Odwróciwszy się zobaczyłam jak ten chłopak przygląda mi się swoimi błękitnymi oczami. Uśmiechnęłam się do niego lekko, a ten szybko odwrócił wzrok. Na tą reakcje zaśmiałam się cicho. Złapany na przyglądaniu mi się nieznajomy starał się odwracać wzrok, lecz co chwila rzucał "dyskretne" spojrzenia w moją stronę. Podeszłam bliżej do niego,a obok czarnowłosego wyrósł nagle wielki czarny pies. Przestraszyło mnie to lekko-od dzieciństwa boję się psów...Jednak chłopak wymamrotał coś pod nosem,a pies spokojnie odsunął się na bok.
-Hej...-zaczęłam nieśmiało patrząc mu w oczy-Czy...coś się stało,że mi się tak przyglądasz?
-Co..ja wcale nie...-zaczął szybko,lecz mu przerwałam
-Jestem Clarissa-przedstawiłam się z uśmiechem
Było w nim coś co kazało mi podejść i zacząć tą rozmowę...nie wiem dla czego ale musiałam postąpić tak-nie inaczej...
(Aniołku na kacu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz