niedziela, 29 czerwca 2014

Od Romeo

Na tej wyspie nie da się nudzić. Pomijając plaże z ładnymi widokami (a tu wcale nie chodzi mi o morze czy zachód słońca) są jeszcze kluby z jeszcze piękniejszymi widokami. Ale postanowiłem być grzeczny, czyli oberwałem w pysk od jednego faceta. Nie zastrzeliłem go, bo po pierwsze: było to miejsce publiczne. Po drugie: stałbym się i tutaj poszukiwany przez policję a to fajne nie jest. Po trzecie: nie miałem broni, ale to dobrze bo wpakowałbym mu kulkę, tak dla zasady. Oczywiście ja również dałem mu w pysk, łamiąc nos dupkowi.
Ale to było wczoraj. Dziś miałem trochę inny plan. Wykończyłem demona, a dokładniej posłałem go do piekła, pojeździłem po okolicy, wykurzyłem ducha z domu jakiejś dziewczyny co mnie o to poprosiła bo dowiedziała się kim jestem i właśnie rozmawiam z przyjacielem przez telefon, który jest aniołem i... nie do końca kuma ludzi. No tak. Zszedł z nieba dosyć niedawno. Kocham tego gościa, ale mówi jak Yoda.
- Czy to nie zabawne jak demon i anioł sobie rozmawiają przez komórkę? - Spytałem, parskając śmiechem.
- Romeo, to wcale zabawne nie jest! Powiedział mi głos, że minuty mi się skończą niebawem - Odpowiedział nieco zdenerwowany. Mówiłem, że gada jak Yoda. Jeszcze brakuje by zaczął coś pleć o ciemnej stronie mocy. Nagle usłyszałem coś dziwnego w słuchawce i nagle się rozłączył. Ej, no! No nieważne. Po kilku minutach od rozmowy, zauważyłem coś. Jakiś gości dręczyło dziewczynę. Wyszedłem z samochodu by zainterweniować. Cóż, to akurat moja p*******a robota, bo dręczyciele byli nadnaturalnymi stworzeniami. Poszedłem tam. Zagwizdałem głośno by zwrócić na siebie uwagę. Odwrócił się jeden.
- A ty tu czego?
- Bawię się w bohatera, a co? - Uniosłem brew.
- Wynocha - Mruknął jeden. Wyjąłem colta, i go pokazałem wszystkim. Cofneli się, ale nie dali się przestraszyć. Jeden z nich szedł na mnie. Z łatwością powaliłem go na ziemię, bez użycia broni. Zemdlał od uderzenia. Jak słodko śpi! Drugiemu wytrąciłem nóż z ręki i uderzyłem go kolbą od rewolweru w głowę. Padł. Trzeci już zwiał.
- Jestem batmanem - Rzuciłem żartobliwie, uśmiechając się wesoło i przyglądając się dziewczynie.

( Vanessa?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz