Nie wiedziałem gdzie jest Lilith, ale zaczęło okropnie padać. W końcu wyczułem ,że poszła na dach więc poszedłem po pewnym czasie za nią. Usłyszałam jak kicha już pewnie przeziębiona. Wszedłem na dach i otworzyłem drzwi, a dziewczyna leżała na podłodze, podszedłem do niej powoli już byłem i tak cały mokry.
-Lilith co ci?-zapytałem zdziwiony
-Nic, zostaw mnie-mruknęła
-Dlaczego?-spytałem
-Po prostu idź stąd!-warknęła
Pokręciłem tylko głową, a Lilith zamknęła powoli oczy, zaraz jednak wziąłem jej torbę na ramię i swoją , a ją wziąłem na ręce.
-Lucas! Postaw mnie!-wydzierała się
Nie puszczałem jej jednak i wyniosłem ją ze szkoły, a następnie zaniosłem ją do jej domu. Zapukałem do drzwi, jednak nikt mi nie otworzył.
-Shay!-zawołałem
Już po chwili drzwi otworzył mi jej opiekun, a ja wszedłem z nią do salonu i posadziłem ją na sofie, zaraz Shay podał jej koc.
-Co się stało?!-zapytał wściekły
-Twoja podopieczna, postanowiła się rozchorować -mruknąłem
Spojrzałem pytająco, na Lilith, a Shay poszedł zrobić jej herbatę. Usiadłem przed nią i wpatrywałem się w nią, jednak ta cały czas odwracała ode mnie wzrok.
-Lili, co jest? Czemu jesteś na mnie zła?-zapytałem przybity
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz