Zauważyłam przed sobą tego mężczyznę, który pomógł mi w tedy w barze. Przystanęłam przed nim, gdy był tuż przede mną.
-O Pan, który nie chciał zdradzić swojego imienia się pojawił -odpowiedziałam trochę obojętnie, ale też oskarżycielsko
-Mówiłem , żebyś pomyślała. Poza tym pomogłem Ci tylko jeden raz Katherino-podkreślił
Przyjrzałam mu się , trochę obojętnie i zauważyłam na jego twarzy chytry uśmieszek, od ucha do ucha.
-Nie prosiłam o twoją pomoc-podsumował-Mogłam sobie sama dać radę.
-Nie możesz powiedzieć zwykłego dziękuję? A nie drążyć te temat. Mówiłem chciałem ich czegoś nauczyć -wyjaśnił obojętnie
Skinęłam głową, patrząc na niego nie dowierzając. Tak nie wierzyłam mu. Jak na razie nikomu w tej chwili nie wierzyłam. Nikt mnie nie rozumiał. A no tak...........mężczyźni, oni nigdy nie potrafią zrozumieć kobiet co za ironia. Czas się trochę pobawić. W końcu jak na razie nie chciałam się widzieć z Alec'em. Ah ta kłótnia. Wczoraj, a jeszcze dzisiaj do tego doszedł Rey. Te miesiące mogą być jeszcze gorsze? No tak mogą , ale nie chcę , żeby takie były.
-Wow, jaki z ciebie dżentelmen, skoro chciałeś ich czegoś nauczyć -dodałam kpiąco
-Przeszkadza Ci to? Mogłem stać i patrzeć jak obrywasz, czy też jakby Cię zabrali. Nic bym z tym nie zrobił i co byś powiedziała?-zapytał zaciekawiony
-Po pierwsze, nie jestem osobą ,która błaga o pomoc. Potrafię sama o siebie zadbać -odpowiedziałam poważnie-Poza tym skoro już dowiedziałam się , że jesteś dżentelmenem, to chyba powinieneś się przedstawić czyż nie? Ja nie mam zamiaru się główkować nad twoim imieniem.
-Czemu tak bardzo chcesz je poznać?-dodał podejrzliwie
-Powiedzmy, że z tego powodu iż ja Ci się przedstawiłam. A drugi to taki, że uratowałeś mnie, za co no tak dziękuję. -odpowiedziałam trochę poirytowana
(Romeo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz