Spojrzałam zirytowana na chłopaka
-Ile chcesz?-rzuciłam szybko
-No czy ja wiem...-mruknął udając,że zastanawia się nad kwotą-Ile możesz dać tyle chętnie wezmę..oczywiście mówimy o poważnych sumach,a nie o groszach
Ten chłopak miał w sobie coś co drażniło mnie niesamowicie, nie wiedziałam czy mogę mu zaufać, jednak to była jedyna osoba którą tutaj spotkałam,a niesamowicie martwiłam się stanem Bianki. Widząc moją desperację chłopak rzucił tylko:
-Najpierw kasa później ci pomogę...-oparł się niedbale o jedną z ścian.
Z kieszeni jeansów wydobyłam kilka banknotów i mu podałam.
-Więcej przy sobie nie mam. Mam nadzieję,że na początek tyle ci wystarczy, a teraz ruszaj tą chole*ną dupę i pomóż mi, nie widzisz,że krwawi?!
-Widzę i chętnie wam pomogę-uśmiechnął się drwiąco-Odsuń się.
Spełniłam polecenie nieznajomego,a ten zaczął coś robić przy ranie przyjaciółki. Po dziesięciu minutach odsunął się
-To tyle co mogę zrobić...będzie nieprzytomna jeszcze przez jakiś czas.
-Dzięki..-mruknęłam cicho siadając obok nieprzytomnej mentorki.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz