Dziewczyna, a raczej kobieta szarpała się, próbując się wyrwać. Zdecydowanie nie wyglądało naturalnie, ale cóż miałem poradzić. Ludzie dziwnie się patrzyli, ale ja jedynie się uśmiechałem do nich. Prowadziłem ją tak kilka minut, aż znaleźliśmy się w dużo rzadziej uczęszczanej części miasta. W końcu znudzony tymi przepychankami wepchnąłem ją do jakiegoś ciemnego zaułka. Zaciągnie ją do domu później, teraz zamierzał zadać parę najważniejszych pytań, a byli z daleka od oczu i uszu ciekawskich.Próbowała się bronić. Nie minął ułamek sekundy, kiedy zobaczyłem jak coś błyska w świetle. Stare zagranie, nóż zamoczony w wodzie święconej. Złapałem ją za oba nadgarstki i tak trzymając przyszpiliłem do ściany. Ten nasz kontakt fizyczny był "nieco" brutalny, ale nie zamierzałem być jakiś delikatny w stosunku do osoby która miała nadzieje, że mnie zgładzi. Phi.
- Przestań, to już zaczyna się robić nudne - mruknąłem. Zręcznie odwróciłem ją tyłem i mocniej przycisnąłem do ściany, napierając na nią całym ciałem. Chyba wypadałoby ją przeszukać, co? Dosyć szybko się z tym uwinąłem, przejeżdżając dłońmi po jej ciele, od ramion aż po buty. Nie, żebym nic nie znalazł! Miała całkiem porządną kolekcję broni pod tym ubraniem.
- Puść mnie!
- Jak sobie życzysz. - Odsunąłem się od niej, ale nie na tyle by dać jej jakiekolwiek szanse ucieczki. Odsunęła się od ściany. - Teraz czas na pytania. Kim jesteś i czemu właściwie mnie śledziłaś? No wiesz, chodziłaś za mną jak jakaś psychofanka.
(Juliette?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz