-Czuję się taka martwa w środku- syknęłam nakładając okulary
-Jakie to głębokie.
-Nie chodziło mi tutaj akurat o głębokość słów. Coś ze mną nie tak.
-Napij
się.- z niechęcią podał mi swoją piersiówkę. Potrzebowałam tego.
Lubiłam pić, często robiłam to przesadnie, wręcz się upijając, a później
robiłam dziwne rzeczy.Kiedy wzięłam kilka porządnych łuków, coś w
środku się sprzeciwiło.Zakryłam usta ręką,a po chwili otworzyłam drzwi
samochodu. Padłam na zimny bruk po czym z moich ust wydostał się
ponownie na świat alkohol, zmieszany z krwią.Spojrzałam na to z
obrzydzeniem, po czym otarłam usta ręką i z trudem o własnych siłach
wróciłam do samochodu.
-Masz
szczęście, że nie zrobiłaś tego w samochodzie. - powiedział ze
złośliwym uśmieszkiem. Ja to zignorowałam, nie miałam sił na
kontynuowanie docinek. Przymknęłam oczy, strasznie kręciło mi się w
głowie.
-Proszę stań, gdzieś w cieniu.- wydukałam
-Dobrze.Muszę zapamiętać, że nie można ci tak mocnego alkoholu.- odparł parkując w cieniu.
-No to jesteśmy.-odparł z uśmieszkiem- Na prawdę to wina tego alkoholu?- zmrużył oczy
-Musze kogoś zabić.-stwierdziłam uciekając od pytania.
-No
dobrze. Zapomniałem wampirze problemy z własnym ego.- powiedział z
naciskiem na ostatnie zdanie, a ja tylko westchnęłam głęboko.- Na prawdę
do twarzy ci w mojej kurtce.M-o-j-e-j. Zapamiętaj te słowo, mojej.Ma do
mnie wrócić nie naruszona.-powiedział otwierając mi drzwi.
Zdjęłam ją i rzuciłam nią w niego, po czym wysiadłam czułam jak słońce praży moją skórę, niesamowicie piekło.
-Żartowałem.Na prawdę nie jesteś jakaś w humorze.-przewrócił oczami, narzucając mi ją na ramiona.
Brzydziły mnie te praktycznie nagie panienki. Bacznie je obserwowałam, jak one na niego patrzyły.
Jakiś
demon chwycił mnie za rękę, Romeo zmierzył go dokładnie wzrokiem. Byłam
zmęczona i zdenerwowana. Przycisnęłam go do ściany, wyciągając sztylet i
buteleczkę z wodą święconą. Miałam taką ochotę go zabić.Liczył na
jakieś zabawy ze mną? To chyba się przeliczył.Romeo natychmiast
odciągnął mnie od niego, a tamten upadł na ziemię.
-Oszalałaś!- wrzasnął na mnie- Wiesz ile tu jest demonów.Wszyscy.- powiedział z naciskiem na "wszyscy".
-
Nawet nie próbuj kogoś tutaj zabić. Wiesz ilu wlepiło przed chwilą na
wzrok?- ścisnął mnie mocno za ramiona, przysuwając swoją twarz bliżej
mojej tak, że byłam zmuszona patrzeć mu w oczy. Chyba miał nadzieje, że
tak lepiej do mnie dotrze.
Czułam się słabo, jakbym była jakaś nieobecna. Nie było mnie nawet stać na jakąś porządną odpowiedź.
Romeo zmierzył mnie wzrokiem, po czym mocno złapał za nadgarstek, prowadząc do jakiegoś budynku.
Brakowało
mi krwi, krwi prosto z żyły. Byłam okropnie spragniona krwi, ale
wiedziałam, ze nie znajdę tu żadnego człowieka, którego mogę zabić, a
demona? Nie mam ochoty się z nim kłócić, więc nie ruszę tu żadnego
demona.Weszliśmy do jakiegoś najbardziej przyzwoitego baru.
Zaprowadził mnie do łazienki, męskiej łazienki.
-Co myślałaś, że wejdę do damskiej?- spojrzał na mnie z niedowierzaniem
Nie
wiedziałam co chodzi mu po głowie.Wygonił wszystkich z łazienki, a ja
nie mogąc stać o własnych siłach, opierałam się o umywalkę.Powinął
rękawy, podchodząc bliżej mnie.Przystawił do mnie nadgarstek wewnętrzną
częścią. Spojrzałam na niego dziwnie.
-Pij.- powiedział przez zęby.
Wzięłam
głęboki oddech. Moje dłonie uniosły się do jego nadgarstka, zaczęły
drżeć, ale kiedy złapały jego nadgarstek drganie było mniejsze.
Pokazałam lśniące kły po czym wbiłam je w jego żyły.Nie mogłam się
powstrzymać piłam i piłam. Czując jak powoli odpływam. On przysunął mnie
do siebie, gładząc moje włosy.
Nie
mogłam oderwać się od jego żył, a przecież musiałam, bo nie mogę
pozbawić go całej krwi. Wiedział, że wypiłam już znaczną część, to mnie
nie odrywał. Darzył mnie czymś w rodzaju zaufania, ale może słowo
zaufanie to trochę za dużo powiedziane.W końcu wynurzyłam kły.
Spojrzałam na jego twarz był na niej wymalowany grymas, który od razu
zniknął kiedy był świadomy,że na niego spojrzałam.
-Wiedziałem, że to ci pomoże.-powiedział myjąc miejsce po moim ugryzieniu.
Czułam się lepiej.Znów miałam ochotę się z nim droczyć.
-A ja nie wiedziałam, że ze chcesz mi pomóc.
-Dobra chodź usiądziemy, może coś zamówimy. Coś mam na myśli alkohol, ale tobie chyba go nie można. -powiedział łapiąc za klamkę
-Ok, zajmij stolik ja za moment przyjdę.Muzę się orzeźwić.- skłamałam. On tylko ostatni raz na mnie spojrzał i wyszedł.
Ja
znowu poczułam, że część mnie nie chce współpracować.Natychmiast
wbiegłam do kabiny, zmuszona pozbyć się krwi, którą przed chwilą piłam,
dzięki której jeszcze przed chwilą czułam się dobrze. Jestem wampirem?!
Co się stało, że nie mogę napić się krwi?! Cholera, co oni mi zrobili?
Przecież ja bez niej umrę.
Trudno.Muszę
się z tym pogodzić, ale nie mogę pokazywać Romeo, że coś ze mną nie
tak. To nie jego sprawa. Nie będę się nikomu żalić, a tym bardziej jemu i
tak już wiele mi pomógł, łamiąc własne zasady.
Uratowałam mu życie, on mi, jesteśmy kwita. Co się będzie mną przejmował?
Dokładnie przyjrzałam się w lusterku wycierając twarz. Nie chciałam aby zobaczył ślady, ze mój organizmy nie przyjął krwi.
Wyszłam z łazienki. Tam ujrzałam dumnego Romeo, który składał zamówienie kelnerce.
Zaprosiłam na moją twarz mój charakterystyczny uśmieszek, mówiący : "Tak, wszystko w porządku."
Po czym usiadłam obok niego.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz