głęboko i uśmiechnęłam się jeszcze pod nosem.
Nagle usłyszeliśmy trzaskanie drzwi. Odsunęłam się gwałtownie od Alec'a i podciągnęłam trochę koc do siebie. Tak jak myślałam Ben już wrócił.
-Myślałem,że się wyrobicie.-mruknął
-Nawet 4 godziny nie minęły-odpowiedziałam
-No i co z tego?-warknął
Alec chciał się podnieść, ale ja zatrzymałam go ręką i spojrzałam na jego brata.
-Hm, okej. Bądź tak łaskawy i idź sobie stąd,żebym mogła się do końca ubrać-mruknęłam
On tylko przewrócił oczami i odszedł od nas. Westchnęłam cicho i podniosłam się z pryczy , a zaraz ubrałam się w swoje ubrania.
-Ile jeszcze będziemy musieli tak u niego siedzieć?-zapytałam

(Romeo?)

od Romeo - C.D Katheriny

Spojrzałem na nią, wreszcie opanowując nierówny oddech. Zacisnąłem powieki, myśląc intensywnie. Bardzo nie chciałem wracać do przyszłości, wolałem iść do przodu, zapomnieć o tym wszystkim. "Być wilkiem w owczej skórze" jak powiedział Ben.
- Nie chce o tym mówić, Katherina.
- Proszę.
Westchnąłem cicho, zastanawiając się od czego zacząć. Nie lubiłem opowiadać o swojej przyszłości, nie była bowiem ciekawa.
- Co mam Ci mówić? - Spytałem cicho. - Robiłem w życiu straszne rzeczy, których się wstydzę do dziś, za które jestem na siebie wściekły. Mordowałem, torturowałem.... i sprawiało mi to przyjemność. Nie myślałem kogo torturuję, zabijam. To były dla mnie jedynie marne istoty, które wskazywała mi Manticore. Z dnia na dzień traciłem swoje człowieczeństwo, zatracając się w tym wszystkim, zapominając o uczuciach. Albo oni pomagali mi zapomnieć. Gdy się z tego wydostałem, uciekłem stamtąd... Starałem się porzucić przyszłość. Znienawidziłem zapach, smak krwi, która wcześniej mnie tylko nakręcała. A raczej starałem się znienawidzić... Katherina. Ja boję się, że zrobię Ci dużo większą krzywdę, niż parę siniaków. - Spojrzałem na nią. - Boję się, że mógłbym Cię nawet zabić.

(Katherina?)

od Katheriny - C.D Romeo

Przyjrzałam mu się uważnie, każdym jego ruchom i przymknęłam na chwilę oczy. Wzięłam głęboki wdech i oddałam się rozkoszy jaką on mi dawał.
-Nie martw się tym. Nie bolało-uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Chyba jednak zawsze będę się martwił-wyjaśnił
Zaśmiałam się i szybko oplotłam nogi na jego biodrach, przyciągając go bardziej do siebie. Alec pocałował mnie zachłannie , nadal przyciskając mnie do łóżka. Poruszał się we mnie z agresją, w sumie nie miałam nic przeciwko temu, było to strasznie przyjemne. Pchnął kilka razy i poczułam ,że doszedł do końca. Jęknęłam przeciągle, czując jak przechodzi mnie orgazm. Gdy wysunął się ze mnie ,przyjrzałam mu się , ale ponownie wszedł we mnie jeszcze bardziej agresywnym ruchem. Tym razem krzyknęłam, a echo rozniosło się po całej fabryce. Alec stłumił chodź trochę mój krzyk, namiętnym pocałunkiem.
-Poza tym, wierzę,że nie zrobiłbyś mi większej krzywdy-szepnęłam
Alec westchnął cicho, więc popatrzyłam na niego zdziwiona. Ale zaraz na jego twarzy zagościł uśmiech. Zastanawiałam się czy coś go trapi czy nie? Ostatnio zrobił się coraz bardziej dziwny, nie rozumiałam go.
Nachylił się nade mną i pocałował żarłocznie i przeciągle, nie dając nawet chwili wytchnienia. Pchnął mocno i zawzięcie, dochodząc drugi raz. Jęknęłam cicho, a Alec wysunął się ze mnie i położył tuż obok mnie. Zaraz założył na siebie tylko bokserki, nawet nie wstając z pryczy. Sam podał mi bieliznę, a ja ubrałam majteczki i biustonosz. Położyłam głowę na jego torsie i zerknęłam jeszcze na niego z uśmiechem. Potem już tylko patrzyła w dal i czułam, jak Alec głaszcze mnie po głowie. W pewnej chwili uśmiech zszedł mi z twarzy,a ja zaczęłam się nad czymś zastanawiać.
-Alec.......-zaczęłam
-Tak?-zapytał
-Zmieniłeś się...... O co chodzi? Patrząc na Ben'a jesteście strasznie różni. A wychowywaliście się razem. Widziałam jak potrafisz zabijać z determinacją i wszystko inne. Jaki byłeś przedtem? Raz jeszcze zanim straciłeś po raz drugi pamięć, dałam Ci swojej krwi, wypierałeś się tego. Ale mieszanki ras , zazwyczaj kochają krew. O co chodzi? Czego mi nie mówisz?-zapytałam zerkając na niego

(Romeo?)

od Lucas'a

Uśmiechnąłem się czule, widząc jak Lilith spokojnie zasypia. W końcu zasnęła. Gładziłem ją po głowie i pocałowałem ją delikatnie. Jeszcze przez pewien czas przyglądałem się jej i Chris'owi , aż sam zasnąłem.

***

Obudziłem się wcześnie rano. Lilith i Chris jeszcze spali. Podniosłem się powoli z łóżka, tak by ich nie obudzić i wyszedłem z pokoju. Zapakowałem ciało Lilith do bagażnika samochodu i wróciłem się do domu. Wszedłem do kuchni i zacząłem przygotowywać śniadanie. Przygotowałem jeszcze mleczko,które było gorące , więc wystygnie do wstania Chris'a. Skończyłem śniadanie i sam usiadłem przy stole z kubkiem gorącej herbaty by się obudzić.

(?)

od Romeo - C.D Katheriny

Nigdy nie mówiłem, żadnej dziewczynie, że ją kocham. Owszem, dużo było "wyjątkowych" i "jedynych", ale nigdy nie umiałem powiedzieć "kocham Cię". Nic dziwnego, skoro z większością tych dziewczyn łączyły mnie jedynie nieprzespane noce. Ale Katherina... A teraz to brzmi, jak z taniego filmu romantycznego. "I tak oto dziewczyna zatrzymała przy sobie "play-boy'a", taki oklepany motyw laski która kilka razy się przespała z facetem a on już jest cały jej!".... Ok, przeżyję to jakoś. Choć wolałbym zamienić swoje życie w film innego typu.
Uśmiechnąłem się szeroko, gdy znów to powiedziała. Pocałowałem ją namiętnie i zachłannie, pragnąc jej i tylko jej.
No i co robisz? Ty ją nie kochasz. To tylko zwykłe zauroczenie spowodowane za wysokim poziomem oksytocyny - kłócił się ten wewnętrzny głosik. Zignorowałem go.
Odejdź! - zagrzmiał chyba obcy głos. To było dziwne, to na pewno nie było moje "alter-ego" tylko coś dziwnego... Stłumiłem to jednak.
Po chwili przeniosłem usta na jej żuchwę, potem szyję, co jakiś czas drażniąc jej skórę zębami. Wszedłem w nią gwałtownym ruchem, a Katherina jęknęła cicho. Przybrałem, jak wtedy, szybkie tępo. Złapałem ją za nadgarstki, by przytrzymać je w górze, jednocześnie przyciskając mocno do łóżka, ale zaraz rozluźniłem uścisk.
- Powstrzymujesz się - zauważyła, a ja ku mojej satysfakcji spostrzegłem, że miała nieco przerywany oddech.
- Nie chciałbym znów Ci nabić siniaków - powiedziałem.

(Katherina?)

Od Lilith

Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy powoli zasypiając.
-Pamiętaj kochanie..co by się nie stało zawsze będziemy razem..-pocałował mnie w czoło.
-Zawsze..-powiedziałam cicho.
-Śpij kochanie..-zaczął nami kołysać.
Odprężyłam się kompletnie i zasnęłam..

(?)

od Lucas'a

Uśmiechnąłem się zadowolony, wpatrując się w ukochane dwie osoby,które gościłem pod swoim dachem.
-Kocham was-dodałem z uśmiechem
Mały zerknął na mnie i zaczął się wesoło śmiać. Wziąłem go na ręce i przytuliłem do siebie wraz z Lilith.
Bawiliśmy się z nim dobre parę godzin, gdy mały w końcu ziewnął zmęczony. Zerknąłem na zegarek, no tak! Już jest 23. Podniosłem się , mając go na rękach i zaniosłem do sypialni, kładąc go w łóżeczku i przykrywając kocykiem.
-My też powinniśmy iść spać -wyjaśniłem do Lilith która stała tuż obok.
-Tak-szepnęła z delikatnym uśmiechem
Przebrałem się szybko i położyłem pod kołdrą , czekając aż to samo zrobi Lilith. Zaraz dziewczyna ułożyła się tuż obok mnie, a ja objąłem ją jedną ręką.

(?)

Od Lilith

-Lucas..-powiedziałam cichutko spuszczając głowę.
-Na pewno mi się uda..musi się udać. Kocham cię ponad życie..i chcę byś znów żyła.-powiedział głaszcząc mnie po głowie.
Przytuliłam się do niego mocno..zamknęłam oczy..a po moich  policzkach zaczęły spływać łzy.
Chris nie wiedząc co się dzieje zaczął coś mamrotać i kręcić się.
Lucas wziął go do siebie i posadził go na swoich kolanach między nami.
Mały nadal z niezadowoloną miną się kręcił.
Delikatnie pocałowałam go w czółko.
-Spokojnie kochanie..mamusi nic nie jest..tak?-uśmiechnęłam się do niego.
Spojrzał na mnie jakby chciał się upewnić a już po chwili przytulił się do mojej piersi.
-No widzisz maluchu..wszystko dobrze..-pogłaskałam go po główce.

(?)

od Lucas'a

Tej dziewczyny chyba faktycznie nie przegadasz. Westchnąłem ponownie i podniosłem się z miejsca. Lilith obserwowała każdy mój ruch, krok wszystko. Podszedłem spokojnie do niej i usiadłem tuż obok.
Zerknąłem na nią, a ona jak zwykle przyglądała mi się , czekając niecierpliwie na moje wyjaśnienia.
-No więc....-zacząłem niepewnie
-Tak?-zapytała
-Z tego co wiem, ożywienie jest bardzo trudnym i ryzykownym rytuałem.Nie osoba zmarła, lecz osoba która ją kocha musi przejść jakiś test, czy próbę. Nie wiem co to dokładnie jest. Jeśli jej się to powiedzie , jej ukochana osoba ożyje. Lecz jeśli nie, to on umrze i zostanie uwięziony w otchłani męki czy jakoś tak. Ale głównie to zależy od miłości, czystości umysłu i ducha walki, oraz wielkiej woli umysłu-wyjaśniłem-Tak mi mówiła Samantha, ale nie wiem do końca co to miałby być za test......

(?)

Od Lilith

Spojrzałam na niego..miał skruchę wymalowaną na twarzy..lecz nie odezwałam się tylko wróciłam do karmienia Chris'a...
-Przepraszam..ja..nie chciałem poniosło mnie..-powiedział cicho.-Proszę Lili..wybacz mi..proszę..ja..ja nie mogę bez ciebie żyć..kocham cię i nie zniosę jeśli mi nie wybaczysz..
-Wybaczę..-powiedziałam patrząc na niego.-Jeśli w końcu mi powiesz o co chodziło.
-Lili..-westchnął ciężko i podniósł głowę.
-Powiedz mi...co masz zrobić?

(?)

od Lucas'a

Westchnąłem cicho, wpatrując się w Lilith jak schodzi po schodach. Poszedłem zaraz za nią i wszedłem do kuchni. Zacząłem przygotowywać mleczko szybko i sprawnie. Poczekałem, aż trochę ostygnie. Zdjąłem plaster i znów przeciąłem sobie nadgarstek , nalewając trochę krwi do buteleczki. Lilith czekała w salonie, więc chwyciłem za buteleczkę i poszedłem tam, podając dziewczynie ją do ręki. Ona zaczęła karmić Chris'a,  a ja usiadłem zaraz tuż na przeciwko nich. Nie odzywałem się bardziej miałem opuszczoną głowę nie patrzyłem na nich. Jednak poczułem,że ktoś mi się przygląda. Podniosłem wzrok i napotkałem zapatrzone we mnie oczka Chris'a. Uśmiechnąłem się delikatnie w jego stronę, ale zaraz ponownie wbiłem wzrok w podłogę i zacząłem intensywnie myśleć. Było mi tak strasznie głupio i wstyd , że krzyknąłem na Lilith. Nigdy tego nie robiłem i jeszcze to że się rozpłakała. Eh! Co się ze mną dzieje?! Czy ja na serio oszalałem czy jak? Sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Zerknąłem na Lilith,która nadal karmiła małego.
-Przepraszam-wyszeptałem

(?)

Od Lilith

Przez chwilę stałam tak pod tą ścianą sparaliżowana..to był..to był pierwszy raz gdy Lucas podniósł na mnie głos..po prosu nie mogłam w to uwierzyć!
Do moich oczu napłynęły łzy..po chwili dwie spłynęły po moich policzkach.
Przez moment..po prostu myślałam że mnie uderzy..Odsunęłam się od ściany i poszłam do pokoju w którym był mały..miał otwarte oczka i machał rączkami patrząc w sufit.
-No co Chris? Obudziłeś się słoneczko?-uśmiechnęłam się do niego lekko.
Zapiszczał słodko.
Wzięłam go na ręce i przytuliłam.
-Idziemy po mleczko tak? Tylko będzie nam potrzebna pomoc tatusia..-powiedziałam.
Wyszłam z nim z pokoju..przed nim nadal stał Lucas.
-Chodź..mały jest głodny.-mruknęłam idąc w stronę schodów.

(?)

od Lucas'a

Westchnąłem cicho i spuściłem wzrok. No po prostu wiedziałem,że Shelly może się wygadać. Zawsze coś mówi w nieodpowiednim czasie. Nie odezwałem się i podniosłem Lilith sadzając na kanapie. Sam natomiast podniosłem się z kanapy i poszedłem na górę. Chris dalej spokojnie spał, może do rana będzie spał. Wróciłem się na dół i w korytarzu stała Lilith. Przyglądała mi się uważnie oczekując odpowiedzi.
-Lucas? Powiedz mi-nalegała
-Nie-sprzeciwiłem się
Usłyszałem ciche mruknięcie niezadowolenia, spojrzałem na nią przez ramię i zauważyłem jej zszokowaną minę.
-Masz mi powiedzieć -powtórzyła
-Musisz mi zaufać -dodałem
-Cały czas Ci ufam, a ty masz mnie nie okłamywać!-warknęła
-Nie okłamuję -mruknąłem
-Nie?! To czemu ciągle coś ukrywasz?!-krzyknęła
Odwróciłem się wściekły w jej stronę i szybkim ruchem przytrzasnąłem ją do ściany. Patrzyłem na nią wściekły, a Lilith zdawała się być wystraszoną. Uderzyłem pięścią w ścianę, zostawiając spore wgniecenie w niej.
-Dla twojego dobra!-krzyknąłem jej w twarz.
Zaraz jednak zdałem sobie sprawę  jak ją wystraszyłem. Puściłem ją i odsunąłem się od niej. Odwróciłem od niej wzrok i westchnąłem.

(?)

Od Lilith

Ubrałam tylko bieliznę i usiadłam okrakiem na Lucasie..pocałował mnie czule i uśmiechnął się.
-Cudownie było Kotku..-wyszeptał mi do ucha.
-Tak...barrrdzo..-wymruczałam.
Cały czas mnie nurtowało jedno pytanie...co musi zrobić?
Po kilkunastu minutach tulenia się odsunęłam się lekko.
-Co musisz zrobić żeby mnie ożywić?-zapytałam.-Nie okłamuj mnie..chcę słyszeć prawdę.
-Lili..przestań...to nic ważnego..
-Masz mi powiedzieć.

(?)

od Lucas'a

-O ironio-mruknąłem.
Dźwignąłem się z miejsca i szybko założyłem bokserki i spodnie. Podszedłem niechętnie do drzwi, dzwonek powtórzył się jeszcze cztery razy. Otworzyłem drzwi i w nich ujrzałem starą znajomą z dzieciństwa.
Była to dość niewielka szatynka o błękitnych oczach jak ocean. Stanąłem jak wryty i wpatrywałem się w nią zdziwiony.
-Shelly , co ty tutaj robisz?-wydukałem zdziwiony
-Twoja mama, dała mi znać,że coś się dzieje-uśmiechnęła się zadowolona-Cieszę się,że mogę pomóc.
-Am, ja tam nic nie wspominałem o pomocy. Znaczy o pomocy tak, ale nie twojej-wyjaśniłem
-Samantha przysłała mnie bym , Ci dała więcej wskazówek, odnośnie drugiej czarownicy i gdzie macie jechać potem. Pierwsza da wam potrzebne składniki, a druga odprawi rytuał.-wyjaśniła
-No dobra właź -westchnąłem zrezygnowany.
Weszła do domu i zaraz zauważyła niedaleko, Lilith , uśmiechnęła się i stanęła w progu salonu.
-A więc, to jest ta twoja jedyna przez którą musisz.......-zaczęła
Szybkim ruchem zatkałem jej buzie, ręką i zabrałem ze sobą do jadalni, gdzie wszystko mi odpowiedziała.
Siedziałem tak słuchając jej trochę znudzony. Bo Samantha mi już to wszystko , no prawie wszystko wyjaśniła. Po dwóch godzinach mruknąłem pod nosem i w końcu powiedziałem,że wszystko już wiem i może iść. Nie chciała wychodzić więc ją popchałem przez cały korytarz,aż udało mi się ją wygonić z domu.
Było już koło 19 , więc niedługo będziemy musieli już iść spać. Wróciłem się do salonu i opadłem wymęczony na kanapę.
-Nigdy więcej -mruknąłem

(?)

Od Lilith

Jęczałam przez długi czas aż w końcu moje ciało przeszyła fala orgazmu.
Zamknęłam oczy i jęknęłam głośno..kiedy je otworzyłam Lucas uśmiechał się z zadowolenia. Dźwignął się na rękach i pocałował mnie czule..oddałam pocałunek.
-Wiesz co byłoby śmieszne..-zaśmiałam się
-No co?-wymruczał mi do ucha.
-Gdyby ktoś teraz d ciebie przyszedł..-uśmiechnęłam się słodko.
-Aż tak mnie nie kochasz?
-Kocham cię barrrdzo..-zamruczałam.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek..zaczęłam się śmiać.

(? XD)

od Lucas'a

Pieściłem jej pieści delikatnie i subtelnie. Lilith cały czas jęczała z rozkoszy. Ah! Jak mi tego brakowało. Więcej niż 8 miesięcy około prawie roku, tego z nią nie robiłem. No po prostu szok! Normalny facet by nie wytrzymał, ale ja jednak nie myślałem o tym bo zajmowałem się bardziej szukaniem jej. Wpatrywałem się w jej każdy ruch, co z tego że była na wpół przeźroczysta, mi to nie przeszkadza. Uśmiechnąłem się zadowolony i dźwignąłem się na rękach i pocałowałem ją namiętnie. Lilith podniosła swoje biodra do góry wysuwając mnie z siebie, jednak zaraz ponownie je opuściła na moją męskość. Jęknęła cicho, a ja zacząłem całować jej ciało stopniowo schodząc w dół. Przejechałem dłońmi po jej plecach,aż doszedłem do pośladków i zacisnąłem na nich ręce.  Lilith jęknęła przeciągle, a ja pchnąłem kilka razy.

(?)

PS. Z rana trochę wyczerpany, zmęczony i bolący mózg xDD