Podczas jej nie obecności jeszcze raz oczyściłem ranę, po czym założyłem
czarną koszulkę, a na nią kurtkę skórzaną. Wstałem z lekkim trudem.
Cóż, zostałem nieźle drapnięty i jeszcze zarobiłem parę ciosów. Ale
miałem już przecież gorsze obrażenia, więc nie będę się nad sobą
rozczulać. Dokończyłem wódkę z piersiówki, po czym sprawdziłem naboje w
colcie, lekko oczyściłem go, tak że aż lśnił i schowałem go za paskiem. O
broń trzeba dbać przecież. Właśnie dzięki mojej dokładności jeszcze
nigdy się nie zacięła i mnie zawiodła. Odchyliłem lekko zasłony i
spojrzałem na parking, czy przypadkiem facet nie skapnął się, że mój
dowód osobisty to fałszywka, tak samo jak karta. Na szczęście żadnego
wozu policyjnego nie było. Szybko obmyłem kielich, bo raczej sprzątaczka
by coś podejrzewała, gdyby znalazła kielich w krwi, co? Katherine
wyszła z łazienki, w nowych ciuchach. Hej no!
- To co, nasza przygoda się chyba tutaj kończy co Romeo? - Powiedziała, a
ja na dźwięk mojego imienia się uśmiechnąłem. Było idealnie wpasowane w
zdanie, tak iż było dwuznaczne.
- Nie ciesz się tak szybko, jadę na tą wyspę - Rzekłem, a ona uniosła
brew - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, kotku. Poza tym to wyspa, na
której jest ciepło i jest mnóstwo plaż...
- No i?
- To oznacza laski w bikini - Uśmiechnąłem się szeroko, mówiąc to zdanie jakby było oczywiste.
( Kath? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz