Szedłem powoli przez korytarz, gdy nagle moim oczom ukazał się Marcus a zaraz za nim stał Xavier. Warknąłem zdenerwowany i przyjąłem postawę do ataku. Przyglądałem się im uważnie, ale zaraz usłyszałem szmer. Odwróciłem się za siebie i zobaczyłem dwóch kolejnych mężczyzn, to był Luis i Ben. Czemu wszyscy mają ochotę mnie zabić, zwróciłem znowu swój wzrok na chłopaków przed sobą,ale ku mojemu zaskoczeniu pojawiła się jeszcze Amber. Popatrzyłem na nią zszokowany i wpatrywałem się w nią cały czas.
-Proszę, proszę kogo tu do nas przywiało-uśmiechnęła się złowieszczo dziewczyna
-Naszego starego kumpla-zaśmiali się wszyscy
-Nigdy nim nie byłem!-warknąłem
-Ich nie, ale moim tak. Nie pamiętasz Lucuś?-zapytała Amber
-Hah Lucuś!-zaśmiał się Luis
Odwróciłem wzrok i warknąłem na niego, a następnie rzuciłem się na niego wkurzony i zacząłem z nim walczyć. W przeciwieństwie do mnie, trzy osoby były tutaj wilkołakami Luis, Ben oraz Amber, a Xavier i Marcus byli wampirami. Luis zaczął się wyrywać ,a z odsieczą pognał mu jego starszy braciszek Ben. Był już wilkiem, gdy zająłem się Ben'em, Luis pognał szybko do trójki z przodu. Zacząłem walczyć z Ben'em,aż w końcu udało mi się wyrzucić go przez okno. Wyjrzałem przez nie i stwierdziłem,że jednak żyje bo zaczął się delikatnie ruszać. Lusi wściekł się i przemienił w wilka i rzucił na mnie z pazurami. Wyminąłem go sprawnie i gdy się odwróciłem złapałem go za szyję i rzuciłem o ścianę. Luis był młodszy ode mnie ile miał? 17? 18? lat, sam nie wiem, jego brat był w moim wieku to wiem na pewno. No tak został Marcus , Xavier i jeszcze Amber. Ah Amber, od naszego ostatniego spotkania nic się nie zmieniła dosłownie, no może w charakterze, co nie było dobre, ale przecież to już przeszłość. Jak myślałem to Amber i Marcus rządzili tutaj tym wszystkim ,więc to Xavier podbiegł i chciał ze mną walczyć. Dobrych manewrów nie mam w walce z wampirami, gdy jestem wilkiem więc się przemieniłem. Rzuciłem się do biegu,a gdy ten chciał się na mnie rzucić , wystawiłem rękę i skierowałem tam najwięcej siły. Xavier zatrzymał się , a na jego twarzy pojawiły się czarne pęknięcia, tak jakby szkło pękało. Padł przede mną na ziemię, a jego klatka piersiowa była zapadnięta. Przez parę minut jest unieruchomiony, tak więc cóż. Odwróciłem się w stronę Amber, która schowała się za Marcus'em. Marcus , nie mogę jeszcze dwoje ludzi, czy ja na prawdę tak muszę. Ale wiedziałem,że Amber i Marcus'a będzie najtrudniej pokonać, mieli dobre doświadczenie i byli świetni w walkach. Oboje zaczęli biec w moją stronę, bo jednak zrozumieli ,że pojedynczych ludzie nie należy na mnie nasyłać. Skoczyli w moją stronę,ale ja szybko ich wyminąłem, a następnie przemieniłem w wilka i podskoczyłem do Marcus'a wgryzając mu się w ramię. On wydarł się zdenerwowany. Chciał się wyrwać , jednak cały czas trzymałem go mocno,aż przegryzłem mu rękę na wylot, która zaczęła krwawić. Jak marionetką rzuciłem nim przez szybę i doskoczyłem do Amber.
-Lucas nie! Błagam-poprosiła gdy leżała przygnieciona moimi łapami.-Zapomniałeś co nas łączyło?
Przyjrzałem jej się uważnie, na chwilę wymiękłem , przypominając sobie nasze czasy,które spędziliśmy razem ,ale szybko odgoniłem te myśli.
-To było dawno i nie prawda!-warknąłem. Złapałem ją za koszulkę i podniosłem do góry, a następnie rzuciłem nią o ścianę,tak że straciła przytomność. Otoczyłem ją płomieniami i zaraz popatrzyłem w dół. Sprawiłem,że również ogród zaczął płonąć i tak dobrze,że tylko to jest mały skrawek. Zrobiłem tak by tylko ogród się palił bo tam był Marcus i Ben a las nie płonął.. Xavier leżał na ziemi nie przytomny, Amber też i Luis. Otoczyłem ich kręgiem ognia i wbiegłem do pokoju, gdzie podobno była Lilith.
Gdy zobaczyłem ją ,aż zamarłem, wyglądała okropnie. Podszedłem do niej powoli, bo w sumie byłem wymęczony tym wszystkim i usiadłem przed nią wyczerpany. Złapałem za sztylet z plecaka i rozciąłem sznury, następnie założyłem na nią moją koszulkę i podałem jej bieliznę, bo tylko to zgarnąłem od siebie z domu. Jej ubrania leżały w koncie postrzępione , heh w sumie wyglądały jak ja, chociaż może ja trochę lepiej. Dziewczyna osunęła się bezwładnie w moje ramiona, a ja przytuliłem ja gwałtownie do siebie.
-Lilith-wyszeptałem
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz