Odwzajemniłem pocałunek, trochę przechylając głowę na prawo. Heh, nie
możemy już być w domu? Albo chociaż w miejscu, w którym nie gapi się na
nas jakaś setka ludzi? Z łatwością zmieniłem naszą pozycję, tak, że
teraz trzymałem ją na rękach, mając jedną pod jej plecami, a drugą pod
nogami. Pocałowałem ją jeszcze raz, przeciągle. Uśmiechnęła się.
Wyniosłem ją z wody, zgarnąłem nasze ubrania i postawiłem ją dopiero
przed Chevy. Ubrałem jedynie spodnie, bluzkę wrzuciłem na tylne
siedzenie. Katherine jednak założyła na siebie kompletne ubranie, które i
tak po dojechaniu na miejsce zostaną z niej zdjęte, przeze mnie.
Usiadłem na miejscu kierowcy, a ona pasażera. Bo raczej dwóch miejsc
kierowcy nie ma. Spojrzałem na nią z uśmiechem, po czym ruszyłem.
Zatrzymałem się pod jej domem. Wyszedłem z wozu.
- Już jesteśmy, madame - Rzekłem żartobliwie, kiedy otwierałem jej
drzwi, z ukłonem. Parsknęła śmiechem. I otworzyła drzwi od domu. Tak jak
mówiła, nikogo nie było. Zamknęła drzwi, by nikt nie wszedł. Złapałem
ją od tyłu, odwróciłem w swoją stronę i przytrzasnąłem do ściany,
trzymając jej ręce.
- Mam Cię - Szepnąłem, całując ją namiętnie.
( Katherine?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz