sobota, 6 września 2014

od Romeo

Perspektywa Alec'a

Miesiąc. Miesiąc walki żywcem zdjętej z "Jekyll & Hyde". Kłótnia o moje ciało, zniszczenie psychiczne i fizyczne. Po miesiącu, byłem jak zombie. Wszystko było kopią kopi kopi. Wiedziałem, jak silne są wyrzuty sumienia, ale te połączone z psycholem w głowie były nie do wytrzymania. W domu nie było już żadnego będącego w całości lustra, błądziłem od rogu do rogu. Trochę wychodziłem na zewnątrz, by zająć myśli. Było to głównie naprawianie samochodu. Tak to moim okienkiem na świat był telewizor. Nadawali ciągle to samo i to samo, jakbym został zamknięty w pętli czasowej. Jak w "Dniu Świstaka" Harolda Ramisa. Miałem mnóstwo nie przespanych godzin, a jak już mi się udało zasnąć, budziłem się przez koszmar. Dziś miała przyjechać Pamela, moja znajoma medium. Uwielbiałem ją, była wiecznie uśmiechnięta i zabawna. Miałem nadzieje, że jakoś na mnie to przeleje. Wstałem dziś jak zwykle, podszedłem do umywalki, jednak postanowiłem coś zrobić ze sobą. Trudno będzie, gdy się nie ma lustra. Eh... Zaimprowizowałem, wyłamałem lusterko z jednego samochodu i zamocowałem nad umywalką. Ok. Wyszorowałem zęby, umyłem twarz, wykąpałem się - jak zwykle. Trochę po uciszałem tego gównianego demona który japy zamknąć nie chciał i przez to już mnie głowa bolała. Eh. Ogoliłem się, zanim na mojej szczęce nie wyrósł sad. Ubrałem się w jakieś normalne ciuchy, nie tylko białą podkoszulkę jak to robiłem przez ostatni.. miesiąc? Nie miałem gdzie wychodzić, więc wtedy zakładałem na siebie jakieś podkoszulki i żyłem swym zmęczonym przez demona życiem. Teraz założyłem czarną, normalną koszulkę i zamiast włączyć telewizora, pochłaniacza czasu chodziłem nerwowo po domu. Wtedy usłyszałem dzwonek. Natychmiast otworzyłem, nie przejmując się jak to wyglądało. Była niską, czarnowłosą kobietą około trzydziestki, o promiennym zaraźliwym uśmiechu. Posiadała surową urodę, ale raczej w pozytywnym sensie. Wyglądała jak taka typowa metalówa: oprócz tego uśmiechu. Ah i kompletnie białych oczu, wyglądających jakby wydłubała je demonowi. Takiemu dziwnemu demonowi.
- Alec! - zawołała wesoła - eh, ale od ciebie idzie zła energia. Uśmiech! Nie ściemniaj mi tu, nadal mam więcej zmysłów niż normalni ludzie.
Wspominałem, że jest medium?
- Jestem nie w humorze, siedzi we mnie demon, pamiętasz? - spytałem. Weszła przez próg i zastanawiałem się, jak ona chodzi bez użycia żadnej laski ani nic. Nie obijała się o nic, a przecież była ślepa. Nie miała w ogóle oczu, te jej białe były szklane.
- Nie martw się, wyciągnę tego skurczybyka - zaśmiała się, a mnie znów zaatakował w myślach. Już nawet nie wiem co mówił, nie miałem siły o tym myśleć, skupiać się na nim. A niech sobie pogada. Wiem, że piekielnie mnie bolała głowa.
Cóż za porównanie - odezwał się jego ponury głos.
- Chcę go wysłać do piekła - warknąłem.
Oh, nie zrobisz tego. Pomyślałeś o... - zaczął, ale nie dałem mu dokończyć. "O, właśnie, że zrobię" uprzedziłem go.
- Ok. Kładź się... gdzieś, usunę go z ciebie w miarę możliwości - powiedziała wesoło. Położyłem się na łóżku.
- To może boleć - ostrzegła.

(C.D.N)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz