sobota, 1 listopada 2014

Ok...

Ankieta dotycząca szablonu zakończyła się z dniem dzisiejszym, jednak... ponieważ przeważył o wygranej tylko jeden głos, postanowiłam przedłużyć ją, by nie było nieporozumień oraz sporów. Przypominam: propozycje są trzy.
~ Pinciak

od Katheriny - C.D Alec'a (event)

Czekała na niego dość długo. W końcu postanowiła poszukać swoją zgubę. Zauważyła go przy jakiejś dziewczynie. Usłyszała ostatnie słowo swojego ukochanego jak mówi coś o bliźniakach. Przytaknęła sama do siebie głową. Pewnie dziewczyna wzięła go za Ben'a. Szybko znalazła wzrok brata, swojego chłopaka i podeszła do dwójki. Złapała Alec'a za rękę i stanęła obok niego.
-Pewnie pomyliłaś Alec'a z Benem-uśmiechnęła się - Alec, to brat bliźniak Bena. A jeśli szukasz Bena, to stoi pod ścianą -dodała , wskazując miejsce pobytu, swojego przyjaciela
Katherina patrzyła, na pełną zszokowania dziewczynę, która zaraz podziękowała dość niemile i odeszła. Odprowadziła ją wzrok. Ciekawiło ją to, czemu szukała Bena. Ale cóż nie będzie drążyć tematów, może wkrótce on sam jej to powie. Odwróciła się do Alec'a i zabrała od niego kieliszek szampana.
-Dziękuję -zaśmiała się-I nie ma za co, za uratowanie z opresji.......
-Jakiej opresji!-odpowiedział rozbawiony
Spojrzałam na niego, swoim uwodzicielskim wzrokiem i przysunęłam się , całując go namiętnie. Przyciągnął mnie gwałtownie jedną ręką do siebie. A zaraz zsunął ją na moje pośladki. Odsunęłam się po chwili od niego i pogroziłam mu placem z uśmiechem.
-Jesteśmy w miejscu publicznym, kochanie-podkreśliła.-Dobrze, to nasz wieczór..........więc co byś chciał porobić?

(Alec?)

od Angela - C.D Beatrize

Spojrzał na nią, rozumiejąc również co przechodzi. Jednak nie mogli tak nad sobą się użalać. Podniosłem się powoli i wyciągnąłem w jej stronę rękę.
-Owszem, ale czy starasz się coś z tym zrobić?-zapytał podejrzliwie
Dziewczyna pokiwała przecząco i niepewnie głową. On tylko uśmiechnąłem się w jej stronę . Pociągnął ją za sobą do góry. Wzięli oczywiście, jeszcze swoje herbaty i wyszli na dach u niego. Oparł się o barierkę i spojrzał na widoki. Zaraz na dole obok jego domku był......mniejszy balkonik. Zerknął na swoją towarzyszkę.
-Pusto Ci na plecach. Skoro tak bardzo chcesz latać.............to czemu tego nie zrobisz?-zapytał po chwili ciszy
Beatrize spojrzała na niego zdziwiona. Widać była, że boi się , czy w ogóle będzie mogła latać czy też nie. Angelo tylko pokiwał głową i odwrócił wzrok z powrotem na piękne widoki.
-Zawsze, każdemu jest trudno pozbierać się po jakiejś stracie lub krzywdzie. To co niegdyś było codziennością, potem staje się praktycznie nie do osiągnięcia, po ogromnych zmianach. -opowiadał
Dziewczyna wpatrywała się w niego uważnie , nie odrywając wzroku. Czuł się trochę dziwnie, gdy go tak pożerała swoimi oczami, jednak to przeżył.
-Ale jedna Trize, świat się na tym nie kończy-odetchnął głęboko-trzeba ryzykować, wracać do niektórych rzeczy.

(Beatrize?)

od Romeo - C.D Juliette (event)

Zaczęło robić się dziwnie oraz nieprzyjemnie, ponieważ rozmowa zbaczała na złe tory. Tłumił w sobie złość, która wychodziła na wierzch tylko oczami, że tak powiem. Wcześniej głębokie niczym ocean, teraz nagle zamarzły z wody stając się lodem. Zimnym, nieprzyjaznym. Odzwierciedlenie jego natury, nieprawdaż? Choć trudno to stwierdzić, bo jego charakter zmienia się raz po raz. Człowiek o stu twarzach.
- Po pierwsze, nie przeliczaj się. Nie włamiesz się, do mojej głowy. Po drugie, skoro nie chcesz się kłócić to po co pytasz? - spytał lodowato, po czym parsknął śmiechem już na nią nawet nie patrząc. Pokręcił głową z zrezygnowaniem - Po prostu był tam ktoś, kogo miałem nadzieje już nigdy nie zobaczyć, to wszystko - wzruszył obojętnie ramionami, ucinając temat i dając do zrozumienia, że nie chce o tym mówić. I wtedy... drzwi od szafy z hukiem otworzyły się. Niby nic zwyczajnego, zwykły mechanizm otwierający się na zawołanie, gdyby nie to... że ta szafa mogłaby prowadzić do Narnii, bo zauważył klamkę w tylnej ścianie. Wiedziony czystą ciekawością, podszedł i otworzył drzwi, a jego oczom okazał się pokój jak z horroru. Wszedł do środka, a zaraz po nim Juliette. Wyglądało to jak sala do badań profesora Szajbusa. Na środku był fotel, taki dla pacjentów, trudny do określenia pod względem do jakiego lekarza mógłby należeć bo łączył ze sobą dużo różnych cech. Koło stał stalowy blat z skalpelami i innymi ciekawymi rzeczami. - Zaczyna mi się tu podobać - stwierdził Romeo i spojrzał rozbawiony na Juliette - Przebadać Cię? - zapytał, udając profesjonalistę.

(Juliette? XD)

od Juliette - C.D Romeo (event)

"-Co ostatnio było łatwe?" - pomyślałam. Owszem większość rzeczy w moim życiu nie powinna wcale mnie dziwić, w końcu jestem nadnaturalną istotą, ale nie ukrywam, że myśląc
o tym immunitecie kiedyś miałam nadzieje, że życie będzie łatwiejsze.
Te wcale nie jest takie złe. Ciągłe ryzyko, adrenalina, dreszcze. Wszystko czego dusza zapragnie.
Nastrój w całej rezydencji, sprawiał, że na mojej twarzy pojawił się stały uśmiech,
ale obawiam się, że może być on spowodowany z powodu demona obok mnie, Romeo.
- Liczymy na jakiś cud? -spojrzałam na niego z dziwny, wyrazem twarzy.
-Jednego już się doczekałaś, jestem tutaj - zaśmiał się, a ja lekko go popchałam.
Nagle muzyka zaczęła jeszcze gwałtowniej narastać. Zaczęliśmy się się rozglądać,
ponieważ instynkt podpowiadał nam, że coś za moment się stanie,
a my chcemy być na to w pełni gotowi.
-Czyżby zabawa się rozkręca? - uniósł brwi
Po holu rozległ się dźwięk odsuwającego się jakby kilkunastu wiecznego sarkofagu.
Drzwi na końcu korytarza zaczęły się otwierać, a zza nich przebijało się jakieś światło,
nie było intensywne, ale mimo to zmrużyłam oczy. Stałam z nim pod rękę, kiedy
skierowałam się do drzwi, był jedyną rzeczą, przez którą nie mogłam do ich dojść.
-Idziemy? Czy będziemy tu tak stać?- odparłam z pretensją
-Uwielbiam życie na krawędzi- uśmiechnął się jeszcze wyraźniej.
- Cieszę się, że ty też to kochasz- zaśmiał się i wtedy to już on mnie prowadził.
Przedarliśmy się z łatwością, przez warstwę pajęczyn, świadczącym jak dawno ktoś tu zaglądał.
Co było dziwne, ponieważ pokój był usiany świeczkami, zapalonymi świeczkami.
Na suficie wisiał ogromny kryształowy żyrandol, znajdujący swój sens tylko
i wyłącznie jako dekoracja, więc nie wiem, czy mogę nazwać go żyrandolem.
Piękny kominek, również od dawna nie używany, jakieś stare zakurzone obrazy,
wazony. Ogromne łóżko na środku pokoju, z obszernymi zasłonami, nadającymi
mu nastroju. Miałam przeczucie, że w tym pokoju będzie coś więcej. W końcu w naszym życiu może zdarzyć się wszystko, a jeszcze dziś jest Halloween.
Rozsiadłam się na łóżku, o mało się w nim nie utopiłam, było tak miękkie.
Wtedy spojrzałam na Romeo, który od razu usiadł obok mnie. Jego palce wplotły się w moje, a moja druga ręka gładziła jego policzek.
-Nie chce włamywać się do twojej głowy, nie chce też się kłócić, więc powiedz mi dlaczego byłeś... To nie trafne określenie do ciebie, ale dlaczego byłeś spięty? Powiedz...- przerwałam myśl, czekając na odpowiedź.

(?)