Wpatrywałam się totalnie zszokowana w Rey'a, równie dobrze mógł mnie zabić ten demon. Opiekun zawsze może znaleźć sobie nowego podopiecznego, jednak podopieczny nowego opiekuna to nie było takie łatwe.
Nie mogłam się nawet ruszyć , bo mężczyzna celował do Rey'a, z broni i gdybym się ruszyła, zastrzelił by go.
Patrzyłam jak Rey, zwija się z bólu, ponieważ pocisk dalej tkwił w jego ciele. Gdyby go wyciągnąć mógłby się chodź trochę zregenerować ,a potem na przykład zabandażować to czy coś.
-Pozwól chociaż to wyciągnąć -mruknęłam
Mężczyzna dalej celował w Rey'a, ale zwrócił uwagę na mnie i tylko uśmiechnął się chytrze.
-Nie -odparł krótko i sucho
-Nie miałeś nigdy opiekuna!-warknęłam
-Miałem, straciłem i tyle-wzruszył ramionami
Odwróciłam od nich wzrok i zaczęłam się zastanawiać co mam teraz zrobić. Ten demon obserwował nas , tak jak drapieżnik swoją zwierzynę. Stałam tak przez chwilę i popatrzyłam w końcu na Rey'a.
-"Nie używaj mocy"-usłyszałam jego myśli
-"Czemu?"-zapytałam zdziwiona
-"Chciałem użyć na nim mocy,ale nie działa. Widocznie ma specjalny tatuaż który go chroni"-wyjaśnił słabo
-"Skoro nie moc, można to zrobić tradycyjnie"-odparłam poważnie
-"Nie Kath ,porąbało Cię!"-krzyknął w myślach
"Jak widać tak" pomyślałam sama do siebie. Popatrzyłam na demona i wyczaiłam odpowiedni moment, gdy zaczęłam go zagadywać i zwrócił uwagę na mnie. W mgnieniu oka, znalazłam się obok niego i kopnęłam go w rękę, tak że upuścił broń. Z paska przy okazji szybkim ruchem wyciągnęłam swój jedyny sztylet i rzuciłam do Rey'a. Ten ledwie co się dźwignął i wziął sztylet, a ja wycelowałam w mężczyznę. Popatrzyłam na chwilę na opiekuna, jednak poczułam jak zaraz ktoś wykręca mi rękę i zabiera broń. Udało mi się jakoś wyrwać i odskoczyłam od mężczyzny. Znów wycelował w Rey'a, jednak ja ponownie się na niego rzuciłam z pazurami i z sykiem.
-Zostaw go!-syknęłam wkurzona
Mężczyzna odepchnął mnie od siebie i wylądowałam na drzewie. Podszedł do Rey'a i wycelował w niego.
-Katherina!-krzyknął Rey, gdy zobaczył ,że podbiegam do mężczyzny.
Znów była taka sytuacja ,że mężczyzna trzyma pistolet przy moim ciele, jednak ja się nie ruszyłam. Wpatrywałam się w niego z powagą, dalej niech mnie zabije, ale byle by Rey żył.......
-Znów masz szansę mnie zabić, możesz ją wykorzystać -powiedziałam poważnie-Ale zostaw Rey'a!
(?)
niedziela, 22 czerwca 2014
od Romeo
Bawiła się dobrze, jak widzę. Ja z kolei miałem z niej ubaw. Nie bała
się, więc będzie mniej ciekawie niż zwykle, ale nie zamierzałem
odpuścić. Kotecek był zadziorny. Przyciskałem ją do drzewa wolną ręką,
druga trzymała colta przy jej brzuchu. Dzieliło nas zaledwie kilka
centymetów.
- Oj, kotku, psujesz zabawę - Naburmuszyłem się. Była za młoda, na to by coś wiedzieć o zabójcach Cassie więc, w sumie, mogę ją już zdjąć. Powoli przesunąłem rewolwer wyżej, by nie marnować drugiego naboju na dobijanie. Była już na wysokości jej serca. Jednocześnie uwolniłem broń z jej uścisku, przecież mogła coś knuć, nie wiem, odrzucić ją czy coś - Tak po prostu się poddajesz? Zero walki? Zawiodłaś mnie, kotecku.
Nacisnąłem spust, jednak kula nie trafiła w swój cel. Ułamek sekundy później, ktoś gwałtownie odciągnął mnie do tyłu, więc kula trafiła go. Widocznie byłem tak zajęty kotkiem, że zapomniałem o ostrożności. Spojrzałem na postrzelonego człowieka, jednocześnie łapiąc równowagę. Po reakcji dziewczyny, zorientowałem się, że zależy jej na tym mężczyźnie. Wyraźnie, był to jej opiekun. Wycelowałem w demona, który mnie odepchnął, jednocześnie mając oko na koteczka.
- Nie zbliżaj się kotku, bo zabije go do krówki nędzy - Zagroziłem jej, a ona zatrzymała się w pół kroku. Oh, wreszcie mam "dźwignie". Rana nie była na wylot, więc kula nadal była w ciele postrzelonego, który leżał na ziemi. Tkwiła w boku.
(Kath?)
- Oj, kotku, psujesz zabawę - Naburmuszyłem się. Była za młoda, na to by coś wiedzieć o zabójcach Cassie więc, w sumie, mogę ją już zdjąć. Powoli przesunąłem rewolwer wyżej, by nie marnować drugiego naboju na dobijanie. Była już na wysokości jej serca. Jednocześnie uwolniłem broń z jej uścisku, przecież mogła coś knuć, nie wiem, odrzucić ją czy coś - Tak po prostu się poddajesz? Zero walki? Zawiodłaś mnie, kotecku.
Nacisnąłem spust, jednak kula nie trafiła w swój cel. Ułamek sekundy później, ktoś gwałtownie odciągnął mnie do tyłu, więc kula trafiła go. Widocznie byłem tak zajęty kotkiem, że zapomniałem o ostrożności. Spojrzałem na postrzelonego człowieka, jednocześnie łapiąc równowagę. Po reakcji dziewczyny, zorientowałem się, że zależy jej na tym mężczyźnie. Wyraźnie, był to jej opiekun. Wycelowałem w demona, który mnie odepchnął, jednocześnie mając oko na koteczka.
- Nie zbliżaj się kotku, bo zabije go do krówki nędzy - Zagroziłem jej, a ona zatrzymała się w pół kroku. Oh, wreszcie mam "dźwignie". Rana nie była na wylot, więc kula nadal była w ciele postrzelonego, który leżał na ziemi. Tkwiła w boku.
(Kath?)
Od Clarissy
-Na ciastko...-mruknęłam
-Coś nie tak?
-Chyba u mnie na jednym się nie skończy...bardzo lubię słodycze-zaśmiałam się
Niestety później się to objawia zbędnymi kilogramami....-pomyślałam
Joseph zabrał mnie do jakiejś małej i przytulnej kawiarenki. Od razu do miejsce mi przypadło do gustu. Wesołe rozmowy ludzi, zapach świeżo zaparzonej kawy i słodyczy..
Oboje złożyliśmy zamówienie...Wzięłam sobie wielbione przeze mnie ciasto cytrynowe...
-Dziękuję za zaproszenie Jose..-uśmiechnęłam się
-Jose?-zapytał zdziwiony
-Oj no...Tak mi się wymsknęło...przepraszam...
(?)
-Coś nie tak?
-Chyba u mnie na jednym się nie skończy...bardzo lubię słodycze-zaśmiałam się
Niestety później się to objawia zbędnymi kilogramami....-pomyślałam
Joseph zabrał mnie do jakiejś małej i przytulnej kawiarenki. Od razu do miejsce mi przypadło do gustu. Wesołe rozmowy ludzi, zapach świeżo zaparzonej kawy i słodyczy..
Oboje złożyliśmy zamówienie...Wzięłam sobie wielbione przeze mnie ciasto cytrynowe...
-Dziękuję za zaproszenie Jose..-uśmiechnęłam się
-Jose?-zapytał zdziwiony
-Oj no...Tak mi się wymsknęło...przepraszam...
(?)
Od Lilith
-Dobrze,dobrze..-zamyśliłam się na chwilę.-To..jesteś wielkim,strasznym chłopakiem. Może być?
-Tak..-zaśmiał się.
-Jezu..ale masz wymagania.-uśmiechnęłam się.
-Mam i to spore..
-Że musisz być wielki i straszny?
-Dokładnie.-zaśmiał się.
-A tak w ogóle..czemu jesteś takim olbrzymem!?
-Bo tak..to ty jesteś niska.
-No i? To twoja wina!
-Że jesteś niska?
-Nie,że jesteś wysoki!-uśmiechnęłam się.
(?)
-Tak..-zaśmiał się.
-Jezu..ale masz wymagania.-uśmiechnęłam się.
-Mam i to spore..
-Że musisz być wielki i straszny?
-Dokładnie.-zaśmiał się.
-A tak w ogóle..czemu jesteś takim olbrzymem!?
-Bo tak..to ty jesteś niska.
-No i? To twoja wina!
-Że jesteś niska?
-Nie,że jesteś wysoki!-uśmiechnęłam się.
(?)
od Katheriny
Przyjrzałam mu się uważnie, a zaraz zmierzyłam wzrokiem jego uszy i ogonek. Nigdy nie wysuwałam ich jako kotołak,ale raczej nie zamierzam. Wolę pazurki i kły, to jest lepsze od ogonka i uszu.
-Osobiście nie przepadam za ogonkiem i uszkami-odpowiedziałam
-A to czemu?-zapytał zdziwiony
-No cóż, taka już jestem nie lubię słodkiego -zaśmiałam się
-Nie..........?-zdziwił się i zrobił przybitą minkę
-Niestety, ale może......-uśmiechnęłam się tajemniczo
-Co może?-zapytał od razu zaciekawiony
-A nic, nic-odparłam szybko
-No powiedz-poprosił
-Bo co?-zapytałam i zerknęłam na niego
(?)
-Osobiście nie przepadam za ogonkiem i uszkami-odpowiedziałam
-A to czemu?-zapytał zdziwiony
-No cóż, taka już jestem nie lubię słodkiego -zaśmiałam się
-Nie..........?-zdziwił się i zrobił przybitą minkę
-Niestety, ale może......-uśmiechnęłam się tajemniczo
-Co może?-zapytał od razu zaciekawiony
-A nic, nic-odparłam szybko
-No powiedz-poprosił
-Bo co?-zapytałam i zerknęłam na niego
(?)
od Lucas'a
-No proszę , zmieniłaś się -uśmiechnąłem się
-O co Ci chodzi?-zapytała zdziwiona
-Byłaś na początku nieśmiała, a teraz co-wyjaśniłem i przejechałem palcem po jej włosach
Lilith odsunęła się ode mnie i zarumieniła się delikatnie ,a zaraz uśmiechnęła się w moją stronę.
-Przestań -mruknęła
-No co, przeszedł Ci humorek -uśmiechnąłem się ponownie
-Nie -zaśmiała się i odepchnęła mnie delikatnie od siebie
-To dobrze-odpowiedziałem z ulgą
-A co nie przeżyłbyś tego?-zachichotała
-Tak, nie przeżyłbym -posłałem jej uśmiech
-Słodki jesteś -dodała zadowolona
-Nie jestem słodki-oburzyłem się
-A to niby czemu,dla mnie jesteś -uśmiechnęła się
-Nie......-zrobiłem załamaną minkę
(?)
-O co Ci chodzi?-zapytała zdziwiona
-Byłaś na początku nieśmiała, a teraz co-wyjaśniłem i przejechałem palcem po jej włosach
Lilith odsunęła się ode mnie i zarumieniła się delikatnie ,a zaraz uśmiechnęła się w moją stronę.
-Przestań -mruknęła
-No co, przeszedł Ci humorek -uśmiechnąłem się ponownie
-Nie -zaśmiała się i odepchnęła mnie delikatnie od siebie
-To dobrze-odpowiedziałem z ulgą
-A co nie przeżyłbyś tego?-zachichotała
-Tak, nie przeżyłbym -posłałem jej uśmiech
-Słodki jesteś -dodała zadowolona
-Nie jestem słodki-oburzyłem się
-A to niby czemu,dla mnie jesteś -uśmiechnęła się
-Nie......-zrobiłem załamaną minkę
(?)
Od Erica
-Rozumiem,rozumiem..-powiedziałem.-Ja od dziecka jestem wesołkiem.
-Zdążyłam zauważyć..-odpowiedziała.
-Yhmm..-kiwnąłem głową.
Również się rozłożyłem i znów zacząłem się rozkoszować słoneczkiem..
Moje kocie uszka i ogonek znów się pojawiły.
-Znowu?-mimowolnie zaśmiała się.
-Tak mam jak się na słoneczku wygrzewam..
(?)
-Zdążyłam zauważyć..-odpowiedziała.
-Yhmm..-kiwnąłem głową.
Również się rozłożyłem i znów zacząłem się rozkoszować słoneczkiem..
Moje kocie uszka i ogonek znów się pojawiły.
-Znowu?-mimowolnie zaśmiała się.
-Tak mam jak się na słoneczku wygrzewam..
(?)
od Katheriny
Popatrzyłam na niego zszokowana, jednak zaraz mój wzrok znów powędrował do góry, na niebo. Westchnęłam cicho tak by mnie nie usłyszał i chwilę milczałam, żeby wszystko sobie poukładać .
-Dobrze mi się tu żyję -odpowiedziałam spokojnie
-A masz jakieś rodzeństwo?-zapytał zaciekawiony
-Nie mam, żadnego rodzeństwa, nie mam ani rodzeństwa, ani rodziców-dodałam poważnie
-O matko..........przepraszam-zaczął się jąkać
-Nic, nie szkodzi-mruknęłam
-Na prawdę przepraszam-dodał ponownie
-Powiedziałam nic nie szkodzi-powtórzyłam trochę zdenerwowana
-Aaaa w ogóle urodziłaś się kotołakiem?-zapytał
-Nie....... gdy skończyłam 14 lat i parę miesięcy po tym, zostałam przemieniona, a potem znalazłam swojego opiekuna-dodałam -Można powiedzieć,że pomógł mi i wychował mnie jak być prawdziwym kotołakiem-odparłam i nadałam nacisk na dwa ostatnie słowa.
-Czyli na dziewczynę bez serca i uczuć?-zapytał
-Przestań, przecież to jestem ja. To mój normalny charakter i tyle-odpowiedziałam poważnie
(?)
-Dobrze mi się tu żyję -odpowiedziałam spokojnie
-A masz jakieś rodzeństwo?-zapytał zaciekawiony
-Nie mam, żadnego rodzeństwa, nie mam ani rodzeństwa, ani rodziców-dodałam poważnie
-O matko..........przepraszam-zaczął się jąkać
-Nic, nie szkodzi-mruknęłam
-Na prawdę przepraszam-dodał ponownie
-Powiedziałam nic nie szkodzi-powtórzyłam trochę zdenerwowana
-Aaaa w ogóle urodziłaś się kotołakiem?-zapytał
-Nie....... gdy skończyłam 14 lat i parę miesięcy po tym, zostałam przemieniona, a potem znalazłam swojego opiekuna-dodałam -Można powiedzieć,że pomógł mi i wychował mnie jak być prawdziwym kotołakiem-odparłam i nadałam nacisk na dwa ostatnie słowa.
-Czyli na dziewczynę bez serca i uczuć?-zapytał
-Przestań, przecież to jestem ja. To mój normalny charakter i tyle-odpowiedziałam poważnie
(?)
Od Lilith
-Urok osobisty?-zaśmiałam się.-Ciekawe w którym miejscu...
-O tutaj.-uśmiechnął się.-Moja słodka buźka wszystko zdziała.
-Jaasne..-przewróciłam oczami z uśmiechem.-Jak tam twój nadgarstek?
-Już wczoraj się zagoił..-uśmiechnął się.
-To dobrze,nie bolało prawda?-spytałam nieco zmartwiona.
Zaśmiał się i przeczesał dłonią swoje włosy.
-Nie bolało..jestem raczej twardy.
-Taa..jasne.
-Nie wierzysz mi?
-Nie wierzę ciepła klucho.-zaśmiałam się.
-Czy ty się ze mną kłócisz..?-uśmiechnął się.
-Może..troszeczkę.
-No,widzę że się śmielsza zrobiłaś.
-Odrobinkę.
(?)
-O tutaj.-uśmiechnął się.-Moja słodka buźka wszystko zdziała.
-Jaasne..-przewróciłam oczami z uśmiechem.-Jak tam twój nadgarstek?
-Już wczoraj się zagoił..-uśmiechnął się.
-To dobrze,nie bolało prawda?-spytałam nieco zmartwiona.
Zaśmiał się i przeczesał dłonią swoje włosy.
-Nie bolało..jestem raczej twardy.
-Taa..jasne.
-Nie wierzysz mi?
-Nie wierzę ciepła klucho.-zaśmiałam się.
-Czy ty się ze mną kłócisz..?-uśmiechnął się.
-Może..troszeczkę.
-No,widzę że się śmielsza zrobiłaś.
-Odrobinkę.
(?)
od Lucas'a
Zasnąłem ponownie na ławce i wygodnie się rozłożyłem. Już po chwili nic nie słyszałem tylko ciemność.
Spałem spokojnie, gdy po paru minutach ktoś oczywiście zaczął mnie szturchać. Ocknąłem się i w tej samej chwili zadzwonił dzwonek na przerwę. Zwlokłem się niechętnie z ławki i wyszedłem z sali chyba jako ostatni.
-Lucas!-usłyszałem nauczycielkę
-Tak, proszę Pani?-zapytałem zakłopotany
-Przespałeś całą lekcję, czy ty w ogóle śpisz w nocy?-zapytała
-Niestety, nie wysypiam się, cały czas się uczę. Wie Pani mamy dużo sprawdzianów na głowie-powiedziałem
-Stąd te dobre wyniki-uśmiechnęła się zadowolona
-Tak-odparłem
-No dobrze, to Ci jeszcze wybaczę ale więcej tak nie rób. I wysypiaj się chociaż -dodała i odeszła.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wyszedłem szybko z klasy, a na korytarzu spotkałem Lilith.
-Dostało Ci się?-zapytała szybko
-Nie....-zaśmiałem się
-Jak to?!-zdziwiła się tym co powiedziałem
-Urok osobisty -powiedziałem i poprawiłem włosy, na zabawę
(?)
Spałem spokojnie, gdy po paru minutach ktoś oczywiście zaczął mnie szturchać. Ocknąłem się i w tej samej chwili zadzwonił dzwonek na przerwę. Zwlokłem się niechętnie z ławki i wyszedłem z sali chyba jako ostatni.
-Lucas!-usłyszałem nauczycielkę
-Tak, proszę Pani?-zapytałem zakłopotany
-Przespałeś całą lekcję, czy ty w ogóle śpisz w nocy?-zapytała
-Niestety, nie wysypiam się, cały czas się uczę. Wie Pani mamy dużo sprawdzianów na głowie-powiedziałem
-Stąd te dobre wyniki-uśmiechnęła się zadowolona
-Tak-odparłem
-No dobrze, to Ci jeszcze wybaczę ale więcej tak nie rób. I wysypiaj się chociaż -dodała i odeszła.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wyszedłem szybko z klasy, a na korytarzu spotkałem Lilith.
-Dostało Ci się?-zapytała szybko
-Nie....-zaśmiałem się
-Jak to?!-zdziwiła się tym co powiedziałem
-Urok osobisty -powiedziałem i poprawiłem włosy, na zabawę
(?)
Od Erica
-No..nie wiem.-zaśmiałem się.
Westchnęła i znów rozłożyła się na gałęzi.
-No więc?-ponowiła pytanie.
Przysunąłem się trochę do niej.
-No nie wiem..jak ci się tu żyje..czy..hmm..masz rodzeństwo..coś w tym stylu no.-mruknąłem.
(? Przepraszam że krótkie,ale teraz jak chcesz możesz się teraz rozpisać xD)
Westchnęła i znów rozłożyła się na gałęzi.
-No więc?-ponowiła pytanie.
Przysunąłem się trochę do niej.
-No nie wiem..jak ci się tu żyje..czy..hmm..masz rodzeństwo..coś w tym stylu no.-mruknąłem.
(? Przepraszam że krótkie,ale teraz jak chcesz możesz się teraz rozpisać xD)
od Katheriny
Przyjrzałam mu się dokładnie, normalnie jakbym widziała swojego brata, ,który cały czas przymilał się mojemu ojcu. Oczywiście chcieli mnie wychować na damę, ale dziękuję bardzo takiego wychowania.
-No dobrze, czego chcesz?-zapytała
Starałam się być jak najmilsza, chodź nie obiecywałam,że świetnie mi to wyszło, o matko.....
-No nareszcie spokojniej rozmawiasz-uśmiechnął się
-Tsaaa-westchnęłam
Odwróciłam od niego wzrok i chwilę milczałam, zastanawiając się co ja niby mam mu odpowiedzieć.
-To czego się chcesz dowiedzieć?-zapytałam
-Co?-odpowiedział pytaniem zbity z tropu
Widać albo się na coś zapatrzył, albo nad czymś rozmyślał,ale nie mam pojęcia nad czym.
-Co chcesz się dowiedzieć Eric?-zapytałam ponownie
(?)
-No dobrze, czego chcesz?-zapytała
Starałam się być jak najmilsza, chodź nie obiecywałam,że świetnie mi to wyszło, o matko.....
-No nareszcie spokojniej rozmawiasz-uśmiechnął się
-Tsaaa-westchnęłam
Odwróciłam od niego wzrok i chwilę milczałam, zastanawiając się co ja niby mam mu odpowiedzieć.
-To czego się chcesz dowiedzieć?-zapytałam
-Co?-odpowiedział pytaniem zbity z tropu
Widać albo się na coś zapatrzył, albo nad czymś rozmyślał,ale nie mam pojęcia nad czym.
-Co chcesz się dowiedzieć Eric?-zapytałam ponownie
(?)
Od Lilith
Co jakiś czas notowałam to co mówiła nauczycielka..z resztą robiłam to chyba jako jedyna. Tak..jestem takim kujonkiem..oj tak.
Na chwilę spojrzałam na Lucas'a..nie mogłam powstrzymać śmiechu jednak starałam się.
Postawiłam przed nim książkę by nauczycielka się nie zorientowałam i wróciłam do notowania.
Po chwili pani wywołała mnie do tablicy. Przy okazji szturchnęłam lekko Lucas'a żeby się obudził i tak się stało.
Rozwiązałam kilka przykładów i wróciłam na miejsce.
Chłopak od razu spojrzał na mnie.
-Dzięki.-powiedział cicho.
-Nie ma za co..-zaśmiałam się.-Dobranoc..-powiedziałam widząc że znów kładzie głowę na ławkę.
-Dobranoc..obudź mnie przed dzwonkiem.-zachichotał,kiwnęłam głową.
Zamknął oczy i znów zasnął.
(?)
Na chwilę spojrzałam na Lucas'a..nie mogłam powstrzymać śmiechu jednak starałam się.
Postawiłam przed nim książkę by nauczycielka się nie zorientowałam i wróciłam do notowania.
Po chwili pani wywołała mnie do tablicy. Przy okazji szturchnęłam lekko Lucas'a żeby się obudził i tak się stało.
Rozwiązałam kilka przykładów i wróciłam na miejsce.
Chłopak od razu spojrzał na mnie.
-Dzięki.-powiedział cicho.
-Nie ma za co..-zaśmiałam się.-Dobranoc..-powiedziałam widząc że znów kładzie głowę na ławkę.
-Dobranoc..obudź mnie przed dzwonkiem.-zachichotał,kiwnęłam głową.
Zamknął oczy i znów zasnął.
(?)
Od Erica
Wskoczyłem za nią na drzewo..chwilę to trwało za nim tam wlazłem.
Gdy byłem już na szczycie zobaczyłem ją..siedziała z zamkniętymi oczami. Podszedłem od tyłu i usiadłem za nią. Gdy chciała się położyć jej głowa znalazła się na moich kolanach.
Podskoczyła i odsunęła się ode mnie.
-Zostawisz mnie w końcu!?
-Nie puki się nie uspokoisz i nie przeprowadzisz ze mną normalnej rozmowy kobieto!-krzyknąłem po czy zatkałem usta dłonią.-Oj..przepraszam..nie chciałem krzyczeć.
-Jaki grzeczniutki.-przewróciła oczami.
-Jestem dobrze wychowany i tyle..-mruknąłem.\
(?)
Gdy byłem już na szczycie zobaczyłem ją..siedziała z zamkniętymi oczami. Podszedłem od tyłu i usiadłem za nią. Gdy chciała się położyć jej głowa znalazła się na moich kolanach.
Podskoczyła i odsunęła się ode mnie.
-Zostawisz mnie w końcu!?
-Nie puki się nie uspokoisz i nie przeprowadzisz ze mną normalnej rozmowy kobieto!-krzyknąłem po czy zatkałem usta dłonią.-Oj..przepraszam..nie chciałem krzyczeć.
-Jaki grzeczniutki.-przewróciła oczami.
-Jestem dobrze wychowany i tyle..-mruknąłem.\
(?)
od Katheriny
-Eric, odbija Ci!-warknęłam wkurzona
-Dziękuję bardzo kotku-uśmiechnął się zadowolony
-Nie nazywaj mnie tak -mruknęłam i odepchnęłam go delikatnie od siebie
-Dla czego?-zrobił niewinną minkę
-Bo nie -uśmiechnęłam się chytrze
-Czemu nie możesz chodź raz szczerze się uśmiechnąć?-zapytał zawiedziony
-Oj wybacz, ale nie jestem taka -zaśmiałam się
-Jak Cię łaskotałem byłaś-zaczął mnie znów łaskotać.
-Eric, zostaw mnie!-zaczęłam się śmiać
Chłopak dalej mnie łaskotał, a mi już brakowało tchu, w końcu udało mi się od niego odsunąć ,ale ten znów chciał zacząć mnie łaskotać.
-Wystarczy-powiedziałam już poważnie
-Nie, bo ślicznie się śmiejesz-odparł zadowolony
Popatrzyłam na niego jak na totalnego głąba i tylko zmarszczyłam brwi, a zaraz skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Dosyć -dodałam ponownie-Wystarczy tego dobrego.......
Odwróciłam się ponownie od niego i odeszłam już przynajmniej na chwilę mają spokój. Jednak usłyszałam go za sobą, więc wyskoczyłam na najwyższe drzewo jakie było i usiadłam na samym szczycie, rozglądając się czy go nie ma. Odetchnęłam z ulgą gdy go zgubiłam i przymknęłam na chwilę oczy.
(?)
-Dziękuję bardzo kotku-uśmiechnął się zadowolony
-Nie nazywaj mnie tak -mruknęłam i odepchnęłam go delikatnie od siebie
-Dla czego?-zrobił niewinną minkę
-Bo nie -uśmiechnęłam się chytrze
-Czemu nie możesz chodź raz szczerze się uśmiechnąć?-zapytał zawiedziony
-Oj wybacz, ale nie jestem taka -zaśmiałam się
-Jak Cię łaskotałem byłaś-zaczął mnie znów łaskotać.
-Eric, zostaw mnie!-zaczęłam się śmiać
Chłopak dalej mnie łaskotał, a mi już brakowało tchu, w końcu udało mi się od niego odsunąć ,ale ten znów chciał zacząć mnie łaskotać.
-Wystarczy-powiedziałam już poważnie
-Nie, bo ślicznie się śmiejesz-odparł zadowolony
Popatrzyłam na niego jak na totalnego głąba i tylko zmarszczyłam brwi, a zaraz skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Dosyć -dodałam ponownie-Wystarczy tego dobrego.......
Odwróciłam się ponownie od niego i odeszłam już przynajmniej na chwilę mają spokój. Jednak usłyszałam go za sobą, więc wyskoczyłam na najwyższe drzewo jakie było i usiadłam na samym szczycie, rozglądając się czy go nie ma. Odetchnęłam z ulgą gdy go zgubiłam i przymknęłam na chwilę oczy.
(?)
od Lucas'a
Popatrzyłem rozbawiony za Lilith i pobiegłem za nią bo mieliśmy razem oczywiście lekcje. Wszedłem tuż zaraz za nią i usiadłem obok niej.
-Dzięki ,że na mnie wpadłaś -posłałem jej oczko
-Co?! -zdziwiła się-Na ciebie wpadłam
-Bingo moja droga-uśmiechnąłem się -Lepiej się już czujesz?
-Tak, tak. A ty wczoraj widziałam,że coś się z tobą działo....-zmieniła temat
-O mnie się nie martw -odparłem
-Na pewno, bo później też widziałam,że coś było nie tak-drążyła
-Tak, na pewno. Przestań no-mruknąłem
-Zrobiłam coś złego?-zapytała zdziwiona
-Nie, nie-dodałem szybko
Odwróciłem od niej wzrok i zaczęliśmy oboje słuchać wykładów naszej kochanej Pani, od............ w sumie chyba od matematyki? Ah fakt, zawsze w ten dzień mamy pierwszą matematykę, co za pech..
(?)
-Dzięki ,że na mnie wpadłaś -posłałem jej oczko
-Co?! -zdziwiła się-Na ciebie wpadłam
-Bingo moja droga-uśmiechnąłem się -Lepiej się już czujesz?
-Tak, tak. A ty wczoraj widziałam,że coś się z tobą działo....-zmieniła temat
-O mnie się nie martw -odparłem
-Na pewno, bo później też widziałam,że coś było nie tak-drążyła
-Tak, na pewno. Przestań no-mruknąłem
-Zrobiłam coś złego?-zapytała zdziwiona
-Nie, nie-dodałem szybko
Odwróciłem od niej wzrok i zaczęliśmy oboje słuchać wykładów naszej kochanej Pani, od............ w sumie chyba od matematyki? Ah fakt, zawsze w ten dzień mamy pierwszą matematykę, co za pech..
(?)
Od Erica
-O jezu..-westchnąłem.-Na serio? Ale z ciebie gbur..tylko cię łaskotałem. To przecież nic złego.
-Chyba że się tego nie lubi.-warknęła.
-Gbur.-powtórzyłem.
-Odszczekaj to.
-Mogę co najwyżej odmiauknąć bo jestem kotem.-wyszczerzyłem się.
-Czy ty ze wszystkiego musisz żartować!?
-Tak.
-A czemu!? To irytujące!
-Nie moja wina że nie masz najmniejszego poczucia humoru.
-Mam poczucie humoru.-mruknęła.
-Coś nie widzę.
-Jeśli nie wiesz to się nie odzywaj.
-A skąd wiesz że nie chcę cię czasem poznać?
-Niby czemu?
-Bo mam taką zachciankę.
-Ale ja jej nie spełnię.-mruknęła.
-Co ci szkodzi poznać bachora którego będziesz mogła wykorzystać?-spytałem.
Zatrzymała się.
-Mów dalej..-odwróciła się w moją stronę.
-Nie będę twoim sługą nie myśl sobie.-zachichotałem.-No nie bądź taka gburowata..widziałem twój uśmiech..i jest cudowny. Musisz częściej o robić.
(?)
-Chyba że się tego nie lubi.-warknęła.
-Gbur.-powtórzyłem.
-Odszczekaj to.
-Mogę co najwyżej odmiauknąć bo jestem kotem.-wyszczerzyłem się.
-Czy ty ze wszystkiego musisz żartować!?
-Tak.
-A czemu!? To irytujące!
-Nie moja wina że nie masz najmniejszego poczucia humoru.
-Mam poczucie humoru.-mruknęła.
-Coś nie widzę.
-Jeśli nie wiesz to się nie odzywaj.
-A skąd wiesz że nie chcę cię czasem poznać?
-Niby czemu?
-Bo mam taką zachciankę.
-Ale ja jej nie spełnię.-mruknęła.
-Co ci szkodzi poznać bachora którego będziesz mogła wykorzystać?-spytałem.
Zatrzymała się.
-Mów dalej..-odwróciła się w moją stronę.
-Nie będę twoim sługą nie myśl sobie.-zachichotałem.-No nie bądź taka gburowata..widziałem twój uśmiech..i jest cudowny. Musisz częściej o robić.
(?)
od Katheriny
Odwróciłam się do tyłu, gdy usłyszałam słowa , jakiegoś mężczyzny za sobą. Gdy już się odwróciłam zobaczyłam,że celuje do mnie z broni. Uśmiechnęłam się chytrze, w jego stronę i zaczęłam podchodzić.
-Gość? Tutaj?-zaśmiałam się -Nigdy Cię tutaj wcześniej nie widziałam......
-Jestem przejazdem -mruknął i bardziej zacisnął ręce na broni
Uśmiechnęłam się delikatnie, ponownie do niego i przechyliłam głowę w prawo.
-Do prawdy? Ale wiesz ....nie ładnie jest się witać z kimś, celując prosto w głowę -podeszłam do niego bliżej. Przejechałam delikatnie pazurem po jego broni i zacisnęłam na niej rękę.
-Zawsze można wycelować w inną część ciała i zadać bolesną, oraz powolną śmierć -dodałam patrząc mu w oczy. Były soczyście zielone, jednak wiedziałam że nie jest człowiekiem, biła od niego wielka nienawiść do świata. Uśmiechnął się w moją stronę, jakby chciał mnie tym spojrzeniem powalić czy coś.
-Błagam coś takiego nie robi na mnie wrażenia -prychnęłam
Zaraz jednak poczułam, jak mężczyzna przykuwa mnie do drzewa i przystawił broń do mojego brzucha.
-Wiem, jak skutecznie zabijać, by dobić całkowicie przeciwnika, żeby nigdy się nie podniósł -przycisnął bardziej broń.
Uśmiechnęłam się do niego i popatrzyłam na broń ,którą trzymał przyciśniętą do mojego ciała.
-Jesteś demonem prawda -zaśmiałam się tajemniczo- Ciekawie, ale wiesz natrafiłeś na osobę, która za bardzo się ciebie nie boi. Ups............. czyżbyś innej reakcji się spodziewał?
-W zasadzie to tak -mruknął-Każdy przede mną ucieka.
-Ale ja taka nie jestem -uśmiechnęłam się chytrze i złapałam za jego broń i przycisnęłam bardziej do swojego brzucha-Chcesz to dawaj i strzelaj...........
Mężczyzna popatrzył najpierw na broń, a zaraz podniósł wzrok i spojrzał mi prosto w oczy. Patrzyłam na niego nawet nie przejmując się zbytnio tym, czy strzeli czy nie.
(Romeo?)
-Gość? Tutaj?-zaśmiałam się -Nigdy Cię tutaj wcześniej nie widziałam......
-Jestem przejazdem -mruknął i bardziej zacisnął ręce na broni
Uśmiechnęłam się delikatnie, ponownie do niego i przechyliłam głowę w prawo.
-Do prawdy? Ale wiesz ....nie ładnie jest się witać z kimś, celując prosto w głowę -podeszłam do niego bliżej. Przejechałam delikatnie pazurem po jego broni i zacisnęłam na niej rękę.
-Zawsze można wycelować w inną część ciała i zadać bolesną, oraz powolną śmierć -dodałam patrząc mu w oczy. Były soczyście zielone, jednak wiedziałam że nie jest człowiekiem, biła od niego wielka nienawiść do świata. Uśmiechnął się w moją stronę, jakby chciał mnie tym spojrzeniem powalić czy coś.
-Błagam coś takiego nie robi na mnie wrażenia -prychnęłam
Zaraz jednak poczułam, jak mężczyzna przykuwa mnie do drzewa i przystawił broń do mojego brzucha.
-Wiem, jak skutecznie zabijać, by dobić całkowicie przeciwnika, żeby nigdy się nie podniósł -przycisnął bardziej broń.
Uśmiechnęłam się do niego i popatrzyłam na broń ,którą trzymał przyciśniętą do mojego ciała.
-Jesteś demonem prawda -zaśmiałam się tajemniczo- Ciekawie, ale wiesz natrafiłeś na osobę, która za bardzo się ciebie nie boi. Ups............. czyżbyś innej reakcji się spodziewał?
-W zasadzie to tak -mruknął-Każdy przede mną ucieka.
-Ale ja taka nie jestem -uśmiechnęłam się chytrze i złapałam za jego broń i przycisnęłam bardziej do swojego brzucha-Chcesz to dawaj i strzelaj...........
Mężczyzna popatrzył najpierw na broń, a zaraz podniósł wzrok i spojrzał mi prosto w oczy. Patrzyłam na niego nawet nie przejmując się zbytnio tym, czy strzeli czy nie.
(Romeo?)
Od Lilith
~ Następnego dnia ~
Kolejny dzień..wstając zawirowało mi w głowie i przewróciłam się tuż przed łóżkiem.
Przybiegł do mnie Shay i pomógł wstać.
-Wszystko gra?-spytał.
-Tak,tak..-machnęłam ręką i podniosłam się.
Poszłam do łazienki i odświeżyłam się,przebrałam i uczesałam.
Gdy wyszłam z łazienki Shay spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Ślicznie.
-Dziękuję.-odwzajemniłam uśmiech.
Spakowałam się i założyłam torbę na ramię.
-Ty zostajesz,pamiętaj.-spojrzałam na niego.
-Tak..
-Nie chcę powtórki z ostatniego razu.
-Rozumiem.-mruknął i rzucił się na łóżko.-Do zobaczenia.
-Tak..-powiedziałam wychodząc.
Spojrzałam na zegarek i przeraziłam się,szybko pobiegłam na piętro do klasy..jeśli znów się spóźnię nieźle oberwę. Podczas tego biegu musiałam w kogoś uderzyć..nie patrząc kto to był podniosłam się,przeprosiłam i pobiegłam dalej.
(?)
Kolejny dzień..wstając zawirowało mi w głowie i przewróciłam się tuż przed łóżkiem.
Przybiegł do mnie Shay i pomógł wstać.
-Wszystko gra?-spytał.
-Tak,tak..-machnęłam ręką i podniosłam się.
Poszłam do łazienki i odświeżyłam się,przebrałam i uczesałam.
Gdy wyszłam z łazienki Shay spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Ślicznie.
-Dziękuję.-odwzajemniłam uśmiech.
Spakowałam się i założyłam torbę na ramię.
-Ty zostajesz,pamiętaj.-spojrzałam na niego.
-Tak..
-Nie chcę powtórki z ostatniego razu.
-Rozumiem.-mruknął i rzucił się na łóżko.-Do zobaczenia.
-Tak..-powiedziałam wychodząc.
Spojrzałam na zegarek i przeraziłam się,szybko pobiegłam na piętro do klasy..jeśli znów się spóźnię nieźle oberwę. Podczas tego biegu musiałam w kogoś uderzyć..nie patrząc kto to był podniosłam się,przeprosiłam i pobiegłam dalej.
(?)
od Romeo
Zachodnią część miasta skrywał gęsty mrok. Jedyne źródło światła, to
lamy impali, którą jechałem. Dziś dzień był całkiem udany. Zabity stwór,
którego śledziłem od dwóch dni. To właśnie on mnie doprowadził do ich
roju. Katedra w której mieszkają jest jak na wyciągnięcie dłoni. Odkryty
atak byłby głupotą, postanowiłem więc powoli wybijać ich. Sztuka po
sztuce. A gdy ostatecznie ich osłabię, wyjawię ich ludziom. Czyż nie
plan idealny? Mieszkają tu głównie młodziaki, osoby które ledwie
ukończyły (albo jeszcze nie) osiemnaście lat. Łatwe cele, nawet nie
spostrzegą się, kto ich załatwił. Zatrzymałem się dopiero na skraju
lasu, który zbyt przyjaźnie nie wyglądał. To będzie ciekawe. Wyszedłem z
mojego ukochanego autka, klepiąc je lekko po masce.
- Moje cudeńko - Mruknąłem troskliwie, czego powodem było, że ostatnio miała wypadek i cały tydzień spędziłem naprawiajając ją własnymi rękami. Otworzyłem pewnym ruchem bagażnik, którego zawartość mogłaby pozazdrościć armia. Był tam mój mały arsenał broni: pistolety różnej maści, naboje srebrne, zwykłe i z soli, noże, scyzoryki, flamaster i wiele, wiele innych. Wziąłem rewolwer Colt na srebrne naboje i dwa noże do samoobrony. Tak na wszelki wypadek. Oh, prawie zapomniałbym o naładowaniu rewolweru. Szybko naprawiłem błąd, po czym zagłębiłem się w las, szukając oznak życia.
Dwa razy prawie bym dostał zawału, kolejno przez sarnę i zająca. "Skup się, idioto". Wtedy wyczułem zmysłami kobietę-kota. Słodko. Wyszedłem spośród drzew, dokładnie za nią. Celowałem prosto w jej głowę.
- Zdawało mi się, ze widziałem kotecka. Dobze mi się zdawało. Widziałem kotecka - Przedrzeźniałem Tweety'ego z bajki Zwariowane Melodie. Odwróciła się w moją stronę. Była niewiele niższa ode mnie, była bladą szatynką o kręconych włosach.
(Kath?)
- Moje cudeńko - Mruknąłem troskliwie, czego powodem było, że ostatnio miała wypadek i cały tydzień spędziłem naprawiajając ją własnymi rękami. Otworzyłem pewnym ruchem bagażnik, którego zawartość mogłaby pozazdrościć armia. Był tam mój mały arsenał broni: pistolety różnej maści, naboje srebrne, zwykłe i z soli, noże, scyzoryki, flamaster i wiele, wiele innych. Wziąłem rewolwer Colt na srebrne naboje i dwa noże do samoobrony. Tak na wszelki wypadek. Oh, prawie zapomniałbym o naładowaniu rewolweru. Szybko naprawiłem błąd, po czym zagłębiłem się w las, szukając oznak życia.
Dwa razy prawie bym dostał zawału, kolejno przez sarnę i zająca. "Skup się, idioto". Wtedy wyczułem zmysłami kobietę-kota. Słodko. Wyszedłem spośród drzew, dokładnie za nią. Celowałem prosto w jej głowę.
- Zdawało mi się, ze widziałem kotecka. Dobze mi się zdawało. Widziałem kotecka - Przedrzeźniałem Tweety'ego z bajki Zwariowane Melodie. Odwróciła się w moją stronę. Była niewiele niższa ode mnie, była bladą szatynką o kręconych włosach.
(Kath?)
od Katheriny
Popatrzyłam na niego zszokowana i zaraz poderwałam się na równe nogi , i starałam się złapać równowagę.
-Powoli przeginasz!-warknęłam
-Wcale nie-uśmiechnął się zadowolony
Poderwał się szybko z gałęzi, przez co oboje straciliśmy równowagę. Zleciałam z gałęzi, jednak szybko zdążyłam się złapać drugiej. Po chwili na przeciwko mnie pojawił się Eric, a ja wisiałam nad ziemią.
-Pomóc?-zaśmiał się i podał mi rękę.
-Nie-mruknęłam
Szybkim ruchem wylądowałam na ziemi i popatrzyłam na niego z dołu. Odwróciłam się tyłem do drzewa i zaczęłam iść w inną stronę.
-Chwila!-usłyszałam za sobą głos Erica
Chłopak zaraz znalazł się obok mnie i próbował mnie cały czas zatrzymać.
-Gdzie idziesz?-zapytał
-Gdzieś, z dala od ciebie-odparłam
-Ale dla czego?-załkał
-Bo przegiąłeś -prychnęłam poważnie
(?)
-Powoli przeginasz!-warknęłam
-Wcale nie-uśmiechnął się zadowolony
Poderwał się szybko z gałęzi, przez co oboje straciliśmy równowagę. Zleciałam z gałęzi, jednak szybko zdążyłam się złapać drugiej. Po chwili na przeciwko mnie pojawił się Eric, a ja wisiałam nad ziemią.
-Pomóc?-zaśmiał się i podał mi rękę.
-Nie-mruknęłam
Szybkim ruchem wylądowałam na ziemi i popatrzyłam na niego z dołu. Odwróciłam się tyłem do drzewa i zaczęłam iść w inną stronę.
-Chwila!-usłyszałam za sobą głos Erica
Chłopak zaraz znalazł się obok mnie i próbował mnie cały czas zatrzymać.
-Gdzie idziesz?-zapytał
-Gdzieś, z dala od ciebie-odparłam
-Ale dla czego?-załkał
-Bo przegiąłeś -prychnęłam poważnie
(?)
od Lucas'a
Popatrzyłem na Lilith i Shay'a ,a zaraz jej opiekun podszedł do mnie i pociągnął, kawałek za sobą.
-Dziękuję -odpowiedział-Ale nie musiałeś
-Nie musiałem ,ale chciałem-odparłem
-Aha-powiedział przeciągle-Ale jeszcze raz dzięki.
-Nie ma sprawy -odparłem z uśmiechem
Skupiłem się na swojej ranie ,która zaraz się zagoiła. Shay odszedł i podszedł do Lilith i zaczęli odchodzić.
Zaraz jednak podbiegłem jeszcze do nich, ale jednak zatrzymałem się dwa kroki za nimi.
-Do zobaczenia -odpowiedziałem
-Pa -odparła Lilith i odeszła ze Shay'em
Wróciłem razem z Nyoką , do domu i położyłem się od razu do łóżka. Zaraz jednak podniosłem się na chwilę i popatrzyłem na zegarek.
-Ooo , super-mruknąłem gdy dostrzegłem,że jest 1 nad ranem
Po pewnym czasie jakoś udało mi się zasnąć , ale dalej widziałem przed sobą te wydarzenia z zachodniej części miasta, zwłaszcza, że dalej bolała mnie głowa.....
(?)
-Dziękuję -odpowiedział-Ale nie musiałeś
-Nie musiałem ,ale chciałem-odparłem
-Aha-powiedział przeciągle-Ale jeszcze raz dzięki.
-Nie ma sprawy -odparłem z uśmiechem
Skupiłem się na swojej ranie ,która zaraz się zagoiła. Shay odszedł i podszedł do Lilith i zaczęli odchodzić.
Zaraz jednak podbiegłem jeszcze do nich, ale jednak zatrzymałem się dwa kroki za nimi.
-Do zobaczenia -odpowiedziałem
-Pa -odparła Lilith i odeszła ze Shay'em
Wróciłem razem z Nyoką , do domu i położyłem się od razu do łóżka. Zaraz jednak podniosłem się na chwilę i popatrzyłem na zegarek.
-Ooo , super-mruknąłem gdy dostrzegłem,że jest 1 nad ranem
Po pewnym czasie jakoś udało mi się zasnąć , ale dalej widziałem przed sobą te wydarzenia z zachodniej części miasta, zwłaszcza, że dalej bolała mnie głowa.....
(?)
Od Erica
-Ależ mi schlebiasz.-zachichotałem.
Prychnęła podirytowana i delikatnie podkuliła nogi pod brodę.
-Droczę się z tobą bo chcę byś w końcu NORMALNIE się uśmiechnęła.
-To ci się nie uda.-mruknęła.
-Czy aby na pewno..?-zaśmiałem się.
Po kilku minutach zbliżyłem się do niej i zacząłem ją łaskotać.
-Zostaw!-śmiała się.
-Niee!-zachichotałem.
Śmiała sii uśmiechała..szczerze? Wyglądała strasznie słodko,muszę przyznać.
-Słodka.-zaśmiałem się.
-Wcale nie!
-Właśnie że tak!
(?)
Prychnęła podirytowana i delikatnie podkuliła nogi pod brodę.
-Droczę się z tobą bo chcę byś w końcu NORMALNIE się uśmiechnęła.
-To ci się nie uda.-mruknęła.
-Czy aby na pewno..?-zaśmiałem się.
Po kilku minutach zbliżyłem się do niej i zacząłem ją łaskotać.
-Zostaw!-śmiała się.
-Niee!-zachichotałem.
Śmiała sii uśmiechała..szczerze? Wyglądała strasznie słodko,muszę przyznać.
-Słodka.-zaśmiałem się.
-Wcale nie!
-Właśnie że tak!
(?)
od Katheriny
-Przestań!-mruknęłam
-"Przestań"-znów zaczął mnie przedrzeźniać.
-No nie.......-westchnęłam
-"No...."-zaczął
Nie skończył bo zasłoniła mu szybko ręka usta i przyjrzałam mu się uważnie od góry do dołu.
-Cicho, jesteś nieznośny -mruknęłam
-A i jestem -uśmiechnął się, wyrywając z mojego uścisku
-Dziecko-prychnęłam
-Dziękuję , schlebia mi -dodał rozbawiony
-Przestań no!-powiedziałam znudzona
Usiadłam ponownie, kawałek od niego i oparłam głowę o ręce, a zaraz poczułam,że chłopak siada obok mnie.
-Już nie chcesz się ze mną droczyć?-zapytał z uśmiechem
Popatrzyłam na niego zszokowana, jednak zaraz odwróciłam od niego wzrok oburzona
-Jesteś koszmarny-prychnęłam
(?)
-"Przestań"-znów zaczął mnie przedrzeźniać.
-No nie.......-westchnęłam
-"No...."-zaczął
Nie skończył bo zasłoniła mu szybko ręka usta i przyjrzałam mu się uważnie od góry do dołu.
-Cicho, jesteś nieznośny -mruknęłam
-A i jestem -uśmiechnął się, wyrywając z mojego uścisku
-Dziecko-prychnęłam
-Dziękuję , schlebia mi -dodał rozbawiony
-Przestań no!-powiedziałam znudzona
Usiadłam ponownie, kawałek od niego i oparłam głowę o ręce, a zaraz poczułam,że chłopak siada obok mnie.
-Już nie chcesz się ze mną droczyć?-zapytał z uśmiechem
Popatrzyłam na niego zszokowana, jednak zaraz odwróciłam od niego wzrok oburzona
-Jesteś koszmarny-prychnęłam
(?)
Od Lilith
Patrzyłam łapczywie na krew płynącą z jego nadgarstka. Pokręciłam szybko głową.
-Nie..- powiedziałam cicho.
-Nie mogę patrzeć jak się tak męczysz..- westchnął.
Zbliżyłam się do niego delikatnie,złapałam jego dłoń i przyciągnęłam do siebie. Zlizałam płynącą krew,wbiłam kły w jego ranę..powoli piłam ją coraz bardziej zagłębiając kły.
Odsunęłam się od niego i przetarłam buzię rekawem bluzy.
-Dziękuję..-powiedziałam cicho.
-Przynajmniej już nie głupiejesz..i nie ma za co.
Podniosłam się i otrzepałam z ziemi.
-Lilith..wracamy tak?-spytał Shay.
-Tak..-kiwnęłam głową.
(?)
-Nie..- powiedziałam cicho.
-Nie mogę patrzeć jak się tak męczysz..- westchnął.
Zbliżyłam się do niego delikatnie,złapałam jego dłoń i przyciągnęłam do siebie. Zlizałam płynącą krew,wbiłam kły w jego ranę..powoli piłam ją coraz bardziej zagłębiając kły.
Odsunęłam się od niego i przetarłam buzię rekawem bluzy.
-Dziękuję..-powiedziałam cicho.
-Przynajmniej już nie głupiejesz..i nie ma za co.
Podniosłam się i otrzepałam z ziemi.
-Lilith..wracamy tak?-spytał Shay.
-Tak..-kiwnęłam głową.
(?)
Od Erica
-Barrdzo zadowolony..-zamruczałem zadowolony.
Przeciągnąłem się niczym kot i przekręcilem na drugi bok.
-Jezu...
-Co?-mruknąłem.
-Nie przesadzasz trochę z tym kotem?
-Nie..po prostu lubię wygrzewać się na słońcu..-zaśmiałem się.
-Co za idiota.-prychnęła.
-No co? Każdy lubi to co lubi..-westchnąłem.-Byłabyś o wiele lepsza gdybyś była milsza..jesteś ładna..teraz tylko spróbuj stać się milsza.
-Pff..znawca się odezwał.
-"Znawca się odezwał."-przedrzeźniłem ją.
(?)
Przeciągnąłem się niczym kot i przekręcilem na drugi bok.
-Jezu...
-Co?-mruknąłem.
-Nie przesadzasz trochę z tym kotem?
-Nie..po prostu lubię wygrzewać się na słońcu..-zaśmiałem się.
-Co za idiota.-prychnęła.
-No co? Każdy lubi to co lubi..-westchnąłem.-Byłabyś o wiele lepsza gdybyś była milsza..jesteś ładna..teraz tylko spróbuj stać się milsza.
-Pff..znawca się odezwał.
-"Znawca się odezwał."-przedrzeźniłem ją.
(?)
od Lucas'a
Razem ze Shay'em pognaliśmy za Lilith, która gdzieś pobiegła za jakimś królikiem. W końcu dotarliśmy na polankę , gdzie leżała dziewczyna. Twarz miała schowaną w dłoniach i sam nie wiem co do końca słyszałem.
Popatrzyliśmy po sobie razem ze Shay'em i podeszliśmy powoli do Lilith.
-Lilith na pewno nie chcesz pomocy?-zapytałem niepewnie
-Na pewno nie!-krzyknęła i odsłoniła twarz
Jej oczy były całe czerwone , więc popatrzyłem na Shay'a , który stał nad nią i nic nie robił. Dźwignąłem się na nogi i odwróciłem się do nich plecami.
-Co chcesz zrobić?-zobaczyłem węża, który wysunął się z torby.
-Zobaczysz -odparłem
Sięgnąłem do torby i wyciągnąłem z niej scyzoryk, zaraz przeciąłem sobie delikatnie nadgarstek , z którego zaczęła kapać krew. Usłyszałem,że Lilith zrywa się z ziemi i zaczyna węszyć.
-Co jest?-zapytał zdziwiony Shay
-Czuję......-zaczęłam
-Krew-przyznałem i odwróciłem się , pokazując nadgarstek-Chcesz to możesz się napić
(?)
Popatrzyliśmy po sobie razem ze Shay'em i podeszliśmy powoli do Lilith.
-Lilith na pewno nie chcesz pomocy?-zapytałem niepewnie
-Na pewno nie!-krzyknęła i odsłoniła twarz
Jej oczy były całe czerwone , więc popatrzyłem na Shay'a , który stał nad nią i nic nie robił. Dźwignąłem się na nogi i odwróciłem się do nich plecami.
-Co chcesz zrobić?-zobaczyłem węża, który wysunął się z torby.
-Zobaczysz -odparłem
Sięgnąłem do torby i wyciągnąłem z niej scyzoryk, zaraz przeciąłem sobie delikatnie nadgarstek , z którego zaczęła kapać krew. Usłyszałem,że Lilith zrywa się z ziemi i zaczyna węszyć.
-Co jest?-zapytał zdziwiony Shay
-Czuję......-zaczęłam
-Krew-przyznałem i odwróciłem się , pokazując nadgarstek-Chcesz to możesz się napić
(?)
Od Lilith
Patrzyłam na nich obu poddenerwowana..wszystko..wyglądalo jakby..było zalane krwią.
-Chcesz mi pomóc? To daj mi święty spokój!-warknęłam wyszarpując się niczym dzikie zwierzę.
Patrzył na mnie zdziwiony za to Shay westchnął tylko.
-To nic nie da..zostaw ją.-powiedział spokojnie.
-No ale..-nie dał mu dokończyć.
-Nie warto..i tak nie da sobie pomóc.
Znów zaczęłam mozolnie iść..chłopacy szli za mną i oczymś rozmawiali.
Nagle..przed oczami mignął mi jakiś zając czy coś..nie wiem. Ruszyłam za nim jak dzika..
Gdy go złapałam moje kły się wysunęły..popatrzyłam na zwierzaka..był taki wystraszony.
-Nie mogę.-westchnęłam.
Wypuściłam go..popatrzył na mnie i pokicał gdziś.
Po prostu runęłam jak kłoda na ziemię i zamknęłam oczy,ukryłam twarz w dłoniach.
(?)
-Chcesz mi pomóc? To daj mi święty spokój!-warknęłam wyszarpując się niczym dzikie zwierzę.
Patrzył na mnie zdziwiony za to Shay westchnął tylko.
-To nic nie da..zostaw ją.-powiedział spokojnie.
-No ale..-nie dał mu dokończyć.
-Nie warto..i tak nie da sobie pomóc.
Znów zaczęłam mozolnie iść..chłopacy szli za mną i oczymś rozmawiali.
Nagle..przed oczami mignął mi jakiś zając czy coś..nie wiem. Ruszyłam za nim jak dzika..
Gdy go złapałam moje kły się wysunęły..popatrzyłam na zwierzaka..był taki wystraszony.
-Nie mogę.-westchnęłam.
Wypuściłam go..popatrzył na mnie i pokicał gdziś.
Po prostu runęłam jak kłoda na ziemię i zamknęłam oczy,ukryłam twarz w dłoniach.
(?)
od Katheriny
Przyjrzałam się chłopakowi, wzrokiem jakbym chciała go zabić od razu,albo najlepiej zrzucić z tego drzewa.
-Nie przeginaj-mruknęłam -Chwila bez słońca Cię nie zbawi.
-Jednak zbawi -odparł wkurzony
-Haha, bardzo śmieszne-odpowiedziałam ironicznie
-Czemu taka jesteś?-zapytał
-Jaka?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie, zbita z tropu
-No taka-dodał
-Jaka?-zapytałam ponownie
-Taka, wredna i chamska -prychnął
-Cóż, taka jestem i nic tego nie zmieni-zaśmiałam się ,siadając na gałęzi
Popatrzyłam na niego z chytrym uśmiechem, a zaraz odwróciłam wzrok i popatrzyłam w górę.
-Zadowolony odsłoniłam Ci słońce -mruknęłam
(?)
-Nie przeginaj-mruknęłam -Chwila bez słońca Cię nie zbawi.
-Jednak zbawi -odparł wkurzony
-Haha, bardzo śmieszne-odpowiedziałam ironicznie
-Czemu taka jesteś?-zapytał
-Jaka?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie, zbita z tropu
-No taka-dodał
-Jaka?-zapytałam ponownie
-Taka, wredna i chamska -prychnął
-Cóż, taka jestem i nic tego nie zmieni-zaśmiałam się ,siadając na gałęzi
Popatrzyłam na niego z chytrym uśmiechem, a zaraz odwróciłam wzrok i popatrzyłam w górę.
-Zadowolony odsłoniłam Ci słońce -mruknęłam
(?)
od Lucas'a
Spojrzałem zszokowany na Lilith, a zaraz mój wzrok przeniósł się na Shay'a.
-Dzięki za pomoc-odparłem
-Drobiazg -mruknął
Przewróciłem tylko oczami i podszedłem razem ze Shay'em do Lilith, a Nyoka schowała się ponownie w mojej torbie. Dziewczyna była cała podenerwowana i nie chciała z nikim rozmawiać.
-Co jej jest?-zapytałem
-Jest na głodzie -odparł niechętnie Shay
Przyjrzałem się zszokowany Lilith i nie wiedziałem do końca jak na to zareagować.
-Może Ci pomóc Lili?-podszedłem do niej
-Nie!-warknęła wkurzona
Wyprzedziłem ja i złapałem ją za ramiona i zaraz zatrzymałem przed sobą. Usłyszałem tylko ciche warknięcie Shay'a.
-Daj sobie spokój Lilith. Ja i Shay widzimy doskonale , że coś jest nie tak, więc?-zapytałem
(?)
-Dzięki za pomoc-odparłem
-Drobiazg -mruknął
Przewróciłem tylko oczami i podszedłem razem ze Shay'em do Lilith, a Nyoka schowała się ponownie w mojej torbie. Dziewczyna była cała podenerwowana i nie chciała z nikim rozmawiać.
-Co jej jest?-zapytałem
-Jest na głodzie -odparł niechętnie Shay
Przyjrzałem się zszokowany Lilith i nie wiedziałem do końca jak na to zareagować.
-Może Ci pomóc Lili?-podszedłem do niej
-Nie!-warknęła wkurzona
Wyprzedziłem ja i złapałem ją za ramiona i zaraz zatrzymałem przed sobą. Usłyszałem tylko ciche warknięcie Shay'a.
-Daj sobie spokój Lilith. Ja i Shay widzimy doskonale , że coś jest nie tak, więc?-zapytałem
(?)
Od Erica
-Słuchaj koteczku.-przybrałem bardziej poważny ton głosu.-Nie obchodzi mnie po co tu jesteś,dlaczego i inne tam..udawaj poprostu że się nie widzieliśmy.
Zanim dziewczyna coś powiedziała pstryknąłem ją w nos i w mgnieniu oka znalazłem się na szczycie jednego z miliona drzew.
Rozłożyłem się na jednej z gałęzi i próbowałem nacieszyć się ciepełkiem ale ta dziewczyna znów do mnie przylazła.
-Co?-mruknąłem.
-Uważaj na słowa "koteczku". Nie wiesz z kim zazierasz.-warknęła.
-Tak,tak,tak..-machnąłem ręką.-A teraz idź,zasłaniasz mi słoneczne ciepełko.
(?)
Zanim dziewczyna coś powiedziała pstryknąłem ją w nos i w mgnieniu oka znalazłem się na szczycie jednego z miliona drzew.
Rozłożyłem się na jednej z gałęzi i próbowałem nacieszyć się ciepełkiem ale ta dziewczyna znów do mnie przylazła.
-Co?-mruknąłem.
-Uważaj na słowa "koteczku". Nie wiesz z kim zazierasz.-warknęła.
-Tak,tak,tak..-machnąłem ręką.-A teraz idź,zasłaniasz mi słoneczne ciepełko.
(?)
od Katheriny
Popatrzyłam na niego poirytowana jego zachowaniem i pokręciłam oczami.
-To nie brzmiało jak komplement -mruknęłam
-Wiem,ale ja odebrałem to jako komplement -uśmiechnął się zadowolony
Westchnęłam cicho , jakoś nigdy nie rozumiałam innych z mojej rasy, chyba to ja zawsze jakoś odstawałam od innych. Popatrzyłam zszokowana na niego,ale zaraz spojrzałam na słońce na niebie.
-Jestem Eric -przedstawił się
Dopiero teraz zorientowałam się ,że on jest obok mnie i w ogóle na prawdę stał obok mnie.
-Katherina -odparłam obojętnie
-Miło poznać -uśmiechnął się zadowolony
Odpowiedziałam mu tylko chytrym uśmieszkiem, jednak zaraz rozejrzałam się dookoła.
-Czemu jesteś tu sam bez opiekuna?-zapytałam zaciekawiona
-Jest w katedrze -wyjaśnił
-Ale tu jest równie niebezpiecznie za dnia, co i w nocy -uśmiechnęłam się tajemniczo- Twój opiekun miałby niezłe kłopoty ,że Cię nie upilnował.
-Taaa...... a twój opiekun gdzie niby jest?-mruknął
-W domu,ale ja potrafię sobie poradzić. Nie wiem jednak jak ty?-zapytałam zaciekawiona
(?)
-To nie brzmiało jak komplement -mruknęłam
-Wiem,ale ja odebrałem to jako komplement -uśmiechnął się zadowolony
Westchnęłam cicho , jakoś nigdy nie rozumiałam innych z mojej rasy, chyba to ja zawsze jakoś odstawałam od innych. Popatrzyłam zszokowana na niego,ale zaraz spojrzałam na słońce na niebie.
-Jestem Eric -przedstawił się
Dopiero teraz zorientowałam się ,że on jest obok mnie i w ogóle na prawdę stał obok mnie.
-Katherina -odparłam obojętnie
-Miło poznać -uśmiechnął się zadowolony
Odpowiedziałam mu tylko chytrym uśmieszkiem, jednak zaraz rozejrzałam się dookoła.
-Czemu jesteś tu sam bez opiekuna?-zapytałam zaciekawiona
-Jest w katedrze -wyjaśnił
-Ale tu jest równie niebezpiecznie za dnia, co i w nocy -uśmiechnęłam się tajemniczo- Twój opiekun miałby niezłe kłopoty ,że Cię nie upilnował.
-Taaa...... a twój opiekun gdzie niby jest?-mruknął
-W domu,ale ja potrafię sobie poradzić. Nie wiem jednak jak ty?-zapytałam zaciekawiona
(?)
Od Lilith
Coś..we mnie weszło..chciało mnie opętać. Walczyłam z tym czymś starając się nie stracić głowy i kontroli nad sobą. Usłyszałam czyiś głos. Podniosłam głowę.
-Wszystko gra?-spytał się spokojnie.
-Tak..-westchnęłam zamykając oczy i próbując się wyciszyć.
-Wyglądasz niezbyt dobrze.
-Wiem o tym o tym doskonale..gdzie Shay?
Poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
-Tutaj..jak się czujesz?-spytał.
-Yhmm..-mruknęłam.
-Jesteś na głodzie..może..-zaczął.
Po prostu zdzieliłam go w głowę.
-Nie.-warknęłam.
Podniosłam się opierając się o barierkę.
-Pomóc..-nie dałam mu dokończyć.
-Zostaw mnie..poradzę sobie.-powiedziałam cicho.
W ten sam sposób w który wstałam zaczęłam iść.
(?)
-Wszystko gra?-spytał się spokojnie.
-Tak..-westchnęłam zamykając oczy i próbując się wyciszyć.
-Wyglądasz niezbyt dobrze.
-Wiem o tym o tym doskonale..gdzie Shay?
Poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
-Tutaj..jak się czujesz?-spytał.
-Yhmm..-mruknęłam.
-Jesteś na głodzie..może..-zaczął.
Po prostu zdzieliłam go w głowę.
-Nie.-warknęłam.
Podniosłam się opierając się o barierkę.
-Pomóc..-nie dałam mu dokończyć.
-Zostaw mnie..poradzę sobie.-powiedziałam cicho.
W ten sam sposób w który wstałam zaczęłam iść.
(?)
od Lucas'a
Odwróciłem się i wpatrywałem się w nich, jak Shay prowadzi powoli Lilith przez most.
-Unik!-zasyczała wściekła Nyoka
-Co?-zdziwiłem się
Schyliłem się i zaraz nade mną przeleciała czarna kula. Zerwałem się szybko na równe nogi i krzyknąłem-Shay!. Opiekun Lilith odwrócił się gwałtownie, jednak za szybko nie zareagował bo rozsadziłem kulę tuż przed nimi.
-Mówiłem wynosimy się stąd!-krzyknął wkurzony
Obróciłem się na chwilę i zobaczyłem czarną postać, podszedłem do nich i zaczęliśmy wracać ,ale postać szła za nami wysyłając kolejne kule, a ja cały czas je rozsadzałem. Złapałem opiekuna szybko za ramię.
-Może i jestem nie poważny, ale odpowiedzialności mi nie brakuje, a jak to coś się wydostanie poza most, to zabije ludzi, jeśli tego czegoś nie powstrzymamy !-warknąłem
Opiekun popatrzył na mnie zszokowany, a ja zaraz ponownie rozsadziłem lecącą kulę w naszą stronę.
Shay zmierzył mnie wzrokiem , jakbym był totalnym idiotom.
-Dobra sam to coś załatwię -mruknąłem
Odwróciłem się od nich i pobiegłem w stronę tego czegoś, w trakcie biegu przemieniłem się w wielkiego wilka. Postać podfrunęła do góry, więc skoczyłem w jej stronę i zawarczałem podenerwowany.
Wylądowałem na ziemi i znów skoczyłem na postać , przykuwając ją do podłoża. Moje łapy pod spodem zaczęły płonąć, a potwór wydał z siebie okropny pisk. Zaskomlałem bo zaraz poczułem silny ból głowy. Rozsadziłem temu czemuś rękę i zaraz przemieniłem się w człowieka. Kątem oka zauważyłem jak Shay rzuca się pod postacią psa, na stwora. W końcu to coś odpuściło i odbiegło ranne, więc długo nie pożyje.
Trzymałem się jeszcze przez chwilę za głowę czując ogromny ból, jednak zaraz się podniosłem mimo iż dalej bolało. Zaraz podeszła do mnie Nyoka i przyjrzała mi się.
-Wszystko w porządku ?-zapytała troskliwie
-Tak-mruknąłem ukrywając idealnie ,że coś mnie boli.
Tak na prawdę miałem teraz ochotę coś rozwalić, ale jakoś cudem powstrzymywałem się od tego.
Podszedłem do Lilith i popatrzyłem na nią, dziewczyna siedziała przy barierce i cała się trzęsła.
-Wszystko okej?-zapytałem spokojnie
(?)
-Unik!-zasyczała wściekła Nyoka
-Co?-zdziwiłem się
Schyliłem się i zaraz nade mną przeleciała czarna kula. Zerwałem się szybko na równe nogi i krzyknąłem-Shay!. Opiekun Lilith odwrócił się gwałtownie, jednak za szybko nie zareagował bo rozsadziłem kulę tuż przed nimi.
-Mówiłem wynosimy się stąd!-krzyknął wkurzony
Obróciłem się na chwilę i zobaczyłem czarną postać, podszedłem do nich i zaczęliśmy wracać ,ale postać szła za nami wysyłając kolejne kule, a ja cały czas je rozsadzałem. Złapałem opiekuna szybko za ramię.
-Może i jestem nie poważny, ale odpowiedzialności mi nie brakuje, a jak to coś się wydostanie poza most, to zabije ludzi, jeśli tego czegoś nie powstrzymamy !-warknąłem
Opiekun popatrzył na mnie zszokowany, a ja zaraz ponownie rozsadziłem lecącą kulę w naszą stronę.
Shay zmierzył mnie wzrokiem , jakbym był totalnym idiotom.
-Dobra sam to coś załatwię -mruknąłem
Odwróciłem się od nich i pobiegłem w stronę tego czegoś, w trakcie biegu przemieniłem się w wielkiego wilka. Postać podfrunęła do góry, więc skoczyłem w jej stronę i zawarczałem podenerwowany.
Wylądowałem na ziemi i znów skoczyłem na postać , przykuwając ją do podłoża. Moje łapy pod spodem zaczęły płonąć, a potwór wydał z siebie okropny pisk. Zaskomlałem bo zaraz poczułem silny ból głowy. Rozsadziłem temu czemuś rękę i zaraz przemieniłem się w człowieka. Kątem oka zauważyłem jak Shay rzuca się pod postacią psa, na stwora. W końcu to coś odpuściło i odbiegło ranne, więc długo nie pożyje.
Trzymałem się jeszcze przez chwilę za głowę czując ogromny ból, jednak zaraz się podniosłem mimo iż dalej bolało. Zaraz podeszła do mnie Nyoka i przyjrzała mi się.
-Wszystko w porządku ?-zapytała troskliwie
-Tak-mruknąłem ukrywając idealnie ,że coś mnie boli.
Tak na prawdę miałem teraz ochotę coś rozwalić, ale jakoś cudem powstrzymywałem się od tego.
Podszedłem do Lilith i popatrzyłem na nią, dziewczyna siedziała przy barierce i cała się trzęsła.
-Wszystko okej?-zapytałem spokojnie
(?)
Od Erica
Podniosłem głowę i spojrzałem na dziewczynę.
-Miau?-miauknąłem zdziwiony a po chwili potrząsnąłem głową.-Yy..co jest?
-A jakby ktoś cię zobaczył? Hmm?-spojrzała na mnie wymownie.
-Tu i tak nikt nie przychodzi.
-A jakby przyszedł?-uśmiechnęła się złośliwie.
Wzruszył ramionami i rozłożyłem się na trawie rozkoszując się słoneczkiem które przyjemnie grzało..
-Kotołaki mają budzić strach.
-A jeśli ja nie chcę bo wolę być..
-Słodki?
-Raczej wolę być sobą ale dziękuję.-zachichotałem głupkowato.
(?)
-Miau?-miauknąłem zdziwiony a po chwili potrząsnąłem głową.-Yy..co jest?
-A jakby ktoś cię zobaczył? Hmm?-spojrzała na mnie wymownie.
-Tu i tak nikt nie przychodzi.
-A jakby przyszedł?-uśmiechnęła się złośliwie.
Wzruszył ramionami i rozłożyłem się na trawie rozkoszując się słoneczkiem które przyjemnie grzało..
-Kotołaki mają budzić strach.
-A jeśli ja nie chcę bo wolę być..
-Słodki?
-Raczej wolę być sobą ale dziękuję.-zachichotałem głupkowato.
(?)
Od Lilith
-T-tak..-powiedziałam drżącym głosem.
Spojrzał na mnie nieco zakłopotany.
-Coś mi się nie wydaje..jak na wampira strasznie zbladłaś..
-T-to nic..-powiedzialam cicho.
Nie wiem czemu ale moja żądza krwi strasznie się tutaj nasiliła..jakby..aura tego miejsca chciała wyzwolić we mnie potwora czy coś..
Rozglądałam się niespokojnie tak samo jak Shay..wiedział co może się za chwilę wydarzyć.
Po chwili..nie mogłam się ruszać..nie miałam kontroli nad swoim ciałem.
-Co ci jest? Twoje oczy..są czerwone.-powiedział Lucas.
Dzięki swojej silnej woli odzyskałam kontrolę nad sobą..pokręciłam głową.
Shay zmienił się w człowieka i przygarnął mnie do siebie ramieniem.
-Wracamy..-powiedział stanowczo.
-Co? Boisz się?-zakpił Lucas.
-Wracamy.-warknął.-A ty szczeniaku pomyśl kilkanaście razy zanim coś zrobisz i kogoś do tego namówisz..naucz się odpowiedzialności.
Odwrócił się wraz ze mną i wyprowadził z tego miejsca.
(?)
Spojrzał na mnie nieco zakłopotany.
-Coś mi się nie wydaje..jak na wampira strasznie zbladłaś..
-T-to nic..-powiedzialam cicho.
Nie wiem czemu ale moja żądza krwi strasznie się tutaj nasiliła..jakby..aura tego miejsca chciała wyzwolić we mnie potwora czy coś..
Rozglądałam się niespokojnie tak samo jak Shay..wiedział co może się za chwilę wydarzyć.
Po chwili..nie mogłam się ruszać..nie miałam kontroli nad swoim ciałem.
-Co ci jest? Twoje oczy..są czerwone.-powiedział Lucas.
Dzięki swojej silnej woli odzyskałam kontrolę nad sobą..pokręciłam głową.
Shay zmienił się w człowieka i przygarnął mnie do siebie ramieniem.
-Wracamy..-powiedział stanowczo.
-Co? Boisz się?-zakpił Lucas.
-Wracamy.-warknął.-A ty szczeniaku pomyśl kilkanaście razy zanim coś zrobisz i kogoś do tego namówisz..naucz się odpowiedzialności.
Odwrócił się wraz ze mną i wyprowadził z tego miejsca.
(?)
od Katheriny
Wstałam wcześnie rano, jak to ja zawsze i zeszłam szybko na dół. Podeszłam do barku i wyciągnęłam dużą butelkę burbonu. Wróciłam do kuchni i wyciągnęłam z zamrażarki, kostki lodu. Położyłam wszystko na blacie, a zaraz usłyszałam za sobą mruczenie. Nim się obróciłam , poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu.
-Jak się ma mój kotek -zaśmiał się Rey , kładąc głowę na moim ramieniu.
Nie odzywając się, wzięłam szklanki i wrzuciłam do nich kostki, oraz po chwili zalałam burbonem do pełna.
-Dla twojej informacji ,przypominam że jesteś moim opiekunem -uśmiechnęłam się chytrze.
Upiłam łyk swojego alkoholu i podałam Rey'owi, ten zabrał szklankę szybko i zaczął pić.
-Wiem i traktuję Cię jak młodszą siostrę-zmierzwił mi włosy.
-Czasami ,okazujesz to aż za bardzo -mruknęłam przewracając oczami.
Odeszłam od niego i wróciłam do siebie do pokoju, od czasu do czasu upijając burbona. Rozejrzałam się po szafie i szybko włożyłam czarne spodnie, bluzkę i czarną skórzaną kurtkę , oraz buty. Zaraz wróciła na dół i otworzyłam drzwi, ale poczułam jak Rey łapie mnie za nadgarstek.
-Dokąd to?-zapytał
-Na polowanie, a ty zrób sobie normalnie śniadanie-odparłam-Muszę naładować baterię po tygodniu więc wiesz. Potem będę jadła to samo co ty. Wiesz ludzkie jedzenie, nie daje mi tyle siły.
-Ale zwierzynę?-spytał
-Ludzie, to też zwierzyna -zaśmiałam się
-Katherina -mruknął poważnie
-Nie no , może złapię jakiegoś leśnego zwierzaczka, ale nie ludzi spokojnie-dodała rozbawiona
Wyszłam szybko z domu i udałam się do zakazanego lasu z nadludzką prędkością. Szybko znalazłam jakiegoś jelenia i go upolowałam. Zwierzę próbowało się wyrwać jednak przytrzymałam je i wbiłam się w jego szyję. Po paru minutach byłam już najedzona. Podniosłam się od zwierzęcia i przetarłam buzię. Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam iść w głąb lasu, a zaraz coś usłyszałam. Wskoczyłam sprawnie na jedno drzewo i zobaczyłam niedaleko chłopaka, który siedział pod drzewem i coś robił, nie byłam pewna co, ale zauważyłam jego uszy. Nie często szanujący się kotołak, pokazywał swoje uszy. Kotołak powinien budzić strach, jednak wystawianie uszu, to bardziej wygląda słodko........ Przyjrzałam mu się uważnie , a zaraz zeskoczyłam na ziemię przed nim. Chłopak podskoczył i spojrzał na mnie zszokowany.
-Ciekawe uszka -zaśmiałam się chytrze.
(Eric?)
-Jak się ma mój kotek -zaśmiał się Rey , kładąc głowę na moim ramieniu.
Nie odzywając się, wzięłam szklanki i wrzuciłam do nich kostki, oraz po chwili zalałam burbonem do pełna.
-Dla twojej informacji ,przypominam że jesteś moim opiekunem -uśmiechnęłam się chytrze.
Upiłam łyk swojego alkoholu i podałam Rey'owi, ten zabrał szklankę szybko i zaczął pić.
-Wiem i traktuję Cię jak młodszą siostrę-zmierzwił mi włosy.
-Czasami ,okazujesz to aż za bardzo -mruknęłam przewracając oczami.
Odeszłam od niego i wróciłam do siebie do pokoju, od czasu do czasu upijając burbona. Rozejrzałam się po szafie i szybko włożyłam czarne spodnie, bluzkę i czarną skórzaną kurtkę , oraz buty. Zaraz wróciła na dół i otworzyłam drzwi, ale poczułam jak Rey łapie mnie za nadgarstek.
-Dokąd to?-zapytał
-Na polowanie, a ty zrób sobie normalnie śniadanie-odparłam-Muszę naładować baterię po tygodniu więc wiesz. Potem będę jadła to samo co ty. Wiesz ludzkie jedzenie, nie daje mi tyle siły.
-Ale zwierzynę?-spytał
-Ludzie, to też zwierzyna -zaśmiałam się
-Katherina -mruknął poważnie
-Nie no , może złapię jakiegoś leśnego zwierzaczka, ale nie ludzi spokojnie-dodała rozbawiona
Wyszłam szybko z domu i udałam się do zakazanego lasu z nadludzką prędkością. Szybko znalazłam jakiegoś jelenia i go upolowałam. Zwierzę próbowało się wyrwać jednak przytrzymałam je i wbiłam się w jego szyję. Po paru minutach byłam już najedzona. Podniosłam się od zwierzęcia i przetarłam buzię. Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam iść w głąb lasu, a zaraz coś usłyszałam. Wskoczyłam sprawnie na jedno drzewo i zobaczyłam niedaleko chłopaka, który siedział pod drzewem i coś robił, nie byłam pewna co, ale zauważyłam jego uszy. Nie często szanujący się kotołak, pokazywał swoje uszy. Kotołak powinien budzić strach, jednak wystawianie uszu, to bardziej wygląda słodko........ Przyjrzałam mu się uważnie , a zaraz zeskoczyłam na ziemię przed nim. Chłopak podskoczył i spojrzał na mnie zszokowany.
-Ciekawe uszka -zaśmiałam się chytrze.
(Eric?)
od Lucas'a
Nakarmiłem szybko i sprawnie swoją sunie, a następnie wszystko ustaliłem spokojnie z Nyoką.
-Nie podoba mi się twój pomysł -mruknęła zmieniając się w człowieka
-Wiem, ale nudzę się -wzruszyłem ramionami
-To nie powód by pakować się w zachodnią część miasta!-warknęła
-Moja sprawa prawda? Więc nie musisz tam z nami iść -odparłem-Damy sobie radę
-No chyba jednak nie, nie wiesz jakie tam niebezpieczeństwa czekają -zaczęła-No i nie dacie sobie rady.
-Damy, przeszedłem już rytuał -mruknąłem
-Tak, ale wiesz ,że są tam inni magowie -dodała poważnie
-Nyoka..........-westchnąłem
-Dobra idziemy, ale nie miej później do mnie pretensji -prychnęła-Idę tam tylko,żeby was chronić!
Wyszliśmy z kuchni i zaraz się okazało,że nie tylko moja opiekunka się przemieniła.
-Tak, Nyoka to Shay, Shay to Nyoka -przedstawiłem ich sobie
-Raczej się znamy-skrzyżowała ręce na piersiach.
Spojrzałem na nią, jednak zaraz opiekunka zmieniła się w węża i wślizgnęła się do mojej torby i chyba zasnęła? Spojrzałem trochę zakłopotany na nich, a zaraz to Shay przemienił się w psa.
Wyszliśmy z mojego domu i skierowaliśmy się do zachodniej części miasta. Jak zwykle most był zamknięty, jednak szybko i niepostrzeżenie znaleźliśmy się już w drodze na tą stronę.
-To jest najgorszy pomysł ,ze wszystkich twoich!-usłyszałem w głowie głos Nyoki.
-O bosz-mruknąłem cicho do siebie
W końcu przekroczyliśmy całkowicie most i znaleźliśmy się na części zachodniej. Od razu dało się usłyszeć jakieś dziwne odgłosy. Tutaj w sumie faktycznie były potężniejsze stwory niż w zakazanym lesie.
Zerknąłem na dziewczynę, która cały czas stała i rozglądała się dookoła, tak samo jak jej opiekun.
-Lilith.........wszystko okej?-zapytałem
(?)
-Nie podoba mi się twój pomysł -mruknęła zmieniając się w człowieka
-Wiem, ale nudzę się -wzruszyłem ramionami
-To nie powód by pakować się w zachodnią część miasta!-warknęła
-Moja sprawa prawda? Więc nie musisz tam z nami iść -odparłem-Damy sobie radę
-No chyba jednak nie, nie wiesz jakie tam niebezpieczeństwa czekają -zaczęła-No i nie dacie sobie rady.
-Damy, przeszedłem już rytuał -mruknąłem
-Tak, ale wiesz ,że są tam inni magowie -dodała poważnie
-Nyoka..........-westchnąłem
-Dobra idziemy, ale nie miej później do mnie pretensji -prychnęła-Idę tam tylko,żeby was chronić!
Wyszliśmy z kuchni i zaraz się okazało,że nie tylko moja opiekunka się przemieniła.
-Tak, Nyoka to Shay, Shay to Nyoka -przedstawiłem ich sobie
-Raczej się znamy-skrzyżowała ręce na piersiach.
Spojrzałem na nią, jednak zaraz opiekunka zmieniła się w węża i wślizgnęła się do mojej torby i chyba zasnęła? Spojrzałem trochę zakłopotany na nich, a zaraz to Shay przemienił się w psa.
Wyszliśmy z mojego domu i skierowaliśmy się do zachodniej części miasta. Jak zwykle most był zamknięty, jednak szybko i niepostrzeżenie znaleźliśmy się już w drodze na tą stronę.
-To jest najgorszy pomysł ,ze wszystkich twoich!-usłyszałem w głowie głos Nyoki.
-O bosz-mruknąłem cicho do siebie
W końcu przekroczyliśmy całkowicie most i znaleźliśmy się na części zachodniej. Od razu dało się usłyszeć jakieś dziwne odgłosy. Tutaj w sumie faktycznie były potężniejsze stwory niż w zakazanym lesie.
Zerknąłem na dziewczynę, która cały czas stała i rozglądała się dookoła, tak samo jak jej opiekun.
-Lilith.........wszystko okej?-zapytałem
(?)
Nowa członkini.. ~ Hybryda!
Witamy bardzo serdecznie..kolejną hybrydę..pół anioła pół wampira..Rose Melody!
" A kto powiedział że dobrze się czuję?
A może tylko żartuję?
A wewnątrz buzuję..
I pomocy darmo upatruję.." ~ Autor Nieznany
od Josepha
Uśmiechnąłem się.
- Ja ciebie też polubiłem. -odpowiedziałem szczerze, sam nie wierząc w swoje słowa- Bardzo miło mi się z tobą rozmawia. I miło mi się z tobą milczy. -zaśmiałem się.
- Mi z tobą też -odpowiedziała, uśmiechając się.
Dzień był ciepły, wiał jedynie delikatny chłodny wiatr. Nadal było słonecznie. Zwykle nie lubiłem słonecznych dni, jakoś wolałem ponury klimat. Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Z minuty na minutę urocza pogoda podobała mi się coraz bardziej. A najbardziej podobał mi się uśmiech dziewczyny, która mi towarzyszyła i jej piękne, radosne, ale zarazem tajemnicze oczy. Czułem, że coś przede mną ukrywa, ale nie mogłem jej osądzać. W końcu sam nie byłem wobec niej do końca szczery.
Znów szliśmy, nie odzywając się do siebie. Postanowiłem przerwać ciszę.
- Może pójdziemy na jakieś ciastko?
(?)
- Ja ciebie też polubiłem. -odpowiedziałem szczerze, sam nie wierząc w swoje słowa- Bardzo miło mi się z tobą rozmawia. I miło mi się z tobą milczy. -zaśmiałem się.
- Mi z tobą też -odpowiedziała, uśmiechając się.
Dzień był ciepły, wiał jedynie delikatny chłodny wiatr. Nadal było słonecznie. Zwykle nie lubiłem słonecznych dni, jakoś wolałem ponury klimat. Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Z minuty na minutę urocza pogoda podobała mi się coraz bardziej. A najbardziej podobał mi się uśmiech dziewczyny, która mi towarzyszyła i jej piękne, radosne, ale zarazem tajemnicze oczy. Czułem, że coś przede mną ukrywa, ale nie mogłem jej osądzać. W końcu sam nie byłem wobec niej do końca szczery.
Znów szliśmy, nie odzywając się do siebie. Postanowiłem przerwać ciszę.
- Może pójdziemy na jakieś ciastko?
(?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)