Obserwowałem ją, grzecznie sobie siedząc. Nawet na nie nie patrzyłem, Kath przecież sobie radziła. Ha, jak łatwo przekonać ich do gadania. Serio. To nie były nawet tortury, zwykłe zastraszanie. Słabe nerwy, zerowe przeszkolenie, minimalna odporność na ból. Bez żadnego zainteresowania zerknąłem na trupa. Takie przewidywalne. A te informacje które przekazała przed śmiercią. Jak można coś takiego wydać? To była jedyna rzecz, która mnie zainteresowała. Ah, Ci zabójcy i koty przemieniające innych! Z naszego życia robi się kiepski babski film w typie wilkołaków i wampirów.
Bułgaria. Europa. Inny kontynent. Co oznacza cholerny samolot. Długa podróż cholernym samolotem. I... Zaraz, tam jest gorąco... Spojrzałem na Katherine wzrokiem męczennika, po czym szybko się spakowałem i wyniosłem truchło. Trochę by się zdziwili, zastając je w pokoju.
*Bułgaria*
Tyle godzin w samolocie, po to by wyjść na parzące słońce. Wynająłem pokój i wyszedłem na chwilę, by przynieść coś z sklepu.
Dwie godziny na gorącym słońcu. Wróciłem właśnie do naszego hotelu, niosąc parę potrzebnych rzeczy. Rzuciłem jej butelkę wody, moja już była prawie pusta. Katherina spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać. Zgromiłem ją wzrokiem. Podeszła do mnie.
- Ani słowa - Warknąłem zły. Ona sobie nic z tego nie robiła, nadal śmieszyło ją coś, czego nienawidzę. Głupie piegi, które ujawniają się na wielkim słońcu. Wystarczyły dwie godziny. Co będzie jutro? Skrzyżowałem ręce na piersi, żałując, że nie mam jakiegoś kapelusza, czy czegoś. Jedynie okulary, które i tak niewiele dają. - Zajmujemy się tą sprawą, czy chcesz się jeszcze ze mnie pośmiać? - Spytałem, nieco spuszczając z ostrego tonu.
(Kath?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz