czwartek, 4 września 2014

od Katheriny - C.D Romeo

Spojrzałam mu w oczy i starałam się wyczytać jego emocje. Jednak Alec zawsze dobrze się maskował. Eh. Co ja mam z nim zrobić? Może udawać , że faktycznie mu wierzę i że samej nic mi nie jest.
-To dobrze -odwzajemniłam jego uśmiech
Nie wiem czy dłużej pociągnę okłamując go i czekając na wiele jego wyjaśnień. Czy zdołam być spokojna do jakiegoś momentu, w którym on zdecyduje się mi wszystko wyjaśnić? Ostatnio czuję się zbyt bardzo rozdarta , a kolejne zdarzenia, tylko jeszcze bardziej mnie rozrywają, na mniejsze kawałeczki. Odetchnęłam głęboko i wtuliłam się mocniej w Alec'a. Mimo takich katuszy, nie potrafiłam tak jak większość dziewczyn rozpłakać się. Ukrywałam to i tłumiłam w sobie. Byłam wrażliwa, ale płakać ..........nigdy nie płakałam od kilku lat, nawet jak były najgorsze chwile. Jak chciało mi się nawet płakać, nigdy tego nie robiłam. Nie chciałam.  Moje rozmyślenia przerwał dotyk Alec'a. Gładził mnie delikatnie w ramię.
-Dobranoc-powiedziałam szybko
-Dobranoc, Kotku-wyszeptał spokojnie.
Wzięłam głęboki wdech i nawet nie wiem do końca w którym momencie ,ale udało mi się zasnąć.

***

Kochany środek nocy. A konkretniej 2 nad ranem. Obudził mnie jakiś koszmar, którego nawet sensu nie znałam. Był dziwny i nie mogłam oderwać się od rozmyślania na jego temat. Leżałam przy Alec'u, ale w końcu doszłam do wniosku, że nie mogę tak wytrzymać. Ten sen był o nim i o wszystkim innym co się dzieje. Podniosłam się cicho i powoli z łóżka. Założyłam na siebie bieliznę. Krótkie spodenki i top, a następnie nie wiem czemu,ale narzuciłam na siebie tylko jakąś małą narzutkę. Wyszłam cicho z sypialni i tak samo z samego domu. Sprawdziłam dokładnie okolicę, czy nikogo nie ma. Ale nie miałam się czym martwić. Podeszłam na skraj klifu i przystanęłam przed nim, przyglądając się tafli wody. Księżyc pięknie oświetlał wodę, ziemię i pięknie odbijał się w tafli. Gdy zawiał wiatr poczułam przeszywający chłód i objęłam się rękami. Nieustannie myślałam o swoim śnie. Ta myśl nie dawała mi ani krzty spokoju. No i co miałam niby z tym zrobić? O pomoc nie będę nikogo prosić skoro, nie tylko ja mam takie problemy. Sny, myśli , uczucia wszystko zbiera się w całość, która jest ogromnym ciężarem. W pewnej chwili usłyszałam czyjeś kroki za sobą. To nie mogła być Kerry, na pewno nie ona. Te kroki były bardziej podobne do Alec'a czy też Ben'a. Jednak nie wiedziałam który to z nich bo nawet nie zamierzałam się odwrócić.
-Nic się nie dzieje. Nie mogę po prostu spać -mruknęłam cicho, ale zaraz wypuściłam z płuc dużą ilość powietrza.

(?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz