Cały się spiąłem, a mój umysł się jakby zresetował. Nie byłem w stanie myśleć, sparaliżował mnie... eh. Sparaliżował mnie strach.
- Katherina - wydukałem, czując jak mnie obejmuje. Po chwili się odsunęła. Jej słowa raczej do mnie nie przemówiły. Nie potrzeba mi było bliskości, nie była bowiem dla mnie przyjemna. Owszem, były osoby którym pozwalałem to robić, ale i tak bardzo rzadko.
- Po co to zrobiłaś? - spytałem chłodno, obejmując się rękami i pocierając miejsca gdzie mnie dotknęła. Co prawda nie bolało mnie, ale zrobiłem to odruchowo. Miejsca te płonęły, gdyż sama Katherina była nieznośnie ciepła.
- Ben...
- Tak, rozumiem. Ale nie rób tego więcej.
Po kilkunastu minutach odezwała się.
- A ona mogła to robić? - spytała, z delikatnym uśmiechem. Spojrzałem na nią zdziwiony, nie wiedząc o kogo chodzi. No raczej nie o Kerry.
- Kto? - Uniosłem brwi.
- Max - odpowiedziała łagodnie. Rozluźniłem się i usiadłem na ziemi. Max... Max to zupełnie inna bajka. - Przepraszam, nie wiem dlaczego spyta... - nie dokończyła, bo jej przerwałem.
- Tak. Jej bliskość, tak jak wszystkich innych z oddziału była dla mnie czymś oczywistym. Max uwielbiała mnie przytulać a nawet spać w jednym łóżku kiedy byliśmy dziećmi. Nienawidziłem tego, ale nie miałem serca jej odtrącić. Była dla mnie jak siostra.
- Więc dlaczego boisz się dotyku?
- Co Cię to interesuje? - spytałem, przenosząc się w bezpieczne, oziębłe stosunki między nami. - A dlaczego ty nie lubisz być bita?
(Katherina?)
czwartek, 4 września 2014
od Katheriny - C.D Ben'a
Stałam obok niego , nawet nie patrząc na niego. Jednak gdy powiedział pewne słowa, zerknęłam na niego. Uśmiechnęłam się w jego stronę delikatnie i znów spojrzałam na wspaniały księżyc.
-Masz rację. -przyznałam
Ben spojrzał na mnie trochę zdziwiony, a ja jedynie wzruszyłam ramionami nadal uśmiechając się do niego czule. Przymknęłam jednak oczy i spuściłam głowę zastanawiając się nad tym wszystkim.
-Jednak.......-zaczęłam, zastanawiając się, czy jest sens rozmawiania z nim na ten temat.
-Jednak?-zapytał , chcąc pewnie coś usłyszeć.
-To może, się wydawać głupie. Rozmawiając z tobą o problemach Alec'a i mnie. Ale tak na prawdę nie daję sobie po prostu rady. Nie mam już siły. Czuję, że Alec mnie okłamuje, a mimo to pozwalam mu na to. Nie mam nic przeciwko. Licząc , że może mi coś wyjaśni?-westchnęłam cicho-To jest takie denerwujące....... ale nic z tym nie robię. Głupia jestem..........
-No faktycznie-przyznał z delikatnym uśmiechem
-No, weź -zaśmiałam się i szturchnęłam go delikatnie
Ben odsunął się i zmierzył mnie wzrokiem. Na prawdę zastanawiało mnie jego zachowanie. To , że bał się bliskości.
-Czemu się tego boisz?-zapytałam niepewnie
-Czego?-mruknął cicho
-Bliskości-wyjaśniłam-Ben, ja chcę coś zrobić , żeby Ci podziękować?
-Kathe.....-zaczął , jednak nie dokończył
Podeszłam do niego i objęłam go delikatnie.Ben aż cały się spiął. Chciałam mu podziękować, bo nawet przez te parę słów, dał mi nadzieję i trochę pocieszył. Zaraz odsunęłam się powoli od niego i spojrzałam mu w oczy.
-Nie możesz się tego wiecznie bać. Z resztą to nie jest takie straszne. Bliskość czyjejś osoby jest bardzo miła, zwłaszcza w trudnych chwilach-wyszeptałam spokojnie
(Ben?)
-Masz rację. -przyznałam
Ben spojrzał na mnie trochę zdziwiony, a ja jedynie wzruszyłam ramionami nadal uśmiechając się do niego czule. Przymknęłam jednak oczy i spuściłam głowę zastanawiając się nad tym wszystkim.
-Jednak.......-zaczęłam, zastanawiając się, czy jest sens rozmawiania z nim na ten temat.
-Jednak?-zapytał , chcąc pewnie coś usłyszeć.
-To może, się wydawać głupie. Rozmawiając z tobą o problemach Alec'a i mnie. Ale tak na prawdę nie daję sobie po prostu rady. Nie mam już siły. Czuję, że Alec mnie okłamuje, a mimo to pozwalam mu na to. Nie mam nic przeciwko. Licząc , że może mi coś wyjaśni?-westchnęłam cicho-To jest takie denerwujące....... ale nic z tym nie robię. Głupia jestem..........
-No faktycznie-przyznał z delikatnym uśmiechem
-No, weź -zaśmiałam się i szturchnęłam go delikatnie
Ben odsunął się i zmierzył mnie wzrokiem. Na prawdę zastanawiało mnie jego zachowanie. To , że bał się bliskości.
-Czemu się tego boisz?-zapytałam niepewnie
-Czego?-mruknął cicho
-Bliskości-wyjaśniłam-Ben, ja chcę coś zrobić , żeby Ci podziękować?
-Kathe.....-zaczął , jednak nie dokończył
Podeszłam do niego i objęłam go delikatnie.Ben aż cały się spiął. Chciałam mu podziękować, bo nawet przez te parę słów, dał mi nadzieję i trochę pocieszył. Zaraz odsunęłam się powoli od niego i spojrzałam mu w oczy.
-Nie możesz się tego wiecznie bać. Z resztą to nie jest takie straszne. Bliskość czyjejś osoby jest bardzo miła, zwłaszcza w trudnych chwilach-wyszeptałam spokojnie
(Ben?)
od Ben'a - C.D Katheriny
Spojrzałem na Katherine, która stała na krawędzi klifu. Sam nie mogłem spać, nie mówiąc o tym, że na samym początku gdy już ledwie zasypiałem, obudziła mnie Kerry. I musiałem kolejną godzinę siedzieć u niej w pokoju, by mogła spokojnie spać. Drewniane krzesełko to nie szczyt wygody, więc nie miałem szans na uśnięcie. Dopiero potem wróciłem do swojego pokoju i tam przez następne dwie godziny leżałem, by zacząć szwendać się po okolicy. Aż tu nagle widzę naszego kotołaka stojącego na krawędzi. Widok jak z obrazka. Postanowiłem podejść i tak oto się tu znalazłem. Stanąłem z nią na równi, również przypatrując się wodzie. Chętnie bym skoczył, ale nie marzy mi się wdrapywać tyle metrów po mokrych skałach w górę. Perspektywa zimnej kąpieli była jednak bardzo kusząca. Muszę sobie ją odpuścić. Eh. Szkoda. Dobrze by mi to zrobiło.
- To jest nas dwoje - powiedziałem, biorąc jakiś kamień i rzucając go w dół. Nawet nie usłyszeliśmy jak wpadł, ponieważ fale zbyt mocno rozbijały się o kamienną ścianę. I wtedy sobie uświadomiłem, że przecież ona nie wie czy to ja, czy Alec. Posiadanie brata bliźniaka jednak nie jest aż takie fajne. W sumie, nigdy nie uważałem by to było fajne. - Ben, tak jakby co.
Kiwnęła głową. Stałem w "bezpiecznej odległości", nie od klifu, jednak od niej. By nie było możliwości przypadkowego dotknięcia. To sprawiało, że pomiędzy nami był taki chłodny dystans, ale mi to w ogóle nie przeszkadzało. Wręcz było na rękę.
Spojrzałem w górę, na ciemne, gwieździste niebo. Lepiej się czułem "na wysokościach". Było bliżej nieba i to mi zawsze dodawało siły.
- Może uznasz to za religijny bełkot, ale Ona tam jest i nas strzeże. Wszystko się ułoży - cicho rzekłem, bawiąc się palcami moim wisiorkiem z podobizną Niebieskiej Pani... czy jak to inni mówią Matki Boskiej. Nie przywykłem do tej drugiej nazwy.
(Katherina?)
- To jest nas dwoje - powiedziałem, biorąc jakiś kamień i rzucając go w dół. Nawet nie usłyszeliśmy jak wpadł, ponieważ fale zbyt mocno rozbijały się o kamienną ścianę. I wtedy sobie uświadomiłem, że przecież ona nie wie czy to ja, czy Alec. Posiadanie brata bliźniaka jednak nie jest aż takie fajne. W sumie, nigdy nie uważałem by to było fajne. - Ben, tak jakby co.
Kiwnęła głową. Stałem w "bezpiecznej odległości", nie od klifu, jednak od niej. By nie było możliwości przypadkowego dotknięcia. To sprawiało, że pomiędzy nami był taki chłodny dystans, ale mi to w ogóle nie przeszkadzało. Wręcz było na rękę.
Spojrzałem w górę, na ciemne, gwieździste niebo. Lepiej się czułem "na wysokościach". Było bliżej nieba i to mi zawsze dodawało siły.
- Może uznasz to za religijny bełkot, ale Ona tam jest i nas strzeże. Wszystko się ułoży - cicho rzekłem, bawiąc się palcami moim wisiorkiem z podobizną Niebieskiej Pani... czy jak to inni mówią Matki Boskiej. Nie przywykłem do tej drugiej nazwy.
(Katherina?)
od Katheriny - C.D Romeo
Spojrzałam mu w oczy i starałam się wyczytać jego emocje. Jednak Alec zawsze dobrze się maskował. Eh. Co ja mam z nim zrobić? Może udawać , że faktycznie mu wierzę i że samej nic mi nie jest.
-To dobrze -odwzajemniłam jego uśmiech
Nie wiem czy dłużej pociągnę okłamując go i czekając na wiele jego wyjaśnień. Czy zdołam być spokojna do jakiegoś momentu, w którym on zdecyduje się mi wszystko wyjaśnić? Ostatnio czuję się zbyt bardzo rozdarta , a kolejne zdarzenia, tylko jeszcze bardziej mnie rozrywają, na mniejsze kawałeczki. Odetchnęłam głęboko i wtuliłam się mocniej w Alec'a. Mimo takich katuszy, nie potrafiłam tak jak większość dziewczyn rozpłakać się. Ukrywałam to i tłumiłam w sobie. Byłam wrażliwa, ale płakać ..........nigdy nie płakałam od kilku lat, nawet jak były najgorsze chwile. Jak chciało mi się nawet płakać, nigdy tego nie robiłam. Nie chciałam. Moje rozmyślenia przerwał dotyk Alec'a. Gładził mnie delikatnie w ramię.
-Dobranoc-powiedziałam szybko
-Dobranoc, Kotku-wyszeptał spokojnie.
Wzięłam głęboki wdech i nawet nie wiem do końca w którym momencie ,ale udało mi się zasnąć.
***
Kochany środek nocy. A konkretniej 2 nad ranem. Obudził mnie jakiś koszmar, którego nawet sensu nie znałam. Był dziwny i nie mogłam oderwać się od rozmyślania na jego temat. Leżałam przy Alec'u, ale w końcu doszłam do wniosku, że nie mogę tak wytrzymać. Ten sen był o nim i o wszystkim innym co się dzieje. Podniosłam się cicho i powoli z łóżka. Założyłam na siebie bieliznę. Krótkie spodenki i top, a następnie nie wiem czemu,ale narzuciłam na siebie tylko jakąś małą narzutkę. Wyszłam cicho z sypialni i tak samo z samego domu. Sprawdziłam dokładnie okolicę, czy nikogo nie ma. Ale nie miałam się czym martwić. Podeszłam na skraj klifu i przystanęłam przed nim, przyglądając się tafli wody. Księżyc pięknie oświetlał wodę, ziemię i pięknie odbijał się w tafli. Gdy zawiał wiatr poczułam przeszywający chłód i objęłam się rękami. Nieustannie myślałam o swoim śnie. Ta myśl nie dawała mi ani krzty spokoju. No i co miałam niby z tym zrobić? O pomoc nie będę nikogo prosić skoro, nie tylko ja mam takie problemy. Sny, myśli , uczucia wszystko zbiera się w całość, która jest ogromnym ciężarem. W pewnej chwili usłyszałam czyjeś kroki za sobą. To nie mogła być Kerry, na pewno nie ona. Te kroki były bardziej podobne do Alec'a czy też Ben'a. Jednak nie wiedziałam który to z nich bo nawet nie zamierzałam się odwrócić.
-Nic się nie dzieje. Nie mogę po prostu spać -mruknęłam cicho, ale zaraz wypuściłam z płuc dużą ilość powietrza.
(?)
-To dobrze -odwzajemniłam jego uśmiech
Nie wiem czy dłużej pociągnę okłamując go i czekając na wiele jego wyjaśnień. Czy zdołam być spokojna do jakiegoś momentu, w którym on zdecyduje się mi wszystko wyjaśnić? Ostatnio czuję się zbyt bardzo rozdarta , a kolejne zdarzenia, tylko jeszcze bardziej mnie rozrywają, na mniejsze kawałeczki. Odetchnęłam głęboko i wtuliłam się mocniej w Alec'a. Mimo takich katuszy, nie potrafiłam tak jak większość dziewczyn rozpłakać się. Ukrywałam to i tłumiłam w sobie. Byłam wrażliwa, ale płakać ..........nigdy nie płakałam od kilku lat, nawet jak były najgorsze chwile. Jak chciało mi się nawet płakać, nigdy tego nie robiłam. Nie chciałam. Moje rozmyślenia przerwał dotyk Alec'a. Gładził mnie delikatnie w ramię.
-Dobranoc-powiedziałam szybko
-Dobranoc, Kotku-wyszeptał spokojnie.
Wzięłam głęboki wdech i nawet nie wiem do końca w którym momencie ,ale udało mi się zasnąć.
***
Kochany środek nocy. A konkretniej 2 nad ranem. Obudził mnie jakiś koszmar, którego nawet sensu nie znałam. Był dziwny i nie mogłam oderwać się od rozmyślania na jego temat. Leżałam przy Alec'u, ale w końcu doszłam do wniosku, że nie mogę tak wytrzymać. Ten sen był o nim i o wszystkim innym co się dzieje. Podniosłam się cicho i powoli z łóżka. Założyłam na siebie bieliznę. Krótkie spodenki i top, a następnie nie wiem czemu,ale narzuciłam na siebie tylko jakąś małą narzutkę. Wyszłam cicho z sypialni i tak samo z samego domu. Sprawdziłam dokładnie okolicę, czy nikogo nie ma. Ale nie miałam się czym martwić. Podeszłam na skraj klifu i przystanęłam przed nim, przyglądając się tafli wody. Księżyc pięknie oświetlał wodę, ziemię i pięknie odbijał się w tafli. Gdy zawiał wiatr poczułam przeszywający chłód i objęłam się rękami. Nieustannie myślałam o swoim śnie. Ta myśl nie dawała mi ani krzty spokoju. No i co miałam niby z tym zrobić? O pomoc nie będę nikogo prosić skoro, nie tylko ja mam takie problemy. Sny, myśli , uczucia wszystko zbiera się w całość, która jest ogromnym ciężarem. W pewnej chwili usłyszałam czyjeś kroki za sobą. To nie mogła być Kerry, na pewno nie ona. Te kroki były bardziej podobne do Alec'a czy też Ben'a. Jednak nie wiedziałam który to z nich bo nawet nie zamierzałam się odwrócić.
-Nic się nie dzieje. Nie mogę po prostu spać -mruknęłam cicho, ale zaraz wypuściłam z płuc dużą ilość powietrza.
(?)
od Romeo - C.D Katheriny
Nie mogłem odgonić od siebie ciemnych myśli. Moja Katherina... czy też nie koniecznie moja. Tak bardzo nie chciałem jej mówić o tym cholernym demonie. Owszem, mogłem po cichu go wysłać do piekła i sam żyć. Tylko... tylko nie dałbym rady.
- Kocham Cię - powtórzyłem. Po chwili opadłem na materac, jednak bardzo blisko Katheriny, którą zaraz przytuliłem. Chciałem ją mieć przy sobie, jak najbliżej. Gdy się dowie... już nigdy nie będę jej mieć przy sobie. Ona nie mnie kocha. Zakochała się w tym demonie, tutaj na wyspie. Ja jestem tylko niewygodnym dodatkiem. Gdy on opuści moje ciało, on tu najpewniej zostanie. A ja? Będę musiał odejść. Co więcej, będę chciał odejść. I będę musiał się nauczyć nie kochać, to mnie osłabia. I rani. Ale przecież to już dawno wiedziałem i sam sobie taki los zgotowałem.
- Alec, co się dzieje? - spytała cicho. Spojrzałem na nią z dołu i uśmiechnąłem się wesoło. Robienie dobrej miny do złej gry to moja specjalność. Podniosłem się i ją pocałowałem przeciągle, by znów się uśmiechnąć. Dlaczego nie?
- Nic, kotku. Jest wspaniale - powiedziałem. I to była prawda. Przy niej było mi wspaniale. Zawsze, nawet w najgorszych możliwych dla nas momentach.
(Katherina?)
- Kocham Cię - powtórzyłem. Po chwili opadłem na materac, jednak bardzo blisko Katheriny, którą zaraz przytuliłem. Chciałem ją mieć przy sobie, jak najbliżej. Gdy się dowie... już nigdy nie będę jej mieć przy sobie. Ona nie mnie kocha. Zakochała się w tym demonie, tutaj na wyspie. Ja jestem tylko niewygodnym dodatkiem. Gdy on opuści moje ciało, on tu najpewniej zostanie. A ja? Będę musiał odejść. Co więcej, będę chciał odejść. I będę musiał się nauczyć nie kochać, to mnie osłabia. I rani. Ale przecież to już dawno wiedziałem i sam sobie taki los zgotowałem.
- Alec, co się dzieje? - spytała cicho. Spojrzałem na nią z dołu i uśmiechnąłem się wesoło. Robienie dobrej miny do złej gry to moja specjalność. Podniosłem się i ją pocałowałem przeciągle, by znów się uśmiechnąć. Dlaczego nie?
- Nic, kotku. Jest wspaniale - powiedziałem. I to była prawda. Przy niej było mi wspaniale. Zawsze, nawet w najgorszych możliwych dla nas momentach.
(Katherina?)
od Katheriny - C.D Romeo
Spojrzałam mu w oczy i gdy usłyszałam jego słowa "Kocham Cię, Katherino" uśmiechnęłam się szczęśliwa.
-Ja ciebie też -wyszeptałam cicho
Splotłam swoje palce z jego , a drugą rękę przeniosłam na jego policzek i pogładziłam go. Przybliżyłam go delikatnie do siebie i pocałowałam namiętnie. Alec poruszał się we mnie, a ja wychodziłam mu biodrami na spotkanie. Dzisiaj bardziej się powstrzymywał niż ostatnio. Nie wiem czy sprawiało mu to trudność czy też nie?. Za dużo to on mi tak na prawdę nie mówi, lub też ukrywa niektóre rzeczy i omija prawdę. A to tylko i wyłącznie dla mojego dobra? Czy też , żeby mnie nie zranić? Czy ja kiedyś na prawdę go zrozumiem? W sumie oboje nie mówimy sobie wszystkiego dosłownie, ale no cóż , trzeba w końcu wszystko wyjaśnić. Nie chciałam w tej chwili o to się pytać. Może dopiero jutro, bo teraz było mi za dobrze. W tej samej chwili poczułam jak Alec zaczyna całować moją szyję schodząc w dół. A gdy dotarł do wyznaczonego celu, czyli moich piersi zaczął je pieścić. Oddałam się rozkoszy i położyłam wygodnie głowę na poduszce , przymykając oczy. Po dłuższej chwili oplotłam nogi na jego biodrach przyciągając go do siebie bardziej. Czułam jak wchodzi we mnie cały , a ja jęknęłam cicho z rozkoszy. Spojrzałam mu w oczy, a Alec stłumił moje jęki kolejnymi pocałunkami. Zastanawiało mnie dalej czemu dziś akurat się powstrzymywał. Ale nie będę przecież drążyć tego tematu, prawda? Przejechałam opuszkami palców po jego torsie z delikatnym uśmiechem. Mężczyzna poruszał się we mnie przez dłuższy czas , aż wyszedł ze mnie i opadł na moją klatkę piersiową. Mój uśmiech się poszerzył i teraz gładziłam go po jego włosach. Znów przez moją głowę przewijały się niemiłe myśli. Między innymi dziwne pytanie, na które nie mogłam znaleźć odpowiedzi "No i co dalej? Co przyniosą kolejne dni?". Przymknęłam oczy zmęczona, dalej go głaszcząc, jednak zaraz zwróciłam swój wzrok w stronę okna. W sumie nie do końca je widziałam, bo tylko parapet. Ponieważ łóżko było pod ścianą , tam gdzie są okna. Dało się jednak dostrzec światło księżyca, które przedzierało się przez nie do naszego pokoju. Odetchnęłam głęboko i powiedziałam sobie jedynie trochę w myślach "Co by się nie działo, na pewno przeżyję to i poradzę sobie. W końcu w tym wszystkim chodzi o Alec'a , a ja nie mam zamiaru go stracić". Nie tym razem, na pewno nie tym razem. Nie pozwolę na to by ktoś po raz kolejny zabił osobę, na której mi tak strasznie zależy......
(Alec?)
-Ja ciebie też -wyszeptałam cicho
Splotłam swoje palce z jego , a drugą rękę przeniosłam na jego policzek i pogładziłam go. Przybliżyłam go delikatnie do siebie i pocałowałam namiętnie. Alec poruszał się we mnie, a ja wychodziłam mu biodrami na spotkanie. Dzisiaj bardziej się powstrzymywał niż ostatnio. Nie wiem czy sprawiało mu to trudność czy też nie?. Za dużo to on mi tak na prawdę nie mówi, lub też ukrywa niektóre rzeczy i omija prawdę. A to tylko i wyłącznie dla mojego dobra? Czy też , żeby mnie nie zranić? Czy ja kiedyś na prawdę go zrozumiem? W sumie oboje nie mówimy sobie wszystkiego dosłownie, ale no cóż , trzeba w końcu wszystko wyjaśnić. Nie chciałam w tej chwili o to się pytać. Może dopiero jutro, bo teraz było mi za dobrze. W tej samej chwili poczułam jak Alec zaczyna całować moją szyję schodząc w dół. A gdy dotarł do wyznaczonego celu, czyli moich piersi zaczął je pieścić. Oddałam się rozkoszy i położyłam wygodnie głowę na poduszce , przymykając oczy. Po dłuższej chwili oplotłam nogi na jego biodrach przyciągając go do siebie bardziej. Czułam jak wchodzi we mnie cały , a ja jęknęłam cicho z rozkoszy. Spojrzałam mu w oczy, a Alec stłumił moje jęki kolejnymi pocałunkami. Zastanawiało mnie dalej czemu dziś akurat się powstrzymywał. Ale nie będę przecież drążyć tego tematu, prawda? Przejechałam opuszkami palców po jego torsie z delikatnym uśmiechem. Mężczyzna poruszał się we mnie przez dłuższy czas , aż wyszedł ze mnie i opadł na moją klatkę piersiową. Mój uśmiech się poszerzył i teraz gładziłam go po jego włosach. Znów przez moją głowę przewijały się niemiłe myśli. Między innymi dziwne pytanie, na które nie mogłam znaleźć odpowiedzi "No i co dalej? Co przyniosą kolejne dni?". Przymknęłam oczy zmęczona, dalej go głaszcząc, jednak zaraz zwróciłam swój wzrok w stronę okna. W sumie nie do końca je widziałam, bo tylko parapet. Ponieważ łóżko było pod ścianą , tam gdzie są okna. Dało się jednak dostrzec światło księżyca, które przedzierało się przez nie do naszego pokoju. Odetchnęłam głęboko i powiedziałam sobie jedynie trochę w myślach "Co by się nie działo, na pewno przeżyję to i poradzę sobie. W końcu w tym wszystkim chodzi o Alec'a , a ja nie mam zamiaru go stracić". Nie tym razem, na pewno nie tym razem. Nie pozwolę na to by ktoś po raz kolejny zabił osobę, na której mi tak strasznie zależy......
(Alec?)
od Romeo - C.D Katheriny
Nachylałem się nad nią. Przegryzłem wargę nieświadomie, obserwując Kath swoimi zielonymi oczami. Jakoś nie potrafiłem napatrzeć się na nią, szczególnie teraz. Po chwili jednak uśmiechnąłem się, uwalniając wargę z uścisku zębów.
- Wiesz, że jesteś piękna? - spytałem, po czym nachyliłem się bardziej i pocałowałem ją namiętnie. Nie żeby nie przyjemnie mi było na dole, było nawet bardzo, ale po prostu się zniecierpliwiłem. Pragnąłem Katherine tu i teraz, a ona wolała mnie trochę pognębić swoimi nieczystymi zagraniami. Nasze języki tańczyły w jakże radosnym i erotycznym tańcu. Naszła mnie jedna myśl "nie przeżyłbym bez niej". Dlaczego? Może zabrzmi to jak tanie, romantyczne bzdety ale była dla mnie jak powietrze. Nienawidzę gadania takich rzeczy, a przynajmniej nienawidziłem, dopóki nie poznałem Katherinę i okazało się, że Ci ludkowie wcale nie przesadzają, co więcej, mówią prawdę. Eh, myślę o romantycznych bzdetach, to zły znak. W ogóle myślę, zamiast brać się do roboty.
I znów to zrobiła, otarła się o mnie, jednak teraz raczej nie był to zamierzony ruch, bowiem po prostu uniosła biodra z cichym jękiem, stłumionym przez moje usta. Kąciki moich ust podniosły się, ale nie długo, ponieważ nadal trwałem w pocałunku z Katheriną. Powiedzmy, że napompowało to moje i tak ogromne ego. Ściągnąłem jej majtki, w czym oczywiście ona mi pomogła. Trudno mi by było samemu w takiej pozycji zsunąć je z jej nóg. Na chwilę przerwałem pocałunek, by, tym razem, powoli wejść w Katherinę. Spięła wszystkie mięśnie niepotrzebnie.
- Rozluźnij się - wyszeptałem jej do ucha. Tak jak powiedziałem, tak zrobiła. Wypuściła powietrze, rozluźniając się. Zacząłem się w niej poruszać, jednak po raz pierwszy dużo delikatniej, wolno. Jakby to był mój pierwszy raz, he he. Być może to przez ostatnie zdarzenia. Wiem, że było dużo... intymniej niż zawsze i na początku mnie to krępowało jednak zaraz opuściło mnie to uczucie. Odgarnąłem parę włosów, które opadły na jej twarz - Bardzo Cię kocham, Katherino.
(Kath?)
- Wiesz, że jesteś piękna? - spytałem, po czym nachyliłem się bardziej i pocałowałem ją namiętnie. Nie żeby nie przyjemnie mi było na dole, było nawet bardzo, ale po prostu się zniecierpliwiłem. Pragnąłem Katherine tu i teraz, a ona wolała mnie trochę pognębić swoimi nieczystymi zagraniami. Nasze języki tańczyły w jakże radosnym i erotycznym tańcu. Naszła mnie jedna myśl "nie przeżyłbym bez niej". Dlaczego? Może zabrzmi to jak tanie, romantyczne bzdety ale była dla mnie jak powietrze. Nienawidzę gadania takich rzeczy, a przynajmniej nienawidziłem, dopóki nie poznałem Katherinę i okazało się, że Ci ludkowie wcale nie przesadzają, co więcej, mówią prawdę. Eh, myślę o romantycznych bzdetach, to zły znak. W ogóle myślę, zamiast brać się do roboty.
I znów to zrobiła, otarła się o mnie, jednak teraz raczej nie był to zamierzony ruch, bowiem po prostu uniosła biodra z cichym jękiem, stłumionym przez moje usta. Kąciki moich ust podniosły się, ale nie długo, ponieważ nadal trwałem w pocałunku z Katheriną. Powiedzmy, że napompowało to moje i tak ogromne ego. Ściągnąłem jej majtki, w czym oczywiście ona mi pomogła. Trudno mi by było samemu w takiej pozycji zsunąć je z jej nóg. Na chwilę przerwałem pocałunek, by, tym razem, powoli wejść w Katherinę. Spięła wszystkie mięśnie niepotrzebnie.
- Rozluźnij się - wyszeptałem jej do ucha. Tak jak powiedziałem, tak zrobiła. Wypuściła powietrze, rozluźniając się. Zacząłem się w niej poruszać, jednak po raz pierwszy dużo delikatniej, wolno. Jakby to był mój pierwszy raz, he he. Być może to przez ostatnie zdarzenia. Wiem, że było dużo... intymniej niż zawsze i na początku mnie to krępowało jednak zaraz opuściło mnie to uczucie. Odgarnąłem parę włosów, które opadły na jej twarz - Bardzo Cię kocham, Katherino.
(Kath?)
od Katheriny - C.D Romeo
Popatrzyłam na Alec'a z chytrym uśmieszkiem, a on rozłożył się wygodnie na łóżku.
-O aż tak się nie odprężaj -zaśmiałam się
Spojrzałam mu w oczy i znów nachyliłam nad nim namiętnie całując. Alec wędrował rękami po moim ciele i w pewnej chwili on sam zdjął moje spodnie. Oczywiście pomogłam mu przy zdejmowaniu ich. Rzucił je gdzieś w kąt pokoju , a ja delikatnie przesunęłam się w dół i przejechałam językiem po jego torsie. Później zaczęłam go całować w tych samych miejscach.Gdy doszłam do góry pocałowałam go w szyję , a następnie wróciłam do jego ust, całując go zachłannie i namiętnie. Zaczęłam biegać palcami po jego torsie zadowolona z tej nocy. Co z tego , że okropnie się martwiłam przez te cztery godziny. W sumie jak wrócił i powiedział , że to Manticore, myślałam, że mi serce stanie. Wmawiałam sobie że wróci, a gdyby wszystko się inaczej potoczyło on by nie wrócił........W sumie czemu ja w tej chwili o tym myślę. Jedno wiem, że go kocham i gdyby kolejna osoba mi zginęła, musiała bym znów się podnosić, a tego nie chcę.
-Kocham Cię -wyszeptałam mu słodko do ucha.
Zaraz poczułam, że Alec chce mnie przewrócić na plecy. Jednak jakimś cudem udało mi się go przyszpilić do łóżka.
-Jakoś nie chcesz dać mi się długo nacieszyć byciem na górze-zaśmiałam się-Nie martw się, za chwilę będzie twoja kolej.
Przylgnęłam do niego ciałem i poruszyłam biodrami, ocierając się o jego męskość. Alec napiął wszystkie mięśnie ,a ja uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Katherina. Znów twoje nieczyste zagrania-powiedział przez zęby , łapiąc mnie za biodra.
Zaśmiałam się cicho i nachyliłam nad nim , całując ponownie. Poczułam jak mężczyzna zsuwa ręce na uda i zaciska palce. Otarłam się ponownie delikatnie o niego i zjechałam rękami w dół. Złapałam za końcówki jego bokserek i zsunęłam go z niego i rzuciłam w kąt pokoju.
-Masz swoją szansę jak tak bardzo chcesz-wymruczałam mu kusząco
W tej samej chwili znalazłam się na dole, a Alec pochylał się nade mną.
(Alec?)
PS. Wiem masło maślane ,ale jest xD
-O aż tak się nie odprężaj -zaśmiałam się
Spojrzałam mu w oczy i znów nachyliłam nad nim namiętnie całując. Alec wędrował rękami po moim ciele i w pewnej chwili on sam zdjął moje spodnie. Oczywiście pomogłam mu przy zdejmowaniu ich. Rzucił je gdzieś w kąt pokoju , a ja delikatnie przesunęłam się w dół i przejechałam językiem po jego torsie. Później zaczęłam go całować w tych samych miejscach.Gdy doszłam do góry pocałowałam go w szyję , a następnie wróciłam do jego ust, całując go zachłannie i namiętnie. Zaczęłam biegać palcami po jego torsie zadowolona z tej nocy. Co z tego , że okropnie się martwiłam przez te cztery godziny. W sumie jak wrócił i powiedział , że to Manticore, myślałam, że mi serce stanie. Wmawiałam sobie że wróci, a gdyby wszystko się inaczej potoczyło on by nie wrócił........W sumie czemu ja w tej chwili o tym myślę. Jedno wiem, że go kocham i gdyby kolejna osoba mi zginęła, musiała bym znów się podnosić, a tego nie chcę.
-Kocham Cię -wyszeptałam mu słodko do ucha.
Zaraz poczułam, że Alec chce mnie przewrócić na plecy. Jednak jakimś cudem udało mi się go przyszpilić do łóżka.
-Jakoś nie chcesz dać mi się długo nacieszyć byciem na górze-zaśmiałam się-Nie martw się, za chwilę będzie twoja kolej.
Przylgnęłam do niego ciałem i poruszyłam biodrami, ocierając się o jego męskość. Alec napiął wszystkie mięśnie ,a ja uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Katherina. Znów twoje nieczyste zagrania-powiedział przez zęby , łapiąc mnie za biodra.
Zaśmiałam się cicho i nachyliłam nad nim , całując ponownie. Poczułam jak mężczyzna zsuwa ręce na uda i zaciska palce. Otarłam się ponownie delikatnie o niego i zjechałam rękami w dół. Złapałam za końcówki jego bokserek i zsunęłam go z niego i rzuciłam w kąt pokoju.
-Masz swoją szansę jak tak bardzo chcesz-wymruczałam mu kusząco
W tej samej chwili znalazłam się na dole, a Alec pochylał się nade mną.
(Alec?)
PS. Wiem masło maślane ,ale jest xD
Subskrybuj:
Posty (Atom)