Za każdym razem gdy widziałam jak Lucas bawi się z małym uśmiech sam wkradał mi się na twarz. Cieszę się że mimo tego że Lucas nie jest biologicznym ojcem Chrisa tak bardzo go kocha. Kiedy maluszek już spał został zaniesiony na górę do pokoju. Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy.
-Jak się czujesz kochanie?-usłyszałam głos ukochanego.
-Dobrze..-mruknęłam.-A ty?
-Też dobrze.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego,siedział na podłodze obok kanapy.
-Kiedy odbędzie się ten cały rytułał..?-zapytałam cicho.
-Mają się jeszcze ze mną skontaktować..
-Rozumiem.- pokiwałam głową.
Pocałował mnie delikatnie i uśmiechnął się ciepło.
-Nie martw się..wszystko będzie dobrze.
***
Nadszedł dzień wskrzeszania..jeju..to takie stresujące i straszne..
Byliśmy już w drodze do szamanki która miała prowadzić ceremonię. Lucas zostawił Chrisa u jakichś swoim dobryh znajomych.
Siedziałam na przednim siedzeniu cała się trzęsąc.
-Spokojnie Lili..-powiedział nieco drżącym głosem.
-T-tak..-jęknęłam..
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz