wtorek, 8 lipca 2014

od Katheriny - C.D Romeo

Wszystko znikło, nastała ciemność i nic już więcej nie czułam. Nagle poczułam ogromny ból i cierpienie. Zobaczyłam twarz Romeo, który wydzierał się na całe gardło i był w piekle. Podniosłam się gwałtownie z krzykiem. Spojrzałam na swoje ciało, miała rozdrapaną bluzkę, a rany zaczęły się powoli goić.
-Romeo...-wydusiłam z siebie
Rozejrzałam się dookoła, nikogo nie było, a ja jak widać znajdowałam się w katedrze.  Podniosłam się z podłogi i wyszłam powolnym krokiem z wielkiej katedry. Spojrzałam w niebo, na którym była piękna pogoda. Pognałam szybko przez las, aż dotarłam do Chevy. Przejechałam palcem po jej masce i westchnęłam cicho. Odbiegłam stamtąd i wróciłam do siebie do domu. Zamknęłam gwałtownie drzwi i zobaczyłam jak Rey wybiega na korytarz.
-Kath! Co Ci się stało?-zapytał zszokowany
-Zostaw mnie!-warknęłam, odrzuciłam go na ścianę i wybiegłam na górę.
Zatrzasnęłam się gwałtownie w pokoju i usiadłam na łóżku ,ściągając z siebie koszulkę i szukając nową. Znalazłam ją w końcu, aż nagle usłyszałam przeszywający chłód za sobą.
-Proszę, a więc to ciebie chciał ożywić -usłyszałam
Odwróciłam się i ujrzałam niewiele niższą od siebie kobietę, z czarnymi włosami i czerwonymi oczami.
-Kim jesteś?!-warknęłam
-Demon z rozdroża, mogę przyjąć jakąkolwiek postać -powiedziała i zaczęła zmieniać się w różnych ludzi,ale w końcu powróciła do tej co przedtem.
-Jak to ożywić?-zapytała
-Umarłaś, a on oddał za ciebie duszę. Czy to nie słodkie i romantyczne . Przykro mi- zaśmiała się
-Tobie, przykro? Błagam-prychnęłam przewracając oczami
-Masz rację, nie jest mi przykro.  Tak więc żegnaj -uśmiechnęła się złośliwie i zniknęła.
Popatrzyłam po swoim pokoju i założyłam szybko na siebie bluzkę . Wzięłam swoją piżamę i weszłam do łazienki. Już po chwili z niej wyszłam i położyłam się do łóżka. Położyłam się w nim i przyłożyłam twarz do poduszki, to przecież dzisiaj rano , obudziłam się w objęciach Romeo, po raz pierwszy i chyba po raz ostatni? Walnęłam wściekła w ścianę z pięści , aż w końcu przymknęłam oczy, wzdychając cicho.
(...) Dwa miesiące upłynęły nie miłosiernie długo i męcząco. Wychodziłam na spacery i można powiedzieć, że rozładowywałam napięcie na kilka różnych sposobów. W pewnym dniu jakoś tak spotkałam się z jednym mężczyzną.
-Masz to o co prosiłam?-zapytałam
-Tak, proszę -odparł i podał mi paczuszkę-Ale czy może dasz się zaprosić na obiad?
-Cóż z chęcią ,ale to chyba będzie ostatni nasz obiad.....-mruknęłam
-Nie naprzykrzam się, jutro przecież mam samolot-odparł
-Taaa......-zaśmiałam się chytrze
Zaczęliśmy iść w stronę jakiejś restauracji , do której oczywiście mnie zaprosił. Ehh czemu akurat ten pacan? To tylko zwykły człowiek, nic nie warty i taki nudny. Westchnęłam cicho,ale co przecież świat się nie zawali od jednego obiadu z takim pacanem. Przynajmniej będę miała jedzenie za darmo.

(Romeo?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz