czwartek, 9 października 2014

od Romeo - C.D Katheriny

Nie do końca panowałem nad sobą. Złość skutecznie zasłaniała wszelkie inne uczucia, ale i tak ledwie wytrzymywałem tą bliskość. Ta chwila tak bardzo przypominała mi naszą pierwszą noc. Myślałem wtedy, że to kolejny przelotny romans. Nasz pierwszy i ostatni raz, naturalna zapłata, podziękowanie za pomoc. Teraz jednak... nienawiść przejęła kontrolę. Przytrzaskiwałem ją do ściany, próbując trzymać uczucia na wodzy. Nie było to łatwe. Ani trochę.
- To nie jest moje dziecko. Nawet jeśli w mojej i jego krwi... - warknąłem, ale przerwała mi. Albo mi się wydawało, albo przez jej twarz przemknął cień strachu. No tak. Jeszcze nigdy nie byłem tak wściekły, a nawet jeśli nie kierowałem tego na nią. A teraz? Najchętniej bym ją po prostu zabił... albo zerwał z niej ubrania, ale do obu czynów posunąć się nie mogę.
- Jej - poprawiła mnie cicho. Podrażniło mnie to jeszcze bardziej. Zacisnąłem zęby próbując powstrzymać chęć zabójstwa i kontynuowałem.
- Jej krwi jest choć małe podobieństwo, to i tak nigdy nie była, nie jest i nie będzie moją córką, rozumiesz? N-i-e j-e-s-t  m-o-j-ą  c-ó-r-k-ą. To, że byłem w jego ciele, kiedy TO się działo, to nie moja wina. Zrzucasz na wszystkich winę! Ja może jestem złem całego tego świata, bo opętałem jakiegoś dupka?! Patrz! Teraz też jestem w obcym ciele. Nie sądzę, bym mógł polować będąc czarnym dymem! Mówisz, że nie walczę o ciebie. Oskarżasz mnie o to! Wiesz czemu? - ściszyłem głos, uspokajając się. To już nie było przesączone nienawiścią warknięcie. - Za każdym razem, gdy zamykam oczy widzę Was razem. Nie mogę już nawet na ciebie patrzeć. Nie obchodzi mnie, co czujesz do niego. Nie obchodzi mnie, co czujesz do mnie. Jesteś dla mnie już tylko niemiłym wspomnieniem i nauczką na przyszłość.
Powiedziałem to i odszedłem.

(Katherina?)

od Katheriny - C.D Alec'a

Przyjrzałam mu się uważnie, z dość kamiennym wyrazem twarzy. Może nie kamiennym, ale nie okazywałam zbytnio uczuć. Podeszłam o krok do niego.
-Wiem. Ale muszę sobie to wszystko poukładać. Wiesz, że po części Romeo też jest jej ojcem-westchnęłam niezadowolona
Alec napiął mięśnie, gdy tylko o nim wspomniałam. No tak, trochę to nie zręczne. Bo ostatnio właśnie o to się pokłóciliśmy. A konkretniej o niego.
-Alec zrozum, nie na co dzień , jestem w sytuacji, że jeden mężczyzna, staje się dwoma. A ja nie umiem o was obu zapomnieć. Każdy z was chce mnie mieć dla siebie. Każdy mnie kocha, to samo ja do was czuję. Ale ja się nie rozdwoję -mruknęłam
Spojrzałam na niego, jednak on nadal miał napięte mięśnie, tyle że tym razem wbijał swój wzrok w podłogę. No tak, ah te sytuacje. Są okropne. Nie wiem czasami już na prawdę co o nich myśleć. Alec , Romeo. Romeo, Alec. Takie to zagmatwane, a jednak powoli układa się to w całość. Ale niestety powoli. Spojrzałam na Alec'a i coś mnie zakuło w sercu. Nie potrafiłam patrzeć na cierpienie osób na których mi tak strasznie zależy. Czytaj: Rey, Alec, Romeo oraz jeszcze nienarodzona córka. Podeszłam do niego jeszcze bliżej i ujęłam jego pod brudek w dłonie. Zmusiłam go by spojrzał mi w oczy, a gdy tylko to zrobił cały się rozluźnił.
-Powiem dwie rzeczy Alec. Zobaczymy jak to się potoczy i nie mogę zabronić Ci wychowywania naszej córki. A druga sprawa, nie zapominaj, że ty i Romeo byliście w jednym ciele. Może ty jesteś w większym stopniu jej ojcem , ale i tak nadal jest was dwóch. Tak........moje dziecko ma dwóch ojców. Jak miło-mruknęłam - No ,ale nie zabraniam Ci opieki nad naszą córką. O to nie musisz się martwić.-dokończyłam
Spojrzałam mu w oczy, jednak zaraz odwróciłam wzrok i westchnęłam cicho odsuwając się. Wiedziałam, że i tak czy siak , te wszystkie fakty sprawiały ból Alec'owi. Zresztą raczej nie tylko jemu.

(Alec?)

od Katheriny

Wyszłam wcześnie rano z domu. Eh ten brzuch już mnie denerwował. Jedyna rzecz której szczerze nienawidziłam przy tej ciąży. W sumie sama nie pisałam się na nią. Tak to wszystko potoczyło się strasznie dziwnie. Ciąża, Alec, Romeo te wszystkie rzeczy i to stopniowo zaraz po sobie, czy ja kiedykolwiek będę miała jakiś normalny spokój?! Nie no chyba coś mi się nie wydaje.Odetchnęłam głęboko i poszłam w stronę miasta. Alec miał w sumie coś do załatwienia, więc go dzisiaj nie będzie. Czemu to musi być takie trudne?! To głupie zakochiwanie się w dwóch mężczyznach! Chyba nikt nie jest tak inteligentny jak ja. W końcu dotarłam do miasta i rozejrzałam się dookoła. Przeszłam niedaleko baru, gdzie pierwszy raz spotkałam Romea,w jego nowym ciele. Przypomniałam sobie jak to mnie obronił. Hm.......skoro mnie nie kocha, to czemu to zrobił? Eh, chyba się tego nie dowiem. Ale jednak jak na złość gdy tylko podniosłam głowę zauważyłam przed sobą go. Spojrzałam na niego zdziwiona i zastanawiałam się co tutaj robi.
-Miałeś wyjechać -odpowiedziałam krótko
-Lot niestety został przełożony-mruknął wkurzony
Chciałam coś powiedzieć, jednak w tej samej chwili Romeo spojrzał na mój brzuch i ominął mnie sprawnie.
-Zejdź mi z oczu!-prychnął
Odwróciłam się gwałtownie za nim i złapałam go szybko za rękę. On odwrócił się do mnie zszokowany.
-Czemu uciekasz? Nie znam Romeo, który by uciekał. Odsunąłeś się ode mnie, spisałeś mnie na straty i nawet nie walczysz o mnie. Szczerze? Z zabójcami Cassie też tak zrobiłeś? Zapomniałeś o tym wszystkim? A nie czekaj przecież pomogłam Ci ich znaleźć. Szukałeś tych zabójców przez tyle lat , a mnie spisujesz tak od razu do odstawienia?!-zapytałam zszokowana
Romeo rozejrzał się dookoła i pociągnął mnie  w uliczkę przyciskając gwałtownie do ściany.
-Ty jesteś z nim w ciąży!-wycedził
-To także twoje dziecko! Nie stało by się tak, gdybyś go nie opętywał. Sama nie pisałam się na to by być w ciąży. Nawet nie wyobrażałam sobie, że będę matką. Nie chciałam tego, ale uświadomiłam sobie, że nie zostawię małej w moim brzuchu, bo ją kocham. Jestem jej matką, a ty i Alec jesteście obaj jej ojcami! Nie moja wina, że wspaniale obaj odzyskiwaliście nad ciałem kontrolę.Tak w ogóle to wcale mi się to nie podoba! Myślisz, że jak się czuję, gdy mam świadomość , że jeden mężczyzna którego kochałam. Okazał się dwoma , od których nie mogę oderwać ciągle myśli. Bo pałam do nich uczuciem!-warknęłam
Patrzyłam mu w oczy. No tak nie to mówiłam mu miesiąc temu, gdy się żegnał. Ale to co teraz powiedziałam i chwilę wcześniej. Hm..... to było prawdą. Całkowitą prawdą. Denerwowało mnie w sumie to wszystko. Nie pisałam się w ogóle na takie życie!

(Romeo?)

od Alec'a - C.D Katheriny

Odsunęła się. To bolało. Byłem tak bardzo spragniony jej dotyku. Choćby przypadkowego otarcia się o siebie. Co ta dziewczyna ze mną robi?
Wiedziałem, że ona chce za wszelką cenę bronić dziecko. Rozumiem ją. Oddałbym za nie obie życie, są ważniejsze od kogokolwiek na tym świecie... To dziwne. Pierwszy raz od wielu lat, jest ktoś ważniejszy ode mnie. Ktoś, kogo muszę chronić, kim muszę się opiekować. Za niecałe cztery miesiące, moja córeczka przyjdzie na świat. Co ja wtedy zrobię?
Spojrzałem na nią, unosząc brew. Co ja robiłem? Ja tu się zbytnio nie liczę. Zastanowiłem się chwilę, myśląc co jej odpowiedzieć.
- Nic ciekawego. Dużo piłem. Głównie rozmawiałem z Benem, czy spotykałem się w moim transgenicznym gronie. Trochę walczyłem, bo jednak mam sporo wrogów. Przede wszystkim... Martwiłem się bardzo o Was - wzruszyłem ramionami. Uśmiechnąłem się do niej, ale zaraz coś sobie przypomniałem. - Eh... Dużo się ostatnio wydarzyło....
- To prawda - przytaknęła.
- Twoja obietnica jest nadal aktualna? - spytałem cicho, patrząc na nią. Osobno byliśmy silni, niezależni, wyzwoleni. Umieliśmy sobie radzić sami, byliśmy niemal niepokonani. A razem? Miękcy, bezbronni, stanowiliśmy łatwy cel. A mimo to nie umiałem jej opuścić.
- Jaka?
- Chciałbym wychowywać moją córkę, Kath - mruknąłem bardziej stanowczo, pewnie. Nie odsunie mnie od siebie. Nie teraz.

( Katherina?)

od Katheriny - C.D Alec'a

Odsunęłam się w końcu od niego po dłuższej chwili. Odetchnęłam głęboko i spojrzałam mu w oczy.
-Wszystko w porządku ze mną i z małą -wyjaśniłam spokojnie
Zaraz jednak przypomniałam sobie słowa Alec'a i szybko mój wzrok powędrował po kuchni i znów na niego.
-Widzisz znów nauczyłam się tego jak sobie samej radzić. Nie mogę być wiecznie bezbronna. Jakby Ciebie nie było lub dajmy na to kogoś innego przy mnie, to co w tedy? Zabili by mnie lub coś innego, a tego byś na pewno nie chciał-przytoczyłam poważnie
Alec spojrzał na mnie trochę zdziwiony. Tak ten miesiąc zrobił swoje, tak samo jak moje postanowienia, których dalej kurczowo się trzymam. Muszę to wszystko doprowadzić do końca. Nie mogę się poddać w połowie, to nie w moim stylu. Tak można to samo powiedzieć o dziecku, to też nie w moim stylu! Jeny Alec i Romeo pojawili się w moim życiu i obudzili dawną moją stronę. Niewinna i słaba dziewczyna , która nie wiedziała co ze sobą począć. Może nie byłam strikte tak jak kiedyś, ale byłam bardzo podobna. Jak na razie zastanawiały mnie rzeczy, jak ja wychowam swoją córkę. Jak to będzie? Najlepiej by było odciągnąć ją od tego wszystkiego. Od faktu, że w sumie ma poniekąd dwóch ojców? Tak to trochę dziwne, zważywszy , że obaj byli w tym samym ciele. Heh. Powoli jakoś zaczynam to sobie układać, ale nadal jest dziwnie.
-A ty Alec, co robiłeś przez ten miesiąc?-wyrwałam się w końcu z zamyślenia

(Alec?)

od Romeo - C.D Juliette

Dziewczyna, a raczej kobieta szarpała się, próbując się wyrwać. Zdecydowanie nie wyglądało naturalnie, ale cóż miałem poradzić. Ludzie dziwnie się patrzyli, ale ja jedynie się uśmiechałem do nich. Prowadziłem ją tak kilka minut, aż znaleźliśmy się w dużo rzadziej uczęszczanej części miasta. W końcu znudzony tymi przepychankami wepchnąłem ją do jakiegoś ciemnego zaułka. Zaciągnie ją do domu później, teraz zamierzał zadać parę najważniejszych pytań, a byli z daleka od oczu i uszu ciekawskich.Próbowała się bronić. Nie minął ułamek sekundy, kiedy zobaczyłem jak coś błyska w świetle. Stare zagranie, nóż zamoczony w wodzie święconej. Złapałem ją za oba nadgarstki i tak trzymając przyszpiliłem do ściany. Ten nasz kontakt fizyczny był "nieco" brutalny, ale nie zamierzałem być jakiś delikatny w stosunku do osoby która miała nadzieje, że mnie zgładzi. Phi.
- Przestań, to już zaczyna się robić nudne - mruknąłem. Zręcznie odwróciłem ją tyłem i mocniej przycisnąłem do ściany, napierając na nią całym ciałem. Chyba wypadałoby ją przeszukać, co? Dosyć szybko się z tym uwinąłem, przejeżdżając dłońmi po jej ciele, od ramion aż po buty. Nie, żebym nic nie znalazł! Miała całkiem porządną kolekcję broni pod tym ubraniem.
- Puść mnie!
- Jak sobie życzysz. - Odsunąłem się od niej, ale nie na tyle by dać jej jakiekolwiek szanse ucieczki. Odsunęła się od ściany. - Teraz czas na pytania. Kim jesteś i czemu właściwie mnie śledziłaś? No wiesz, chodziłaś za mną jak jakaś psychofanka.

(Juliette?)

od Juliette - C.D Romeo

Na mojej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.Spojrzałam pewnie przed siebie po czym spróbowałam chwycić jego rękę do tego stopnie kiedy wygnają o kilka centymetrów to ją złamie, ale był szybszy i silniejszy.To ja znalazłam się w tej nieciekawej sytuacji.
-Nie ładnie.Nie dość, że nie odpowiadasz kulturalnie na pytania to na dodatek próbujesz takich sztuczek.- pokiwał przecząco głową
-Nie muszę z niczego się tłumaczyć-powiedziałam patrząc mu w oczy i szarpiąc się z jego chwytu.Na marne.
-Uparta.-zaśmiał się.-Czuję, że to będzie długa noc.-powiedział patrząc w księżyc
-Tak przeżyjesz ją samotnie z butelką whisky w dłoni.
-Kto powiedział, że samotnie? Mam dla ciebie wiele pytań.-

Nie odpowiedziałam. Westchnęłam głęboko i przewróciłam oczami.Ścisnął moje ręce mocniej i wyprowadzał spośród tłumu ludzi.
-Uśmiechnij się.Niech to wygląda naturalnie.
-Co? Ma wyglądać naturalnie? Demon prowadzący wampirzyce?Nie bądź śmieszny.
-Ja tylko jestem boski, dziewczynko.
Miałam ochotę mu przywalić i to porządnie.Jest inny, nie wiem jeszcze w jakim tego słowa znaczeniu, ale jego charakter zaczyna mnie irytować.Owszem, zdaje sobie sprawę, że jest silniejszy, że może mnie zabić.
Nie wiem, wiem jedno nie dam się zabić.Nie wiem też gdzie mnie prowadzi, ale jestem gotowa do zabawy.

(?)

od Romeo

Zawsze coś mi musi pokrzyżować plany. Chciałem stąd wyjechać, jednak utknąłem na tej wyspie. Co więc robię? Piję whisky w barze, zabijam nadnaturalne stworzenia. Jak wcześniej. Wszystko było jak wcześniej... No co? Jestem demonem, mogę kłamać. Wstałem z hokera, rzucając pieniądze na ladę. Barmanka wzięła je, przeliczając i uśmiechnęła się gdy zobaczyła parę dolarów napiwku. Za co? Za miłą obsługę? Za dobrą whisky, szeroki uśmiech? Cóż, oprócz tych wszystkich rzeczy, miała dosyć głęboki dekolt i zgrabne nogi. To też się przyczyniło. Wyszedłem z baru, poprawiając skórzaną kurtkę na ramionach. Rozejrzałem się i ruszyłem w prawo. Nieswojo się czuję, jakby ktoś mnie obserwował. Zdecydowanie ktoś mnie śledzi, czułem to podczas siedzenia w barze, nawet teraz gdy przedzierałem się przez tłum. Instynkt? Owszem. Ktoś kto jest na tyle głupi by czyhać na mnie, popełnił jeden błąd. Nie docenił mnie. Mało kto by spostrzegł, jak znikam z ulicy. Szybko odnalazłem moją prześladowczynie. Jak się spodziewałem, stała tam dziewczyna. Nie człowiek, to było pewne. Już tyle lat poluje, że z łatwością odróżnia człowieka i stworzenie nadnaturalne. Ta niewątpliwie należała do martwego światka, czyli była albo demonem, albo wampirem. Nie, nie była demonem. To ciało na pewno nie było naczyniem, tak jak te, w którym on aktualnie był. Zaszedłem ją od tyłu, cicho. Sztuka czyni mistrza. Szukała mnie wzrokiem po ludziach, widocznie zirytowana.
- Czemu mnie śledzisz? - spytałem, lekko nachylając się nad jej uchem. Wystraszyłem ją? Owszem. I dało mi to straszną satysfakcję.

(Juliette?)

Powitajmy...

Powitajmy wszyscy gorąco naszą nową wampirzycę, Juliette!

od Alec'a - C.D Katheriny

Tak, tak. Przytuliłem ją. Po prostu. Nie wiem, czy to dobre, czy złe. Może się pośpieszyłem? Najpewniej. Ale teraz po prostu chciałem ją przytulić. I to zrobiłem, zanim zdążyła zareagować. Oparłem policzek o czubek jej głowy.
- Nie przejmuję się nimi. Nie musiałaś nic dla mnie robić. Poradziłbym sobie, jestem od ciebie silniejszy i bardziej sprawny - mruknąłem, nie wypuszczając jej z objęć. Lekko się kołysaliśmy. - Jak się czujecie? - spytałem miękko. - Ty i nasz mały kociak?

(Wow, takie super krótkie, ale wybacz)