sobota, 13 września 2014

od Romeo - C.D Katheriny

Spałem raczej niezbyt dobrze, męczony koszmarami. A jednak spałem, mimo, że na początku bałem się zapaść w objęcia Morfeusza. Po prostu bałem się, że nie dane mi będzie się ponownie obudzić.
A jednak. Nie wiem ile spałem, ale na pewno nie dłużej niż kilka godzin. Otworzyłem powoli oczy, zauwazając, że jest już ranek. Nie to jednak przykuło moją uwagę. Katherina tu była. Myślałem, że wyjdzie. A jednak tu była. Trzymała nadal moją dłoń. Szczerze, tylko tak wiedziałem, że jestem obecny tutaj, w rzeczywistym, cielesnym, niezbyt przyjemnym świecie. Śmierć: 0, Alec: 1.
- Dzień dobry - wyszeptałem, krzywiąc się z bólu. Spojrzala na mnie. Jej chyba tez się wcześniej przysnęło. Heh.
Ból był skutecznie stłumiony sporą dawką leków, ale był obecny. Zabawnie. Czuję się jakbym coś wziął, coś naprawde mocnego. Ok, nie śliniłem się, nie plątał mi się język ani nic, ale po prostu ledwie kontaktowałem z światem.
- Ciii...
- Jak się czujesz? - spytałem. O boże, zaraz pewnie wypaplam coś, czego nie powinienem. Jest tyle rzeczy, których wiedzieć nie powinna.
Odgłos pikania wcześniej doprowadzal mnie do szału a teraz nagle stał się interesujący. Co on mi dał?
Pik, pik, pik.
To naprawdę silne proszki przeciwbólowe.
Pik, pik, pik.

(Katherina?)

od Katheriny - C.D Romeo

- Cii, nie męcz się i nie zadręczaj się tym -szepnęłam ciepło
Heh, dawno do niego tak nie mówiłam. Teraz mi było tak go przykro, ale jednocześnie cieszyłam się , że się wybudził. Tak miesiąc tutaj przychodziłam... Z nadzieją. Udało się. I przez ten miesiąc brzuch mi też trochę urósł? Zabawne, bycie w ciąży ma swoje plusy i minusy. Zwłaszcza mała istotka w moim ciele , była strasznie wybredna. Ja nie wiem co to dziecko będzie jadło po urodzeniu, ale na pewno będzie słodkie.
Patrzyłam na lekarza, zaciekawiona i zaczęłam się zastanawiać, co będzie dalej. Czy Alec faktycznie wyzdrowieje i czy wszystko będzie w porządku.
-Odpocznij trochę -poprosiłam i delikatnie pogładziłam go po włosach
Alec cały czas mi się przyglądał z bólem w oczach, a ja w sumie już wolałam milczeć. Już chociaż trochę się uspokoił. Gładziłam go po ręce, aż w pewnym momencie Alec przysnął. I dobrze , potrzebuje odpoczynku by wszystko się zrosło.

*(Dwie godziny później)

Ben akurat złożył wizytę, gdy Alec spał. Opowiedziałam mu wszystko co się stało, a lekarz to potwierdził. Co prawda oczywiście uprzedzał mnie, że Alec ma małe szanse na wyzdrowienie i w ogóle. Ale przecież...... obudził się , to jest nadzieja. Ben jak szybko przyszedł, równie szybko poszedł. Eh on zawsze mało tutaj przesiadywał. Sama nie wiem w sumie ja też nie często, bardziej w tedy gdy nie miałam co robić lub musiałam go zobaczyć. Nadal był w złym stanie, martwiłam się , że coś pójdzie nie tak. Ale nadal zastanawiałam się co spowodowało ten jego wypadek. Może sam mi powie, zobaczymy. Te dwie godziny przesiedziałam wpatrując się w śpiącego Alec'a. Trochę czasami mruczał, lub miał chyba koszmary, ale wszystko ustawało, gdy tylko czuł moją obecność. Siedziałam tak i gładziłam jego dłoń, a za chwilę zaczęłam cicho nucić (klik).

(Alec?)

*PS. Tutaj jest polskie tłumaczenie tej piosenki XD tak jakoś mnie naszło :P
Wierzyłam w coś tak odległego 
Tak jakbym była człowiekiem 
 I wypierałam się tego uczucia bezradności 
We mnie, we mnie
Wszystkie obietnice, które złożyłam
Jedynie, by was zawieść
Wierzyliście we mnie, ale ja jestem załamana 
Nic mi nie zostało
A wszystko co czuję to te okrutne pragnienie
Upadaliśmy przez cały ten czas
I teraz jestem zagubiona w raju
Chciałabym, by przeszłość przestała istnieć
Ale wciąż trwa
I chciałabym czuć się tak, jakbym tu należała
Jestem tak samo przerażona jak wy 
Nic mi nie zostało
A wszystko co czuję to te okrutne pragnienie
Upadaliśmy przez cały ten czas
I teraz jestem zagubiona w raju
Uciekajcie, uciekajcie
Pewnego dnia już nie poczujemy więcej tego cierpienia
Zabierzcie je wszystkie, wasze cienie
Bo one nie pozwolą mi odejść 
Dopóki nic mi nie zostało 
A wszystko co czuję to te okrutne pragnienie
Upadaliśmy przez cały ten czas
I teraz jestem zagubiona w raju
Samotna i zagubiona w raju

od Romeo - C.D Katheriny

Wystarczył jeden dotyk, kilka słów bym sie uspokoił. Przestałem tak głeboko oddychać i grzecznie leżałem.
Śledzilem wzrokiem Katherinę. Przynajmniej oczy mnie nie bolały, to już coś. Szybko równierz załapałem jak oddychać, by ból nie był aż tak wielki. Zaraz jednak przyszło ukojenie, gdy lekarz wstrzyknął do welflonu środek przeciwbólowy lub wręcz znieczulający. Nadal jednak staralem sie nie ruszać. Jednynie lekko ująłem dłoń Katheriny. Była tu. A ja powoli odpływałem, sparaliżowany przez cierpienie. Nie mogłem myśleć, mówić, krzyczeć. Jednak to powoli przechodzilo, kiedy skupiłem się na Katherinie. Przynajmniej była miła. Możę naprawdę się cieszy.
No jasne, że się cieszy, idioto.
- Musisz mieć silną wolę przetrwania, 494 - zaczął lekarz. Sprawdzał na ekranie puls, temperaturę i parę innych rzeczy. Raczej nie był zadowolony i spojrzał na nas smutno. Weź nie dołuj nas doktorku, chcę jeszcze trochę powierzyć, że wyzdrowieje. Skoro się wybudziłem, to i wyzdrowieje. Muszę żyć. Przynajmniej te kilka miesięcy. Muszę. Chciałbym zobaczyć moje dziecko.
- Katherina... - wydusiłem.
- Nic nie mów - powtórzyła.
- Przepraszam - powiedziałem słabo. - Musiałem...
Urwałem, coraz trudniej mi się oddychało. Trzymałem jej rękę, co prawda słabym uściskiem. Nie za bardzo doszło do mnie, co przed chwilą powiedziałem. Normalnie jakbym był pijany. Teraz jednak milczałem, nie zdolny do mówienia. Ale słuchałem. Tylko to mi pozostało.

(Katherina?)

od Katheriny - C.D Romeo

Podeszłam powoli do Alec i usiadłam zaraz obok niego i dotknęłam niepewnie jego dłoni. Spojrzałam na niego dość zszokowana . Nie sądziłam, już że się obudzi po miesiącu leżenia w śpiączce.
-Jestem tutaj-wydusiłam cicho z siebie
Przyglądałam mu się, a kąciki ust Alec'a uniosły się , a ja pokręciłam delikatnie głową i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Nic nie mów-szepnęłam -Wszystko będzie dobrze.
W tej samej chwili usłyszałam , jak zadzwonił mi telefon. Spojrzałam z przykrością na Alec'a i podniosłam się na chwilę, a Alec podniósł głowę.
-Zaraz wrócę -zapewniłam
Wyszłam na korytarz i odebrałam szybko telefon. To był Ben.
-Ben! Alec się obudził -powiedziałam
-Co?! Jakim cudem?!-zapytał zszokowany
-Nie wiem-wyjaśniłam i poczułam jak znów chce mi się płakać. Zasłoniłam delikatnie buzię i znów się rozpłakałam, ale po raz kolejny starłam je. -Przyjedź, proszę.
-Przyjadę na pewno, ale nie teraz muszę jeszcze coś załatwić -wyjaśnił i się rozłączył.
Schowałam telefon do kieszeni i wróciłam się do Alec'a. Lekarz sprawdzał jego parametry, a ja tylko śledziłam go wzrokiem. Skrzywiłam się trochę, gdy poczułam kolejne kopnięcie małego. Usiadłam znów przy Alecu i pogładziłam go po dłoni.

(Alec?)