Uśmiechnąłem się tryumfalnie i ruszyłem "z kopyta", tak, ze cały środek
ciężkości spoczywał na bagażniku. Innymi słowami, bagażnik tak się
obniżył, że prawie dotykał ziemi. Poziom wyrównał się dopiero po chwili.
Katherine zaczęła przeglądać moje pudełko z kasetami. Po chwili
spojrzała zdziwiona na mnie.
- Co? - Uniosłem brwi, znów na nią patrząc. Zaraz jednak wróciłem do skupiania się na drodze.
- Po pierwsze: to kasety - Nałożyła nacisk na ostatnie słowo - Po
drugie: AC/DC? Metallica? Black Sabbath? - Była mocno zdziwiona, wręcz
zszokowana. Pokręciłem głową.
- Ej, znasz zasady, kotku. Kierowca rządzi muzyką, pasażer siedzi cicho -
Odebrałem jej pudełko, które położyłem na tylne siedzenie. Było dosyć
ciężkie, przez ilość kaset znajdujących się w środku. Wszystkie miały od
piętnastu, do czterdziestu lat i każda to klasyk rocka.
- To co teraz?
- Mam adres faceta numer jeden, więc dopadniemy go, ja go sprawdzę i jeśli to nie on, to wpakujemy mu kulkę w łeb.
- A jeśli on? - Zapytała, a ja jedynie szerzej się uśmiechnąłem. Jak widać zrozumiała, bo więcej się mnie nie pytała.
- Jednak jest to poza wyspą - Ostrzegłem ją.
( Kath?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz