Po chwili doszedłem do jej pokoju. Szybko wylądowała na łóżku, leżąc na
nim na plecach. Położyłem się na niej, całując jej usta namiętnie.
Powoli zniżyłem się na jej żuchwę, po czym szyję, nieustannie schodząc w
dół. Obiema rękoma podpierałem się, by nie leżeć na niej całym
ciężarem. Przynajmniej na razie. Katherine wygięła się w łuk, kiedy
powróciłem do jej ust, całując je jeszcze bardziej zachłannie i, że tak
powiem, dogłębnie. Dziewczyna poruszyła biodrami, które otarły się o
moje, cóż, intymne miejsce. Jęknąłem cicho, czując przyjemny dreszcz
który przebiegł po moim ciele. Raczej nie dam rady się grzecznie
zachowywać, kiedy ona się mną tak bezczelnie bawi, wystawiając na próbę.
- Kotku, dam Ci dobrą radę - Wymruczałem, przerywając pocałunek - Nie drocz się ze mną.
Ale oczywiście ona, jak to Katherine, mocniej poruszyła biodrami.
- A co mi zrobisz?
Parsknąłem śmiechem, po czym znów wpiłem się w jej usta. Tym razem nie
był to zwykły pocałunek, lecz wręcz agresywny, żarłoczny. Widać,
nastąpił koniec bycia grzecznym i delikatnym. Rozpiąłem jej stanik, po
czym odrzuciłem go gdzieś, nie interesując się zbytnio gdzie upadnie.
Palcami przejechałem po jej brzuchu, kierując dłonie jeszcze wyżej, aż
do piersi dziewczyny, nie odrywając ust od jej warg. Zataczałem kółka
palcami. Poczułem jak jej palce zaciskają się na moich plecach. Całkiem
przyjemny ból, zauważając w jakiej sytuacji został wywołany. Po chwili z
małych ran spłynęła ciepła ciecz. Widocznie musiała mi rozdrapać plecy
swymi pazurkami. Mimo wszystko, pozwoliłem jej na to, nie przestając
całować dziewczyny. Zagoi się. Choć, w sumie jeśli tak dalej pójdzie, do
rana będę miał wielki kanion na plecach.
(Katherine?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz