To wszystko robiło się coraz męczące. Bałem się o wszystko, eh kiedyś byłem strasznie obojętny. A teraz co? Zatroskany tatuś i jeszcze chłopak,który pragnie by jego dziewczyna znów była żywa. I to wszystko człowieku musisz robić sam. Ale nie ma sensu narzekać, ważne że to pomoże Lilith, to co zrobię i co robię.
Czułem dotyk Lilith, zawsze to ja byłem dla niej oparciem ,a teraz to ona jest dla mnie. Udało mi się trochę uspokoić i zerknąłem na nią przez ramię, dalej trzymając jej jedną rękę.
-Wszystko się ułoży zobaczysz-uśmiechnąłem się czule
-Mam nadzieję -westchnęła i ponownie wtuliła się we mnie.
Spuściłem delikatnie głowę przyglądając się Chris'owi ,który uśmiechnął się do mnie radośnie i zaczął delikatnie dotykać mojej twarzy. Mimo że to nie moje dziecko to i tak go bardzo kocham. Jest słodkim malcem, który daje radość i mi i Lilith.
-Kocham was oboje-uśmiechnąłem się zadowolony
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz