-Na ciastko...-mruknęłam
-Coś nie tak?
-Chyba u mnie na jednym się nie skończy...bardzo lubię słodycze-zaśmiałam się
Niestety później się to objawia zbędnymi kilogramami....-pomyślałam
Joseph zabrał mnie do jakiejś małej i przytulnej kawiarenki. Od razu do miejsce mi przypadło do gustu. Wesołe rozmowy ludzi, zapach świeżo zaparzonej kawy i słodyczy..
Oboje złożyliśmy zamówienie...Wzięłam sobie wielbione przeze mnie ciasto cytrynowe...
-Dziękuję za zaproszenie Jose..-uśmiechnęłam się
-Jose?-zapytał zdziwiony
-Oj no...Tak mi się wymsknęło...przepraszam...
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz