*na życzenie, w pierwszej :D*
Jak się tylko dało zablokowałem umysł, by nie udało jej się nic więcej wyczytać z niego. Ta dziewczyna... umie zabić ugryzieniem i czytała w myślach. Może i jestem dupkiem bez serca, ale lepiej będzie, jak będzie martwa. Przemawia przeze mnie złość, za wygrzebanie tak wrażliwej i intymnej sprawy? Możliwe, bo w tej chwili mam ochotę ją rozszarpać na kawałki. Alko pokroić w kosteczkę drewnianym, tępym nożem, gdzie moim ostatnim ruchem byłoby przebicie serca, powolnym, acz pewnym ruchem... Mam bardzo artystyczną duszę, prawda? Na brak pomysłów, narzekać nie mogę, bo w tej chwili miałem ich setki tysięcy i ponad połowa ograniczała się do zadawania bólu.
Wiedziałem, że te słowa wypowiedziała po to, bym jakoś zareagował, zaprzeczył. Nie miałem na to najmniejszej ochoty.
- Wyjedziemy teraz - warknąłem wstając. Zapłaciłem za alkohol, wyszedłem i wsiadłem do samochodu. Chwilę później zrobiła to również Juliette. Odpaliłem i by przerwać ciszę między nami, włączyłem muzykę. Głośno. - Gdzie to?
- Miało być jutro.
- Więc gdzie sobie życzysz jechać? - syknąłem z jadem. Wiedziała doskonale czemu i nie zamierzałem się z tym kryć.
( Juliette? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz