środa, 6 sierpnia 2014

od Romeo - C.D Katheriny

Uśmiechnąłem się do niej. Ben gdzieś poszedł, pewnie do swojego kozackiego składzika z bronią. Ile on ma tam czyszczenia i ostrzenia. Trzeba w końcu dbać o swą broń.
- To dobrze - powiedziałem. Nie chciałem, by się kłócili. No właśnie. Zmiękłem ostatnio, bardzo. Co ta dziewczyna ze mną robi? Hah, jaki ze mnie pantoflarz. Muszę to zmienić, z pewnością. Ale nie teraz, aktualnie miałem dużo ważniejsze sprawy na głowie. Pocałowałem ją namiętnie - Ale jeśli jeszcze raz Cię dotknie w złych intencjach.... - Dodałem, mając złowrogi ton. Nie skończyłem wypowiedzi, zostawiając tą niepewność jak w filmach. To nadało takiej grozy wypowiedzi, albo po prostu naoglądałem się zdecydowanie za dużo filmów akcji. Brakuje jeszcze epickich okularów i papierosa w ustach. I oczywiście gnata za paskiem. Katherina zaśmiała się, a ja wznowiłem chciwy pocałunek. Jednym, płynnym ruchem pozbawiłem jej koszulki, po czym popchnąłem ją na łóżko, które Ben skądś załatwił. Łóżko to za dużo powiedziane, to była bardziej duża prycza, na której był gruby, miękki materac, kołdra i poduszka. Ale czego się więcej spodziewać? Przynajmniej było wygodnie. Sam zdjąłem koszulkę, po czym położyłem się na Katherine.
- Idę do kościoła, wrócę za jakieś cztery godziny. Mam nadzieje, że się wyrobicie! - Usłyszeliśmy znudzony głos Bena. Po chwili trzasnęły awaryjne drzwi którymi wyszedł zapewne by nas nie mijać, a ja uśmiechnąłem się rozbawiony.

(Kath?)

Od Lilith

Uśmiechnęłam się szeroko i wraz z małym na rękach przytuliłam go.
-Myślisz że się uda?-zapytałam.
-Oczywiście że uda..-przytulił mnie mocno.
Pocałowałam go w policzek i uśmiechnęłam się.
-W każdym razie..-zaśmiał się.-Trzeba się zbierać prawda?
-Tak!

(?)

od Lucas'a

Słuchałem uważnie Samanthy i jej porad, które musiałem zrealizować. Na pewno by spełnić swoją obietnicę musieliśmy gdzieś wyjechać. Rozmawiałem z nią godzinę i ustalałem wszystko.
-Lucas, na pewno chcesz to zrobić? Wierzysz,że Ci się uda?-zapytała z przejęciem
-Tak-powiedziałem pewny siebie-Ale nie chcę mówić , dokładniej Lilith o co w tym chodzi.....
-Powinieneś -odpowiedziała
-Wiem, ale powiem w swoim czasie już i tak jest załamana tym,że jest duchem-westchnąłem
-W porządku -skinęła głową
Podniosła się z krzesła i poszłam do Lilith, pożegnała się z nią jak i z małym, a następnie wyszła od nas z domu. Poszedłem do Lilith z uśmiechem i pocałowałem ją w usta siadając obok niej.
-Będziemy musieli na trochę wyjechać by Cię ożywić-wyjaśniłem.-Oczywiście mały i ty pojedziecie ze mną, obowiązkowo.

(?)

Od Lilith

Kobieta podała mi dziecko i wzięła Lucasa na bok by mu opowiedzieć w jaki sposób może mnie ożywić..szczerze powiedziawszy bałam się i o bardzo.
Usiadłam z małym na kanapie w salonie i zaczęłam się z nim bawić.

(? Weny brak ;_;)

od Lucas'a

Zobaczyłem Lilith w drzwiach i zaraz na mojej twarzy zagościł uśmiech. Podniosłem i podszedłem do niej, a zaraz zabrałem malca na swoje ręce.
-Samantha....-powiedziałem
Kobieta podniosła się i przyjrzała się najpierw Lilith, a zaraz potem Chris'owi.
-Lucas, ty ją widzisz?-zapytała
-Tak, dzięki naszemu synkowi-uśmiechnąłem się -Samantha, to moja ukochana Lilith, Lilith , Samantha. A to nasz synek Christopher.
-Mogę go potrzymać?-zapytałam
-Naturalnie-uśmiechnąłem się i podałem jej go.
Christopher zaczął się cicho śmiać i zaczął bawić się naszyjnikiem mojej przyszywanej mamy, który strasznie go zaciekawił.
-Samantha, czy mogę jakoś ożywić Lilith?-zapytałem szybko-Jest taka możliwość?
-Jest-odpowiedziała spokojnie i podniosła wzrok z nad Chris'a.
-Jak to zrobić?-dopytywałem się

(?)

Od Lilith

Obudził mnie cichy pisk małego.
Podniosłam się z łóżka i wzięłam go na ręce.
-No witaj maluszku..-pocałowałam go w czółko.
Od razu się uspokoił i przytulił do mojej piersi mamrocząc coś.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam chodzić z nim po pokoju równocześnie go bujając.
-Zaraz pójdziemy po tatusia..tak?
Uśmiechnął się w odpowiedzi.
Wyszłam z nim z pokoju i zaczęłam schodzić po schodach w dół..usłyszałam jakieś rozmowy..
W końcu byłam na dole.

(?)

od Lucas'a

-Ludzie się zmieniają -wzruszyłem ramionami zadowolony
-Czasami na gorsze-westchnęła
-A ja na lepsze-zaśmiałem się
-Tak-ziewnęła cicho
-No to skarbie idziemy spać-pocałowałem ją w czoło
Przytuliłem ją do siebie i oboje zasnęliśmy po paru minutach.

*** (Rano)

Obudziłem się wcześnie rano, Lilith jeszcze spała, o dziwo ją mogłem nadal dotykać. Wszyscy byliśmy w ubraniach , a ja usłyszałem pukanie do drzwi. Zerwałem się z łóżka, ale powoli by nie obudzić Lilith. Zszedłem na dół i otworzyłem drzwi przed którymi stała Samantha.
-Sam cześć-przytuliliśmy się
-O Lucas, tak dawno Cię nie widziałam-westchnęła
-Chcesz herbaty?-zaproponowałem
Samantha skinęła głową i poszliśmy do kuchni , a ja zaparzyłem herbatę. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać.

(?)

Od Lilith

-Jesteś..jesteś pewnie..?-zapytałam cicho.
-Jestem pewien.-pocałował mnie w czubek głowy.
-Wieżę ci na słowo..-uśmiechnęłam się nieśmiało.
Pogłaskał mnie po głowie i przytulił do siebie.
-Troszkę nieśmiała się zrobiłaś..-uśmiechnął się.-Prawie jak na początku naszej znajomości..
Zaśmiałam się cicho i przytuliłam do niego.
-Z początku byłeś strasznie chamski..a teraz jesteś taki troskliwy i czuły..-pocałowałam go.

(?)

od Lucas'a

Westchnąłem cicho, a może jednak nie musiałem się pytać  o jej przeszłość, to trochę głupio.......
-Przepraszam.Przykro mi-dodałem z żalem
-Nic nie szkodzi. A jak było z tobą?-zapytała
Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się delikatnie w jej stronę, a następnie pocałowałem w policzek.
-Moi prawdziwi rodzice zmarli gdy miałem parę miesięcy. Odkryli ich ludzie, a całość ich śmierć i podpalenie domu pamiętam jak przez mgłę. Gdyby nie ta pamięć, nie wiedziałbym jakiej jestem rasy. Parę dni potem znalazła mnie staruszka, która potem przygarnęła mnie do siebie ze swoim mężem. Wychowywałem się u nich, nawet jeszcze w tedy nie pamiętając o śmierci prawdziwych rodziców. Dopiero pewnego dnia, dowiedziałem się że nie byłem ich prawdziwym synem. To mną wstrząsnęło, a parę dni później powoli zaczęły mi się przypominać urywki z przeszłości z dnia kiedy zmarli moi rodzice. Cóż jeszcze mogę powiedzieć, mieszkałem z nimi do czasu ,aż postanowiłem się usamodzielnić i wybudowali mi ten dom. Zanim Cię poznałem przesiadywałem u nich całe dnie, a spałem tutaj. Teraz jest trochę inaczej i rzadko ich odwiedzam , a Samantha odwiedza mnie czasami i przynosi coś do lodówki-zaśmiałem się cicho-Z tego co wiem to jutro rano wpadnie. Będzie miała okazję poznać Christopher'a i ciebie.
-Lucas jest mały problem ja jestem......-zaczęła
-Spokojnie wiem,że jesteś duchem-odparłem  z uśmiechem-A ona ma w rodzinie czarownice, chodź sama nią nie jest i wie kim jestem. Tak więc nie musisz się przejmować.


(?)

Od Lilith

Delikatnie pocałowałam jego dłoń od wewnętrznej strony i zamknęłam oczy.
Zaczął mnie pieszczotliwie głaskać po głowie.
-Lucas..-zaczęłam spokojnie.
-Tak Lili?-podniósł się do siadu,usiadłam na jego kolana.
-Na pewno wszystko gra..?-zapytałam zmartwiona.
-Tak..nie musisz się martwić.-uśmiechnął się wymuszenie.
-Jeśli masz się nie szczerze uśmiechać to nie uśmiechaj się wcale.-westchnęłam.
-Przepraszam że się martwisz Lili..-przytulił mnie.
-Nie przepraszaj..-pocałowałam go w policzek.
Wtuliłam twarz w zagłębienie między jego szyją a ramieniem..przeszedł go dreszcz.
-Wszystko okej?-podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
-Tak,tak..tylko wiesz..jesteś nieco zimna i mały dreszczyk.-zaśmiał się.
-Umm..przepraszam.-powiedziałam odsuwając się lekko.
-Nic się nie stało..-pocałował mnie w czoło.
-Pamiętam że gdy byłam mała moje dłonie zawsze były lodowate..-zaśmiałam się.
-W ogóle to..jeśli mogę spytać..powiesz coś o swojej przeszłości..? Jeśli nie chcesz to nie musisz.
-Cóż to mówić...gdy miałam jakieś pięć lat ojciec zostawił mnie,mamę i moje rodzeństwo które już zdążyłeś poznać bez niczego..pozostawił też po sobie wiele długów. Jakoś zostały spłacone..potem mama poznała kogoś..miał na imię Olivier. Przyznam bardzo go lubiłam..miał też syna z którym też miałeś styczność..wiesz..ten mały który tak patrzył na ciebie z pod byka.-zaśmiałam się.-Było dobrze..byliśmy zgodną rodziną..potem był wypadek. Każde z nas w nim ucierpiało a rodzice zginęli..i zostaliśmy sami.

(?)

od Lucas'a

Westchnąłem cicho, gdy na chwilę oderwałem się od niej. Lilith przyglądała mi się cały czas , a ja jakoś nie mogłem nadal tego wszystkiego do siebie przyjąć. Te ostatnie miesiące........to wszystko. Dostałem w sumie szału, gdy Lilith znów została porwana. Potem musiałem szukać jej przez te 8 miesięcy. Traciłem nadzieję, traciłem........... siły również, aż ją znalazłem i znów straciłem, czy może być jeszcze gorzej?!
-Lucas?-zapytała Lilith-Co się dzieje?
-Nic takiego-odpowiedziałem szybko i się uśmiechnąłem
-Ale na pewno?-zdziwiła się
-Tak, tak na pewno-dodałem jeszcze z czulszym uśmiechem
Przybliżyłem się do niej i ująłem jej policzki w dłonie, a następnie pocałowałem ją delikatnie i czule. Położyliśmy się oboje. Lilith leżała na moim brzuchu, a ja obejmowałem ją jedną ręką.

(?)

Od Lilith

-Nawet gdyby ci się nie udało..i tak bym z wami została.-powiedziałam.
-Ale mi się uda.-powiedział patrząc mi w oczy.
Westchnęłam cicho i przysunęłam się bliżej niego.
-Tak strasznie mi cię brakuje..-wyszeptał i wyciągnął dłoń w moją stronę. Spróbował dotknąć mojego policzka i..udało się.
Podniosłam się i spojrzałam na małego..nadal spał,zwróciłam swój zdziwiony wzrok ku Lucas'owi..był strasznie zadowolony.
-Czyli jednak mogę..-przybliżył się do mnie i mocno przytulił.
Zamknęłam oczy i wtuliłam się w niego..coraz mocniej mnie do siebie przyciskał.
-L..Lucas..-pisnęłam.
Opamiętał się i poluźnił uścisk.
-Przepraszam..nie chciałem..-spuścił swój wzrok.
-Nie..spokojnie..-delikatnie pogłaskałam go po głowie.
-Wolałbym żeby to mnie zabili..ty byś wtedy mogła żyć,być z małym i ułożyć sobie życie.
-Oszalałeś..nigdy nie znalazłabym sobie kogoś innego. Tylko ciebie kocham rozumiesz?
Ujęłam jego warz w dłonie i zmusiłam go by na mnie spojrzał..pocałowałam go czule.

(?)