Spojrzałam na niego trochę zdziwiona. Wilkołak go zadrapał, można powiedzieć, że szybko to on się nie zregeneruje. Przyglądałam mu się cały czas , podeszłam do barku i wzięłam butelkę burbona. Wzięłam jeden kieliszek i rozcięłam sobie nadgarstek jak to w przypadku Rey'a. Pozwoliłam by moja krew swobodnie kapała do naczynia, a sama upiłam trochę samego burbonu.
-Nie lubisz whisky?-zapytał
Nawet w sumie nie widział co robię, bo stałam delikatnie za ścianą i stałam tak, ale zaraz odchyliłam się delikatnie do tyłu.
-Lubię, nawet bardzo. Ale po prostu muszę napić się czegoś mocniejszego -uśmiechnęłam się tajemniczo
-Przecież whisky jest mocne -powiedział poważnie.
-Nie tak jak burbon -pomachałam mu butelką.
Zaraz napełniłam cały kielich i oblizałam swoją krew. Tym razem moja rana szybko się zagoiła, a ja podeszłam do Romeo popijając burbon.
-Odstaw na chwilę whisky-powiedziałam
Romeo popatrzył na mnie trochę zdziwiony, a ja podałam mu kielich , żeby go wypił.
-A na co mi to?-zapytał oburzony
-Przyśpieszy regenerację -odpowiedziałam
-Nie potrzebuję tego-odparł poważnie
Złapałam za jego ręcznik i odchyliłam delikatnie, ale zaraz przycisnęłam mu do rany i przytrzymałam delikatnie.
-Biorąc pod uwagę twoje obrażenia, to przyda Ci się to nawet bardzo-wyjaśniłam-No i poza tym, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo............no bo kto mnie odwiezie na lotnisko-dodałam i zaśmiałam się tajemniczo.
Podsunęła mu ponownie kielich pod nos. Romeo złapał za spód i upił najpierw łyka, ale zaraz zaczął normalnie pić. Ja natomiast trzymałam mu ręcznik przy ranie.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz