Zacisnęłam szczękę i odprowadziłam wzrokiem Romeo, aż w końcu straciłam go z oczu. Pomógł mi? Tylko po co? Uważa, że go nie kocham to po co to zrobił? Rozejrzałam się dookoła , zastanawiając się co , właśnie przed sekundą się stało. Pokręciłam głową i odeszłam stamtąd. Dobrze, że wylatuje niedługo, będę miała święty spokój. Chyba faktycznie tego mi potrzeba, spokoju. Rey mnie zdenerwował, mówiąc , że znów chciałabym uciec. Co z tego?! Moje całe życie było ucieczką, ale pod przymusem. Musiałam się ukrywać.......musiałam. Poszłam w stronę swojego aktualnego mieszkania i dotarłam do niego po paru minutach. Otworzyłam drzwi i weszłam od razu do kuchni, zamykając drzwi za sobą. Zrobiłam sobie coś porządnego do jedzenia. Tak kobieta w ciąży ma swoje kaprysy, ale już mnie to trochę męczy. Z resztą chyba wszystkie kobiety w ciąży tak mają. Byłam już na prawdę wykończona tym dniem,a była tak na prawdę dopiero 12. Coś tu trochę jednak nie gra. Wyszłam z kuchni z talerzem na którym miałam jedzenie i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam swoją księgę , jedzenie i znów zaczęłam czytać. Czego się spodziewać po tylu latach. Może tego, że teraz jest kompletnie inaczej,a moja księga, jest przepisana na wiele sposobów. Tak, tak strasznie gruba jest. No cóż. Była ładna pogoda, ale jednak miałam lepsze rzeczy do roboty niż łażenie po mieście. Nagle jednak usłyszałam trzaśnięcie drzwi i ktoś wszedł na górę. W drzwiach zauważyłam Ben'a.
-O, cześć -odpowiedziałam
-Cześć.... powiesz mi co jest?-zapytał- Czemu, Alec tak się zachowuje?
Spojrzałam na niego dość obojętnie słysząc, Alec'a imię. Ben wziął sobie krzesło i usiadł obok łóżka. Ja też się odwróciłam by lepiej go widzieć.
-A co mam Ci powiedzieć w tej sprawie? Romeo, Alec. Alec, Romeo. I weź człowieku tutaj się połap. Ale nie ważne. Zdenerwował mnie. Ale to już nie ważne, jak na razie chcę się skupić na czymś innym-dodałam poważnie
-Mianowicie na czym?-spytał
-Jak sobie poukładać życie. A przede wszystkim, nie chcę znów stawać się miękka i bezbronna. Doprowadziło mnie to do...........ruiny. Kiedyś jakoś nie miałam z tym problemów. Nadal zastanawiam się czy nawet nie wyłączyć człowieczeństwa, szybciej mi z tym pójdzie- mruknęłam
(Ben?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz