środa, 1 października 2014

od Bena - C.D Katheriny

Siedziałem ponownie w bezpiecznej odległości od niej, w dodatku dzieliło nas oparcie krzesła. Tak, żeby nie pomyślała, że może mnie dotknąć. Ludzie się dziwią, dlaczego nie lubię czyjegoś dotyku, jak każdy chce mnie po prostu uderzyć lub gorzej: przytulić, wylewając łzy. Choć nienawidziłem nawet dotyku dłoni, nie umiałem znieść uczucia opuszków palców na mojej skórze. Dlaczego? Nie wiem. To dziwne, gdy wszyscy dookoła chcą swojej bliskości, a ja jej nie dość, że nie potrzebowałem to jeszcze nie chciałem. Ale to nic. Niech się przyzwyczają.
Uniosłem brew, słysząc jej słowa. Trochę się w tym wszystkim nie łapałem, ale warto poudawać, że jest się wszystko wiedzącym.
- Chcesz iść na skróty? - spytałem bez ogródek. Tak, jestem tym stworzeniem, które myśli prostolinijnie. Każdy odwrót to ucieczka, każde ułatwienie to pójście na skróty, każde zagranie na szkodę to atak. Proste i tylko to mnie ratuje. - Nie ma sensu.
- Nie chce być miękk... - zaczęła, ale nie dałem jej dokończyć.
- Ja też. A jednak tu siedzę, wiedząc, że przy tobie jestem taki - wzruszyłem ramionami. Tak. Również zawsze mówię to co myślę, nie dbając o to, jak to brzmi. Była moją... przyjaciółką (a przynajmniej tak myślę, nie miałem nigdy żadnej), więc co mam milczeć?

( Katherina?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz