Nie mogłem spać. Zupełnie nie uśmiechało mi się spanie w innym pokoju, szczególnie kiedy widziałem, jak Kath się wierci i mruczy coś pod nosem. Koszmary. Eh. Chodziłem po domu, napiłem się trochę, ale niezbyt wiele alkoholu bo niezbyt jeszcze mogłem to robić. Dopiero po dwóch godzinach położyłem się do łóżka, by kolejną godzinę wiercić się nie mogąc usnąć. No nic, wstałem, cicho wszedłem do jej pokoju i położyłem się koło niej, przytulając ją. O dziwo, przestała się tak wiercić i uspokoiła. Hmm... Będzie jej gorąco, ale poudaje, że o tym nie wiem. Tak, kiepsko trochę mieć czterdzieści stopni temperatury. Wyobraźcie sobie, jakbym grzał, gdybym miał gorączkę.
Po kilku minutach usnąłem tak przytulony do Katheriny. Znów coś dla mnie nowego. Jakoś nigdy się nie przytulałem, bo po co? W końcu z nikim nie byłem tak blisko... Prawie. Ale nie mogę o tym myśleć. Najłatwiej jest zapomnieć i to robię. Więc czemu o tym myślę? Powinienem być cicho. Kath nie zranię tak jak Rachel. Nawet ja uczę się na błędach.
Obudziłem się wcześniej niż Katherina, około czwartej, piątej nad ranem. Cicho wygrzebałem się z łóżka. Coś tam mruknęła, przewróciła się na bok, ale nie obudziła. Wziąłem prysznic, zjadłem kanapkę, naszykowałem kotkowi śniadanie które teraz leżało sobie na stole w kuchni, usiadłem przed telewizor a po jakiś pięciu minutach (które tak naprawdę trwały dwie godziny) wróciłem do Katheriny. Co prawda najpierw wyjąłem z mini bagażnika w moim motocyklu mp3 z słuchawkami, położyłem się na plecach koło mojego kociaka i słuchałem muzyki. Miałem przymknięte oczy. Leciały stare kawałki. Guns N' Roses (piosenki z lat 80-tych, 90-tych), Nirvana, Metallica, AC/DC.... Wymieniać w nieskończoność. W końcu postanowiłem, że pora obudzić Kath. Była przecież już dziesiąta. Zdjąłem moje duże, czarne słuchawki z głowy i delikatnie założyłem na jej uszy. Leciała piosenka "This I Love" Guns N' Roses (klik), a dokładniej jej refren. Romantycznie ją budzę, nieprawdaż? No, prawie, bo to smutna piosenka. Ale co z tego. Śliczna piosenka. Uchyliła powieki, a ja uśmiechnąłem się wesoło w jej stronę.
(Katherina?)
wtorek, 23 września 2014
od Katheriny - C.D Romeo
Przyjrzałam mu się uważnie, a mój uśmiech się trochę poszerzył . Obejrzałam się i zerknęłam na zegar na ścianie. Było dość późno, a ja na pewno nie puszczę w takim stanie Alec'a do domu. Odwróciłam się do niego.
-Zostajesz dzisiaj tutaj-zarządziłam
-Co? Dla czego?-zapytał
-Jesteś wykończony, a ja nie puszczę Cię do domu, w takim stanie-powiedziałam całkiem poważnie
Weszłam szybko do innego pokoju i otworzyłam szafę gdzie była pościel. Zajęłam się jego łóżkiem i wróciłam się na dół. Zrobiłam nam małą kolację. Gdy otworzyłam szafkę, korciło mnie żeby się napić alkoholu. Ale kurcze nie mogłam! Eh, jak urodzę, to będę mogła pić do bólu, tak jak robiłam to codziennie przed. Zaczynałam dzień od wspaniałego i dobrego drinka z burbonu. Oh. Jak ja za tym tęskniłam. Ale cóż. Wracając do rzeczywistości, usiedliśmy spokojnie przy stole, a Alec szybko zjadł swoją porcję. Może podobnie jak ja. W końcu trzeba było jakoś w końcu się pogodzić. Potem zrobiliśmy razem porządki. No tak było około 22. A ja czułam się jakby ktoś wyssał ze mnie życie. No przecież! Muszę się pożywić jutro. Nie uśmiecha mi się ta wizja, na rozpoczęcie poranka od polowania. W końcu gdy wszystko było skończone , wróciłam się do swojego pokoju. Złapałam za piżamę i weszłam do swojej łazienki. Miałam ją w pokoju, a na korytarzu była jeszcze jedna. Tak miałam parę rzeczy Alec'a, więc przed tym podrzuciłam mu je do pokoju. Zgaduję, że się plątał po domu jak to on. Po dwudziestu minutach wyszłam ze swojej łazienki i otworzyłam drzwi do pokoju. Alec w tym momencie wchodził do swojego pokoju. Nie był zadowolony z perspektywy spania w oddzielnym pokoju. No cóż nie moja wina. Podeszłam do niego i przytuliłam delikatnie, jednak po chwili się odsunęłam. Pogładziłam go po policzku i musnęłam w usta.
-Dobranoc-odpowiedziałam spokojnie.
Wróciłam do swojego pokoju i od razu udało mi się zasnąć. Noc jednak nie była bardzo spokojna. Ciągle dręczyły mnie koszmary i nie mogłam zasnąć. Przewracałam się głównie z boku na bok. Po chyba trzech godzinach udręki z zasypianiem , poczułam czyjeś mosiężne ręce które delikatnie mnie objęły. Przypłynęła w tedy wielka fala spokoju i ulgi. Czułam bijące od niego ciepło. Uchyliłam delikatnie powieki i spojrzałam na ręce ,które mnie objęły. Alec. Nie chciałam zdradzać , że nie śpię więc ponownie przymknęłam oczy. Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że przyjdzie w nocy i pewnie położy się tuż obok mnie.
(Alec?)
-Zostajesz dzisiaj tutaj-zarządziłam
-Co? Dla czego?-zapytał
-Jesteś wykończony, a ja nie puszczę Cię do domu, w takim stanie-powiedziałam całkiem poważnie
Weszłam szybko do innego pokoju i otworzyłam szafę gdzie była pościel. Zajęłam się jego łóżkiem i wróciłam się na dół. Zrobiłam nam małą kolację. Gdy otworzyłam szafkę, korciło mnie żeby się napić alkoholu. Ale kurcze nie mogłam! Eh, jak urodzę, to będę mogła pić do bólu, tak jak robiłam to codziennie przed. Zaczynałam dzień od wspaniałego i dobrego drinka z burbonu. Oh. Jak ja za tym tęskniłam. Ale cóż. Wracając do rzeczywistości, usiedliśmy spokojnie przy stole, a Alec szybko zjadł swoją porcję. Może podobnie jak ja. W końcu trzeba było jakoś w końcu się pogodzić. Potem zrobiliśmy razem porządki. No tak było około 22. A ja czułam się jakby ktoś wyssał ze mnie życie. No przecież! Muszę się pożywić jutro. Nie uśmiecha mi się ta wizja, na rozpoczęcie poranka od polowania. W końcu gdy wszystko było skończone , wróciłam się do swojego pokoju. Złapałam za piżamę i weszłam do swojej łazienki. Miałam ją w pokoju, a na korytarzu była jeszcze jedna. Tak miałam parę rzeczy Alec'a, więc przed tym podrzuciłam mu je do pokoju. Zgaduję, że się plątał po domu jak to on. Po dwudziestu minutach wyszłam ze swojej łazienki i otworzyłam drzwi do pokoju. Alec w tym momencie wchodził do swojego pokoju. Nie był zadowolony z perspektywy spania w oddzielnym pokoju. No cóż nie moja wina. Podeszłam do niego i przytuliłam delikatnie, jednak po chwili się odsunęłam. Pogładziłam go po policzku i musnęłam w usta.
-Dobranoc-odpowiedziałam spokojnie.
Wróciłam do swojego pokoju i od razu udało mi się zasnąć. Noc jednak nie była bardzo spokojna. Ciągle dręczyły mnie koszmary i nie mogłam zasnąć. Przewracałam się głównie z boku na bok. Po chyba trzech godzinach udręki z zasypianiem , poczułam czyjeś mosiężne ręce które delikatnie mnie objęły. Przypłynęła w tedy wielka fala spokoju i ulgi. Czułam bijące od niego ciepło. Uchyliłam delikatnie powieki i spojrzałam na ręce ,które mnie objęły. Alec. Nie chciałam zdradzać , że nie śpię więc ponownie przymknęłam oczy. Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że przyjdzie w nocy i pewnie położy się tuż obok mnie.
(Alec?)
od Romeo - C.D Katheriny
Nie lubiłem słuchać rzeczy typu "nie stresuj się", "bo to, bo tamto", tylko jeszcze bardziej mnie denerwowało. Takie ciągle "bla, bla, bla". Oho, na matkę to bym się nie nadawał. Tak, tak. Miałem bardzo słabe serce i nie tylko ono. Wow. Zawsze myślałem, że wykończy mnie ktoś w walce, albo zginę jakoś heroicznie, ewentualnie wykończy mnie któraś z chorób które najczęściej (w sumie, to jedyne choroby) dopadają X5, a tu proszę. Zwykły wypadek... Kath. Myśli, że wyzdrowieje. "Jeszcze się nie zregenerowałeś". Naprawdę nie może przyjąć do wiadomości, że są bardzo małe szanse na moje wyzdrowienie? Nie znam żadnego człowieka czy transgenika, który by to przeżył. Najpewniej trzymam się jedynie przez, a raczej dzięki temu demonowi. Przecież te skurczybyki umieją przeżyć prawie wszystko. A jeden z nich we mnie siedzi sobie wygodnie. Ciasno coś jest w moim umyśle. Spojrzałem na Kath i choć temat z Ben'em mnie rozdrażnił, rozluźniłem się trochę. Lubiłem gościa, ale czasem działał mi na nerwy. To nowe uczucie, kolejne do kolekcji. Raczej nie traktowałem żadnego faceta jako konkurencje i szczerze, Ben też nią nie był. Był tym brzydszym (jak to możliwe, skoro jesteśmy bliźniakami?), bojącym się dotyku, wyalienowanym, sadystycznym psychopatą który myśli, że ma "świętą misję". Ja za to jestem tym uroczym, zabawnym młodszym braciszkiem.
Jak ja wytrzymywałem z nią jedynie rozmawiając? Ok. Powstrzymywała mnie jej ciąża i zdrowy rozsądek, ale przecież nie musimy od razu lądować w łóżku... Kogo ja oszukuje. To najpewniej by się właśnie stało. Uśmiechnąłem się do niej, nadal czując przyjemne mrowienie w ustach, po naszym całowaniu się. Mówiłem, jak bardzo to uwielbiam?
- Nie wątpię - odpowiedziałem. Ale i tak się martwię. Jakby coś się stało, nie mógłbym jej za bardzo pomóc. Jestem wrakiem, cieniem człowieka, chociaż jeszcze stoję na nogach. Mimo to, mój wygląd mnie zdradzał. Nadal byłem bledszy od ściany, a nogi miałem jak z waty. Chyba, że chciałem nimi poruszyć: wtedy nagle zmieniały się w ołów. Jednak: jestem tu, stoję i przygotowałem się na jutrzejszą ciężką robotę. Moja biedna Chevy... Po zderzeniu z tirem była jak harmonijka.
(Katherina?)
Jak ja wytrzymywałem z nią jedynie rozmawiając? Ok. Powstrzymywała mnie jej ciąża i zdrowy rozsądek, ale przecież nie musimy od razu lądować w łóżku... Kogo ja oszukuje. To najpewniej by się właśnie stało. Uśmiechnąłem się do niej, nadal czując przyjemne mrowienie w ustach, po naszym całowaniu się. Mówiłem, jak bardzo to uwielbiam?
- Nie wątpię - odpowiedziałem. Ale i tak się martwię. Jakby coś się stało, nie mógłbym jej za bardzo pomóc. Jestem wrakiem, cieniem człowieka, chociaż jeszcze stoję na nogach. Mimo to, mój wygląd mnie zdradzał. Nadal byłem bledszy od ściany, a nogi miałem jak z waty. Chyba, że chciałem nimi poruszyć: wtedy nagle zmieniały się w ołów. Jednak: jestem tu, stoję i przygotowałem się na jutrzejszą ciężką robotę. Moja biedna Chevy... Po zderzeniu z tirem była jak harmonijka.
(Katherina?)
od Katheriny - C.D Romeo
Spojrzałam na niego trochę zdziwiona, ale jednak uśmiechnęłam się podstępnie, wpatrując się w niego.
-Wiem, ale nie mogę uwierzyć, że nie pamiętasz-odpowiedziała spokojnie
Odsunęłam się od Alec'a i oparłam o ścianę patrząc na niego jak myśli. Wysilał się przez parę minut by tylko przypomnieć sobie parę imion.
-Alec, dość -odpowiedziałam rozbawiona
-Ale, ja opiekowałem się dziećmi. Na prawdę -dodał szybko, zakłopotany
-Wiem!-zaśmiałam się- Ben mi mówił, że kochasz dzieci i inne tam. A przecież on by mnie nie okłamał.
-Zaraz Ben Ci coś o mnie mówił?-zapytał zdziwiony
Skinęłam głową i przyjrzałam się mu uważnie. Jego mina mówiła sama za siebie. Boli go to, że lepiej dogaduję się z Ben'em. Huh. Alec jest zazdrosny?! Czyżby to była prawda? Nie. Nie mogę w to uwierzyć, chociaż jest to bardzo prawdopodobne.
-No tak faktycznie on akurat by cię nie okłamał-przyznał trochę przybity.
Alec, Alec. Nie mogę uwierzyć, że jesteś zazdrosny o Ben'a. Nigdy by do czegoś takiego nie doszło, gdyby nie twoje wybryki i "genialne" pomysły! Odetchnęłam głęboko i spojrzałam na niego z uśmiechem pod nosem.
-Humor Ci się zepsuł jak widać -odpowiedziałam udając zaciekawioną
Kurcze już tyle widziałam jego reakcji na słowo "Ben", a raczej na imię, że już wiem czemu tak się zachowuje. Pokręciłam przecząco głową i przyjrzałam mu się.
-Za dużo się stresujesz. Nie możesz się przemęczać to raz. Bo może Ci wysiąść serce. Do końca się jeszcze nie zregenerowałeś i dobrze o tym wiesz. Więc Alec , wiesz o co mi chodzi. Nie zadręczaj się tak tym wszystkim. -powiedziałam- A przede wszystkim mną. Przecież umiem o siebie zadbać prawda?
Przyjrzałam mu się i przechyliłam delikatnie głową , patrząc na jego reakcję.
(Alec?)
-Wiem, ale nie mogę uwierzyć, że nie pamiętasz-odpowiedziała spokojnie
Odsunęłam się od Alec'a i oparłam o ścianę patrząc na niego jak myśli. Wysilał się przez parę minut by tylko przypomnieć sobie parę imion.
-Alec, dość -odpowiedziałam rozbawiona
-Ale, ja opiekowałem się dziećmi. Na prawdę -dodał szybko, zakłopotany
-Wiem!-zaśmiałam się- Ben mi mówił, że kochasz dzieci i inne tam. A przecież on by mnie nie okłamał.
-Zaraz Ben Ci coś o mnie mówił?-zapytał zdziwiony
Skinęłam głową i przyjrzałam się mu uważnie. Jego mina mówiła sama za siebie. Boli go to, że lepiej dogaduję się z Ben'em. Huh. Alec jest zazdrosny?! Czyżby to była prawda? Nie. Nie mogę w to uwierzyć, chociaż jest to bardzo prawdopodobne.
-No tak faktycznie on akurat by cię nie okłamał-przyznał trochę przybity.
Alec, Alec. Nie mogę uwierzyć, że jesteś zazdrosny o Ben'a. Nigdy by do czegoś takiego nie doszło, gdyby nie twoje wybryki i "genialne" pomysły! Odetchnęłam głęboko i spojrzałam na niego z uśmiechem pod nosem.
-Humor Ci się zepsuł jak widać -odpowiedziałam udając zaciekawioną
Kurcze już tyle widziałam jego reakcji na słowo "Ben", a raczej na imię, że już wiem czemu tak się zachowuje. Pokręciłam przecząco głową i przyjrzałam mu się.
-Za dużo się stresujesz. Nie możesz się przemęczać to raz. Bo może Ci wysiąść serce. Do końca się jeszcze nie zregenerowałeś i dobrze o tym wiesz. Więc Alec , wiesz o co mi chodzi. Nie zadręczaj się tak tym wszystkim. -powiedziałam- A przede wszystkim mną. Przecież umiem o siebie zadbać prawda?
Przyjrzałam mu się i przechyliłam delikatnie głową , patrząc na jego reakcję.
(Alec?)
od Romeo - C.D Katheriny
Po dłuższej chwili również ją objąłem. Po prostu nie byłem pewien jej zachowania, zważywszy na to co się działo jeszcze niedawno. Naprawdę widać jej huśtawki nastroju. Raz uderza mnie, drugi się śmieje, potem jest smutna, zaraz zła, przed chwilą całowaliśmy się i śmialiśmy a teraz znów ma doła. Słuchałem jej słów, zastanawiając się nad tym wszystkim.
- Hmmm. Co by miało pójść nie tak? Ok, ok. Masz prawo się bać, ale wszystko będzie dobrze. Jak sobie nie będziesz dawała rady, zawsze jestem ja. Jestem starszy, bardziej oswojony z sytuacją i, cóż, kocham dzieci - zaśmiałem się.
- Wymień imiona trzech dzieci, których znasz - zażądała. Już miałem coś powiedzieć, uniosłem nawet rękę by policzyć na palcach te imiona które zaraz padną i uświadomiłem sobie, że żadnych nie znam. Cholera.... Ralph nie jest już dzieckiem, prawda?... No tak, dziewczyna jest już w wieku Kath. Hm... No, znam kilka dzieci, musiałem się opiekować nie raz siostrzenicą chłopaka Max, ale... Imię wypadło mi z głowy. Uwielbiam dzieci, naprawdę. Zajmowałem się kilkoma... Eh.
- Właśnie - mruknęła.
- Myślę! - usprawiedliwiłem się.
(Katherina?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)