-Na pewno lepiej niż na dachu..-zaśmiałam się.
-Mam nadzieję..-potargał moje wilgotne włosy.-Idź je sobie wysuszyć bo będziesz się jeszcze gorzej czuła.
-Ale jestem leniem i nie chcę..-jęknęłam.
-No dalej,ruszaj się.-delikatnie popchnął mnie do przodu.
-Nieee...
-Dalej.-zaśmiał się.
-Zanieś mnie.-zachichotałam.
-Zgłupiałaś.-przewrócił oczami ze śmiechem.
-Wiem.
Podniosłam się nadal owinięta kocem i poszłam do łazienki włosy.
Po kilku minutach wróciłam do Lucas'a. Usiadłam z powrotem na kanapie.
-Teraz przynajmniej się nie pochorujesz.
-Taa..ale nadal mi zimno.
-Chcesz jeszcze jeden koc?
-Yhmm..są w tamtej szafce.-wskazałam.
-Dobra.
Podniósł się i poszedł po drugi koc,gdy wrócił owinął mnie nim i uśmiechnął się.
-Wziąłem jeden z grubszych.-powiedział.
-Czuję..i jest mi cieplej.
(?)
wtorek, 24 czerwca 2014
Od Erica
Wieczór..około północy a ja za chol*rę nie mogłem spać..
Przewracałem się z boku na bok..z brzucha na plecy. Eh..! To takie denerwujące.
Podniosłem się w końcu z łóżka i jak gdyby nigdy nic rozłożyłem się na podłodze. No bo kto bogatemu zabroni prawda?
Zamknąłem oczy i jak gdyby nigdy nic próbowałem zasnąć lecz znów do jasnej anielki nie mogłem! Żeby to szlag..
Jak jestem niewyspanym kotkiem to jestem nieprzyjemnym kotkiem.
Cóż..moja klasa będzie musiała to jakoś juro znieść.
(?)
Przewracałem się z boku na bok..z brzucha na plecy. Eh..! To takie denerwujące.
Podniosłem się w końcu z łóżka i jak gdyby nigdy nic rozłożyłem się na podłodze. No bo kto bogatemu zabroni prawda?
Zamknąłem oczy i jak gdyby nigdy nic próbowałem zasnąć lecz znów do jasnej anielki nie mogłem! Żeby to szlag..
Jak jestem niewyspanym kotkiem to jestem nieprzyjemnym kotkiem.
Cóż..moja klasa będzie musiała to jakoś juro znieść.
(?)
od Lucas'a
Shay cały czas nam się przyglądał, a ja zaraz spojrzałem na niego trochę zdziwiony. Jakoś nie mogłem go zrozumieć. Podniósł się i na chwilę Shay poprosił mnie do kuchni.
-Co jest?-zapytałem zdziwiony
-Pierwszy raz widzę,żeby ktoś tak strasznie ją pocieszał -uśmiechnął się
-No cóż,ja nic takiego nie robię -powiedziałem wzruszając ramionami
-Ale jednak to pomaga -przyznał
-Dzięki -odpowiedziałem
-Dobra, dalej ją pocieszaj, a ja muszę coś zrobić-wyjaśnił
-No w porządku -powiedziałem
Wszedłem z powrotem do salonu, a Shay poszedł gdzieś indziej , usiadłem obok niej i uśmiechnąłem się w jej stronę. Zaraz Lili odwzajemniła mój uśmiech.
-Gdzie Shay?-zapytała od razu
-Poszedł coś załatwić-wyjaśniłem
-Aha-skinęła głową-Czyli martwiłeś się o mnie
-Ja ? Nie............skąd-zaśmiałem się
-Oj Lucas-uśmiechnęła się
-Lilith jak się czujesz?-zapytałem troskliwie.
(?)
-Co jest?-zapytałem zdziwiony
-Pierwszy raz widzę,żeby ktoś tak strasznie ją pocieszał -uśmiechnął się
-No cóż,ja nic takiego nie robię -powiedziałem wzruszając ramionami
-Ale jednak to pomaga -przyznał
-Dzięki -odpowiedziałem
-Dobra, dalej ją pocieszaj, a ja muszę coś zrobić-wyjaśnił
-No w porządku -powiedziałem
Wszedłem z powrotem do salonu, a Shay poszedł gdzieś indziej , usiadłem obok niej i uśmiechnąłem się w jej stronę. Zaraz Lili odwzajemniła mój uśmiech.
-Gdzie Shay?-zapytała od razu
-Poszedł coś załatwić-wyjaśniłem
-Aha-skinęła głową-Czyli martwiłeś się o mnie
-Ja ? Nie............skąd-zaśmiałem się
-Oj Lucas-uśmiechnęła się
-Lilith jak się czujesz?-zapytałem troskliwie.
(?)
od Katheriny
Wróciłam już cała zmoknięta do domu. A zaraz Rey, wyszedł do mnie i przytulił mnie do siebie na powitanie.
-Co ty taka mokra?-zapytał zdziwiony
-Nie ważne-mruknęłam
-Katherina -powiedział miękko i podniósł moją twarz za podbródek
-Nic, na prawdę-oderwałam się z jego uścisku
Spojrzałam na niego obojętnie i szybko wybiegłam do siebie do góry. Weszłam do łazienki i nalałam do niej gorącej wody, a następnie się wykąpałam. Wyszłam z łazienki i przebrałam się w krótkie spodenki i top.
Położyłam się od razu do łóżka i nie mogłam w ogóle zasnąć, wierciłam się w te i we wte ,aż w końcu wstałam i wyszłam na balkon, a następnie usiadłam sobie na oparciu i patrzyłam na choryzont.
(?)
-Co ty taka mokra?-zapytał zdziwiony
-Nie ważne-mruknęłam
-Katherina -powiedział miękko i podniósł moją twarz za podbródek
-Nic, na prawdę-oderwałam się z jego uścisku
Spojrzałam na niego obojętnie i szybko wybiegłam do siebie do góry. Weszłam do łazienki i nalałam do niej gorącej wody, a następnie się wykąpałam. Wyszłam z łazienki i przebrałam się w krótkie spodenki i top.
Położyłam się od razu do łóżka i nie mogłam w ogóle zasnąć, wierciłam się w te i we wte ,aż w końcu wstałam i wyszłam na balkon, a następnie usiadłam sobie na oparciu i patrzyłam na choryzont.
(?)
Od Lilith
-Nie jestem na ciebie zła.-mruknęłam.
-To o co ci chodzi?-spytał.
-O nic..-powiedziałam.
-Ehh..czy ja kiedyś zrozumiem kobiety?-zapytał sam siebie dobitnie.
Mimo to zaśmiałam się cicho.
-O,już ci lepiej?-uśmiechnął się.
-Poprawiłeś mi humor.
-Serio? Nie zauważyłem..-powiedział.
Znów się zaśmiałam.
-Dzięki za pocieszenie..
-Drobiazg.-uśmiechnął się.-Teram mi mów czemu poszłaś na dach kiedy zaczęło tak podać?
-Poszłam tam wcześniej..a wtedy nie padało,a jak już zaczęło nie chciało mi się wstawać..-jęknęłam.
-Ty leniu.-zaśmiał się.
-Oj tam..
-Teraz będziesz chora.-powiedział.
-To tylko przeziębienie.
Po chwili wrócił Shay z herbatą.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się.
-Proszę bardzo.-usiadł po drugiej strony kanapy obok mnie.
Po kilku minutach dość niezręcznej ciszy odezwałam się.
-Czemu poszedłeś na dach?-spytałam.
-Nigdzie cię nie było i cię szukałem..po potem wyczułem że jesteś na dachu i poszedłem tam.
-Czemu mnie szukałeś?
-Zwykle byłaś na przerwie ze mną..troszkę się zdziwiłem.
-Martwiłeś się?-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Tylko troszeczkę.-mruknął.
Zaśmiałam się.
(?)
-To o co ci chodzi?-spytał.
-O nic..-powiedziałam.
-Ehh..czy ja kiedyś zrozumiem kobiety?-zapytał sam siebie dobitnie.
Mimo to zaśmiałam się cicho.
-O,już ci lepiej?-uśmiechnął się.
-Poprawiłeś mi humor.
-Serio? Nie zauważyłem..-powiedział.
Znów się zaśmiałam.
-Dzięki za pocieszenie..
-Drobiazg.-uśmiechnął się.-Teram mi mów czemu poszłaś na dach kiedy zaczęło tak podać?
-Poszłam tam wcześniej..a wtedy nie padało,a jak już zaczęło nie chciało mi się wstawać..-jęknęłam.
-Ty leniu.-zaśmiał się.
-Oj tam..
-Teraz będziesz chora.-powiedział.
-To tylko przeziębienie.
Po chwili wrócił Shay z herbatą.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się.
-Proszę bardzo.-usiadł po drugiej strony kanapy obok mnie.
Po kilku minutach dość niezręcznej ciszy odezwałam się.
-Czemu poszedłeś na dach?-spytałam.
-Nigdzie cię nie było i cię szukałem..po potem wyczułem że jesteś na dachu i poszedłem tam.
-Czemu mnie szukałeś?
-Zwykle byłaś na przerwie ze mną..troszkę się zdziwiłem.
-Martwiłeś się?-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Tylko troszeczkę.-mruknął.
Zaśmiałam się.
(?)
od Lucas'a
Nie wiedziałem gdzie jest Lilith, ale zaczęło okropnie padać. W końcu wyczułem ,że poszła na dach więc poszedłem po pewnym czasie za nią. Usłyszałam jak kicha już pewnie przeziębiona. Wszedłem na dach i otworzyłem drzwi, a dziewczyna leżała na podłodze, podszedłem do niej powoli już byłem i tak cały mokry.
-Lilith co ci?-zapytałem zdziwiony
-Nic, zostaw mnie-mruknęła
-Dlaczego?-spytałem
-Po prostu idź stąd!-warknęła
Pokręciłem tylko głową, a Lilith zamknęła powoli oczy, zaraz jednak wziąłem jej torbę na ramię i swoją , a ją wziąłem na ręce.
-Lucas! Postaw mnie!-wydzierała się
Nie puszczałem jej jednak i wyniosłem ją ze szkoły, a następnie zaniosłem ją do jej domu. Zapukałem do drzwi, jednak nikt mi nie otworzył.
-Shay!-zawołałem
Już po chwili drzwi otworzył mi jej opiekun, a ja wszedłem z nią do salonu i posadziłem ją na sofie, zaraz Shay podał jej koc.
-Co się stało?!-zapytał wściekły
-Twoja podopieczna, postanowiła się rozchorować -mruknąłem
Spojrzałem pytająco, na Lilith, a Shay poszedł zrobić jej herbatę. Usiadłem przed nią i wpatrywałem się w nią, jednak ta cały czas odwracała ode mnie wzrok.
-Lili, co jest? Czemu jesteś na mnie zła?-zapytałem przybity
(?)
-Lilith co ci?-zapytałem zdziwiony
-Nic, zostaw mnie-mruknęła
-Dlaczego?-spytałem
-Po prostu idź stąd!-warknęła
Pokręciłem tylko głową, a Lilith zamknęła powoli oczy, zaraz jednak wziąłem jej torbę na ramię i swoją , a ją wziąłem na ręce.
-Lucas! Postaw mnie!-wydzierała się
Nie puszczałem jej jednak i wyniosłem ją ze szkoły, a następnie zaniosłem ją do jej domu. Zapukałem do drzwi, jednak nikt mi nie otworzył.
-Shay!-zawołałem
Już po chwili drzwi otworzył mi jej opiekun, a ja wszedłem z nią do salonu i posadziłem ją na sofie, zaraz Shay podał jej koc.
-Co się stało?!-zapytał wściekły
-Twoja podopieczna, postanowiła się rozchorować -mruknąłem
Spojrzałem pytająco, na Lilith, a Shay poszedł zrobić jej herbatę. Usiadłem przed nią i wpatrywałem się w nią, jednak ta cały czas odwracała ode mnie wzrok.
-Lili, co jest? Czemu jesteś na mnie zła?-zapytałem przybity
(?)
Od Erica
Tak samo jak Kath zeskoczyłem z drzewa i wyszedłem z lasu..szedłem kawałek za nią ale nie chcą już jej denerwować nie zbliżyłem się. Gdy nadeszło rozwidlenie dróg Kath poszła w inną stronę..chciałem za nią pójść ale zrezygnowałem..
Gdy wróciłem do swojego mieszkania od razu powitał mnie Jamie.
-No witaj kochaniutki.-zaśmiał się.-Ale żeś zmoknął..idź się migiem przebrać.
Nic nie mówiąc poszedłem się wytrzeć i przebrać w suche ubrania.
Gdy zszedłem na dół Jamie robił coś w kuchni.
-Pomożesz mi?
-Zostaw mnie..-mruknąłem.
-Co ci jest?
-Nic..straciłem humor.
-No młody.-zaśmiał się i przyszedł do mnie.-Wiesz ty co..mi nie powiesz..-stuknął mnie w ramię.
Uśmiechnąłem się lekko.
-Spokojnie..to nic ważnego.
-No mam nadzieję..-powiedział i wrócił do kuchni.
Usiadłem na kanapie.
Ehh..Katherina..o co ci chodziło?
(?)
Gdy wróciłem do swojego mieszkania od razu powitał mnie Jamie.
-No witaj kochaniutki.-zaśmiał się.-Ale żeś zmoknął..idź się migiem przebrać.
Nic nie mówiąc poszedłem się wytrzeć i przebrać w suche ubrania.
Gdy zszedłem na dół Jamie robił coś w kuchni.
-Pomożesz mi?
-Zostaw mnie..-mruknąłem.
-Co ci jest?
-Nic..straciłem humor.
-No młody.-zaśmiał się i przyszedł do mnie.-Wiesz ty co..mi nie powiesz..-stuknął mnie w ramię.
Uśmiechnąłem się lekko.
-Spokojnie..to nic ważnego.
-No mam nadzieję..-powiedział i wrócił do kuchni.
Usiadłem na kanapie.
Ehh..Katherina..o co ci chodziło?
(?)
od Katheriny
Spojrzałam na niego trochę zdziwiona, jednak zaraz odwróciłam wzrok i podniosłam się z gałęzi.
-Nic się nie stało-mruknęłam
-Przecież widzę -powiedział
-No to trudno-wzruszyłam ramionami-A nawet jeśli, to bym Ci nie powiedziała. A teraz muszę iść......
-Kath!-krzyknął za mną Eric
Jednak ja sprawnie zeskoczyłam z drzewa i już byłam dosłownie cała mokra jak kura. Nie miałam nawet siły biegać, więc spojrzałam jeszcze na Eric'a i poszłam spokojnie w swoją stronę. Ja już chyba przesadzam, nie powinnam była być dla niego miła. Oj nie, nie jesteś sobą Katherina, jesteś zabójczynią, a nie milusim kotkiem, nie zależy Ci na nikim, prócz opiekunie, skończ z tym! Szłam tak w deszczu i non stop myślałam nad tym wszystkim co się ostatnio dzieje. Chyba mi odbija?! Udało mi się po chwili wyjść z lasu,ale słyszałam za sobą ciągle jakiś szelest.
(?)
-Nic się nie stało-mruknęłam
-Przecież widzę -powiedział
-No to trudno-wzruszyłam ramionami-A nawet jeśli, to bym Ci nie powiedziała. A teraz muszę iść......
-Kath!-krzyknął za mną Eric
Jednak ja sprawnie zeskoczyłam z drzewa i już byłam dosłownie cała mokra jak kura. Nie miałam nawet siły biegać, więc spojrzałam jeszcze na Eric'a i poszłam spokojnie w swoją stronę. Ja już chyba przesadzam, nie powinnam była być dla niego miła. Oj nie, nie jesteś sobą Katherina, jesteś zabójczynią, a nie milusim kotkiem, nie zależy Ci na nikim, prócz opiekunie, skończ z tym! Szłam tak w deszczu i non stop myślałam nad tym wszystkim co się ostatnio dzieje. Chyba mi odbija?! Udało mi się po chwili wyjść z lasu,ale słyszałam za sobą ciągle jakiś szelest.
(?)
Od Lilith
Przez całą lekcję nie mogłam się skupić..ciągle kreśliłam coś w notatniku a nawet wyrywałam kartki.
Lucas..co on chciał właściwie zrobić? Chyba nie..nie chciał mnie pocałować prawda? TO niemożliwe.
Kiedy zadzwonił dzwonek zgarnęłam wszystko do torby i wyszłam z klasy kierując się na najwyższe piętro w szkole..czyli na dach.
Rzuciłam torbę gdzieś obok drzwi i rozłożyłam się na zimnym dachu.
Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy. W mojej głowie kumulowały się rozmyślenia o wszystkim..właściwie..zaczęłam się zastanawiać co z moim rodzeństwem..rozstaliśmy się gdy byliśmy w wieku 10-14 lat..ehh..chol*rnie za nimi tęsknię..
Otworzyłam oczy i spojrzałam w niego..chmury przybrały ciemną barwę..a po chwili spłynął z nich nikły lecz wyczuwalny deszcz. Nie minęło 15 minut a moje włosy już zaczęły robić się wilgotne..taa..jestem strasznie podatna na choroby a jeszcze siedzę w deszczu. Po chwili kichnęłam,podskoczyłam lekko.
-Pięknie..ale przy najmniej nie będę chodzić do szkoły..-mruknęłam i znów kichnęłam
Kiedy krople wody spadały na moją twarz usłyszałam huk otwierania drzwi.
(?)
Lucas..co on chciał właściwie zrobić? Chyba nie..nie chciał mnie pocałować prawda? TO niemożliwe.
Kiedy zadzwonił dzwonek zgarnęłam wszystko do torby i wyszłam z klasy kierując się na najwyższe piętro w szkole..czyli na dach.
Rzuciłam torbę gdzieś obok drzwi i rozłożyłam się na zimnym dachu.
Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy. W mojej głowie kumulowały się rozmyślenia o wszystkim..właściwie..zaczęłam się zastanawiać co z moim rodzeństwem..rozstaliśmy się gdy byliśmy w wieku 10-14 lat..ehh..chol*rnie za nimi tęsknię..
Otworzyłam oczy i spojrzałam w niego..chmury przybrały ciemną barwę..a po chwili spłynął z nich nikły lecz wyczuwalny deszcz. Nie minęło 15 minut a moje włosy już zaczęły robić się wilgotne..taa..jestem strasznie podatna na choroby a jeszcze siedzę w deszczu. Po chwili kichnęłam,podskoczyłam lekko.
-Pięknie..ale przy najmniej nie będę chodzić do szkoły..-mruknęłam i znów kichnęłam
Kiedy krople wody spadały na moją twarz usłyszałam huk otwierania drzwi.
(?)
Od Erica
-Bo dziwnie się czuję gdy ktoś jest na mnie zły..-mruknąłem.
-O,jaki delikatny.-zachichotała złośliwie.
-Lubię się takiego jaki jestem.-uśmiechnąłem się promiennie w przeciwieństwie do pogody która się nie uśmiechała.
Nagle Kath zamilkła i spuściła wzrok.
-Ej..
-Co?-mruknęła.
-Coś się stało?-spytałem trochę zaniepokojony.
(?)
-O,jaki delikatny.-zachichotała złośliwie.
-Lubię się takiego jaki jestem.-uśmiechnąłem się promiennie w przeciwieństwie do pogody która się nie uśmiechała.
Nagle Kath zamilkła i spuściła wzrok.
-Ej..
-Co?-mruknęła.
-Coś się stało?-spytałem trochę zaniepokojony.
(?)
od Katheriny
Przyjrzałam mu się uważnie i na chwilę wstałam z krzesła. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-Do kąt idziesz?-zapytał podejrzliwie
-No poczekaj tu chwilę okej?-warknęłam
Zeszłam na dół i zabrałam spirytus i waciki, wyszłam na górę , a mężczyzna siedział i kartkował książki, przy tym myślał jeszcze. Podeszłam do niego i nalałam na wacik spirytusu, a zaraz przyłożyłam mu na rany po moich pazurach. Romeo od razu się odsunął patrząc na mnie wkurzonym wzrokiem.
-Co ty robisz?-zapytał oburzony
-No nie wiem, a co mogę robić?-prychnęłam-Odkażam Ci rany, zostawione przeze mnie-dodałam i uśmiechnęłam się chytrze, gdy to mówiłam.
Chwilę myślałam , nad tym wszystkim, bo nie chciało mu się kartkować książek, szybko złapałam za telefon i usiadłam na krześle i przysunęłam się do laptopa. Zaraz udało mi się dodzwonić do danej osoby.
-Cześć, słuchaj potrzebuję paru informacji o roku 1852, daj wszystko co masz na temat nadnaturalny. Będę za chwilę , sprężaj się -powiedziałam i się rozłączyłam
Podniosłam się z krzesła i wyszłam z Romeo z mojego pokoju, a następnie napisałam list do Rey'a i wyszłam z mężczyzną z mojego kochanego domu. Poszliśmy szybkim krokiem dwie przecznice i weszliśmy w ciemny zaułek, a następnie do piwnicy. Było tam dość dziwacznie, ale było to przydatne miejsce.
-Norman!-powiedziałam poważnie
-Katherina już, chodźcie tutaj -usłyszałam
Poszliśmy do innego pokoiku , a zaraz Romeo jak to on wyciągnął Colta z pochwy, jednak ja dałam rękę na spust broni.
-Schowaj tą pukawkę , dobrze-mruknęłam
Romeo niechętnie schował pistolet, a ja podeszłam do mężczyzny siedzącego przy dość rozbudowanym komputerze.
-Masz to o co prosiłam?-zapytałam
-Tak, wszystko. Są nawet niektóre zatajone akta -wyjaśnił
-Świetnie , pokaż co masz-powiedziałam
Przystawił mi krzesło do drugiego komputera na który wszystko przesłał. Zaczęłam przeglądać wszystko co tam było, a Romeo stał oczywiście nade mną i czytał. Jednak przypomniałam sobie coś, więc szybko zgrałam na pendrajwa i podeszłam do Normana.
-Masz zapomnieć o tym ,że byłam tutaj z kimś-zahipnotyzowałam go.
-Romeo, wyjdź na zewnątrz-powiedziałam do mężczyzny
Wyszedł i dopiero w tym momencie Norman, odzyskał świadomość , a ja się z nim pożegnałam i wróciłam do Romeo.
-Tutaj jest wszystko, więc przejrzymy u mnie, może coś znajdziemy -powiedziałam i pokazałam mu pendrajwa
(?)
-Do kąt idziesz?-zapytał podejrzliwie
-No poczekaj tu chwilę okej?-warknęłam
Zeszłam na dół i zabrałam spirytus i waciki, wyszłam na górę , a mężczyzna siedział i kartkował książki, przy tym myślał jeszcze. Podeszłam do niego i nalałam na wacik spirytusu, a zaraz przyłożyłam mu na rany po moich pazurach. Romeo od razu się odsunął patrząc na mnie wkurzonym wzrokiem.
-Co ty robisz?-zapytał oburzony
-No nie wiem, a co mogę robić?-prychnęłam-Odkażam Ci rany, zostawione przeze mnie-dodałam i uśmiechnęłam się chytrze, gdy to mówiłam.
Chwilę myślałam , nad tym wszystkim, bo nie chciało mu się kartkować książek, szybko złapałam za telefon i usiadłam na krześle i przysunęłam się do laptopa. Zaraz udało mi się dodzwonić do danej osoby.
-Cześć, słuchaj potrzebuję paru informacji o roku 1852, daj wszystko co masz na temat nadnaturalny. Będę za chwilę , sprężaj się -powiedziałam i się rozłączyłam
Podniosłam się z krzesła i wyszłam z Romeo z mojego pokoju, a następnie napisałam list do Rey'a i wyszłam z mężczyzną z mojego kochanego domu. Poszliśmy szybkim krokiem dwie przecznice i weszliśmy w ciemny zaułek, a następnie do piwnicy. Było tam dość dziwacznie, ale było to przydatne miejsce.
-Norman!-powiedziałam poważnie
-Katherina już, chodźcie tutaj -usłyszałam
Poszliśmy do innego pokoiku , a zaraz Romeo jak to on wyciągnął Colta z pochwy, jednak ja dałam rękę na spust broni.
-Schowaj tą pukawkę , dobrze-mruknęłam
Romeo niechętnie schował pistolet, a ja podeszłam do mężczyzny siedzącego przy dość rozbudowanym komputerze.
-Masz to o co prosiłam?-zapytałam
-Tak, wszystko. Są nawet niektóre zatajone akta -wyjaśnił
-Świetnie , pokaż co masz-powiedziałam
Przystawił mi krzesło do drugiego komputera na który wszystko przesłał. Zaczęłam przeglądać wszystko co tam było, a Romeo stał oczywiście nade mną i czytał. Jednak przypomniałam sobie coś, więc szybko zgrałam na pendrajwa i podeszłam do Normana.
-Masz zapomnieć o tym ,że byłam tutaj z kimś-zahipnotyzowałam go.
-Romeo, wyjdź na zewnątrz-powiedziałam do mężczyzny
Wyszedł i dopiero w tym momencie Norman, odzyskał świadomość , a ja się z nim pożegnałam i wróciłam do Romeo.
-Tutaj jest wszystko, więc przejrzymy u mnie, może coś znajdziemy -powiedziałam i pokazałam mu pendrajwa
(?)
od Romeo
Przejechałem dłonią po brzegach książek. W końcu wyjąłem jedną z nich i
zacząłem przeglądać. Nie, nie, nie. Cóż, to jak szukać igły w stogu
siana, ale czego innego miałbym się spodziewać? Nagłego oświecenia?
Usiadłem na łóżku niemal niezauważalnie się krzywiąc. Nadal miałem dosyć
głebokie rany po jej pazurkach.
- Czego w ogóle szukamy? - Spytała, unosząc brew. Dopiero po chwili na nią spojrzałem.
- Zabójcy mojej przyjaciółki. Została zamordowana 1852 roku, na zachodnich terenach Stanów Zjednoczonych. No wiesz, Dziki zachód i tak dalej.
- Mogli to być zwykli bandyci.
- Wątpliwe by bandyci byli w stanie rozszarpać kogoś żywcem. Zwierzę to też nie było, bo jak wiesz, zwierzęta zjadają swoje ofiary - Wytłumaczyłem, kończąc kartkować książkę - Nie sądzę by w ten sposób coś znaleźli - Odłożyłem książkę do szafy.
- Masz jakiś inny pomysł Sherlocku?
- Myślę.
- Czyli nie masz.
- Myślę - Powtórzyłem, trochę bardziej poważnie. Przewróciła oczami, patrząc coś w laptopie. Ja nie widziałem innej możliwości, by po prostu zabijać istoty nadnaturalne i wypytywać się ich o to. Z pierwszym szło mi łatwo, ale z drugim trochę gorzej.
( Kath?)
- Czego w ogóle szukamy? - Spytała, unosząc brew. Dopiero po chwili na nią spojrzałem.
- Zabójcy mojej przyjaciółki. Została zamordowana 1852 roku, na zachodnich terenach Stanów Zjednoczonych. No wiesz, Dziki zachód i tak dalej.
- Mogli to być zwykli bandyci.
- Wątpliwe by bandyci byli w stanie rozszarpać kogoś żywcem. Zwierzę to też nie było, bo jak wiesz, zwierzęta zjadają swoje ofiary - Wytłumaczyłem, kończąc kartkować książkę - Nie sądzę by w ten sposób coś znaleźli - Odłożyłem książkę do szafy.
- Masz jakiś inny pomysł Sherlocku?
- Myślę.
- Czyli nie masz.
- Myślę - Powtórzyłem, trochę bardziej poważnie. Przewróciła oczami, patrząc coś w laptopie. Ja nie widziałem innej możliwości, by po prostu zabijać istoty nadnaturalne i wypytywać się ich o to. Z pierwszym szło mi łatwo, ale z drugim trochę gorzej.
( Kath?)
od Dylan'a
Obudziłem się tego dnia otworzyłem oczy i wstałem.
Cela od wewnątrz była taka nudna. Ale nadszedł ten dzień kiedy znowu
Zobaczę ten okrutny świat. W końcu otworzono moją cele i po wypełnieniu papierów wyszedłem za świeże powietrze. Strasznie nienawidzę tych ludzi. Pospiesznie ruszyłem na dworzec i wyjechałem z miasta. W połowie drogi wyskoczyłem z pociągu w lesie. Zmieniłem się w wilkołaka i ruszyłem piechotą ..
****Ostatni tydzień*****
Co dzień przemierzałem kilkaset kilometrów polowałem
i tropiłem gnałem do .. sam nie wiem gdzie totalny dziki zwierz
dotarłem na wyspę jeziora i pasam górskie. Gdy ustałem na plaży zmieniłem się w człowieka i wykapałem .. czołem ze ktoś mnie obserwuje znowu przyjąłem postać wilkołaka i biegiem ruszyłem dalej trafiłem do parku i znowu stałem się człowiekiem byli tam inni .. podobni do mnie tez mieli wyostrzone zdolności i na pewno ludźmi nie byli . Gdy mnie zauważyli postanowiłem że jednak pójdę zwiedzę zanim ich poznam znowu zmiana i gnałem dalej Po drodze trafiłem do jakiegoś mrocznego lasu tam na mojej drodze staną inny wilkołak
-Kim jesteś ..
-A Co Cie to
-Znajdujesz się w Mysterie Monde
-I co z tego ?
-Naszym zadaniem jest was chronić
-Sam dbam o siebie ..
Po chwili doszło do starcia .. po jakimś czasie jednak okazałem chwile uległości
Pozwoliłem ze mnie oprowadził i opowiedział o tym miejscu pokazał wszytko a potem wyszło tak ze stał się moim opiekunem choć niechętnie się na to zgodziłem .. powiedziałem mu o mojej kryminalnej przeszłości narkotykach. Potem zmieniliśmy się w ludzi
nagle podeszła do nas jakas dziewczyna
<DZIEWCZYNA>
Cela od wewnątrz była taka nudna. Ale nadszedł ten dzień kiedy znowu
Zobaczę ten okrutny świat. W końcu otworzono moją cele i po wypełnieniu papierów wyszedłem za świeże powietrze. Strasznie nienawidzę tych ludzi. Pospiesznie ruszyłem na dworzec i wyjechałem z miasta. W połowie drogi wyskoczyłem z pociągu w lesie. Zmieniłem się w wilkołaka i ruszyłem piechotą ..
****Ostatni tydzień*****
Co dzień przemierzałem kilkaset kilometrów polowałem
i tropiłem gnałem do .. sam nie wiem gdzie totalny dziki zwierz
dotarłem na wyspę jeziora i pasam górskie. Gdy ustałem na plaży zmieniłem się w człowieka i wykapałem .. czołem ze ktoś mnie obserwuje znowu przyjąłem postać wilkołaka i biegiem ruszyłem dalej trafiłem do parku i znowu stałem się człowiekiem byli tam inni .. podobni do mnie tez mieli wyostrzone zdolności i na pewno ludźmi nie byli . Gdy mnie zauważyli postanowiłem że jednak pójdę zwiedzę zanim ich poznam znowu zmiana i gnałem dalej Po drodze trafiłem do jakiegoś mrocznego lasu tam na mojej drodze staną inny wilkołak
-Kim jesteś ..
-A Co Cie to
-Znajdujesz się w Mysterie Monde
-I co z tego ?
-Naszym zadaniem jest was chronić
-Sam dbam o siebie ..
Po chwili doszło do starcia .. po jakimś czasie jednak okazałem chwile uległości
Pozwoliłem ze mnie oprowadził i opowiedział o tym miejscu pokazał wszytko a potem wyszło tak ze stał się moim opiekunem choć niechętnie się na to zgodziłem .. powiedziałem mu o mojej kryminalnej przeszłości narkotykach. Potem zmieniliśmy się w ludzi
nagle podeszła do nas jakas dziewczyna
<DZIEWCZYNA>
od Lucas'a
Przyjrzałem się uważnie Lilith, jakoś ostatnimi czasy była chyba jedyną dziewczyną z jaką spędzałem czas, nie licząc oczywiście mojej opiekunki. Lili też cały czas patrzyła na mnie lekko się uśmiechając.
-Dziękuję Lili -odpowiedziałem
-Za co?!-zdziwiła się
-No ,cóż ty jako jedyna dziewczyna ostatnio spędzasz ,ze mną czas no i w ogóle-wyjaśniłem
Lilith popatrzyła na mnie lekko się uśmiechając ,ale mimowolnie na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
Patrzyłem na nią przez chwilę i delikatnie się przybliżyłem, a jej oddech przyśpieszył , Lili przymknęła oczy, byłem już tak blisko jednak.....
-Nie ma za co-szepnęła
W tej samej chwili się opamiętałem i odsunąłem szybko od niej. Lilith otworzyła zdziwiona oczy, a ja podniosłem się z ziemi.
-Dobra skończyła się lekcja w bibliotece, tak więc wracajmy do szkoły-powiedziałem
-Dobry pomysł -przyznała niepewnie
Wróciliśmy oboje szybko do szkoły, akurat weszliśmy do budynku, jak zadzwonił dzwonek na lekcje.
Weszliśmy przed nauczycielem i szybko usiedliśmy do swojej ławki, a ja otworzyłem zeszyt i zacząłem notować, gdy tylko nauczyciel zaczął robić wykład.
(?)
-Dziękuję Lili -odpowiedziałem
-Za co?!-zdziwiła się
-No ,cóż ty jako jedyna dziewczyna ostatnio spędzasz ,ze mną czas no i w ogóle-wyjaśniłem
Lilith popatrzyła na mnie lekko się uśmiechając ,ale mimowolnie na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
Patrzyłem na nią przez chwilę i delikatnie się przybliżyłem, a jej oddech przyśpieszył , Lili przymknęła oczy, byłem już tak blisko jednak.....
-Nie ma za co-szepnęła
W tej samej chwili się opamiętałem i odsunąłem szybko od niej. Lilith otworzyła zdziwiona oczy, a ja podniosłem się z ziemi.
-Dobra skończyła się lekcja w bibliotece, tak więc wracajmy do szkoły-powiedziałem
-Dobry pomysł -przyznała niepewnie
Wróciliśmy oboje szybko do szkoły, akurat weszliśmy do budynku, jak zadzwonił dzwonek na lekcje.
Weszliśmy przed nauczycielem i szybko usiedliśmy do swojej ławki, a ja otworzyłem zeszyt i zacząłem notować, gdy tylko nauczyciel zaczął robić wykład.
(?)
od Katheriny
Popatrzyłam zszokowana na Erica , ja też lubiłam wodę, ale nie lubiłam niespodziewanie moknąć, zwłaszcza w moich ulubionych ciuchach. Przyglądałam się chłopakowi, jak siedzi na deszczu, jednak ja nie miałam zamiaru wychodzić spod liści, które nie przepuszczały żadnej kropli wody do mnie.
-Czemu nie wyjdziesz?-zapytał zdziwiony
-Nie lubię moknąć-mruknęłam
-Typowy kot-zaśmiał się
-Ej.........lubię wodę, ale nie deszcz -burknęłam oburzona
-Oj no nie wściekaj się -poprosił niewinnie
-A czemuż to nie?-zapytałam zaciekawiona
(?)
-Czemu nie wyjdziesz?-zapytał zdziwiony
-Nie lubię moknąć-mruknęłam
-Typowy kot-zaśmiał się
-Ej.........lubię wodę, ale nie deszcz -burknęłam oburzona
-Oj no nie wściekaj się -poprosił niewinnie
-A czemuż to nie?-zapytałam zaciekawiona
(?)
Od Lilith
Wyjęłam z kieszeni bluzy chusteczki,wzięłam jedną i przyłożyłam do nadgarstka z którego nadal płynęło trochę krwi.
-Ja tak zawsze mam..-uśmiechnęłam się lekko.
-Czyli?-roześmiał się nieco.
-No..zanim kogoś chociaż trochę nie poznam to jestem mniej śmiała i w ogóle..a potem..jest już z górki.-zaśmiałam się.
-Masz tak od zawsze?
-Yhmm..gdybyś widział jak to wyglądało gdy byłam mała..to była jakaś katorga.
Mimowolnie oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Taka mała Lili która nie chciała do nikogo podejść co?-spojrzał na mnie.
-Dokładnie.-zdjęłam chusteczkę z nadgarstka i schowałam ją.-Przy okazji..mam twoją torbę.
-O dzięki.-powiedział.
-Dobrze że nie widziałeś jak bibliotekarka się darła gdy wybiegłeś z biblioteki..
-Cieszę się że nie widziałem.-odpowiedział chichocząc cicho.
Uśmiechnęłam się do niego lekko.
(?)
-Ja tak zawsze mam..-uśmiechnęłam się lekko.
-Czyli?-roześmiał się nieco.
-No..zanim kogoś chociaż trochę nie poznam to jestem mniej śmiała i w ogóle..a potem..jest już z górki.-zaśmiałam się.
-Masz tak od zawsze?
-Yhmm..gdybyś widział jak to wyglądało gdy byłam mała..to była jakaś katorga.
Mimowolnie oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Taka mała Lili która nie chciała do nikogo podejść co?-spojrzał na mnie.
-Dokładnie.-zdjęłam chusteczkę z nadgarstka i schowałam ją.-Przy okazji..mam twoją torbę.
-O dzięki.-powiedział.
-Dobrze że nie widziałeś jak bibliotekarka się darła gdy wybiegłeś z biblioteki..
-Cieszę się że nie widziałem.-odpowiedział chichocząc cicho.
Uśmiechnęłam się do niego lekko.
(?)
od Lucas'a
Przyjrzałem się uważnie Lilith, trochę dziwiła mnie jej postawa, jakoś jej nie poznaję od ostatniego czasu. Zmieniła się i to strasznie, dosłownie nie wiem czemu , ale stała się odważniejsza co mi się bardzo podobało.
Zaraz jednak przeniosłem wzrok na zwierzynę, która leżała niedaleko i przyjrzałem się im.
-Nie Lilith, już dość wypiłem -wyjaśniłem-Poza tym ty wczoraj nie miałaś gdzie znaleźć krwi, dla tego Ci dałem.
-Wiem, ale zwierzęca, chyba tego głodu nie uśmierzy prawda?-zapytała
-No nie, do końca-westchnąłem
-Kiedy ostatnio żywiłeś się krwią nie zwierzęcia?-ponownie spytała
-3 miesiące temu?-odpowiedziałem pytaniem-Nie pamiętam,ale chyba coś koło tego.
-To strasznie długo! Jak wytrzymałeś?-zapytała zszokowana
-Dało się, ale kiedy dałem Ci wczoraj krwi, to trochę no osłabiło mnie to -dodałem
-To czemu w ogóle mi ją dałeś, a raczej czemu przeciąłeś sobie nadgarstek?-zapytała
-Żebyś nie zaczęła świrować, no i żebyś nie rzuciła się na jakiegoś człowieka -wyjaśniłem
Lilith skinęła głową i jeszcze zaraz spojrzała na mnie wzrokiem, jakby chciała mi znowu powiedzieć, żebym się napił jej krwi. Przyjrzałem się jej jeszcze raz i spojrzałem jej w oczy.
-No napij się na serio -poprosiła
Przysunęła się do mnie i podała mi rękę, a ja przyłożyłem ją sobie do ust i zaraz wgryzłem się w jej nadgarstek. Zacząłem pić jej krew, jednak już po paru minutach przestałem pić, stosunkowo mało się napiłem, bo byłem napchany już zwierzętami. Odsunąłem jej rękę od swoich ust i starłem krew.
-Dzięki-mruknąłem.
-Nie ma sprawy-uśmiechnęła się delikatnie
-Od kiedy zrobiłaś się taka odważna, pewna i przekonująca?-zapytałem rozbawiony
(?)
Zaraz jednak przeniosłem wzrok na zwierzynę, która leżała niedaleko i przyjrzałem się im.
-Nie Lilith, już dość wypiłem -wyjaśniłem-Poza tym ty wczoraj nie miałaś gdzie znaleźć krwi, dla tego Ci dałem.
-Wiem, ale zwierzęca, chyba tego głodu nie uśmierzy prawda?-zapytała
-No nie, do końca-westchnąłem
-Kiedy ostatnio żywiłeś się krwią nie zwierzęcia?-ponownie spytała
-3 miesiące temu?-odpowiedziałem pytaniem-Nie pamiętam,ale chyba coś koło tego.
-To strasznie długo! Jak wytrzymałeś?-zapytała zszokowana
-Dało się, ale kiedy dałem Ci wczoraj krwi, to trochę no osłabiło mnie to -dodałem
-To czemu w ogóle mi ją dałeś, a raczej czemu przeciąłeś sobie nadgarstek?-zapytała
-Żebyś nie zaczęła świrować, no i żebyś nie rzuciła się na jakiegoś człowieka -wyjaśniłem
Lilith skinęła głową i jeszcze zaraz spojrzała na mnie wzrokiem, jakby chciała mi znowu powiedzieć, żebym się napił jej krwi. Przyjrzałem się jej jeszcze raz i spojrzałem jej w oczy.
-No napij się na serio -poprosiła
Przysunęła się do mnie i podała mi rękę, a ja przyłożyłem ją sobie do ust i zaraz wgryzłem się w jej nadgarstek. Zacząłem pić jej krew, jednak już po paru minutach przestałem pić, stosunkowo mało się napiłem, bo byłem napchany już zwierzętami. Odsunąłem jej rękę od swoich ust i starłem krew.
-Dzięki-mruknąłem.
-Nie ma sprawy-uśmiechnęła się delikatnie
-Od kiedy zrobiłaś się taka odważna, pewna i przekonująca?-zapytałem rozbawiony
(?)
Od Erica
-Szkoda..ale naprawdę słodko w nich wyglądałaś.-uśmiechnąłem się lekko.
-Pra..-zanim dokończyła zdanie zrobiłem to za nią.
-Prawdziwy kotołak ma wzbudzać strach,tak wiem.-powiedziałem.
-No więc nie drąż tego tematu.
-Tak jest.-zasalutowałem.
-Głupek..-zaśmiała się.
-Ejj..to nie było miłe.-zachichotałem.
-Nie wiem czy wiesz ale nie jestem za miła.
-Tak,wiem..-odpowiedziałem.
Spojrzałem w górę..słońce zaszło za czarnymi chmurami..po chwili zaczął lać deszcz.
Katherina schowała się w liściach i tym samym uchroniła od deszczu..natomiast ja siedziałem sobie w części gdzie spadało najwięcej kropel chłodnej wody.
-A tobie co?-spytała.
-Kocham i słoneczko i deszcz..-zaśmiałem się i przeczesałem dłonią wilgotne włosy.
(?)
-Pra..-zanim dokończyła zdanie zrobiłem to za nią.
-Prawdziwy kotołak ma wzbudzać strach,tak wiem.-powiedziałem.
-No więc nie drąż tego tematu.
-Tak jest.-zasalutowałem.
-Głupek..-zaśmiała się.
-Ejj..to nie było miłe.-zachichotałem.
-Nie wiem czy wiesz ale nie jestem za miła.
-Tak,wiem..-odpowiedziałem.
Spojrzałem w górę..słońce zaszło za czarnymi chmurami..po chwili zaczął lać deszcz.
Katherina schowała się w liściach i tym samym uchroniła od deszczu..natomiast ja siedziałem sobie w części gdzie spadało najwięcej kropel chłodnej wody.
-A tobie co?-spytała.
-Kocham i słoneczko i deszcz..-zaśmiałem się i przeczesałem dłonią wilgotne włosy.
(?)
od Katheriny
Spojrzałam zszokowana, na niego bo nie chciałam tego robić. Miałam nadzieję, że się nie wywiąże z umowy, a jednak to zrobił. Spojrzałam jeszcze raz na niego i się skupiłam, zaraz na mojej głowie pojawiły się uszy.
-Jak słodko wyglądasz!-zachwycił się
Spojrzałam na niego naburmuszona , moje uszy jeszcze były przez 2 minuty, ale zaraz je schowałam, nigdy w życiu ich nie pokazywałam czego na serio nie lubiłam.
-Ej no......-powiedział zawiedziony gdy już ich nie było
-No co?-zapytałam
-Pokaż jeszcze raz-poprosił słodko
-Nie, raz i koniec. Nie proś więcej Eric, bo nie lubię ich pokazywać.-odpowiedziałam szybko
(?)
-Jak słodko wyglądasz!-zachwycił się
Spojrzałam na niego naburmuszona , moje uszy jeszcze były przez 2 minuty, ale zaraz je schowałam, nigdy w życiu ich nie pokazywałam czego na serio nie lubiłam.
-Ej no......-powiedział zawiedziony gdy już ich nie było
-No co?-zapytałam
-Pokaż jeszcze raz-poprosił słodko
-Nie, raz i koniec. Nie proś więcej Eric, bo nie lubię ich pokazywać.-odpowiedziałam szybko
(?)
Od Lilith
Patrzyłam na śpiącego Lucas'a z małym uśmiechem..kiedy spał wyglądał tak niewinnie. Taka mała,spokojna owieczka..o czym ja myślę?! Lecz po dziesięciu minutach..wyleciał z hukiem z biblioteki.
Przeprosiłam za niego bibliotekarkę i udałam się za nim jednak przy wyjściu ze szkoły zgubiłam go. Chodząc obok szkoły zobaczyłam że jego torba leży przed wejściem do lasu niedaleko..udałam się tam z torbą przerzuconą przez ramię.
Kilkanaście minut później znalazłam go pod drzewem..obok było mnóstwo martwych zwierząt.
-Lucas..?-spytałam zmartwiona podchodząc bliżej niego.
-Lili..-powiedział patrząc na mnie.-Co ty..?
-Przyszłam za tobą..-powiedziałam i przykucnęłam przy nim.-Co się stało?
-Ehh..to samo co z tobą wczoraj..-mruknął.
-Rozumiem..-odpowiedziałam.
Przysiadłam obok niego.
-Głowa cię boli prawda?
-Yhmm..-skinął delikatnie.
-Muszę ci się jakoś odwdzięczyć..
-Co?-zdziwił się.
-Chcesz krwi prawda?
-No ale co to..
-Jeśli chcesz..możesz napić się mojej.-powiedziałam.
(?)
Przeprosiłam za niego bibliotekarkę i udałam się za nim jednak przy wyjściu ze szkoły zgubiłam go. Chodząc obok szkoły zobaczyłam że jego torba leży przed wejściem do lasu niedaleko..udałam się tam z torbą przerzuconą przez ramię.
Kilkanaście minut później znalazłam go pod drzewem..obok było mnóstwo martwych zwierząt.
-Lucas..?-spytałam zmartwiona podchodząc bliżej niego.
-Lili..-powiedział patrząc na mnie.-Co ty..?
-Przyszłam za tobą..-powiedziałam i przykucnęłam przy nim.-Co się stało?
-Ehh..to samo co z tobą wczoraj..-mruknął.
-Rozumiem..-odpowiedziałam.
Przysiadłam obok niego.
-Głowa cię boli prawda?
-Yhmm..-skinął delikatnie.
-Muszę ci się jakoś odwdzięczyć..
-Co?-zdziwił się.
-Chcesz krwi prawda?
-No ale co to..
-Jeśli chcesz..możesz napić się mojej.-powiedziałam.
(?)
Od Erica
-No próbuję..-mruknąłem starając się zachować powagę.
-Brawo..jakoś ci wychodzi.-powiedziała.
-Serio?-uśmiechnąłem się po czym strzeliłem się w twarz z otwartej dłoni.
-Prawie..-dodała śmiejąc się.
-Proszę..pokaż swoje uszka.
-Najpierw ty się opanuj.-mruknęła.
Przez chwilkę nie odzywaliśmy się,nie uśmiechałem się ani nie śmiałem..czyli zgodnie z umową. Spojrzałem na nią z nieco neutralnym wyrazem twarzy.
-Wywiązałem się ze swojej części umowy..teraz ty.-zachęciłem ją nieco.
(?)
-Brawo..jakoś ci wychodzi.-powiedziała.
-Serio?-uśmiechnąłem się po czym strzeliłem się w twarz z otwartej dłoni.
-Prawie..-dodała śmiejąc się.
-Proszę..pokaż swoje uszka.
-Najpierw ty się opanuj.-mruknęła.
Przez chwilkę nie odzywaliśmy się,nie uśmiechałem się ani nie śmiałem..czyli zgodnie z umową. Spojrzałem na nią z nieco neutralnym wyrazem twarzy.
-Wywiązałem się ze swojej części umowy..teraz ty.-zachęciłem ją nieco.
(?)
od Katheriny
Spojrzałam mu głęboko w oczy i tylko uśmiechnęłam się tajemniczo, a zaraz skinęłam głową.
-Teraz mnie rozwiąż -mruknęłam
Mężczyzna podszedł do mnie od tyłu i zaczął rozwiązywać moje ręce, w końcu mnie uwolnił, a ja to samo zrobiłam z Rey'em i pomogłam mu wstać.
-Dobra idziemy do mnie-powiedziałam
-Do ciebie?!-zdziwili się obaj
-Do katedry na pewno Cię nie wezmę -prychnęłam
Pomogłam przez całą drogę , do mojego domu iść Rey'owi, gdy dotarliśmy otworzyłam szybko drzwi kluczem i weszłam z nim do środka. Mężczyzna ,który był z nami zamknął drzwi szczelnie, a ja położyłam Rey'a na kanapie. Poszłam po pęsetę i jeszcze spirytus i opatrunki, a następnie wróciłam do opiekuna. Pomogłam mu zdjąć koszulę i wyjęłam mu szybko i sprawnie kulę z boku. Następnie przeczyściłam ranę i obandażowałam ją szybko. Wyszłam z pokoju, a mężczyzna latał za mną jak cień. Wzięłam kieliszek i wyjęłam z szuflady duży i ostry miecz, chłopak odsunął się trochę zdziwiony.
-Nie zaatakuję -powiedziałam , bawiąc się nożem.
Szybko przecięłam sobie nadgarstek i podniosłam go nad kieliszek, żeby krew nalewała się do niego.
-Więc, tak ty już zdążyłeś poznać moje imię -zaczęłam-Kiedy ja poznam twoje?
-Romeo -odpowiedział krótko
Popatrzyłam na niego trochę zdziwiona tym imieniem. Romeo?! Dość niespotykane imię,ale cóż nie będę drążyć tego tematu. W końcu napełniłam swoją krwią cały kielich. Podeszłam do blatu i wyjęłam duży plaster, a zaraz sobie zakleiłam przecięcie.Wyszłam z kuchni i podałam Rey'owi kielich.
-Katherina co to jest?-zapytał podejrzliwie
-Pij, a nie gadaj!-mruknęłam-I odpocznij.
Zamknęłam szybko drzwi do salonu i popatrzyłam na Romeo, który cały czas przyglądał mi się. Wyszłam na górę do swojego pokoju, a mężczyzna szedł cały czas za mną. Wszedł za mną do pokoju, a ja zaraz otworzyłam szafę, gdzie było dużo zapisków i książek , oraz laptopa.
-Popatrz sobie w różne akta -pokazałam na szafę.-Tyle,że jeśli mam coś znaleźć na komputerze, to chociaż powiedz mi ,który to rok.....
(?)
-Teraz mnie rozwiąż -mruknęłam
Mężczyzna podszedł do mnie od tyłu i zaczął rozwiązywać moje ręce, w końcu mnie uwolnił, a ja to samo zrobiłam z Rey'em i pomogłam mu wstać.
-Dobra idziemy do mnie-powiedziałam
-Do ciebie?!-zdziwili się obaj
-Do katedry na pewno Cię nie wezmę -prychnęłam
Pomogłam przez całą drogę , do mojego domu iść Rey'owi, gdy dotarliśmy otworzyłam szybko drzwi kluczem i weszłam z nim do środka. Mężczyzna ,który był z nami zamknął drzwi szczelnie, a ja położyłam Rey'a na kanapie. Poszłam po pęsetę i jeszcze spirytus i opatrunki, a następnie wróciłam do opiekuna. Pomogłam mu zdjąć koszulę i wyjęłam mu szybko i sprawnie kulę z boku. Następnie przeczyściłam ranę i obandażowałam ją szybko. Wyszłam z pokoju, a mężczyzna latał za mną jak cień. Wzięłam kieliszek i wyjęłam z szuflady duży i ostry miecz, chłopak odsunął się trochę zdziwiony.
-Nie zaatakuję -powiedziałam , bawiąc się nożem.
Szybko przecięłam sobie nadgarstek i podniosłam go nad kieliszek, żeby krew nalewała się do niego.
-Więc, tak ty już zdążyłeś poznać moje imię -zaczęłam-Kiedy ja poznam twoje?
-Romeo -odpowiedział krótko
Popatrzyłam na niego trochę zdziwiona tym imieniem. Romeo?! Dość niespotykane imię,ale cóż nie będę drążyć tego tematu. W końcu napełniłam swoją krwią cały kielich. Podeszłam do blatu i wyjęłam duży plaster, a zaraz sobie zakleiłam przecięcie.Wyszłam z kuchni i podałam Rey'owi kielich.
-Katherina co to jest?-zapytał podejrzliwie
-Pij, a nie gadaj!-mruknęłam-I odpocznij.
Zamknęłam szybko drzwi do salonu i popatrzyłam na Romeo, który cały czas przyglądał mi się. Wyszłam na górę do swojego pokoju, a mężczyzna szedł cały czas za mną. Wszedł za mną do pokoju, a ja zaraz otworzyłam szafę, gdzie było dużo zapisków i książek , oraz laptopa.
-Popatrz sobie w różne akta -pokazałam na szafę.-Tyle,że jeśli mam coś znaleźć na komputerze, to chociaż powiedz mi ,który to rok.....
(?)
od Lucas'a
Siedzieliśmy , rozmawiając z Lilith przez cały czas. Nikogo , kompletnie nikogo nie było w klasie z nauczycieli. Wszyscy głośno rozmawiali, więc nie było jak spać, no co za pech......
Nagle zadzwonił dzwonek , więc chwyciłem za torbę i poszliśmy całą klasą do dużej biblioteki w szkole.
Weszliśmy wszyscy, a Pani bibliotekarka ,aż wstała z miejsca i spojrzała na nas zszokowana. Cóż byliśmy jedną z najliczniejszych klas, jakie mogły być.
-To wy tutaj wszyscy?!-zapytała zszokowana
-No ,tak ale będziemy spokojni -zapewniłem
-No dobrze-powiedziała niezadowolona
Podszedłem do ostatniej ławki i usiadłem na krześle, a zaraz położyłem głowę na stole i zasnąłem od razu. Nie wiem czemu cały czas byłem taki senny, ale już po 10 minutach się obudziłem, czując woń każdego z osobna ludzi. Rozejrzałem się dookoła i zaraz zatkałem usta ręką. Złapałem za torbę i wyleciałem w te pędy z biblioteki. Zaraz wyleciałem ze szkoły i pobiegłem szybko do lasu, który był niedaleko.
Zostawiłem przed nim torbę i wbiegłem szybko do niego, a zaraz złapałem jakąś sarnę. Wypiłem szybko jej krew, jednak to nic nie dało. Musiałem nałapać jeszcze trzy sarny,żeby jakoś ten głód mi przeszedł. Usiadłem pod drzewem i patrzyłem na zabite zwierzęta, bosz dobrze, że to nie byli ludzie.
-Co się ze mną dzieje!-mruknąłem
Złapałem się za głowę, która ponownie zaczęła strasznie boleć.
(?)
Nagle zadzwonił dzwonek , więc chwyciłem za torbę i poszliśmy całą klasą do dużej biblioteki w szkole.
Weszliśmy wszyscy, a Pani bibliotekarka ,aż wstała z miejsca i spojrzała na nas zszokowana. Cóż byliśmy jedną z najliczniejszych klas, jakie mogły być.
-To wy tutaj wszyscy?!-zapytała zszokowana
-No ,tak ale będziemy spokojni -zapewniłem
-No dobrze-powiedziała niezadowolona
Podszedłem do ostatniej ławki i usiadłem na krześle, a zaraz położyłem głowę na stole i zasnąłem od razu. Nie wiem czemu cały czas byłem taki senny, ale już po 10 minutach się obudziłem, czując woń każdego z osobna ludzi. Rozejrzałem się dookoła i zaraz zatkałem usta ręką. Złapałem za torbę i wyleciałem w te pędy z biblioteki. Zaraz wyleciałem ze szkoły i pobiegłem szybko do lasu, który był niedaleko.
Zostawiłem przed nim torbę i wbiegłem szybko do niego, a zaraz złapałem jakąś sarnę. Wypiłem szybko jej krew, jednak to nic nie dało. Musiałem nałapać jeszcze trzy sarny,żeby jakoś ten głód mi przeszedł. Usiadłem pod drzewem i patrzyłem na zabite zwierzęta, bosz dobrze, że to nie byli ludzie.
-Co się ze mną dzieje!-mruknąłem
Złapałem się za głowę, która ponownie zaczęła strasznie boleć.
(?)
od Katheriny
Dobrze?! Usłyszałam dobrze?! Nie no spodziewałam się po jego oburzeniu,że odmówi a tu proszę. Uszy?! Miałabym pokazać mu swoje uszy, których jeszcze nigdy nie pokazywałam?! Jak mogę, nawet nie umiem xD
-Serio się zgadzasz?-zapytałam zdziwiona
-No tak, jeśli tylko pokażesz uszka -uśmiechnął się zadowolony
-Eric-mruknęłam
-A no tak powaga-opamiętał się szybko
Zaśmiałam się patrząc na niego , ale jednak widziałam,że chyba długo nie podoła z takim zachowaniem.
-Nie wychodzi Ci co?-zapytałam
-No trochę nie-powiedział przybity
- No to próbuj dalej, dalej Eric-uśmiechnęłam się chytrze
(?)
-Serio się zgadzasz?-zapytałam zdziwiona
-No tak, jeśli tylko pokażesz uszka -uśmiechnął się zadowolony
-Eric-mruknęłam
-A no tak powaga-opamiętał się szybko
Zaśmiałam się patrząc na niego , ale jednak widziałam,że chyba długo nie podoła z takim zachowaniem.
-Nie wychodzi Ci co?-zapytałam
-No trochę nie-powiedział przybity
- No to próbuj dalej, dalej Eric-uśmiechnęłam się chytrze
(?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)