Wpatrywałam się w lustro i w to jak Alec, oczyszcza moją ranę. Jakoś jak trafił to nie bolało, jak wyciągnęłam kołek to zaczęło...........niestety.
-Ryzykowałeś-mruknęłam
-W jakim sensie?-zapytał zaciekawiony
-W tedy kiedy mnie zabrali..... Ryzykowałeś, bo ciebie też mogli zabić, a przy okazji poraniłeś się-westchnęłam
-To nic takiego-zapewnił i uśmiechnął się delikatnie
Skinęłam delikatnie głową i czekałam aż Alec skończy zakładanie bandaży. Tsa...... jakoś tak słodko teraz jest, chyba do tego się nie przyzwyczaję. Już drugiej osobie na mnie zależy, pierwszą straciłam ,ale drugiej nie mam zamiaru. W końcu mężczyzna zabandażował moją ranę , a ja odwróciłam się do niego. Popatrzyłam mu głęboko w oczy i pocałowałam namiętnie, a następnie się przytuliłam.
(Romeo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz