Oh, będzie na mnie strasznie zła, ale i tak już jej więcej nie zobaczę. Nie mam czego żałować. Przyjrzałem jej się pilnym wzrokiem i lekko przekrzywiłem głowę w prawą stronę. Nie uśmiechałem się już. Hmmm... Może dam jej małą podpowiedź?
- Nie sądzę, byś chciała je poznać - powiedziałem. Spojrzała na mnie poirytowana. Oh, Kath. Jesteś aż taka niedomyślna?... No, przynajmniej mogę być dupkiem wobec niej bez wyrzutów sumienia. Powiedzmy, że odwdzięczam się za tamte słowa. Widząc jej wzrok, postanowiłem dodać - Ok, ok. Przecież znasz to imię - podszedłem do niej o krok - Nie zliczę, ile razy je wymawiałaś. - Zanim zdążyła odpowiedzieć, spojrzałem w niebo - Rozpogadza się, być może będę mógł dziś wylecieć stąd - dodałem. Po jej minie poznałem, że już wpadła na to jak się nazywam. Przyjemna (jednostronnie co prawda) gierka, prawda? Odszedłem. Mam nadzieje, że obędzie się bez turbulencji. Tak, już się martwiłem, mimo, że wylot był za kilka dni. Tylko jej tak mówiłem, by uspokoiła się, bo kolejnego spotkania nie będzie.
(Katherina?)
wtorek, 30 września 2014
od Katheriny - C.D Romeo
Zauważyłam przed sobą tego mężczyznę, który pomógł mi w tedy w barze. Przystanęłam przed nim, gdy był tuż przede mną.
-O Pan, który nie chciał zdradzić swojego imienia się pojawił -odpowiedziałam trochę obojętnie, ale też oskarżycielsko
-Mówiłem , żebyś pomyślała. Poza tym pomogłem Ci tylko jeden raz Katherino-podkreślił
Przyjrzałam mu się , trochę obojętnie i zauważyłam na jego twarzy chytry uśmieszek, od ucha do ucha.
-Nie prosiłam o twoją pomoc-podsumował-Mogłam sobie sama dać radę.
-Nie możesz powiedzieć zwykłego dziękuję? A nie drążyć te temat. Mówiłem chciałem ich czegoś nauczyć -wyjaśnił obojętnie
Skinęłam głową, patrząc na niego nie dowierzając. Tak nie wierzyłam mu. Jak na razie nikomu w tej chwili nie wierzyłam. Nikt mnie nie rozumiał. A no tak...........mężczyźni, oni nigdy nie potrafią zrozumieć kobiet co za ironia. Czas się trochę pobawić. W końcu jak na razie nie chciałam się widzieć z Alec'em. Ah ta kłótnia. Wczoraj, a jeszcze dzisiaj do tego doszedł Rey. Te miesiące mogą być jeszcze gorsze? No tak mogą , ale nie chcę , żeby takie były.
-Wow, jaki z ciebie dżentelmen, skoro chciałeś ich czegoś nauczyć -dodałam kpiąco
-Przeszkadza Ci to? Mogłem stać i patrzeć jak obrywasz, czy też jakby Cię zabrali. Nic bym z tym nie zrobił i co byś powiedziała?-zapytał zaciekawiony
-Po pierwsze, nie jestem osobą ,która błaga o pomoc. Potrafię sama o siebie zadbać -odpowiedziałam poważnie-Poza tym skoro już dowiedziałam się , że jesteś dżentelmenem, to chyba powinieneś się przedstawić czyż nie? Ja nie mam zamiaru się główkować nad twoim imieniem.
-Czemu tak bardzo chcesz je poznać?-dodał podejrzliwie
-Powiedzmy, że z tego powodu iż ja Ci się przedstawiłam. A drugi to taki, że uratowałeś mnie, za co no tak dziękuję. -odpowiedziałam trochę poirytowana
(Romeo?)
-O Pan, który nie chciał zdradzić swojego imienia się pojawił -odpowiedziałam trochę obojętnie, ale też oskarżycielsko
-Mówiłem , żebyś pomyślała. Poza tym pomogłem Ci tylko jeden raz Katherino-podkreślił
Przyjrzałam mu się , trochę obojętnie i zauważyłam na jego twarzy chytry uśmieszek, od ucha do ucha.
-Nie prosiłam o twoją pomoc-podsumował-Mogłam sobie sama dać radę.
-Nie możesz powiedzieć zwykłego dziękuję? A nie drążyć te temat. Mówiłem chciałem ich czegoś nauczyć -wyjaśnił obojętnie
Skinęłam głową, patrząc na niego nie dowierzając. Tak nie wierzyłam mu. Jak na razie nikomu w tej chwili nie wierzyłam. Nikt mnie nie rozumiał. A no tak...........mężczyźni, oni nigdy nie potrafią zrozumieć kobiet co za ironia. Czas się trochę pobawić. W końcu jak na razie nie chciałam się widzieć z Alec'em. Ah ta kłótnia. Wczoraj, a jeszcze dzisiaj do tego doszedł Rey. Te miesiące mogą być jeszcze gorsze? No tak mogą , ale nie chcę , żeby takie były.
-Wow, jaki z ciebie dżentelmen, skoro chciałeś ich czegoś nauczyć -dodałam kpiąco
-Przeszkadza Ci to? Mogłem stać i patrzeć jak obrywasz, czy też jakby Cię zabrali. Nic bym z tym nie zrobił i co byś powiedziała?-zapytał zaciekawiony
-Po pierwsze, nie jestem osobą ,która błaga o pomoc. Potrafię sama o siebie zadbać -odpowiedziałam poważnie-Poza tym skoro już dowiedziałam się , że jesteś dżentelmenem, to chyba powinieneś się przedstawić czyż nie? Ja nie mam zamiaru się główkować nad twoim imieniem.
-Czemu tak bardzo chcesz je poznać?-dodał podejrzliwie
-Powiedzmy, że z tego powodu iż ja Ci się przedstawiłam. A drugi to taki, że uratowałeś mnie, za co no tak dziękuję. -odpowiedziałam trochę poirytowana
(Romeo?)
od Romeo - C.D Katheriny
Cholerna pogoda. Podobno warunki pogodowe nie pozwalają wylecieć. Nienawidziłem samolotów... Zaraz. Alec też panikował, kiedy mieliśmy wylecieć. Udzielił mu się mój strach? Hah. No nic, lot został przełożony, musiałem wrócić do do... idioto, już nie masz domu. Nie chciałem się wciskać do domu Castiela, więc postanowiłem przenocować w motelu.
Spałem do jakieś dziewiątej. Eh, mięśnie mnie trochę bolały (w przeliczeniu na ból jaki odczuwa człowiek, to jak wyjątkowo bolesne zakwasy). No, ale czego się dziwić po człowieku leżącym w śpiączce od (według karty) dwóch lat?
Wstałem, wziąłem prysznic, zjadłem coś (odkrywając czego moje nowe kubki smakowe nienawidzą, a co kochają), napiłem się whisky, wyczyściłem bronie. Ok. Trzeba jakoś normalnie funkcjonować, złamane serce to nic nowego. Chodziłem po mieście, nudząc się niemiłosiernie. Kiedy powrót do polowań? Muszę polować dalej. To mnie uratowało ponad sto lat temu, teraz może też.
Źle się czułem na razie w tym ciele. Jestem demonem który wyjątkowo rzadko zmienia naczynia, zazwyczaj w jednym zostaje kilka lat. Powiedzmy, że jestem sentymentalny, w przeciwieństwie do innych, którzy raczej nie przywiązują się do powłok.
Przynajmniej wreszcie nie mam trzydziestu dziewięciu stopni temperatury! Odkryłem również, że jestem teraz zimnolubny. Miło, bo zawsze wolałem chłód, gorzej znosiły go ciała które opętywałem. Może taki byłem za życia?
Ku mojemu nieokazywanemu niezadowoleniu, natknąłem się na Katherine. Nie wierzę... Chcę już stąd wyjechać, bo naprawdę nie chce jej widzieć.
( Katherina?)
Spałem do jakieś dziewiątej. Eh, mięśnie mnie trochę bolały (w przeliczeniu na ból jaki odczuwa człowiek, to jak wyjątkowo bolesne zakwasy). No, ale czego się dziwić po człowieku leżącym w śpiączce od (według karty) dwóch lat?
Wstałem, wziąłem prysznic, zjadłem coś (odkrywając czego moje nowe kubki smakowe nienawidzą, a co kochają), napiłem się whisky, wyczyściłem bronie. Ok. Trzeba jakoś normalnie funkcjonować, złamane serce to nic nowego. Chodziłem po mieście, nudząc się niemiłosiernie. Kiedy powrót do polowań? Muszę polować dalej. To mnie uratowało ponad sto lat temu, teraz może też.
Źle się czułem na razie w tym ciele. Jestem demonem który wyjątkowo rzadko zmienia naczynia, zazwyczaj w jednym zostaje kilka lat. Powiedzmy, że jestem sentymentalny, w przeciwieństwie do innych, którzy raczej nie przywiązują się do powłok.
Przynajmniej wreszcie nie mam trzydziestu dziewięciu stopni temperatury! Odkryłem również, że jestem teraz zimnolubny. Miło, bo zawsze wolałem chłód, gorzej znosiły go ciała które opętywałem. Może taki byłem za życia?
Ku mojemu nieokazywanemu niezadowoleniu, natknąłem się na Katherine. Nie wierzę... Chcę już stąd wyjechać, bo naprawdę nie chce jej widzieć.
( Katherina?)
od Katheriny - C.D Alec'a
Siedziałam na swoim łóżku, gdy w pewnej chwili usłyszałam swój telefon. Westchnęłam cicho i sięgnęłam po niego i zauważyłam, że to Rey. Rey?! Tak dawno go nie widziałam....Niepewnie odebrałam telefon i przyłożyłam do ucha.
-Rey?-zapytałam niepewnie
-Katherina?! Kath, możemy się spotkać jutro?-spytał z nadzieją -Proszę o 9 rano.
Słuchałam go uważnie i nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Chciał się ze mną spotkać? Może to i lepiej.
-Tak-wydukałam cicho-Tak, możemy.....Ale wiesz idę już spać.
Spojrzałam na telefon i rozłączyłam się. Ty głupia dziewczyno! Rujnujesz sobie specjalnie życie czy jak? Czy po prostu to wszystko ma tak wyglądać? Przymknęłam oczy i bezwładnie opadłam na swoje łóżko. Nie wiem po jakim czasie ,ale udało mi się zasnąć.
***
Budzik obudził mnie dopiero o 8 nad ranem. Szybko udało mi się przebrać i wyszłam na polowanie niedaleko miasta. Dobrze, że przynajmniej było gdzie zapolować i wypić krew. Rozejrzałam się dookoła gdy punkt 9 dotarłam pod umówione miejsce. Nie zauważyłam go, ale jednak zaraz poczułam, jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Poczułam jak Rey kładzie głowę na moim ramieniu. Odetchnęłam głęboko i odwróciłam się szybko. Ten porwał mnie ponownie w swoje ramiona, przytulając jeszcze mocniej do siebie.
-Katherina.....Kath ,przepraszam , przepraszam. Nie chciałem tego. Ja......ja po prostu nie wiedziałem co zrobić -rozpłakał się
Uniosłam kąciki ust i otworzyłam szeroko oczy. Zadrżałam słysząc jego słowa i odsunęłam się od niego. Ujęłam jego policzek w dłoń i popatrzyłam mu głęboko w oczy.
-Nic , się nie stało. Nie obwiniaj się za to. Nie mam Ci tego za złe.....Na prawdę -wyszeptałam
Rey przyjrzał mi się uważnie ,ale jego wzrok zatrzymał się na moim brzuchu. Dotknął go delikatnie i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Kath ty?-zaczął niepewnie
-Tak, Rey. Jestem w ciąży-odpowiedziałam pewnie
-Jakim cudem?-zapytał oszołomiony
-To nie ważne. Nie chcę o tym mówić, ale rozważam małą sprawę. A konkretniej czy na jakiś czas nie wyjechać stąd. Nie jestem pewna. Ale potrzebuję się wyrwać z tego miasta. Wiesz o co chodzi prawda?-zapytałam
-Tak, ale czemu nie możesz zostać?-zapytał odsuwając się ode mnie
-Rey, za dużo tu niebezpieczeństw , nie dla mnie ,ale dla dziecka-wyjaśniłam i dotknęłam swojego brzucha.-Pokłóciłam się z Alec'em. Nie chcę go w tej chwili widzieć. Jakoś dam sobie radę. Nie chcę pomocy, bo to mi nie potrzebne. Ale muszę się wyrwać stąd.
-I co znów uciekniesz-podsumował
-Co?! Nie ja wcale nie uciekam-zaprzeczyłam szybko
-Nie? Przecież robisz to od kąt skończyłam 14 lat. Wyjeżdżasz z jednego miasta i jedziesz do innego i tak na okrągło-wzruszył ramionmi
-Rey. I ty też przeciwko mnie?-mruknęłam wkurzona
-Nie, ale wiesz o co mi chodzi......-zaczął
-Wiem, że jak na razie ty i Alec i jeszcze parę osób nie rozumiecie mnie-westchnęłam-No nic, nasze spotkanie uważam za skończone. Do widzenia Rey.
Przyjrzałam mu się i odeszłam spokojnie w swoją stronę. Kłócę się z każdym, czy to ma jakikolwiek sens czy też nie? Nie wiem co robić ,ale po prostu w tej chwili nie mogę się w tym odnaleźć. Przecież nie będę taka ......hm. Taka słaba. Nie mogę rozklejać się nad tym, że zraniłam bardzo Alec'a i Romeo, muszę się skupić na sobie i dziecku. Muszę zadbać o jego bezpieczeństwo.
(?)
-Rey?-zapytałam niepewnie
-Katherina?! Kath, możemy się spotkać jutro?-spytał z nadzieją -Proszę o 9 rano.
Słuchałam go uważnie i nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Chciał się ze mną spotkać? Może to i lepiej.
-Tak-wydukałam cicho-Tak, możemy.....Ale wiesz idę już spać.
Spojrzałam na telefon i rozłączyłam się. Ty głupia dziewczyno! Rujnujesz sobie specjalnie życie czy jak? Czy po prostu to wszystko ma tak wyglądać? Przymknęłam oczy i bezwładnie opadłam na swoje łóżko. Nie wiem po jakim czasie ,ale udało mi się zasnąć.
***
Budzik obudził mnie dopiero o 8 nad ranem. Szybko udało mi się przebrać i wyszłam na polowanie niedaleko miasta. Dobrze, że przynajmniej było gdzie zapolować i wypić krew. Rozejrzałam się dookoła gdy punkt 9 dotarłam pod umówione miejsce. Nie zauważyłam go, ale jednak zaraz poczułam, jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Poczułam jak Rey kładzie głowę na moim ramieniu. Odetchnęłam głęboko i odwróciłam się szybko. Ten porwał mnie ponownie w swoje ramiona, przytulając jeszcze mocniej do siebie.
-Katherina.....Kath ,przepraszam , przepraszam. Nie chciałem tego. Ja......ja po prostu nie wiedziałem co zrobić -rozpłakał się
Uniosłam kąciki ust i otworzyłam szeroko oczy. Zadrżałam słysząc jego słowa i odsunęłam się od niego. Ujęłam jego policzek w dłoń i popatrzyłam mu głęboko w oczy.
-Nic , się nie stało. Nie obwiniaj się za to. Nie mam Ci tego za złe.....Na prawdę -wyszeptałam
Rey przyjrzał mi się uważnie ,ale jego wzrok zatrzymał się na moim brzuchu. Dotknął go delikatnie i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Kath ty?-zaczął niepewnie
-Tak, Rey. Jestem w ciąży-odpowiedziałam pewnie
-Jakim cudem?-zapytał oszołomiony
-To nie ważne. Nie chcę o tym mówić, ale rozważam małą sprawę. A konkretniej czy na jakiś czas nie wyjechać stąd. Nie jestem pewna. Ale potrzebuję się wyrwać z tego miasta. Wiesz o co chodzi prawda?-zapytałam
-Tak, ale czemu nie możesz zostać?-zapytał odsuwając się ode mnie
-Rey, za dużo tu niebezpieczeństw , nie dla mnie ,ale dla dziecka-wyjaśniłam i dotknęłam swojego brzucha.-Pokłóciłam się z Alec'em. Nie chcę go w tej chwili widzieć. Jakoś dam sobie radę. Nie chcę pomocy, bo to mi nie potrzebne. Ale muszę się wyrwać stąd.
-I co znów uciekniesz-podsumował
-Co?! Nie ja wcale nie uciekam-zaprzeczyłam szybko
-Nie? Przecież robisz to od kąt skończyłam 14 lat. Wyjeżdżasz z jednego miasta i jedziesz do innego i tak na okrągło-wzruszył ramionmi
-Rey. I ty też przeciwko mnie?-mruknęłam wkurzona
-Nie, ale wiesz o co mi chodzi......-zaczął
-Wiem, że jak na razie ty i Alec i jeszcze parę osób nie rozumiecie mnie-westchnęłam-No nic, nasze spotkanie uważam za skończone. Do widzenia Rey.
Przyjrzałam mu się i odeszłam spokojnie w swoją stronę. Kłócę się z każdym, czy to ma jakikolwiek sens czy też nie? Nie wiem co robić ,ale po prostu w tej chwili nie mogę się w tym odnaleźć. Przecież nie będę taka ......hm. Taka słaba. Nie mogę rozklejać się nad tym, że zraniłam bardzo Alec'a i Romeo, muszę się skupić na sobie i dziecku. Muszę zadbać o jego bezpieczeństwo.
(?)
od Alec'a - C.D Katheriny
Walnąłem się na łóżko, nie mając siły o tym wszystkim myśleć. Za bardzo się to wszystko pokomplikowało. Boże, nie wierzę, że to mówię ale Ben miał rację: życie w Manticore było dużo łatwiejsze. Pozbawione sensu, często denerwujące, sprzeczne z człowieczeństwem ale dużo łatwiejsze. Musiałem na jakiś czas się odciąć, zanim zwariuje. Przecież nie chcę stać się taki jak mój bliźniak, prawda? Najstraszniejsze jest to, że oboje mamy to w genach.
Westchnąłem i puściłem muzykę. Hmm.... będę tęsknił za impalą. Bardzo, bardzo tęsknił... Boże, ale jestem idiotą. Właśnie moje życie ponownie runęło a ja się martwię o samochód! Trzeba zdobyć jakiś nowy, śliczny wózek. I może kupię sobie psa. Zawsze chciałem mieć psa. On by przynajmniej mi życia nigdy nie zepsuł. Nie, nie mogę mieć psa. Moje życie jest zbyt chaotyczne na psa.
Wow. Psa to mieć nie mogę, a dziecko tak.
No nic, ruszyłem tyłek do mojego brata, bo co miałem zrobić? Nie przyjął mnie z otwartymi rękami, ale nie był zły czy coś. Nawet się dosyć cieszył, że mnie widzi. Dużo piliśmy, mimo, że on niezbyt lubił to robić. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się nawet. Dawno się nie widzieliśmy, ale jakoś nam to nie przeszkadzało. Ben to samotnik, czego innego się spodziewałem? Nikt go tak naprawdę nie znał.
Lubiłem go nawet. Co z tego, że był psycholem.
(Kath?)
Westchnąłem i puściłem muzykę. Hmm.... będę tęsknił za impalą. Bardzo, bardzo tęsknił... Boże, ale jestem idiotą. Właśnie moje życie ponownie runęło a ja się martwię o samochód! Trzeba zdobyć jakiś nowy, śliczny wózek. I może kupię sobie psa. Zawsze chciałem mieć psa. On by przynajmniej mi życia nigdy nie zepsuł. Nie, nie mogę mieć psa. Moje życie jest zbyt chaotyczne na psa.
Wow. Psa to mieć nie mogę, a dziecko tak.
No nic, ruszyłem tyłek do mojego brata, bo co miałem zrobić? Nie przyjął mnie z otwartymi rękami, ale nie był zły czy coś. Nawet się dosyć cieszył, że mnie widzi. Dużo piliśmy, mimo, że on niezbyt lubił to robić. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się nawet. Dawno się nie widzieliśmy, ale jakoś nam to nie przeszkadzało. Ben to samotnik, czego innego się spodziewałem? Nikt go tak naprawdę nie znał.
Lubiłem go nawet. Co z tego, że był psycholem.
(Kath?)
od Katheriny - C.D Alec'a
Spojrzałam na niego wściekła. Czy to na prawdę musi się tak kończyć, czy też to wszystko musi być takie zagmatwane?!
