- To ja - mruknąłem, a zaraz zmarszczyłem brwi. Raczej po tych dwóch słowach nie można określić, który jest tym "ja" - Ben - dodałem.
Spojrzałem na Beretta którego miała w dłoni. Osobiście preferowałem moje dwa ukochane cudeńka, ale innych również miałem jak na lekarstwo. Lepiej mieć za dużo, niż za mało. Po chwili ukucnąłem, otwierając szafkę pod kratką z bronią. Stamtąd wyjąłem czarną, metalową teczkę, położyłem ją na blacie i uśmiechnąłem się do Katheriny.
- Mogę coś doradzić? - spytałem, choć wiedziałem, że odpowiedź to "tak". Otworzyłem ją, i wyjąłem pasujący tłumik z dziesięciu tam leżących. Był czarny, tak jak jej broń. Podałem jej. - Sprawdź ten. Tylko dokręć. - Poradziłem, po czym wziąłem się za moje dwa ukochane Desert Eagle w srebrnej wersji, kalibru 6 mm, po czym naładowałem je, dokręciłem tłumiki "samoróbki" i schowałem w kurtce, umieszczając je w skórzanych "kieszeniach" stworzonymi przeze mnie, specjalnie na ten model. Przynajmniej były łatwe do wyjęcia, w razie potrzeby.
- Skąd masz tyle tego wszystkiego? - Była wyraźnie zdziwiona. Uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem się w jej stronę.
- Powiedzmy, że jestem... kleptomanem, choć niektóre z nich, przyznam, kupiłem prawie uczciwie - odpowiedziałem, biorąc jeszcze Smith and Wesson Model 29, czyli inaczej starego, dobrego 44 Magnum w razie krytycznym i schowałem go również.
( Katherina?)
niedziela, 10 sierpnia 2014
Od Lilith
Kiedy wsiadłam do samochodu od razu zaczęłam bawić się z Chris'em jego ulubioną zabawką.
Chwilę później do samochodu wsiadł Lucas,ruszyliśmy. Mały przez pewien czas był strasznie niezadowolony..później jednak zasnął spokojnie..
-Jego pierwsza podróż samochodem.-zaśmiałam się.
-Tak..ale..myślałem że gorzej to zniesie.
-W sumie ja też.-powiedziałam.
(?)
Chwilę później do samochodu wsiadł Lucas,ruszyliśmy. Mały przez pewien czas był strasznie niezadowolony..później jednak zasnął spokojnie..
-Jego pierwsza podróż samochodem.-zaśmiałam się.
-Tak..ale..myślałem że gorzej to zniesie.
-W sumie ja też.-powiedziałam.
(?)
od Lucas'a
Usiadłem spokojnie na krześle i przypatrywałem się jak Lilith karmi małego. Sam natomiast w sumie zacząłem jeść śniadanie. Gdy Lilith skończyła go karmić, sama usiadła do stołu i coś zjadła. Zabrałem od niej małego i zacząłem się z nim bawić.
-Za chwilę wyjeżdżamy-westchnąłem
-Wiem-uśmiechnęła się Lilith
-Tak........Londyn, będzie ciekawie-zaśmiałem się
-Pozwiedzamy coś??-zapytała z entuzjazmem.
-Postaram się gdzieś nas zabrać. Obiecuję -zapewniłem
-Cieszę się -odpowiedziała
Skinąłem głową ,aż w końcu Lilith skończyła jeść śniadanie. Najpierw zapakowałem nasze bagaże do samochodu. Potem nosidełko zamontowałem w nim i posadziłem tam Chris'a, zapinając go porządnie.
Zmęczony już trochę zawołałem z góry Lilith. Ona zbiegła na dół i wsiadła do samochodu, a ja zamknąłem na klucz cały dom.
(?)
-Za chwilę wyjeżdżamy-westchnąłem
-Wiem-uśmiechnęła się Lilith
-Tak........Londyn, będzie ciekawie-zaśmiałem się
-Pozwiedzamy coś??-zapytała z entuzjazmem.
-Postaram się gdzieś nas zabrać. Obiecuję -zapewniłem
-Cieszę się -odpowiedziała
Skinąłem głową ,aż w końcu Lilith skończyła jeść śniadanie. Najpierw zapakowałem nasze bagaże do samochodu. Potem nosidełko zamontowałem w nim i posadziłem tam Chris'a, zapinając go porządnie.
Zmęczony już trochę zawołałem z góry Lilith. Ona zbiegła na dół i wsiadła do samochodu, a ja zamknąłem na klucz cały dom.
(?)
Katheriny - C.D Romeo
Stałam jak wryta i wpatrywałam się w chłopaków. Podeszłam do jednego z nich i podciągnęłam mu kurtkę. Tatuaże, no tak Ben. Zwróciłam się zaraz w drugą stronę z uśmiechem,ale się odsunęłam o krok.
-To był twój plan Ben?-zapytałam
-Tak-uśmiechnął się triumfalnie.
-Aha. W porządku-odpowiedziałam
Wyszłam z łazienki i poszłam pod pryczę, gdzie zostawiłam swoją torbę i zaczęłam coś tam chować. Usłyszałam czyjeś kroki za sobą i zaraz zobaczyłam obu. Alec nie miał kurtki, tak więc tatuaży też nie miał na ręce. Podniosłam się i przyjrzałam się każdemu z osobna.
-No to co jeszcze jakieś genialne pomysły?-zapytałam ze śmiechem
-To co już mówiłem......... Przedrzeć się do miasta i polecieć do stanów-wyjaśnił Ben
Skinęłam głową jednak ja ciągle się zastanawiałam nad jedną rzeczą. Czy ze stanów, my wyjedziemy z Alec'em i czy wrócimy na wyspę.
-Wieczorem wychodzimy, a jak na razie mogę zajrzeć do składzika na bronie?-zapytałam
-Tak-odpowiedział Ben
Odetchnęłam z ulgą i odeszłam od chłopaków, a następnie poszłam do składzika. Miałam przy sobie swój sztylet i parę rzeczy,które oczywiście trzeba było wyczyścić. Podczas czyszczenia coś błysnęło w czarnym kącie składzika. Podeszłam tam i zobaczyłam w idealnym stanie Beretta. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam go do ręki, następnie wyczyściłam i naładowałam. Gdy skończyłam wszystko robić, po raz pierwszy postanowiłam pooglądać dokładniej broń,którą Ben sprowadził. To było na prawdę fascynujące ile on tutaj rodzai broni miał. Chodziłam tak po składziku przyglądając się bacznie każdej, każdej broni.
(Nie wiem który xD?)
-To był twój plan Ben?-zapytałam
-Tak-uśmiechnął się triumfalnie.
-Aha. W porządku-odpowiedziałam
Wyszłam z łazienki i poszłam pod pryczę, gdzie zostawiłam swoją torbę i zaczęłam coś tam chować. Usłyszałam czyjeś kroki za sobą i zaraz zobaczyłam obu. Alec nie miał kurtki, tak więc tatuaży też nie miał na ręce. Podniosłam się i przyjrzałam się każdemu z osobna.
-No to co jeszcze jakieś genialne pomysły?-zapytałam ze śmiechem
-To co już mówiłem......... Przedrzeć się do miasta i polecieć do stanów-wyjaśnił Ben
Skinęłam głową jednak ja ciągle się zastanawiałam nad jedną rzeczą. Czy ze stanów, my wyjedziemy z Alec'em i czy wrócimy na wyspę.
-Wieczorem wychodzimy, a jak na razie mogę zajrzeć do składzika na bronie?-zapytałam
-Tak-odpowiedział Ben
Odetchnęłam z ulgą i odeszłam od chłopaków, a następnie poszłam do składzika. Miałam przy sobie swój sztylet i parę rzeczy,które oczywiście trzeba było wyczyścić. Podczas czyszczenia coś błysnęło w czarnym kącie składzika. Podeszłam tam i zobaczyłam w idealnym stanie Beretta. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam go do ręki, następnie wyczyściłam i naładowałam. Gdy skończyłam wszystko robić, po raz pierwszy postanowiłam pooglądać dokładniej broń,którą Ben sprowadził. To było na prawdę fascynujące ile on tutaj rodzai broni miał. Chodziłam tak po składziku przyglądając się bacznie każdej, każdej broni.
(Nie wiem który xD?)
od Romeo - C.D Katheriny
Nie przywykłem do takiego zachowania, więc przez chwilę stałem bez ruchu, nie wiedząc co zrobić. Zaraz jednak również ją objąłem i oparłem swój policzek o jej czubek głowy. Po chwili wyszliśmy z łazienki. Hmm, Ben'a nie było w tym pomieszczeniu. Dopiero kiedy przeszliśmy do mniejszego, zobaczyliśmy go. Siedział na podłodze, opierając się plecami o ścianę.
- Co tak siedzisz? - spytałem. Dopiero wtedy spojrzał na nas i wstał, otrzepując się. Dostrzegłem, że trzyma w ręku jakieś małe pudełeczko z tabletkami.
- Nie ważne - powiedział, pewnie by zbić nas z tropu. Cóż, skorzystałem z nadzwyczajnych zmysłów i wyostrzyłem wzrok na tyle, by dostrzec co to za tabletki. Tryptofan. Po co mu do jasnej cholery tryptofan i dlaczego siedział na podłodze. Nie mówiąc, że dostrzegłem parę tych samych tabletek leżących wolno na podłodze, porozrzucanych. Jakby to pudełko upadło. Spojrzałem na niego podejrzliwie, ale chyba nic mu nie było, więc dopytywać się nie będę.
- Wiedzą gdzie jesteśmy, więc musimy opuścić tą kryjówkę. Proponuję wyjść w nocy, punkt dwuna... Choinka, przestań bawić się buldogiem - skarcił mnie zirytowany, kiedy oglądałem maskę przeciwgazową, z pochłaniaczami po bokach.
- Choinka? - powtórzyła Kath, śmiejąc się.
- Oficer z paroma medalami - wytłumaczyłem, sam się lekko śmiejąc. No co? Głupio to zabrzmiało. W ogóle żargon wojskowy był często komiczny. Na przykład cudze papierosy to cudzesy, a oficer, czyli ja, to "gwiazdor" albo właśnie "choinka".
- Mogę dokończyć? Otóż musimy przedrzeć się do miasta. Potem dostajemy się na lotnisko i lecimy z powrotem do stanów. Ale co do lasu. Tam jest pełno wrogich jednostek, mamy farta jeśli to tylko te sierściuchy zwane wilkołakami. Musimy się rozdzielić, przynajmniej ja nie mogę być w tym samym miejscu co ty, Alec.
- Dlaczego? - spytałem, marszcząc brwi.
- Mam pomysł - powiedział z błyskiem w oku.
*Dziesięć minut później*
Ok, staliśmy przed lustrem i teraz za nic nikt by nas nie rozróżnił. Ben miał kurtkę, więc nie było widać żadnego tatuażu, a to była jedyna rzecz która teraz by mogła przesądzić o tym, który z nas to który. I oboje mieliśmy na tyle wysokie kołnierzyki, by sprawę załatwił kod kreskowy na karku. Uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- Cóż, teraz jak by, nie daj Boże, któregoś nas złapali, pomyśleliby, że sprawa załatwiona - wytłumaczył. W tej samej chwili, weszła Katherina. Odwróciliśmy się w jej stronę. Spojrzała na nas, zdziwiona, gdyż nie wiedziała o pomyśle Ben'a.
(Katherina?)
Od Lilith
Gdy otworzyłam oczy..Lucas'a już nie było. Pewnie już wstał..ehh..mógł mnie obudzić.
Podniosłam się i przeciągnęłam ziewając.
Spojrzałam na łóżeczko Chris'a..spoglądał na mnie z uśmieszkiem. Wyjęłam go z łóżeczka i przytuliłam całując go w czółko.
-No cześć kochanie..-uśmiechnąłem się.
Zeszłam z nim na dół..Lucas siedział już przy stole i popijał herbatę.
-Dzień dobry Lucas.-powiedziałam.
-Dzień dobry kochanie..-uśmiechnął się.-Dzień dobry Chris.
Mały na przywitania pomachał w jego stronę rączką..
-Ślicznie kochanie.-pocałowałam go w małe usteczka.
Roześmiał się i pociągnął za moje włosy..troszkę bolało ale nie aż tak.
-Jego mleko jest w kuchni na stole.
-Dobrze..
Poszłam do kuchni i chwyciłam buteleczkę z mlekiem.
Niedługo po mnie do kuchni wszedł Lucas.
-Chwilka..jeszcze nie dałem krwi.-zaśmiał się.
Zdjął plaster z nadgarstka i znów naciął ranę..kilka kropelek krwi wpadło do mleka. Zakleił ponownie ranę.
-No i proszę.
Zaczęłam karmić małego..
(?)
Podniosłam się i przeciągnęłam ziewając.
Spojrzałam na łóżeczko Chris'a..spoglądał na mnie z uśmieszkiem. Wyjęłam go z łóżeczka i przytuliłam całując go w czółko.
-No cześć kochanie..-uśmiechnąłem się.
Zeszłam z nim na dół..Lucas siedział już przy stole i popijał herbatę.
-Dzień dobry Lucas.-powiedziałam.
-Dzień dobry kochanie..-uśmiechnął się.-Dzień dobry Chris.
Mały na przywitania pomachał w jego stronę rączką..
-Ślicznie kochanie.-pocałowałam go w małe usteczka.
Roześmiał się i pociągnął za moje włosy..troszkę bolało ale nie aż tak.
-Jego mleko jest w kuchni na stole.
-Dobrze..
Poszłam do kuchni i chwyciłam buteleczkę z mlekiem.
Niedługo po mnie do kuchni wszedł Lucas.
-Chwilka..jeszcze nie dałem krwi.-zaśmiał się.
Zdjął plaster z nadgarstka i znów naciął ranę..kilka kropelek krwi wpadło do mleka. Zakleił ponownie ranę.
-No i proszę.
Zaczęłam karmić małego..
(?)
od Katheriny - C.D Romeo
Wpatrywałam się w lustro i w to jak Alec, oczyszcza moją ranę. Jakoś jak trafił to nie bolało, jak wyciągnęłam kołek to zaczęło...........niestety.
-Ryzykowałeś-mruknęłam
-W jakim sensie?-zapytał zaciekawiony
-W tedy kiedy mnie zabrali..... Ryzykowałeś, bo ciebie też mogli zabić, a przy okazji poraniłeś się-westchnęłam
-To nic takiego-zapewnił i uśmiechnął się delikatnie
Skinęłam delikatnie głową i czekałam aż Alec skończy zakładanie bandaży. Tsa...... jakoś tak słodko teraz jest, chyba do tego się nie przyzwyczaję. Już drugiej osobie na mnie zależy, pierwszą straciłam ,ale drugiej nie mam zamiaru. W końcu mężczyzna zabandażował moją ranę , a ja odwróciłam się do niego. Popatrzyłam mu głęboko w oczy i pocałowałam namiętnie, a następnie się przytuliłam.
(Romeo?)
-Ryzykowałeś-mruknęłam
-W jakim sensie?-zapytał zaciekawiony
-W tedy kiedy mnie zabrali..... Ryzykowałeś, bo ciebie też mogli zabić, a przy okazji poraniłeś się-westchnęłam
-To nic takiego-zapewnił i uśmiechnął się delikatnie
Skinęłam delikatnie głową i czekałam aż Alec skończy zakładanie bandaży. Tsa...... jakoś tak słodko teraz jest, chyba do tego się nie przyzwyczaję. Już drugiej osobie na mnie zależy, pierwszą straciłam ,ale drugiej nie mam zamiaru. W końcu mężczyzna zabandażował moją ranę , a ja odwróciłam się do niego. Popatrzyłam mu głęboko w oczy i pocałowałam namiętnie, a następnie się przytuliłam.
(Romeo?)
od Romeo - C.D Katheriny
Wszedłem do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem na jej ranę. Jest na wylot i uniknęła tętnicy, czyli powinno być wszystko dobrze. Pokazałem jej butelkę z alkoholem.
- Mogę? - spytałem miękko, a ona pokiwała głową. Podszedłem i wylałem trochę na jej ranę, a ona skrzywiła się. Na pewno ją piekło. Po chwili trochę wylałem również z tyłu - Zaczyna się goić, farciaro. - Powiedziałem z uśmiechem.
- Co z Twoimi nadgarstkami?
Zaśmiałem się.
- Martwisz się o mnie....? Goją się - skłamałem, wiedząc, że na razie nie ma mowy o gojeniu. Mogę jedynie mieć nadzieje, że nie wdało się zakażenie. Musiałem się liczyć z tym, że nawet jeśli zakażenia nie będzie, to rany szarpane goją się bardzo długo.
(Katherina? Zupełny brak weny)
- Mogę? - spytałem miękko, a ona pokiwała głową. Podszedłem i wylałem trochę na jej ranę, a ona skrzywiła się. Na pewno ją piekło. Po chwili trochę wylałem również z tyłu - Zaczyna się goić, farciaro. - Powiedziałem z uśmiechem.
- Co z Twoimi nadgarstkami?
Zaśmiałem się.
- Martwisz się o mnie....? Goją się - skłamałem, wiedząc, że na razie nie ma mowy o gojeniu. Mogę jedynie mieć nadzieje, że nie wdało się zakażenie. Musiałem się liczyć z tym, że nawet jeśli zakażenia nie będzie, to rany szarpane goją się bardzo długo.
(Katherina? Zupełny brak weny)
Subskrybuj:
Posty (Atom)