niedziela, 29 czerwca 2014

Od Vanessy

-Batmanem ?-spojrzałam na chłopaka trochę z ciekawością jednocześnie nie zrozumiale. Skrzywiłam się delikatnie i za raz uśmiechnęłam. Na szczęście "mój wybawca" zdążył w porę i ci ....ci co już leżeli albo pochowali się we wszystkich możliwych zakątkach  nie zdążyli mi jeszcze nic zrobić, a nie powiem sukienkę miałam dość krótką. Spojrzałam swoimi czarnymi paczadełkami na chłopaka.
-Batman był bardziej widowiskowy..
-Słucham !? Obrażasz w tym momencie moje...
-Możesz być supermenem, pasuje ?
-Nie ...
-Przykro mi, nie masz jeszcze tego super autka..
-A skąd wiesz że nie mam ?-zachichotał i zerknął na mnie z pod delikatnie zmierzwionej czuprynki. Jego oczy błyszczały, a było już dosyć ciemno.- Może chcesz się przekonać ?
-Za raz znowu ktoś będzie musiał mnie ratować...-powiedziałam ściągając troszeczkę czarną opinająca mnie sukienkę na dół.
-Myślisz że cię zgwałcę...? Dobre..
-Nie, ale widzę że jesteś bardziej pomysłowy ode mnie. A tak właściwie to komu mam dziękować ?-powiedziałam podchodząc do chłopaka

(Romeo ?)

Od Wiktora

- Wiktor.,...Red - poprawiłem się od razu - Jestem Red - dodałem bardziej pewnie spoglądając na nie.
- Aha - odparły na raz obie.Chyłkiem przyjrzałem się lepiej tej drugiej - blondynce.Widziałem ją niby gdzieś w telewizji,wielka piosenkarka,nie przepadałem za taką muzyką.
- Ta dziewczyna obok ciebie to jakaś piosenkarka czy coś? - zapytałem,żeby się upewnić.
(?)

Od Romeo

Na tej wyspie nie da się nudzić. Pomijając plaże z ładnymi widokami (a tu wcale nie chodzi mi o morze czy zachód słońca) są jeszcze kluby z jeszcze piękniejszymi widokami. Ale postanowiłem być grzeczny, czyli oberwałem w pysk od jednego faceta. Nie zastrzeliłem go, bo po pierwsze: było to miejsce publiczne. Po drugie: stałbym się i tutaj poszukiwany przez policję a to fajne nie jest. Po trzecie: nie miałem broni, ale to dobrze bo wpakowałbym mu kulkę, tak dla zasady. Oczywiście ja również dałem mu w pysk, łamiąc nos dupkowi.
Ale to było wczoraj. Dziś miałem trochę inny plan. Wykończyłem demona, a dokładniej posłałem go do piekła, pojeździłem po okolicy, wykurzyłem ducha z domu jakiejś dziewczyny co mnie o to poprosiła bo dowiedziała się kim jestem i właśnie rozmawiam z przyjacielem przez telefon, który jest aniołem i... nie do końca kuma ludzi. No tak. Zszedł z nieba dosyć niedawno. Kocham tego gościa, ale mówi jak Yoda.
- Czy to nie zabawne jak demon i anioł sobie rozmawiają przez komórkę? - Spytałem, parskając śmiechem.
- Romeo, to wcale zabawne nie jest! Powiedział mi głos, że minuty mi się skończą niebawem - Odpowiedział nieco zdenerwowany. Mówiłem, że gada jak Yoda. Jeszcze brakuje by zaczął coś pleć o ciemnej stronie mocy. Nagle usłyszałem coś dziwnego w słuchawce i nagle się rozłączył. Ej, no! No nieważne. Po kilku minutach od rozmowy, zauważyłem coś. Jakiś gości dręczyło dziewczynę. Wyszedłem z samochodu by zainterweniować. Cóż, to akurat moja p*******a robota, bo dręczyciele byli nadnaturalnymi stworzeniami. Poszedłem tam. Zagwizdałem głośno by zwrócić na siebie uwagę. Odwrócił się jeden.
- A ty tu czego?
- Bawię się w bohatera, a co? - Uniosłem brew.
- Wynocha - Mruknął jeden. Wyjąłem colta, i go pokazałem wszystkim. Cofneli się, ale nie dali się przestraszyć. Jeden z nich szedł na mnie. Z łatwością powaliłem go na ziemię, bez użycia broni. Zemdlał od uderzenia. Jak słodko śpi! Drugiemu wytrąciłem nóż z ręki i uderzyłem go kolbą od rewolweru w głowę. Padł. Trzeci już zwiał.
- Jestem batmanem - Rzuciłem żartobliwie, uśmiechając się wesoło i przyglądając się dziewczynie.

( Vanessa?)

Od Corneli

Spojrzałyśmy obie na tego kolesia. Zachowywał się troszeczkę dziwnie. Przyjrzałam mu się dokładnie aż w końcu zobaczyłam lekko poobijaną, siną rękę i czerwony policzek.
-Czy coś się stało ? -zapytałam dość troskliwie, jednak chłopak nie zamierzał odpowiadać. To całkowicie zrozumiałe. Skoro coś się działo z pewnością nie chciał o tym mówic obcym.
-Cornelia, chodźmy..-powiedziała Vanessa wstając i w tym momencie chłopak podniósł lekko wzrok na moją siostrę, która spojrzała w jego stronę swoim zwykłym, bezuczuciowym spojrzeniem.
-Kim wy jesteście ?-zapytał całkiem z innej beczki. Eeee...podejrzewam że chłopak jej nie rozpoznał. Może z jednej strony dobrze.
-Cornelia.-przedstawiłam się, ale za chwile poprawiłam-....Lshand.-dodałam nazwisko.-Możesz mi mówić Corn. A ty jesteś ...?

(?)

od Romeo

Samoloty. Ah, jak ja ich nienawidzę! Nie mam lęku wysokości, ale te cholerne latające puszki są jak pułapki, które tylko czekają by zamknąć w swoje sidła i zanurkować w dół, mordując wszystkich w środku. Maszyny zagłady! Nie, nie przesadzam.
- Mieliśmy farta - Mruknąłem na obronę swojego lęku. Kath tylko parsknęła śmiechem. Jak to się stało, że samochód do nas tak szybko dotarł: nie wiem. Mają jakiś teleport? Nie wiem. Wiem, że jeśli mają, to zabieram się razem z autkiem. Tak na wszelki wypadek. Wsiedliśmy do niego. Po kilku godzinach lotu byłem stęskniony, jak za dzieckiem. Nie mówiąc, że musiałem ją oddać do obcych ludzi na czas przewozu! Na szczęście nie zarysowali jej. W innym wypadku leżeli by w szpitalu, na oddziele intensywnej terapii.
- Moja chevy. - Odpaliłem silnik, a w około rozległ się głośny dźwięk, który uwielbiałem - Wsłuchaj się w silnik.... Słyszałaś kiedyś coś piękniejszego?
- Może zostawić Was na chwilę samych? - Spytała, a ja zrobiłem smutną minę.
- Nie słuchaj jej, kochanie. Ona nas po prostu nie rozumie - Rzekłem troskliwie.

( Kath? )

od Romeo - do Caroline

Włączyłem muzykę na fula w samochodzie. Rock wydobył się z głośników. Leciał akurat AC/DC, czyli mój ulubiony zespół. Byłem zmęczony pytaniami, więc postanowiłem udawać, że jej nie słyszę. Tak, jaki ja wredny.
- Co?! Zagłusza Cię muzyka! - Przekrzyknąłem piosenkę i uśmiechnąłem się tryumfalnie. Przyśpieszyłem, zmuszając moją kochaną Impalę do maksymalnej prędkości jaką osiąga. Nie była może pokaźna, ale wyrozumiałości, ona jest starsza od dziewczyny obok, a przypominam, że stare samochody nie były super wypasionymi furami. Szczególnie te z 1967 roku. Zatrzymałem się dopiero przed motelem, w którym aktualnie mieszkam. Wyłączyłem silnik i wyszedłem z samochodu. Oburzona blondi również opuściła go.
- Kim ty w ogóle jesteś?!
- To ja tu zadaję pytania - Rzuciłem łapiąc ją za rękę i ciągnąc do swojego pokoju nr. 111. Był bardzo mały, ale wystarczający. Przecież spędzam tu jedynie czas, w którym śpię.
- Dlaczego Cię szukali? - Spytałem, a ona uniosła brew - Nie mnie. Ciebie. Czyli wiedzą kim jesteś. Więc?
Nie patrzyłem na nią, bo właśnie wyjmowałem colta (rewolwer) za paska, tak by postraszyć. W końcu zerknąłem na nią, oczekując odpowiedzi.

(Caroline?)

Od Lilith

-No dobrze..-uśmiechnęłam się.
Odwzajemnił uśmiech zadowolony i przytulił mnie mocniej.
Czując bijące od niego przyjemne ciepełko zamknęłam oczy.
Delikatnie nami kołysał przez co stałam się śpiąca.
-Czy ty chcesz żebym zasnęła?-mruknęłam.
-Nie..-uśmiechnął się.
-Kłamca..-pokręciłam głową uśmiechając się.
-Przestać?-spytał.
-Nie.-zaprotestowałam.

(?)

od Katheriny

Spojrzałam zszokowana na mężczyznę, jednak zaraz zaczęłam się cicho z niego śmiać. Romeo szybko przeniósł swój wzrok na mnie i miał minę jakby sam siebie pytał, o co mi chodzi.
-No co?-zapytał
-Nic, nic. Ciekawe zamierzenia masz-mruknęłam cicho
-No wiem o tym -uśmiechnął się chytrze w moją stronę.
Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale zaraz oboje zaczęliśmy się przygotowywać do drogi powrotnej. Spakowałam się sprawnie i szybko, a następnie wysuszyłam swoje włosy , bym nie miała ich mokrych podczas podróży. W końcu zebraliśmy się z motelu i wyjechaliśmy równie szybko co się tutaj znaleźliśmy. Pojechaliśmy na lotnisko i wsiedliśmy po godzinie  do samolotu i usiedliśmy na naszych miejscach. Jak zwykle Romeo panikował przez cały lot i odetchnął  z wielką ulgą, gdy tylko samolot znalazł się na ziemi. Wysiedliśmy szybko,a  ja zabrałam nasze bagaże i zapakowaliśmy je do bagażnika.
-Nie było tak źle,w  tym samolocie?-zapytałam rozbawiona

(?)

od Lucas'a

Popatrzyłem na nią trochę smutny, a ona przyjrzała mi się i pocałowała mnie namiętnie.
-O co chodzi?-zapytała
-O nic-zaśmiałem się
Objąłem ją delikatnie i przyciągnąłem do siebie, delikatnie całując.
-Na pewno? Może liczyłeś na coś więcej co?-zapytała chytrze
-Ja? Ja miałbym na coś takiego liczyć? Raczej nie-uśmiechnąłem się
-A to niby dla czego?-zapytała zaciekawiona
-Bo to ty jesteś ze mną w pokoju-odparłem złośliwie
-No wiesz co......-naburmuszyła się
-Co kochanie?-uśmiechnąłem się do niej zadowolony, a zaraz pocałowałem ją ponownie
Przyglądałem jej się cały czas, a Lilith nadal miała tą swoją naburmuszoną minkę.
-Oj nie gniewaj się no-poprosiłem

(?)

od Romeo

Podczas jej nie obecności jeszcze raz oczyściłem ranę, po czym założyłem czarną koszulkę, a na nią kurtkę skórzaną. Wstałem z lekkim trudem. Cóż, zostałem nieźle drapnięty i jeszcze zarobiłem parę ciosów. Ale miałem już przecież gorsze obrażenia, więc nie będę się nad sobą rozczulać. Dokończyłem wódkę z piersiówki, po czym sprawdziłem naboje w colcie, lekko oczyściłem go, tak że aż lśnił i schowałem go za paskiem. O broń trzeba dbać przecież. Właśnie dzięki mojej dokładności jeszcze nigdy się nie zacięła i mnie zawiodła. Odchyliłem lekko zasłony i spojrzałem na parking, czy przypadkiem facet nie skapnął się, że mój dowód osobisty to fałszywka, tak samo jak karta. Na szczęście żadnego wozu policyjnego nie było. Szybko obmyłem kielich, bo raczej sprzątaczka by coś podejrzewała, gdyby znalazła kielich w krwi, co? Katherine wyszła z łazienki, w nowych ciuchach. Hej no!
- To co, nasza przygoda się chyba tutaj kończy co Romeo? - Powiedziała, a ja na dźwięk mojego imienia się uśmiechnąłem. Było idealnie wpasowane w zdanie, tak iż było dwuznaczne.
- Nie ciesz się tak szybko, jadę na tą wyspę - Rzekłem, a ona uniosła brew - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, kotku. Poza tym to wyspa, na której jest ciepło i jest mnóstwo plaż...
- No i?
- To oznacza laski w bikini - Uśmiechnąłem się szeroko, mówiąc to zdanie jakby było oczywiste.

( Kath? )

Od Lilith

Speszona odsunęłam się od niego.
-Za raz wracam.-zaśmiał się.
Kiwnęłam głową,wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Zakryłam twarz dłońmi..tak..byłam czerwoniutka.
Gdy wrócił przytulił mnie ze śmiechem.
-No co jest?-zapytał.
-No nic no..-mruknęłam.
-Rumienisz się..-wyszeptał mi do ucha i rozłożył się na łóżku.
-No to co..-uśmiechnęłam się.
-Słodko..
-Wcale że nie.
Wzięłam do ręki poduszkę i uderzyłam nią go.
-Ej!-zaśmiał się.-To wojna!
Pisnęłam czując jak Lucas przyciąga mnie do siebie i zaczyna okładać poduszką.
-Poddaję się!-uśmiechnęłam się.
-Wygrałem!-zachichotał.-Jaka jest nagroda?
-Hmm..-zamyśliłam się.-Buziak?

(?)

Od Wiktora

Zlustrowałem je sobie szybko.Jedna była w kapturze,a druga uśmiechała się do mnie głupio. Westchnąłem ciężko pod nosem.
- Zasłaniasz mi słońce - mruknąłem z zamkniętymi oczami kierując głowę w stronę słońca,które ta dziewczyna mi chamsko zasłaniała.Zdziwiła się na moje słowa.Powtórzyłem je więc jeszcze raz nieco głośniej.Przesunęła się w końcu.
- Dzięki - kąciki moich ust podniosły się nieznacznie.Okazać troszkę przyjaźni i już się przyczepią.Usiadły obok mnie na ławce wymuszając ,żebym się przesunął a wraz ze mną cały asortyment,który miałem ze sobą.Zakryłem twarz dłońmi i złapałem za kolczyk w moim nosie....
- No i się porobiło - mruknąłem cicho z grymasem na twarzy.
(?)

Od Caroline - Do Romea

Jest około środek nocy,nie wiem straciłam rachubę czasu.Zaniepokoił mnie dźwięk policyjnych syren,ale po chwili je zignorowałam wchodząc w ciemną uliczkę.Moje zmysły zaczęły wariować.Poczułam ogromny ból głowy.Upadłam na kolana po czym nie dałam rady się podnieść.Ból był przeszywający i coraz silniejszy.
A kiedy ustąpił czyjaś dłoń chwyciła mnie za gardło,a następnie przycisnęła do ściany starego budynku który pod wpływem uderzenia pękł,ale szczelina nierozprysłą się po wszystkich ścianach tylko po tej.
Straciłam wszystkie siły na obronę spojrzałam tylko na osobę która przyciskała mnie do ściany.
Dźwięki syren były coraz głośniejsze.On tym razem przycisnął mnie do siebie i zatykając usta dłonią uniemożliwił mi wołanie o pomoc i zdradzenie jego miejsca.Kiedy syreny umilkły i zrezygnowały z poszukiwań w ciemną uliczkę wkroczył jakiś człowiek.Nie wiedziałam do czego zdolny jest mężczyzna który przed momentem przycisnął mnie do ściany,ale mogłam się spodziewać,ze bezbronnemu człowiekowi odbierze życie.Bez skrupułów skręcił mu kark.Wykorzystując moment wolności nie uciekłam.
-Co ty no cholery robisz?-wrzasnęłam,on z chytrym uśmieszkiem przekrzywił głowę.
-Porozmawiamy w samochodzie.-uśmiechnął się
-Co? W jakim samochodzie.-nawet nie wpadło mi do głowy,że do tego się posunie.
Wbrew moich sprzeciwień wpakował mnie do samochodu.
-Ok.Słuchaj Blondi.
-Sam jesteś Blondi.Spiep**aj.-burknełam pod nosem.
-Ej kulturalnie.Wiem kim jesteś więc chyba nie chcesz być ofiarą ludzkich prześladowców?
To jak?
Zignorowałam go i spojrzałam za okno samochodu.Jechaliśmy dość szybko nie wiedziałam gdzie mu się tak śpieszyło.
-Czego ty ode mnie chcesz? I gdzie mnie zabierasz? I jeśli możesz dlaczego zabiłeś tamtego człowieka?-zmierzyłam go wzrokiem.
(Romeo?)

od Lucas'a

Popatrzyłem rozbawiony na Lilith i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej w jej stronę.
-No dobrze, zostanę z tobą -odpowiedziałem zadowolony
-Super-uśmiechnęła się szczęśliwa
-A na pewno nie jesteś zmęczona?-zapytałem
-Nie, na pewno-odpowiedziała pewnie
Skinąłem głową i dźwignąłem się na nogi, jednak Lilith złapała mnie pośpiesznie i zmusiła bym z powrotem usiadł.
-Gdzie chcesz iść?-zapytała
-Chciałem iść po wodę -zaśmiałem się cicho
-Aha-uśmiechnęła się speszona
-Ale nic nie szkodzi, zostanę tutaj -odpowiedziałem i pocałowałem ją w policzek

(?)

Od Corneli

Oczywiście musiałyśmy się na chwil urwać z domu i połazić po mieście. Przecież to była rutyna. Gdyby moja siostra tyle nie zarabiało może byśmy ograniczyły wychodzenie z domu "na spacer" xD. Tak na prawdę to nasze spacery wyglądały tak :
"~Patrz Col, Patrz jaka śliczna sukienka !"
"~Ej no. Faktycznie ładna..."
"~Kupmy ją..."
...I tak właśnie kończył się każdy wypad "na spacer". Ojciec oczywiście o tym nie wiedział bo uważał że "Vanessa jest dorosła i sama może zadbać o swoje finanse". Czasami na prawdę zastanawiałam się co dla ojca jest ważniejsze czy my czy pieniądze. Chociaż nie był pazerny na sławę Vanessy, sam całkiem nieźle zarabiał. Niektórzy tłumaczyli nam to w ten sposób że on się o nas troszczy i chce żebyśmy zobaczyły jak to jest "być dorosłym"
W między czasie kiedy tak chodziłyśmy, jakieś dziewczyny ( nastolatki może o 4-3 lata od nas młodsze ) oglądały się za nami i "piszczały po cichu". Vanessa z tego wszystkiego założyła kaptur. Śmiałam się z niej kiedy tak starała się wybadać sytuację czy ktoś na nią patrzy czy nie. Zobaczyłyśmy jakiegoś chłopaka siedzące na ławce. Oczywiście od razu podlazłyśmy. Vaness stała trochę bardziej z tyłu.
-Heeeey....-powiedziałam nachylając się lekko i tym samym rzucając na niego cień. On najpierw spojrzał, przyjrzał się , a ja czekałam na odpowiedź.

(?)

Od Wiktora

Poczułem jak cały policzek mnie boli.Wlepiłem pusty wzrok w matkę ze łzami w oczach.
- Dlaczego jesteś tak obrzydliwy?! -wykrzyczała mi wprost w twarz.Odsunąłem się o maleńki kroczek do tyłu dotykając chłodną dłonią czerwonego policzka.Oczy miałem szeroko otwarte ze zdziwienia.Nie wiedziałem za bardzo co się stało...Lub nie stało.
- O co ci chodzi? - zapytałem zachowując z trudem spokój.
- Nie dość,że upadły to jeszcze pieprzony gej! - krzyknęła wymierzając drugi cios z otwartej ręki w mój policzek.Zanim chłodna jak zwykle ręka zetknęła się z piekącą skórą zdążyłem ją powstrzymać.
- Skąd możesz niby to wiedzieć? - zapytałem nieco podniosłym tonem.Mimo,że nie za bardzo lubiłem swoją rodzinę to miałem do nich szacunek.
- A niby dlaczego mam nie wiedzieć?A już wiem,ponieważ mój przeukochany synuś nic mi nie mówi!Możesz pożegnać się z domem i wypierniczać na ulicę,może znajdziesz jakiegoś sponsora  ...- wyrwała dłoń z mojego uścisku rozbijając przy tym wazonik stojący na komodzie obok.Po woli zaczęło do mnie docierać,że to ten chłopak,który ostatnio mnie wyśmiał musiał coś wypaplać.
- No dalej gnojku! - krzyknęła mi wprost w twarz .Powstrzymałem się od wygadania jej tego co tak na prawdę sądzę...Muszę się szybko wynosić bo jak jeszcze ojciec przyjdzie to nie skończy się tylko na czerwonym policzku.Poszedłem w kierunku pokoju,zabrałem parę rzeczy,oszczędzone pieniądze i wyszedłem z domu na szyi mając torbę z ubraniami.
- Nie chcę cię tu już więcej widzieć...Jesteś zwykłą dzi*ką!Na pewno ktoś się skusi! - krzyknęła za mną matka i zamknęła z trzaskiem drzwi.Szedłem troszeczkę ,aż doszedłem do parku.Dobrze,że jest ładna pogoda - świeciło słońce ,a na niebie nie było żadnej niepokojącej chmurki.Uśmiechnąłem się z ulgą na sercu i podniosłem głowę do góry.Trochę tak sobie siedziałem aż ktoś zasłonił mi słońce.
(?)

od Katheriny

Poczułam na sobie wzrok mężczyzny, więc odwróciłam się do niego , mając pytający wyraz twarzy. Dalej trzymałam w ręce butelkę, więc ponownie upiłam trochę i oddałam mu ją.
-Nie upijesz się ?-zapytał
-Nie............jestem kotołakiem. Piję krew, przy tym alkohol to pikuś -uśmiechnęłam się chytrze.
-Rozumiem -mruknął i skinął głową.
Zerknęłam jeszcze na niego kątem oka i podniosłam się z łóżka. Złapałam za nowe cichy i ręcznik, a następnie ruszyłam w stronę łazienki.
-Gdzie idziesz?-zapytał zaciekawiony
-Odświeżyć się przed wyjazdem -wyjaśniłam
Weszłam szybko do łazienki i zamknęłam się w niej, a następnie weszłam pod prysznic. Umyłam się i przy okazji umyłam jeszcze włosy. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w cichy, a następnie wyszłam z łazienki wycierając włosy ręcznikiem.
-To co, nasza przygoda się chyba tutaj kończy co Romeo?-zapytałam

(Romeo?)

Informacja =^.^=

Hej wszystkim ! Chciałybyśmy powiadomić, że wprowadziłyśmy parę dość dużych zmian na blog. Mianowicie :
~Zmienił się wystrój bloga, czym zajęła się bibsi123
~Już niedługo zostaną dodane rasy z których będziecie mogli wybrać odpowiednią dla waszej postaci.
~Zmienił się drastycznie formularz. Jest to chyba jedna z największych zmian i chciałybyśmy żeby ci którzy włożyli w ten blog trochę wysiłku i nadal chcą aktywnie w nim uczestniczyć niech odświeża swoje postacie i wypełnią nowy formularz. Pamiętajcie tylko o tym że jeżeli chcecie odnowić swoją postać, nie możecie zmieniać jej zdjęcia, imienia, ani imienia czy nazwiska. Nowy Form. wykonała xxtavve
~Ze strony zostali usunięci "Opiekunowie", bo wszystkie razem stwierdziłyśmy że są oni nie potrzebni ^^
~Już nie długo zmieni się też fabuła, na z pewnością jakąś ciekawszą, czym zajmie się wikas.

I to chyba wszystko jak na razie ^^. Jeżeli dojdą jeszcze jakieś zmiany na pewno was o tym powiadomimy.

~Administratorzy Bloga

od Romeo

Wbiłem wzrok w podłogę.
- Przykro mi. Cassie.... Cassie jeszcze żyła kiedy ją znalazłem, ale nie miała żadnych szans na przeżycie. Bardzo, bardzo cierpiała, nie mogłem na nią patrzeć. Była... praktycznie rozerwana na strzępy, ale osoba która to zrobiła, ten dupek, nawet jej nie dobił. Zostawił to mnie. Wiedziałem, że jej nic już nie uratuje. Więc zrobiłem to.
Nie widziałem jej reakcji, gdyż nie patrzyłem na Kath. Jedynie w podłogę. Westchnąłem nieco smutno i rzuciłem spojrzenie na butelkę whisky. Natychmiast przypomniałem sobie o czymś dużo mocniejszym niż burbon czy whisky.
- Przyda się coś mocniejszego - Nie wstając z miejsca, sięgnąłem trochę się nachylając w stronę Kath piersiówkę, po czym otworzyłem ją, wracając na swoje miejsce. Następne słowa skierowałem do dziewczyny - Życie jest do dupy, co?
Pociągnąłem łyka. Wyciągnąłem w jej stronę, a ona wzięła i sama się napiła, po czym usiadła obok mnie.
- Dokładnie - Mruknęła. Spojrzałem na nią.

(Katherine?)

od Clarissy

Joseph już zjadł i zaczął mi się przyglądać przez co...zawstydziłam się porządnie i zarumieniłam.
-Co mi się tak przyglądasz?-zapytałam nieśmiało
-Przepraszam..-mruknął tylko chłopak
-Nie...wszystko dobrze..ale jak mi się tak przypatrujesz to zawstydzam się i nie mogę przełknąć ani kawałka tych pyszności!
Mój towarzysz zaśmiał się cicho. W końcu udało mi się zjeść wszystko, zapłaciliśmy i poszliśmy się przejść. Czułam wciąż na sobie jego wzrok i nadal byłam czerwona jak burak...


(?)

Od Lilith

Zdziwiło mnie jego zachowanie lecz oddałam pocałunek delikatnie przymykając oczy..
Odsunął się po kilku minutach i z powrotem usiadł obok mnie po turecku.
-No mów..o co chodzi Lili?-spytał.
-Jakoś nie jestem śpiąca..-wyznałam przewracając się na brzuch.
-Biedna..-zaśmiał się cicho.
-Tak,wiem..-mruknęłam.
Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło.
-Lucas..
-O co chodzi?-spytał.
-Chce ci się jutro iść na zajęcia?
-A co?
-Bo mi nie za bardzo.-zaśmiałam się.
-Tak jak mówiłem..moje towarzystwo już ci się udziela.-uśmiechnął się chytrze.
- Po prostu nie czuję się na tyle dobrze by iść na te zajęcia. Więc..może jutro zostaniemy co? Bo zakładam że tobie się nie chce bo jesteś niewyspany...


(?)