środa, 1 października 2014

od Bena - C.D Katheriny

Zastanowiłem się, co jej powiedzieć. Po prostu trudno mi było rozpoznać emocje. Alec udawał, że nic się nie stało, co miałem więc mówić? Kłamać? Haha, bardzo śmieszne. Ja nigdy nie kłamię. Spojrzałem na nią, oparty przodem o oparcie krzesła.
- Tak, widziałem się z nim. Nie wiem co mu chodziło po głowie, ale pod maską wesołości raczej nie był zbyt szczęśliwy - wzruszyłem ramionami. Tak, tak. Niby ja i Alec jesteśmy tacy sami a tak naprawdę zupełnie inni. Z charakteru oczywiście, bo z wyglądu można nas odróżnić aktualnie jedynie po długości włosów (choć mało kto widzi różnice trzech, czterech centymetrów), tatuażach (które są często zakryte) i moim srebrnym, potężnym naszyjniku z krzyżem, aktualnie spoczywającym na piersi. Ah, no i drugim, jednak dużo mniejszym, złotym z wizerunkiem... niech im będzie, Matki Boskiej. - Co do tej... miłości, to nie jestem odpowiednim doradcą.
Długa chwila milczenia.
- Zakochałeś się kiedyś? - walnęła prosto z mostu.
- Ja? - parsknąłem.
- Nigdy?
- Nigdy. Nigdy się nie zakochałem, nie miałem kogoś a dotyk innych osób ograniczał się do walki - wytłumaczyłem zirytowany. Eh, znowu czułem delikatny rumieniec na policzkach, mimo mojej lekkiej złości. Nie lubiłem o tym rozmawiać. - Zmieńmy temat - zażądałem.

(Katherina?)

od Katheriny - C.D Romeo

Spojrzałam na niego i oparłam głowę, na swoich rękach. Ben miał rację, nie ma sensu wyłączać sobie człowieczeństwa. Bo później prawdopodobnie nie mogłabym znaleźć jakiejś kotwicy by włączyć je z powrotem. Ben zawsze jakimiś dziwnym sposobami uświadamiał mi, że moje wybory jednak nie są słuszne. Cieszę się , że chociaż on jest teraz ze mną. Mój przyjaciel. To było dziwne, Rey tego nie rozumiał. O Alec już nie wspomnę. Z całej tej trójki to Ben, potrafił coś objaśnić, mimo że czasami nie wiedział o co tak na prawdę chodzi. Pogładziłam się po brzuchu i znów zdałam sobie sprawę, że gdybym wyłączyła człowieczeństwo, to nie wiadomo czy bym je odzyskała gdy urodzę dziecko.
-Masz rację -przyznałam pewnie, kiwając głową-Nie ma to najmniejszego sensu.
-Rozumiesz więc o co chodzi prawda? -zapytał ponownie
-Tak, wiem o tym. Dziękuję, że chociaż ty jesteś w tej chwili moim przyjacielem. -uśmiechnęłam się delikatnie
-Wiesz Katherino...... w sumie to ty też jesteś moją przyjaciółką - odpowiedział niepewnie
Uśmiechnęłam się jeszcze trochę szerzej . To było miłe. Jedna rzecz miła od dwóch dni i może dobrze. Ale muszę jak na razie radzić sobie sama. Odsunęłam od siebie Alec'a , no i cóż zgaduję, że się nie pojawi w najbliższym czasie. Nie wiem czemu to zrobiłam, ale w sumie zabolały mnie słowa Romeo, a także to , że kocham dwóch a nie jednego  z nich. Jeszcze nigdy nie miałam takiej sytuacji. Nigdy. Nie chcę ich obu ranić, ale zraniłam odtrącając ich. W sumie Romeo sam uznał, że go odtrącam więc cóż..... Ale ostatnio mi pomógł. Zastanawiam się tylko dla czego. Czemu on mi pomógł skoro mnie nienawidzi. Pokręciłam, wzdychając głową i znów popatrzyłam na niego.
-Trochę mi głupio, że odtrąciłam Alec'a. Ale zraniłam go. Zraniłam ich obu. Odtrąciłam ich. Według mnie to najlepsze wyjście, ale jednak dalej się zastanawiam. Nie chcę, żeby przeze mnie cierpieli-wyjaśniłam- To co z Alec'em widziałeś się z nim ostatnio nie?

(Ben?)

od Bena - C.D Katheriny

Siedziałem ponownie w bezpiecznej odległości od niej, w dodatku dzieliło nas oparcie krzesła. Tak, żeby nie pomyślała, że może mnie dotknąć. Ludzie się dziwią, dlaczego nie lubię czyjegoś dotyku, jak każdy chce mnie po prostu uderzyć lub gorzej: przytulić, wylewając łzy. Choć nienawidziłem nawet dotyku dłoni, nie umiałem znieść uczucia opuszków palców na mojej skórze. Dlaczego? Nie wiem. To dziwne, gdy wszyscy dookoła chcą swojej bliskości, a ja jej nie dość, że nie potrzebowałem to jeszcze nie chciałem. Ale to nic. Niech się przyzwyczają.
Uniosłem brew, słysząc jej słowa. Trochę się w tym wszystkim nie łapałem, ale warto poudawać, że jest się wszystko wiedzącym.
- Chcesz iść na skróty? - spytałem bez ogródek. Tak, jestem tym stworzeniem, które myśli prostolinijnie. Każdy odwrót to ucieczka, każde ułatwienie to pójście na skróty, każde zagranie na szkodę to atak. Proste i tylko to mnie ratuje. - Nie ma sensu.
- Nie chce być miękk... - zaczęła, ale nie dałem jej dokończyć.
- Ja też. A jednak tu siedzę, wiedząc, że przy tobie jestem taki - wzruszyłem ramionami. Tak. Również zawsze mówię to co myślę, nie dbając o to, jak to brzmi. Była moją... przyjaciółką (a przynajmniej tak myślę, nie miałem nigdy żadnej), więc co mam milczeć?

( Katherina?)

od Katheriny - C.D Romeo

Zacisnęłam szczękę i odprowadziłam wzrokiem Romeo, aż w końcu straciłam go z oczu. Pomógł mi? Tylko po co? Uważa, że go nie kocham to po co to zrobił? Rozejrzałam się dookoła , zastanawiając się co , właśnie przed sekundą się stało. Pokręciłam głową i odeszłam stamtąd. Dobrze, że wylatuje niedługo, będę miała święty spokój. Chyba faktycznie tego mi potrzeba, spokoju. Rey mnie zdenerwował, mówiąc , że znów chciałabym uciec. Co z tego?! Moje całe życie było ucieczką, ale pod przymusem. Musiałam się ukrywać.......musiałam. Poszłam w stronę swojego aktualnego mieszkania i dotarłam do niego po paru minutach. Otworzyłam drzwi i weszłam od razu do kuchni, zamykając drzwi za sobą. Zrobiłam sobie coś porządnego do jedzenia. Tak kobieta w ciąży ma swoje kaprysy, ale już mnie to trochę męczy. Z resztą chyba wszystkie kobiety w ciąży tak mają. Byłam już na prawdę wykończona tym dniem,a  była tak na prawdę dopiero 12. Coś tu trochę jednak nie gra. Wyszłam z kuchni z talerzem na którym miałam jedzenie i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam swoją księgę , jedzenie i znów zaczęłam czytać. Czego się spodziewać po tylu latach. Może tego, że teraz jest kompletnie inaczej,a  moja księga, jest przepisana na wiele sposobów. Tak, tak strasznie gruba jest. No cóż. Była ładna pogoda, ale jednak miałam lepsze rzeczy do roboty niż łażenie po mieście. Nagle jednak usłyszałam trzaśnięcie drzwi i ktoś wszedł na górę. W drzwiach zauważyłam Ben'a.
-O, cześć -odpowiedziałam
-Cześć.... powiesz mi co jest?-zapytał- Czemu, Alec tak się zachowuje?
Spojrzałam na niego dość obojętnie słysząc, Alec'a imię. Ben wziął sobie krzesło i usiadł obok łóżka. Ja też się odwróciłam by lepiej go widzieć.
-A co mam Ci powiedzieć w tej sprawie? Romeo, Alec. Alec, Romeo. I weź człowieku tutaj się połap. Ale nie ważne. Zdenerwował mnie. Ale to już nie ważne, jak na razie chcę się skupić na czymś innym-dodałam poważnie
-Mianowicie na czym?-spytał
-Jak sobie poukładać życie. A przede wszystkim, nie chcę znów stawać się miękka i bezbronna. Doprowadziło mnie to do...........ruiny. Kiedyś jakoś nie miałam z tym problemów. Nadal zastanawiam się czy nawet nie wyłączyć człowieczeństwa, szybciej mi z tym pójdzie- mruknęłam

(Ben?)