Poszedłem po ciało Lilith i zabrałem je z bagażnika samochodu. Wróciłem się znów na cmentarz idąc przez niego dość długo. Dłużył mi się ten czas, gdy z nikim nie rozmawiałem, trochę to było dziwne. Doszedłem w końcu do tego kościółka i wniosłem ciało do środka. Położyłem je zaraz w jakimś dziwnym kręgu i spojrzałem na Lilith. Miała trochę łez w oczach. Spojrzałem na nią przejęty i przytuliłem ją do siebie.
-Co się stało?-zapytałem spokojnie.
-Czemu nie powiedziałeś, że ucierpisz podczas tego rytuału -szepnęła przestraszona
-Lilith nie chciałem Cię martwić -wyszeptałem spokojnie i pocałowałem ją w czoło.
W końcu kobieta kazała nam rozpocząć rytuał , a ja położyłem się na ziemi, bo wiedziałem że zapadnę w głęboki sen. A przecież nie chciałem później budzić się z okropnym bólem głowy! Zasnąłem i poczułem dziwny ból. Coś nie pozwalało mi przejść tam, gdzie miałem. A w sumie nie wiedziałem, gdzie miałem.
-Lilith , pozwól mi iść -powiedziałem na głos.
Nie wiem czy mnie usłyszała, ale wiedziałem że coś się zmieniło i już mogłem iść dalej. Nie było już ciemności, ale powoli wszystko się pojawiało. Odetchnąłem głęboko i poszedłem w głąb........miasta? Nie wiem co to było, i w ogóle gdzie byłem? No po prostu gubię się w tym. Nie wiedziałem w którą stronę mam iść.
(?)
piątek, 19 września 2014
od Katheriny - C.D Romeo
Spojrzałam zdziwiona, na Ben'a ale zaraz spojrzałam w oczy Alec'owi. No i co ja teraz mam powiedzieć. Nie myślałam tak nad tym szczerze mówiąc. Teraz to obaj wyczekiwali mojej odpowiedzi. No to było trochę niezręczne. Spuściłam delikatnie wzrok, zastanawiając się intensywnie co mam im wyjaśnić.
-Po części-wyszeptałam
Nie chciałam o tym rozmawiać, ale skoro już obaj domagali się o odpowiedź no to proszę , dostali ją. Chodź niepełną.
-Czemu po części?-zapytał Ben
-Dogaduję się z Alec'em to fakt. Ale nadal nie przekonał mnie znów do siebie-odpowiedziałam poważnie
Kątem oka, zauważyłam że Alec'owi zszedł uśmiech z twarzy. I teraz role się odwracają. Teraz to ja go trochę zraniłam. Jednak on ciągle to robi. Spojrzałam na niego w milczeniu i podniosłam się z kanapy.
-Nie potrzebnie poruszyliśmy ten temat-odpowiedziałam pewnie
Spuściłam wzrok i poszłam do kuchni odłożyć szklankę z herbaty, odwróciłam się i zauważyłam Ben'a.
-Przepraszam-odpowiedział spokojnie
- Nic się nie stało-uśmiechnęłam się do niego szczerze
Ben wbił wzrok w ziemię, a ja tylko uśmiechnęłam się szerzej i pokręciłam oczami.
-Przestań! Nic się nie stało-powtórzyłam rozbawiona
Wróciłam się do Alec'a do salonu, a Ben się z nami pożegnał. Zapewnił mnie, że postara się wpadać częściej. Ale do opieki nad dzieckiem nie przyłoży ręki XD . Dobrze nie chce to nie, mi to nie robi różnicy.
Zostałam sama z Alec'em i teraz nie wiedziała jak się odezwać do niego.
-Am to co dzwonić do przyjaciela ginekologa? -zapytałam
To było pierwsze co mi przyszło do głowy, by tylko go jakoś zagadać.
(Alec?)
-Po części-wyszeptałam
Nie chciałam o tym rozmawiać, ale skoro już obaj domagali się o odpowiedź no to proszę , dostali ją. Chodź niepełną.
-Czemu po części?-zapytał Ben
-Dogaduję się z Alec'em to fakt. Ale nadal nie przekonał mnie znów do siebie-odpowiedziałam poważnie
Kątem oka, zauważyłam że Alec'owi zszedł uśmiech z twarzy. I teraz role się odwracają. Teraz to ja go trochę zraniłam. Jednak on ciągle to robi. Spojrzałam na niego w milczeniu i podniosłam się z kanapy.
-Nie potrzebnie poruszyliśmy ten temat-odpowiedziałam pewnie
Spuściłam wzrok i poszłam do kuchni odłożyć szklankę z herbaty, odwróciłam się i zauważyłam Ben'a.
-Przepraszam-odpowiedział spokojnie
- Nic się nie stało-uśmiechnęłam się do niego szczerze
Ben wbił wzrok w ziemię, a ja tylko uśmiechnęłam się szerzej i pokręciłam oczami.
-Przestań! Nic się nie stało-powtórzyłam rozbawiona
Wróciłam się do Alec'a do salonu, a Ben się z nami pożegnał. Zapewnił mnie, że postara się wpadać częściej. Ale do opieki nad dzieckiem nie przyłoży ręki XD . Dobrze nie chce to nie, mi to nie robi różnicy.
Zostałam sama z Alec'em i teraz nie wiedziała jak się odezwać do niego.
-Am to co dzwonić do przyjaciela ginekologa? -zapytałam
To było pierwsze co mi przyszło do głowy, by tylko go jakoś zagadać.
(Alec?)
od Romeo - C.D Katheriny
Tak, trudno nam się w trójkę dogadywało. Znaczy Katherina już mnie nie chce zabić, więc jest pomiędzy nami dobrze, z Ben'em również się doskonale (no prawie) dogaduje mimo całkowicie odmiennych charakterów, ale my w trójkę... Komedia pomyłek. Mój braciszek prawie się nie odzywa i tak siedzi sztywno, Katherina próbuje poprawić atmosferę na darmo a ja zupełnie nie wiedziałem o czym rozmawiać. Źle się czułem, kręciło mi się w głowie i miałem wrażenie, że zaraz padnę na ziemię jak długi ale nadal uparcie chodziłem po tym pokoju. Po chwili zatrzymałem się, zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Bena, uświadamiając sobie coś.
- Ej.. To wygląda jak spotkanie z rodzicami swojej dziewczyny - mruknąłem. Ben siedzi sztywno, ja siedziałem koło Kath a teraz krążę... Tak, zdecydowanie musiało to wyglądać zabawnie. - No wujku, będziemy mogli na ciebie liczyć? - spytałem rozbawiony, wiedząc, że Ben traktuje dzieci jak zło wcielone. Nie był typem, któremu marzy się spokojny dom, pies, piękna żona i gromadka bachorków. Tak jak sądziłem, od razu odwrócił się do mnie, nie wiem czy zdziwiony, zły czy przestraszony, ale wiem, że jego mina była epicka. Zaśmiałem się wesoło. Ja też strzelałem takie miny? Nie wiem. Teoretycznie powinienem, bo jesteśmy bliźniakami.
- Nawet o tym nie myśl - warknął, przez co jeszcze mocniej się śmiałem. Nawet Kath się zaśmiała, no proszę. Spojrzał najpierw na mnie, potem na nią urażony. Raczej nikt się tym nie przejął. Dopóki nie jest zły, raczej nie będzie tu braterskiej bitwy.
Znów kilka chwil milczenia.
- Pogodziliście się? - spytał nagle. W sumie, nie zastanawiałem się nad tym. Spojrzałem na Kath, zatrzymując się i wyczekując jej odpowiedzi.
(Katherina?)
- Ej.. To wygląda jak spotkanie z rodzicami swojej dziewczyny - mruknąłem. Ben siedzi sztywno, ja siedziałem koło Kath a teraz krążę... Tak, zdecydowanie musiało to wyglądać zabawnie. - No wujku, będziemy mogli na ciebie liczyć? - spytałem rozbawiony, wiedząc, że Ben traktuje dzieci jak zło wcielone. Nie był typem, któremu marzy się spokojny dom, pies, piękna żona i gromadka bachorków. Tak jak sądziłem, od razu odwrócił się do mnie, nie wiem czy zdziwiony, zły czy przestraszony, ale wiem, że jego mina była epicka. Zaśmiałem się wesoło. Ja też strzelałem takie miny? Nie wiem. Teoretycznie powinienem, bo jesteśmy bliźniakami.
- Nawet o tym nie myśl - warknął, przez co jeszcze mocniej się śmiałem. Nawet Kath się zaśmiała, no proszę. Spojrzał najpierw na mnie, potem na nią urażony. Raczej nikt się tym nie przejął. Dopóki nie jest zły, raczej nie będzie tu braterskiej bitwy.
Znów kilka chwil milczenia.
- Pogodziliście się? - spytał nagle. W sumie, nie zastanawiałem się nad tym. Spojrzałem na Kath, zatrzymując się i wyczekując jej odpowiedzi.
(Katherina?)
od Katheriny - C.D Romeo
Spojrzałam na nich delikatnie z uśmiechem. Jednak zaraz mój wzrok przeniósł się na Ben'a. Hah! Na reszcie mam jak ich odróżniać. Bo gdyby Ben, znów wyglądał jak Alec, to nie dałabym rady. Znowu!
-Ben, dawno się nie widzieliśmy, co robiłeś?-zapytałam zaciekawiona
-Załatwiałem swoje sprawy-wzruszył ramionami
No tak, nie zawsze był rozmowny, ale przy Alec'u tym bardziej nie mówił dużo. No ludzie! To bracia, a zachowują się jak obce osoby. Gdy jednego nie ma, z drugim się świetnie dogaduję. Gdy drugiego nie ma , z pierwszym się dogaduję świetnie. Ja chyba kiedyś takich spotkań nie przeżyję, jeśli nie zaczną zachowywać się normalnie.
-Rozumiem-przytaknęłam
Alec krążył po domu jak te duch. Nie wiem co on w ogóle wyprawiał, nad czymś myślał czy jak?! Jednak jakoś nie okazywałam, zdenerwowania. Musiałam być spokojna i jak na razie wychodziło mi to. Jak to wszyscy ujęli, unikaj stresu i takie tam. Normalnie gadka każdego lekarza, który widzi kobietę w ciąży. Pokręciłam oczami , ale na szczęście nikt tego nie zauważył. Siedziałam teraz w milczeniu i obserwowałam każdego z braci. Żaden w tej chwili się nie odzywał. No bez żartów! Czy oni nie mogą zacząć się dogadywać? Podniosłam się z kanapy ,a Ben bacznie przyglądał się mojemu brzuchowi.
-Ładnie Ci tak z tym brzuchem-uśmiechnęli się obaj na raz
Popatrzyłam na nich rozbawiona i zaśmiałam się cicho.
-Dziękuję. -odpowiedziałam-Ben, zadowolony? Wujkiem będziesz.
Ben wzruszył ramionami, a ja skarciłam go wzrokiem trochę wkurzona, jego zachowaniem. No ej! Czemu wszyscy mają taki dziwny humor. No nienawidzę czegoś takiego!
(?)
-Ben, dawno się nie widzieliśmy, co robiłeś?-zapytałam zaciekawiona
-Załatwiałem swoje sprawy-wzruszył ramionami
No tak, nie zawsze był rozmowny, ale przy Alec'u tym bardziej nie mówił dużo. No ludzie! To bracia, a zachowują się jak obce osoby. Gdy jednego nie ma, z drugim się świetnie dogaduję. Gdy drugiego nie ma , z pierwszym się dogaduję świetnie. Ja chyba kiedyś takich spotkań nie przeżyję, jeśli nie zaczną zachowywać się normalnie.
-Rozumiem-przytaknęłam
Alec krążył po domu jak te duch. Nie wiem co on w ogóle wyprawiał, nad czymś myślał czy jak?! Jednak jakoś nie okazywałam, zdenerwowania. Musiałam być spokojna i jak na razie wychodziło mi to. Jak to wszyscy ujęli, unikaj stresu i takie tam. Normalnie gadka każdego lekarza, który widzi kobietę w ciąży. Pokręciłam oczami , ale na szczęście nikt tego nie zauważył. Siedziałam teraz w milczeniu i obserwowałam każdego z braci. Żaden w tej chwili się nie odzywał. No bez żartów! Czy oni nie mogą zacząć się dogadywać? Podniosłam się z kanapy ,a Ben bacznie przyglądał się mojemu brzuchowi.
-Ładnie Ci tak z tym brzuchem-uśmiechnęli się obaj na raz
Popatrzyłam na nich rozbawiona i zaśmiałam się cicho.
-Dziękuję. -odpowiedziałam-Ben, zadowolony? Wujkiem będziesz.
Ben wzruszył ramionami, a ja skarciłam go wzrokiem trochę wkurzona, jego zachowaniem. No ej! Czemu wszyscy mają taki dziwny humor. No nienawidzę czegoś takiego!
(?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)