Szedłem powoli i cicho, przysłuchując się uważnie wszystkim odgłosom, nagle usłyszałem strasznie cichy krzyk. Ale jednak wiedziałem czyj ten krzyk jest........... Lilith. Mimo mojego zmęczenia, zebrałem się do biegu i myślałem tylko o tym,by dotrzeć tam jak najszybciej mogłem. Biegłem przez las, przedzierając się przez dziwne krzaki, gąszcza i inne rośliny. Przyśpieszyłem , gdy krzyk nasilił się w moich uszach. Już nic więcej nie słyszałem tylko jej krzyk, pisnąłem cicho czując ból w swoim sercu, to były dla mnie katusze, słysząc ,że ją krzywdzą. W pewnej chwili poczułem jak ktoś wpada na mnie i rzuca mną o drzewo. Otrzepałem się i podniosłem się z ziemi,a zaraz zobaczyłem ze cztery, ogromne, zmutowane psy bojowe.
O pięknie, rozejrzałem się dookoła, ale zaraz moim oczom ukazał się nieopodal jakiś stary dom, przypominający mini zamek. Warknąłem zdenerwowany i skoczyłem sprawnie na psy, podenerwowany. Zabrałem się za jednego,ale powalić je nie było wcale tak łatwo. Zacząłem się z nim szarpać, albo ja nim rzucałem ,albo on mną. To nie była czysta walka, bo były cztery psy, na jednego wilka. Gdy udało mi się skoczyć na tego, co wyglądał bardziej na takiego alfę , przygwoździłem go do ziemi i przegryzłem na wylot szyję, swoimi kłami. Wydał z siebie pisk przerażenia i zdechł szybko. Stałem chwilę nad ciałem tego psa, aż w końcu inne psy znów się na mnie rzuciły , przygniotły mnie wszystkie trzy,ale jakimś cudem udało mi się je odgonić od siebie. Wskoczyłem sprawnie na ziemię i skoczyłem na jednego z nich i wbiłem pazury w jego brzuch. Kolejny pies padł z resztą rozprawiłem się trochę szybciej,aż w końcu wszystkie psy nie żyły. Zawyłem głośno i przeciągle, usiadłem zdyszany,ale gdy usłyszałem znów krzyk mojej ukochanej, podniosłem się i popatrzyłem na starą kamienną posiadłość nieopodal. Ruszyłem najpierw powolnym tempem,ale zaraz przyśpieszyłem go do biegu i przeskoczyłem sprawnie ogrodzenie , domu ,które i tak było niewielkie. Zacząłem walić w drzwi, które były przestarzałe i jednocześnie jeszcze drapałem w nie. W końcu udało mi się je wyważyć i wszedłem do środka. Rozejrzałem się dookoła i szedłem spokojnie przez korytarze jako wilk. Rozglądałem się na wszystkie strony i nasłuchiwałem jakiegoś niebezpieczeństwa. Wyszedłem na następne piętro,gdy przeszukałem parter, ale i tak posiadłość miała ze 3 piętra, tak więc jest troczę do szukania. Poruszałem się cicho i sprawnie tak,że szukanie nie powinno sprawić mi problemów. Jednak ku mojemu zaskoczeniu i większemu zmartwieniu usłyszałem krzyk Lilith,który powtarzał się, z krzykiem był zmieszany również jej płacz. Zacząłem szybko wychodzić po schodach,aż na najwyższe piętro i szedłem znów powolnym krokiem przez korytarz by nie dać się zaskoczyć. Krzyki dobiegały z końca korytarza, a do niego było trochę.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz