-Eric, odbija Ci!-warknęłam wkurzona
-Dziękuję bardzo kotku-uśmiechnął się zadowolony
-Nie nazywaj mnie tak -mruknęłam i odepchnęłam go delikatnie od siebie
-Dla czego?-zrobił niewinną minkę
-Bo nie -uśmiechnęłam się chytrze
-Czemu nie możesz chodź raz szczerze się uśmiechnąć?-zapytał zawiedziony
-Oj wybacz, ale nie jestem taka -zaśmiałam się
-Jak Cię łaskotałem byłaś-zaczął mnie znów łaskotać.
-Eric, zostaw mnie!-zaczęłam się śmiać
Chłopak dalej mnie łaskotał, a mi już brakowało tchu, w końcu udało mi się od niego odsunąć ,ale ten znów chciał zacząć mnie łaskotać.
-Wystarczy-powiedziałam już poważnie
-Nie, bo ślicznie się śmiejesz-odparł zadowolony
Popatrzyłam na niego jak na totalnego głąba i tylko zmarszczyłam brwi, a zaraz skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Dosyć -dodałam ponownie-Wystarczy tego dobrego.......
Odwróciłam się ponownie od niego i odeszłam już przynajmniej na chwilę mają spokój. Jednak usłyszałam go za sobą, więc wyskoczyłam na najwyższe drzewo jakie było i usiadłam na samym szczycie, rozglądając się czy go nie ma. Odetchnęłam z ulgą gdy go zgubiłam i przymknęłam na chwilę oczy.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz