Stałam jeszcze przez chwilę pod drzewem, aż w końcu odepchnęłam się od niego delikatnie i poszłam za Alec'em. Odwróciłam się jeszcze tylko by sprawdzić czy ktoś za nami nie idzie. Zaraz dorównałam krokowi Alec'a. Dojście tam zajęło nie tak strasznie dużo czasu i już po chwili byliśmy tam. Przyjrzałam się ogrodzeniu, delikatnie chowając w zaroślach. Nic dziwnego, że nikt tego nie zauważył skoro było to niewielkie i do tego za jakimiś krzakami. Odwróciłam się do Alec'a i uśmiechnęłam się delikatnie, a jednocześnie odetchnęłam szczęśliwa. Nie żeby mi się tutaj do końca nie podobało. Ale niektóre walki były dość przyjemne. Robiłam wszystko by tylko nie przegrać i się to udawało. Podeszłam do niego i przytuliłam go do siebie. Wzięłam głęboki wdech i w tej samej chwili doszedł do mnie zapach krwi. Ktoś był ranny. Dopiero teraz sobie przypomniałam, że od narodzin Hunter nie dostałam ani grama krwi. Jeśli w najbliższym czasie nie napiję się krwi zacznę wysychać, a jeszcze przed tym będę tracić siły. Poczułam, jak moje oczy zmieniają kolor, ale zaczęłam regularnie oddychać by się uspokoić i przymknęłam oczy.
-Coś się dzieje?-usłyszałam głos Alec'a.
Otworzyłam oczy i odsunęłam się od niego. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech by tylko niczego nie podejrzewał.
-Nie, tylko jestem szczęśliwa, że się stąd wydostaniemy.....na reszcie-wyjaśniłam, w sumie to co powiedziałam było prawdą. Przyjrzałam się Alec'owi i wyszłam wreszcie z zarośli bacznie obserwując czy ktoś nie idzie. Odskoczyłam szybko od Alec'a na bok. Popatrzyłam na niego z góry z uśmieszkiem.
-Nie dam się złapać -odpowiedziałam pewnie -Znów ta gierka się zaczyna. Trzeba w końcu ją skończyć. Nie sądzisz?
-Sądzę, ale jesteś w przeciwnej drużynie-podsumowal
-Właśnie-dodałam z chytrym uśmieszkiem.
Przeskoczyłam na kolejne drzewo, ale Alec nie dał za wygraną , pobiegł za mną. W końcu w jednej chwili skręciłam w lewo i zeskoczyłam z drzewa. Rozejrzałam się i sprawdziłam gdzie jest Alec, ale nie mogłam go dostrzec. Dobrze. Zaczęłam się kierować w stronę skąd wcześniej nadszedł mój kochany. Nie chciałam już biegać. Co z tego, że mam nadludzką szybkość i nadludzką siłę, ale nie używałam ich od dawna.
(Alec?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz