sobota, 21 czerwca 2014

Od Lilith

Dość dobrze rozmawiało mi się z nim..zrobił się naprawdę..miły.
Z czasem słońce zaczęło zachodzić..po chwili w ogóle zniknęło z mojego pola widzenia. Niebo stało się granatowe i zabłysnęły na nim gwiazdy..uśmiechnęłam się lekko widząc ten piękny nocny obraz.
-Ładnie prawda?-spojrzałam na niego.
-Nawet..-mruknął wstając.
-Gdzie idziesz?-spytałam.
-Do zachodniej części miasta..-uśmiechnął się pod nosem.
-Ale..przecież wiesz co..-nie zdołałam dokończyć.
-Dobrze wiem,ale niezbyt się boję.-powiedział biorąc swoją sunię na ręce.-Może pójdziesz ze mną?
-C-co? Ymm..nie mogę. M-mam coś do zrobienia..-powiedziałam szybko.
-Czyżby? A może zwyczajnie jesteś tchórzem?-spojrzał na mnie.
-Nie jestem tchórzem!-oburzyłam się.
-Więc pójdziesz ze mną co?
-Oczywiście że tak.-powiedziałam nieco niepewnie.
-Więc chodź,skoczymy odnieść do mojego domu małą i od razu tam idziemy.
-N-no dobrze..-powiedziałam.
Wzięłam Shay'a na smycz i poszliśmy w stronę jego domu. Gdy byliśmy już w środku chłopak poszedł nakarmić psa,Shay w między czasie zmienił się.
-To nie jest dobry pomysł..-powiedział od razu.-Coś ci się może stać.
-Nic mi nie będzie..-zapewniłam.-Po za tym ty ze mną będziesz.
-No tak ale tam potwory są dość potężne..mogę nie dać sobie rady.
-Poradzimy sobie..mówię ci.-uśmiechnęłam się do niego.
-Dobrze,dobrze..masz szczęście że twój uśmiech jest strasznie przekonujący.-potargał mi włosy.
Zaśmiałam się.

(?)

Od Clarissy

-Nie..akurat dziś nie miałam żadnych planów....-uśmiechnęłam się radośnie
Coś w tym chłopaku przyciągało mnie do niego i kazało poznać...Bardzo miło mi się z nim rozmawiało..chociaż szczerze powiedziawszy często brakło mi odwagi by coś powiedzieć i milczała, przez co on też milkł. Nigdy nie spotkałam kogoś z kim tak dobrze się dogadywałam
-Przepraszam za to milczenie,..po prostu nie wiem co mogę powiedzieć bo jestem nudną osobą-zaśmiałam się-No i nieśmiałą
-Nie masz za co przepraszać-powiedział i obdarował mnie swoim uśmiechem
-Po za tym..lubię słuchać jak ty mówisz..znamy się niedługo,a ja już cię polubiłam....Joseph..


(?)

od Josepha

Uśmiechnąłem się lekko.
- Masz piękne imię. Mam na imię Joseph, ale możesz mi mówić Black. W zasadzie wszyscy mnie tak nazywają.
- Miło mi cię poznać. -powiedziała.
- Nie tak jak mi. -odpowiedziałem, z uśmiechem.
Nastała niezręczna cisza. Ares wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem.
Zignorowałem psa. Stałem teraz naprzeciw najpiękniejszej dziewczyny, jaką w życiu spotkałem. Mimo, że nigdy nie myślałem, że mógłbym kogokolwiek pokochać ona zdawała mi się stworzona do tego, by po prostu być przy niej. Dziwne... Nie znałem jej. Ale ogromnie chciałem ją poznać. To samo dziwne uczucie, które wtedy kazało mi podejść bliżej, teraz nakazywało mi utrzymać rozmowę. Po prostu musiałem z nią porozmawiać, poznać ją.
- Może się gdzieś przejdziemy? -spytałem.
- Chętnie. -odpowiedziała. Jednocześnie bardzo mnie to ucieszyło.
Ruszyliśmy przed siebie powoli, nic nie mówiąc.
- Mam nadzieję, że nigdzie ci się nie spieszy... -Powiedziałem.

(Clarissa? :3)

Od Clarissy

Odwróciwszy się zobaczyłam jak ten chłopak przygląda mi się swoimi błękitnymi oczami. Uśmiechnęłam się do niego lekko, a ten szybko odwrócił wzrok. Na tą reakcje zaśmiałam się cicho. Złapany na przyglądaniu mi się nieznajomy starał się odwracać wzrok, lecz co chwila rzucał "dyskretne" spojrzenia w moją stronę. Podeszłam bliżej do niego,a obok czarnowłosego wyrósł nagle wielki czarny pies. Przestraszyło mnie to lekko-od dzieciństwa boję się psów...Jednak chłopak wymamrotał coś pod nosem,a pies spokojnie odsunął się na bok.
-Hej...-zaczęłam nieśmiało patrząc mu w oczy-Czy...coś się stało,że mi się tak przyglądasz?
-Co..ja wcale nie...-zaczął szybko,lecz mu przerwałam
-Jestem Clarissa-przedstawiłam się z uśmiechem
Było w nim coś co kazało mi podejść i zacząć tą rozmowę...nie wiem dla czego ale musiałam postąpić tak-nie inaczej...

(Aniołku na kacu?)