-Nie słuchałam Cię?! Ja?! A kto jest tak inteligentny by rzucać dziewczynę i łamać jej serce!-wrzasnęłam - Słuchałam Cię cały czas. Tylko szkoda, że tak późno mi o tym wszystkim powiedziałeś. Nie przypominasz sobie ile na to czekałam! 3 Miesiące! Całe 3 miesiące! Tak faktycznie powiedziałeś mi od razu jak się o tym dowiedziałeś...... Ale , jakoś tego nie widzę. I to ja mam tutaj być nie wkurzona? Dałam Ci szansę, dałam żebyś to wszystko wyjaśnił. Wyjaśniłeś? Nie do końca, bo dowiaduję się różnych rzeczy i w tej chwili mam na głowie nie tylko to wszystko,ale też sam fakt , że jestem w ciąży. Mam jeszcze do ciebie szacunek...... chwilowo lepiej tego nie zepsuj!-warknęłam
Ominęłam go sprawnie i zaczęłam kierować się do drzwi. Alec pobiegł za mną i złapał mnie za rękę. Szybko wyrwałam się z jego uścisku i spojrzałam mu w oczy.
-Jeśli to zepsujesz, już nigdy nie zobaczysz mnie , ani naszego dziecka. Mogę Ci to zagwarantować. -powiedziałam przez zęby, z trudem powstrzymując płacz.
Już nawet nie wiedziałam, którego z nich kocham bardziej. Ale raczej się tego nie dowiem. Nie potrafię. Pierwszy raz mam taką sytuację , że kocham dwóch mężczyzn! Na raz! To niedorzeczność. Tyle , że jeden już sobie wyjechał, a drugi cały czas jest w tym samym mieście co ja. Nie chciałam takiego obrotu spraw. Ale gdy Alec'a nie było, żyło mi się o wiele łatwiej. Ben pomógł mi i wyrwał mnie z opresji. Teraz muszę to sama zrobić. Nikt nie będzie mi pomagać, muszę nauczyć się samej radzić, tak jak dawniej. Gdy wypowiadałam te słowa, patrzyłam mu cały czas w oczy ze złością i obojętnością na to wszystko. Zerknęłam jeszcze raz na niego i odwróciłam się , wychodząc z jego domu. Koniec użalania się nad sobą, nie mogę tak żyć. Wróciłam do swojego domu i od razu napiłam się czegoś co miałam w szafce. Och jak dobrze być samej. Rozejrzałam się dookoła. Pusto, pusto. Zawsze tu tak było, a może i lepiej? Mój wzrok powędrował na zegar i zauważyłam, że jest już .......hmm 20 wieczorem. No jutro trzeba będzie udać się na polowanie z rana. Cóż nie powinnam mieć z tym najmniejszego problemu. Odetchnęłam głęboko i poszłam na górę ze szklanką alkoholu. Weszłam do sypialni i zabrałam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i wróciłam z powrotem do pokoju. Położyłam się wygodnie na łóżku, jednak zaraz wzięłam do swojej ręki książkę. Ale nie zwykłą..... To był mój można powiedzieć pamiętnik? Tak pisałam pamiętnik, żeby nie zapomnieć swojego dawnego życia. Otworzyłam go niepewnie na pierwszej stronie. Był dość gruby, ponieważ było w nim zapisane całe moje życie. Z podpisami z jakiego roku do jakiego roku i w jakim mieście. Pora dodać do tej kolekcji wpis o tej wyspie, ale jeszcze nie teraz. Przekartkowałam księgę do momentu, aż uciekła z Bługari. Zaczęłam wszystko czytać , bacznie i uważnie , przypominając sobie wszystko.
(?)
-Nie słuchałam Cię?! Ja?! A kto jest tak inteligentny by rzucać dziewczynę i łamać jej serce!-wrzasnęłam - Słuchałam Cię cały czas. Tylko szkoda, że tak późno mi o tym wszystkim powiedziałeś. Nie przypominasz sobie ile na to czekałam! 3 Miesiące! Całe 3 miesiące! Tak faktycznie powiedziałeś mi od razu jak się o tym dowiedziałeś...... Ale , jakoś tego nie widzę. I to ja mam tutaj być nie wkurzona? Dałam Ci szansę, dałam żebyś to wszystko wyjaśnił. Wyjaśniłeś? Nie do końca, bo dowiaduję się różnych rzeczy i w tej chwili mam na głowie nie tylko to wszystko,ale też sam fakt , że jestem w ciąży. Mam jeszcze do ciebie szacunek...... chwilowo lepiej tego nie zepsuj!-warknęłam
Ominęłam go sprawnie i zaczęłam kierować się do drzwi. Alec pobiegł za mną i złapał mnie za rękę. Szybko wyrwałam się z jego uścisku i spojrzałam mu w oczy.
-Jeśli to zepsujesz, już nigdy nie zobaczysz mnie , ani naszego dziecka. Mogę Ci to zagwarantować. -powiedziałam przez zęby, z trudem powstrzymując płacz.
Już nawet nie wiedziałam, którego z nich kocham bardziej. Ale raczej się tego nie dowiem. Nie potrafię. Pierwszy raz mam taką sytuację , że kocham dwóch mężczyzn! Na raz! To niedorzeczność. Tyle , że jeden już sobie wyjechał, a drugi cały czas jest w tym samym mieście co ja. Nie chciałam takiego obrotu spraw. Ale gdy Alec'a nie było, żyło mi się o wiele łatwiej. Ben pomógł mi i wyrwał mnie z opresji. Teraz muszę to sama zrobić. Nikt nie będzie mi pomagać, muszę nauczyć się samej radzić, tak jak dawniej. Gdy wypowiadałam te słowa, patrzyłam mu cały czas w oczy ze złością i obojętnością na to wszystko. Zerknęłam jeszcze raz na niego i odwróciłam się , wychodząc z jego domu. Koniec użalania się nad sobą, nie mogę tak żyć. Wróciłam do swojego domu i od razu napiłam się czegoś co miałam w szafce. Och jak dobrze być samej. Rozejrzałam się dookoła. Pusto, pusto. Zawsze tu tak było, a może i lepiej? Mój wzrok powędrował na zegar i zauważyłam, że jest już .......hmm 20 wieczorem. No jutro trzeba będzie udać się na polowanie z rana. Cóż nie powinnam mieć z tym najmniejszego problemu. Odetchnęłam głęboko i poszłam na górę ze szklanką alkoholu. Weszłam do sypialni i zabrałam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i wróciłam z powrotem do pokoju. Położyłam się wygodnie na łóżku, jednak zaraz wzięłam do swojej ręki książkę. Ale nie zwykłą..... To był mój można powiedzieć pamiętnik? Tak pisałam pamiętnik, żeby nie zapomnieć swojego dawnego życia. Otworzyłam go niepewnie na pierwszej stronie. Był dość gruby, ponieważ było w nim zapisane całe moje życie. Z podpisami z jakiego roku do jakiego roku i w jakim mieście. Pora dodać do tej kolekcji wpis o tej wyspie, ale jeszcze nie teraz. Przekartkowałam księgę do momentu, aż uciekła z Bługari. Zaczęłam wszystko czytać , bacznie i uważnie , przypominając sobie wszystko.
(?)
od Alec'a - C.D Katheriny
Ok, to na maksa dziwne. Najpierw budzę się w moim domu (czy na pewno?), mimo, że przed chwilą obrywałem po raz kolejny w ramach przesłuchania. O dziwo boli mnie tylko i wyłącznie pierś, na której był bandaż. A, jednak nie. Szybko odkryłem, że okropnie łupie mnie w głowie. Musiałem upaść i naprawdę mocno przywalić o coś. Co się do jasnej cholery stało? Jeszcze jedna sprawa przykuła moją uwagę. Było w mojej głowie pusto. Nawet gdy ten dupek siedział cicho, to czułem jego obecność. A teraz? Nic. Spróbowałem jakoś słuchać jej słów, być może z nich się czegoś dowiem. Tak, jakoś mówiłem, ale z rozumieniem szło mi dużo gorzej. Z jej słów, wywnioskowałem, że ten pasożyt znów wykorzystał mnie jako swoje naczynie, pogadali sobie, on odszedł (całe szczęście!) wściekły, uważając (to tak nie jest?!?!?!) że ona kocha mnie. Ah, no i teraz nie jest pewna swoich uczuć... ooo. To wszystko wyjaśnia. Wychodzi na to, że było tak jak myślałem. Ona zakochała się w tym gościu, którego poznała (czytaj: gównianym pasożycie, który siedział we mnie).
Parsknąłem śmiechem.
- Mówiłem Ci o tym! - obroniłem się. - Ukrywałem to przed tobą?! Owszem! Ale nie długo, bo po kilku dniach od kiedy się o tym wszystkim dowiedziałem, zerwałem z tobą! Ale powiedziałem Ci o tym potem, nic nie poradzę, że mnie nie słuchałaś - mruknąłem.
(Katherina?)
od Katheriny - C.D Romeo
Chciałam już za nim iść, jednak powstrzymałam się. Był dość ciekawym mężczyzną. Pokręciłam delikatnie głową. Tak no przecież ja już mam chłopaka! A zaraz chwilowo nie wiadomo jak będzie się zachowywał skoro Romeo z niego wyszedł. Chyba jednak nie będzie ciekawie. Byłam wściekła na nich. No obydwóch! Najchętniej to bym jakoś ukryła to dziecko, albo żeby się w ogóle nie pojawiło. Ale co przecież je kocham, nie chcę się go pozbywać. Mimo iż nie wyobrażam sobie nadal bycia matką i tego by ustatkować się. To nie dla mnie. Za długo żyłam podróżując i zostawiając za sobą różne osoby. A teraz staje się powoli zbyt miła. Przez to też jestem zbyt słaba. Wypiłam kolejnego łyka burbonu i wyszłam z tego baru. Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam się zastanawiać, gdzie mogę znaleźć Alec'a. Hmmm.........pewnie został w swoim domku. Ruszyłam w tamtą stronę i weszłam do środka. Faktycznie, Alec leżał dalej na podłodze z przeciętym tatuażem. Och , my zawsze musimy pakować się w kłopoty tak?! Podłożyłam mu pod głowę poduszkę i przeczyściłam jego przecięcie i zabandażowałam. Odetchnęłam głęboko i po 20 minutach odsunęłam się od niego. Poszłam do kuchni i przeszukałam szafki. Znalazłam tam wino. Mm.... w sumie wino też może być. Nalałam sobie je do kieliszka i oparłam się o blat , bacznie obserwując Alec'a. Napiłam się trochę wina i w tej samej chwili Alec się ocknął i nabrał gwałtownie powietrze. Spojrzałam na niego nie wzruszona , chociaż z trudem powstrzymywałam się by do niego nie podbiec. Przypatrywałam mu się z kamienną miną, a Alec w końcu podniósł się na równe nogi.
-Całe szczęście nic Ci nie zrobili-odetchnął z ulgą, szybko chciał do mnie podejść jednak odsunęłam się od niego.
-Co się stało?-zapytał zdziwiony
-Co się stało?! Wiesz co był u mnie Romeo. I co ...... tak w odwiedziny wiesz. W twoim ciele! Pogadaliśmy sobie, a potem on zniknął. Uważając , że go nie kocham tylko ciebie. Wiesz, wkurza mnie, że przez tak długi czasu ukrywałeś to ty i on, chociaż ty dłużej. Ludzie jak tak można! I wiesz co Ci teraz powiem. Nie jestem do końca pewna swoich uczuć co do ciebie. A wiesz czemu?! Bo dowiedziałam się niedawno, że dwaj mężczyźni mnie kochają, a ja myślałam że jesteście jednością!-warknęłam- Nie wiem czy chciałeś mnie chronić, ale to było nie w porządku!-dodałam wkurzona. Jednak nie pokazywałam, że ta sytuacja była dla mnie ciężka. W tej chwili czułam się tak jak przedtem. Swój stary charakter , jeszcze przed tym jak spotkałam Romeo i Alec'a. Nie wiem co mam teraz o tym wszystkim myśleć. A w tej chwili nawet nie jestem pewna , czy jestem w stanie przyzwyczaić się do tego!
(Alec?)
-Całe szczęście nic Ci nie zrobili-odetchnął z ulgą, szybko chciał do mnie podejść jednak odsunęłam się od niego.
-Co się stało?-zapytał zdziwiony
-Co się stało?! Wiesz co był u mnie Romeo. I co ...... tak w odwiedziny wiesz. W twoim ciele! Pogadaliśmy sobie, a potem on zniknął. Uważając , że go nie kocham tylko ciebie. Wiesz, wkurza mnie, że przez tak długi czasu ukrywałeś to ty i on, chociaż ty dłużej. Ludzie jak tak można! I wiesz co Ci teraz powiem. Nie jestem do końca pewna swoich uczuć co do ciebie. A wiesz czemu?! Bo dowiedziałam się niedawno, że dwaj mężczyźni mnie kochają, a ja myślałam że jesteście jednością!-warknęłam- Nie wiem czy chciałeś mnie chronić, ale to było nie w porządku!-dodałam wkurzona. Jednak nie pokazywałam, że ta sytuacja była dla mnie ciężka. W tej chwili czułam się tak jak przedtem. Swój stary charakter , jeszcze przed tym jak spotkałam Romeo i Alec'a. Nie wiem co mam teraz o tym wszystkim myśleć. A w tej chwili nawet nie jestem pewna , czy jestem w stanie przyzwyczaić się do tego!
(Alec?)
od Romeo - C.D Katheriny
/Posty z perspektywy Alec'a będą podpisywane "od Alec'a:" :) /
Wziąłem kolejny łyk, nie bawiąc się już w szklanki. Starałem się na nią nie patrzeć, jakoś zupełnie nie miałem ochoty. Spojrzałem jednak na nią ponownie i uśmiechnąłem się lekko słysząc jak się przedstawia. Alkohol chyba zaczął działać. I tak bardzo późno, czyli znów udało mi się trafić na dobre do chlania ciało. Wreszcie. Niestety całkiem często trafiałem na idiotów, którzy alkoholu na oczy nie widzieli i zwracali obiad po jednym kieliszku tequili.
Tak, tak, powinienem być wściekły, że pije alkohol, ale mi się nie chciało zgrywać tatuśka. Aktualnie chciałem się tylko upić, a to dziecko to nie moja sprawa. Jak się urodzi z dwiema głowami czy cuś, to nie moja wina. W ogóle Kath to już nie moja sprawa. Więc co ja tu jeszcze robię?
Spojrzałem na zegarek. Eh, mogę spóźnić się na lot...
- Miło było, Katherino. Niestety muszę już iść - powiedziałem, wstając z miejsca i kierując się do wyjścia, zupełnie ignorując fakt, że powinienem się przedstawić.
- Może przynajmniej mi powiesz, jak się nazywasz?
Odwróciłem się do niej i uśmiechnąłem się.
- Pomyśl - rzekłem prowokującym tonem i wyszedłem.
(Katherina?)
Wziąłem kolejny łyk, nie bawiąc się już w szklanki. Starałem się na nią nie patrzeć, jakoś zupełnie nie miałem ochoty. Spojrzałem jednak na nią ponownie i uśmiechnąłem się lekko słysząc jak się przedstawia. Alkohol chyba zaczął działać. I tak bardzo późno, czyli znów udało mi się trafić na dobre do chlania ciało. Wreszcie. Niestety całkiem często trafiałem na idiotów, którzy alkoholu na oczy nie widzieli i zwracali obiad po jednym kieliszku tequili.
Tak, tak, powinienem być wściekły, że pije alkohol, ale mi się nie chciało zgrywać tatuśka. Aktualnie chciałem się tylko upić, a to dziecko to nie moja sprawa. Jak się urodzi z dwiema głowami czy cuś, to nie moja wina. W ogóle Kath to już nie moja sprawa. Więc co ja tu jeszcze robię?
Spojrzałem na zegarek. Eh, mogę spóźnić się na lot...
- Miło było, Katherino. Niestety muszę już iść - powiedziałem, wstając z miejsca i kierując się do wyjścia, zupełnie ignorując fakt, że powinienem się przedstawić.
- Może przynajmniej mi powiesz, jak się nazywasz?
Odwróciłem się do niej i uśmiechnąłem się.
- Pomyśl - rzekłem prowokującym tonem i wyszedłem.
(Katherina?)
od Katheriny - C.D Romeo
Odetchnęłam głęboko i przyjrzałam się uważnie, mężczyźnie. O błagam, czy ja na prawdę muszę się na kogoś natknąć? Zawsze? Dobra chyba trzeba wrócić do baru jak gdyby nigdy nic.
-Aha-odpowiedziałam i ominęłam go sprawnie.
Poszedł za mną, a ja znów usiadłam obok barmana. Zagrożenie chociaż na chwilę ustało. Ktoś inny gdzieś pojechał, Ci to nie żyją. Teraz tylko czekać, aż jutro sprowadzi mi kolejnych dupków!. Zamówiłam ponownie burbona i napiłam się jednym haustem. Czemu ja przestałam pić?! .......A no tak jestem w ciąży. A moje dziecko to mieszanka wielu ras, więc raczej jej to jakoś nie zaszkodzi. Pokręciłam tylko głową, zastanawiając się co też przestałam robić odkąd dowiedziałam się o ciąży. No jest jeszcze fakt, że werbenę przestałam pić, trochę moja odporność na nią się pewnie ulatnia. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam tego mężczyznę obok siebie. Odwróciłam od niego wzrok, ale czułam że mi się przygląda.
-Czego od ciebie chcieli?-zapytał po dłuższej chwili milczenia
Zerknęłam na niego, trochę zdziwiona. Czemu on się o to pyta przecież to nie jego interes!.
-Też chciałabym to wiedzieć -odpowiedziałam obojętnie
Wracamy do starego charakteru? Tak najwyższy czas. Zbyt długo byłam psychicznie słaba. Jeśli chodzi o wytrzymałość, to byłam najlepsza psychicznie. Fizycznie też, ale nad psychiką znów trzeba trochę popracować. Wbiłam wzrok w barmana ,który robił właśnie jakiegoś drinka dla kogoś innego. Przyjrzałam mu się uważnie i wyłapałam każdy najmniejszy ruch. Zaraz jednak on mnie szturchnął
-Co? -mruknęłam
-Twoje....... oczy, są złote-wyjaśnił niepewnie
Odwróciłam się do lustra i zauważyłam, że faktycznie moje oczy zmieniły kolor. Zamrugałam energicznie kilka razy , a moje oczy wróciły do normalnego stanu.
-Dziękuję. Jestem Katherina-przedstawiłam się
(?)
-Aha-odpowiedziałam i ominęłam go sprawnie.
Poszedł za mną, a ja znów usiadłam obok barmana. Zagrożenie chociaż na chwilę ustało. Ktoś inny gdzieś pojechał, Ci to nie żyją. Teraz tylko czekać, aż jutro sprowadzi mi kolejnych dupków!. Zamówiłam ponownie burbona i napiłam się jednym haustem. Czemu ja przestałam pić?! .......A no tak jestem w ciąży. A moje dziecko to mieszanka wielu ras, więc raczej jej to jakoś nie zaszkodzi. Pokręciłam tylko głową, zastanawiając się co też przestałam robić odkąd dowiedziałam się o ciąży. No jest jeszcze fakt, że werbenę przestałam pić, trochę moja odporność na nią się pewnie ulatnia. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam tego mężczyznę obok siebie. Odwróciłam od niego wzrok, ale czułam że mi się przygląda.
-Czego od ciebie chcieli?-zapytał po dłuższej chwili milczenia
Zerknęłam na niego, trochę zdziwiona. Czemu on się o to pyta przecież to nie jego interes!.
-Też chciałabym to wiedzieć -odpowiedziałam obojętnie
Wracamy do starego charakteru? Tak najwyższy czas. Zbyt długo byłam psychicznie słaba. Jeśli chodzi o wytrzymałość, to byłam najlepsza psychicznie. Fizycznie też, ale nad psychiką znów trzeba trochę popracować. Wbiłam wzrok w barmana ,który robił właśnie jakiegoś drinka dla kogoś innego. Przyjrzałam mu się uważnie i wyłapałam każdy najmniejszy ruch. Zaraz jednak on mnie szturchnął
-Co? -mruknęłam
-Twoje....... oczy, są złote-wyjaśnił niepewnie
Odwróciłam się do lustra i zauważyłam, że faktycznie moje oczy zmieniły kolor. Zamrugałam energicznie kilka razy , a moje oczy wróciły do normalnego stanu.
-Dziękuję. Jestem Katherina-przedstawiłam się
(?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)