Westchnąłem cicho, a może jednak nie musiałem się pytać o jej przeszłość, to trochę głupio.......
-Przepraszam.Przykro mi-dodałem z żalem
-Nic nie szkodzi. A jak było z tobą?-zapytała
Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się delikatnie w jej stronę, a następnie pocałowałem w policzek.
-Moi prawdziwi rodzice zmarli gdy miałem parę miesięcy. Odkryli ich ludzie, a całość ich śmierć i podpalenie domu pamiętam jak przez mgłę. Gdyby nie ta pamięć, nie wiedziałbym jakiej jestem rasy. Parę dni potem znalazła mnie staruszka, która potem przygarnęła mnie do siebie ze swoim mężem. Wychowywałem się u nich, nawet jeszcze w tedy nie pamiętając o śmierci prawdziwych rodziców. Dopiero pewnego dnia, dowiedziałem się że nie byłem ich prawdziwym synem. To mną wstrząsnęło, a parę dni później powoli zaczęły mi się przypominać urywki z przeszłości z dnia kiedy zmarli moi rodzice. Cóż jeszcze mogę powiedzieć, mieszkałem z nimi do czasu ,aż postanowiłem się usamodzielnić i wybudowali mi ten dom. Zanim Cię poznałem przesiadywałem u nich całe dnie, a spałem tutaj. Teraz jest trochę inaczej i rzadko ich odwiedzam , a Samantha odwiedza mnie czasami i przynosi coś do lodówki-zaśmiałem się cicho-Z tego co wiem to jutro rano wpadnie. Będzie miała okazję poznać Christopher'a i ciebie.
-Lucas jest mały problem ja jestem......-zaczęła
-Spokojnie wiem,że jesteś duchem-odparłem z uśmiechem-A ona ma w rodzinie czarownice, chodź sama nią nie jest i wie kim jestem. Tak więc nie musisz się przejmować.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz