wtorek, 2 września 2014

od Romeo - C.D Katheriny

Uniosłem głowę, by spojrzeć na nią, niemniej rozbawiony. Hmm... Jeden pokój, jedno łóżko? W sumie i tak bym u niej spał albo ona u mnie ale i tak to zdanie mnie niewiarygodnie ucieszyło. Mimo iż przed chwilą padałem z nóg i usypiałem na stojąco w jednej chwili zniknęło to wszystko i czułem się pełen energii. Patrzcie, wystarczy kilka słów by mnie ożywić! Uniosłem delikatnie jej podbródek, tak by na mnie spojrzała i ją pocałowałem. Po kilku chwilach odsunąłem się od niej na odległość paru centymetrów i uśmiechnąłem się, gładząc palcem jej policzek. Jako, że siedziała całkowicie wyprostowana, była trochę wyżej ode mnie, więc musiałem patrzeć do góry.
- Wiesz... nawet chyba wiem jak to wykorzystać - zaśmiałem się, ukazując białe zęby.
- Naprawdę? - spytała niewinnie. Wykorzystując, że była wyżej, pocałowałem ją w szyję. Czułem jej tętno, które przyśpieszyło ku mojej uciesze. Zataczałem kółka językiem, by zaraz zacząć niezbyt mocno ssać.
Odsunąłem się od jej szyi, na której widniała malinka. Znów wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, zadowolony z siebie.
- Oh, tak, kociaku - wymruczałem, by znów powrócić do całowania jej szyi. Hmm, stęskniłem się przez te głupie cztery godziny. - Tęskniłaś?
- Tak.
- Martwiłaś się o mnie? - zapytałem z tryumfalnym, podstępnym uśmiechem.

(Katherina?)

od Katheriny - C.D Romeo

Siedziałam tak wtulona w Alec'a i przymknęłam na chwilę oczy z ulgą. W pewnej chwili zdałam sobie sprawę, że Kerry cały czas nam się przygląda. Popatrzyłam na nią z troską i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Kerry, możesz iść spać. Na górze jest sypialnia zaraz obok mojej , połóż się tam-wyjaśniłam spokojnie-Nic Ci tutaj nie grozi.....
Kerry przyglądała mi się uważnie trochę przestraszona, a ja popatrzyłam na Alec'a porozumiewawczo i podniosłam się na równe nogi. Złapałam dziewczynę za rękę i zaprowadziłam do pokoju. Pomogłam jej z pościelą ,a  następnie Kerry położyła się do łóżka.
-Katherina........ co będzie dalej?-wydukała
-Nie wiem tego. Ale musimy być dobrej myśli. Przecież świat się tak po prostu nie zawali od razu. Dajmy temu wszystkiemu czas. Bądźmy cierpliwi i poczekajmy co  przyniesie jutro-uśmiechnęłam się ciepło-No. A teraz pora kłaść się spać, to dobranoc.
-Czekaj.......bardzo kochasz Alec'a to widać.-uśmiechnęła się
Stanęłam przy drzwiach i złapałam za nie, jednak zatrzymały mnie jej słowa , więc odwróciłam się w jej stronę i skinęłam głową.
-Tak. Tak samo jak ty kochasz Rey'a-wyjaśniłam - Nie martw się on wróci. Poradzi sobie.......
Kerry spojrzała na mnie i przykryła się wygodnie kołdrą. Westchnęłam cicho i wyszłam od niej z pokoju. Normalnie jakbym się opiekowała małym dzieckiem. Ale Kerry tak miała. Normalnie, była całkowicie inna, ale kiedy coś złego się działo, zmieniała się w małą dziewczynkę. Odwróciłam się i znów zobaczyłam Ben'a ,który trzymał talerz ,a  zaraz wyciągnął w moją stronę. Wzięłam od niego przedmiot i spojrzałam na niego. Jednak nie miałam pojęcia co powiedzieć, więc milczałam. Przyglądaliśmy się tak trochę sobie przez chwilę, aż w końcu spuściłam wzrok i zeszłam na dół. Zostawiłam talerz w kuchni i wróciłam się do Alec'a. Usiadłam mu na kolanach i ponownie wtuliłam w niego , zadowolona.
-Twój brat jest strasznie tajemniczy. -mruknęłam-Ale dobra nie chcę o nim mówić. Ty wiesz mam fajną nowinę. Są trzy pokoje, a Kerry i Ben zajmują dwa. Więc mamy jeden na spółę.......

(Alec? xD)

od Romeo - C.D Katheriny

Odprowadziłem Bena wzrokiem, w milczeniu.
- Czemu wszyscy są teraz tacy smutni?... Alec, jak myślisz co dalej będzie? - spytała mnie. Spojrzałem na nią, wesoło. Ok, byłem zmęczony i padałem z nóg, jeszcze ta sprawa z Manticore ale i tak byłem wesoły. Przysunąłem się do niej, na skraj starej kanapy i widząc, że już zjadła, przesadziłem ją sobie na kolana. Mój uśmiech się poszerzył, gdy wtuliła się w moją pierś. Objąłem ją mocno. Pocałowałem ją w czubek głowy i spojrzałem na nią, by zaraz oprzeć na niej swój policzek. Cały czas czułem jej zapach, który mnie, szczerze, uspokajał. Ona jest moja.
- Będzie wszystko dobrze. Manticore to groźny przeciwnik mający swoich ludzi nawet w amerykańskiej Ambasadzie, ale nie zapomnijmy, że sześć lat temu spalili całe swoje laboratorium z wszystkimi badaniami, lekarzami, są słabi. Ben po prostu... To Ben. Wesoły Ben to jak... jak... - roześmiałem się. - Nie, nie znajdę porównania.
Sama Kath się zaśmiała.
Kerry patrzyła na nas ciekawsko. Tak, musieliśmy wyglądać naprawdę słodko. Nie przywykłem jeszcze do tego, ale jakoś się tym nie przejmowałem. A wyglądajmy sobie słodko, jak taka sobie przykładna para. Po chwili, moje spojrzenie i Kerry się skrzyżowały. Była przerażona tym wszystkim i w sumie, nie dziwię się jej. Ale i tak nie pojmowałem jej zachowania. W czym pomoże trzęsienie się w kącie? Ben, z tego co słyszałem (tak, przyznaje się, podsłuchiwałem go) rozmawiał z Max, ostrzegał ją. "Tak, tak.... Max, przestań.... Nie, nie obchodzi mnie to.... Rozmawialiśmy już o tym....... Ja tylko Cię chciałem ostrzec, dlaczego ciągle musisz wracać do tamtego tematu?" jego głos był ostry, widocznie był bardzo zły, ale zaraz złagodniał "dobrze, Maxi". Maxi? Czy on właśnie zdrobnił jej imię? Przestałem już się przysłuchiwać, wolałem teraz tulić Katherine. Nie było mnie ledwie cztery godziny! Nie miałem jednak do niej pretensji, sam gdy wróciłem miałem ochotę tylko ją przygarnąć do piersi i tak trwać.

(Katherina?)

od Katheriny - C.D Ben'a

Siedziałam w domu u siebie w pokoju i przeglądałam stare rzeczy. Dużo tutaj tego zostawiłam, nawet aż za dużo...... W końcu usłyszałam jak Ben wysiada z auta, podniosłam się z łóżka i zbiegłam na dół. Wyszłam z domu i zobaczyłam Alec'a. Gdy on posłał mi uśmiech , odwzajemniłam go bardziej zadowolona. Podbiegłam do niego i przytuliłam, całując namiętnie.
-Jesteś -powiedziałam zadowolona
-Tak, a czemu miało by mnie nie być?-zapytał rozbawiony.
Uśmiechnęłam się zadowolona i zerknęłam kątem oka na Ben'a. Miał przerażoną , a jednocześnie zszokowaną minę. Odwróciłam wzrok na Alec'a , jednak już po chwili wróciłam do Ben'a.
-Ben, co się stało?-zapytałam zdziwiona-.......Manticore?
-Tak-westchnął Alec.
Stanęłam jak wryta i wpatrywałam się to w Alec'a to w Ben'a, przejęta. Przecież tak na prawdę z tego zwiadu, Alec mógł nie wrócić. W sumie to obaj byli tym przerażeni. Ja trochę też, ale jak to ja nigdy strasznie się nie przejmuję. Ale teraz musiałam być wsparciem dla trzech osób. To był chyba jakiś koszmar. Spojrzałam na Alec i westchnęłam cicho, a następnie podeszłam do Ben'a i położyłam niepewnie dłoń na jego ramieniu. Ben spojrzał na mnie jakby został oparzony, a ja zabrałam delikatnie rękę.
-Wszystko będzie dobrze. Musimy być  dobrej myśli-odpowiedziałam spokojnie
Ben przyglądał mi się uważnie, trochę zdenerwowany......... w sumie miał w tej chwili mieszane emocje.
Odwróciłam od niego wzrok i popatrzyłam na Alec'a.
-Chodźmy do domu-dodałam
Złapałam Alec'a za rękę i weszliśmy do domu. Dziwnie się czułam, kiedy widziałam wzrok Ben'a wcześniej. Na prawdę było to wszystko dziwne........denerwujące? Sama już tak na prawdę nie wiem. Weszłam do kuchni i podałam Alec'owi burbon, a następnie zrobiłam coś do jedzenia. Usiadłam zmęczona na krześle po godzinie i zauważyłam, jak Ben dopiero wchodzi do domu.
-Ben.....-zaczęłam, a on odwrócił się w moją stronę, tak samo jak Alec ,który jadł w tej chwili kolację-Kolacja jest też dla ciebie.......
Ben bez słowa podszedł , wziął talerz oraz parę kanapek i poszedł na drugie piętro. Westchnęłam cicho i popatrzyłam na Alec'a.
-Czemu wszyscy są teraz tacy smutni-mruknęłam przygnębiona- Alec, jak myślisz co dalej będzie?

(Alec?)