Razem ze Shay'em pognaliśmy za Lilith, która gdzieś pobiegła za jakimś królikiem. W końcu dotarliśmy na polankę , gdzie leżała dziewczyna. Twarz miała schowaną w dłoniach i sam nie wiem co do końca słyszałem.
Popatrzyliśmy po sobie razem ze Shay'em i podeszliśmy powoli do Lilith.
-Lilith na pewno nie chcesz pomocy?-zapytałem niepewnie
-Na pewno nie!-krzyknęła i odsłoniła twarz
Jej oczy były całe czerwone , więc popatrzyłem na Shay'a , który stał nad nią i nic nie robił. Dźwignąłem się na nogi i odwróciłem się do nich plecami.
-Co chcesz zrobić?-zobaczyłem węża, który wysunął się z torby.
-Zobaczysz -odparłem
Sięgnąłem do torby i wyciągnąłem z niej scyzoryk, zaraz przeciąłem sobie delikatnie nadgarstek , z którego zaczęła kapać krew. Usłyszałem,że Lilith zrywa się z ziemi i zaczyna węszyć.
-Co jest?-zapytał zdziwiony Shay
-Czuję......-zaczęłam
-Krew-przyznałem i odwróciłem się , pokazując nadgarstek-Chcesz to możesz się napić
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz