sobota, 11 października 2014

od Romeo - C.D Juliette

Nigdy nie słyszałem o czymś takim jak "obóz dla demonów", jednak nie jestem jakiś obeznany. Jedynie kojarzę imiona najsilniejszych z nas i główne cechy, które pozwalają ich unikać. Mimo, że jakoś dziwnie mi to wszystko brzmi, jeden element pasuje idealnie: gnębienie i tortury. Jesteśmy obeznani w tym, w sumie demony to rasa która do perfekcji zadawanie bólu. Piekło to ciągłe tortury i to sto razy gorsze niż te, co ona przeżywała, ale byłoby całkiem miłe gdyby nie inne demony. Sam to przeżyłem i to właśnie z ich ręki. Do dziś pamiętam ten wybór podczas mojego pierwszego tam pobytu. Mogłem przejąć ostrze, jednak wszystko ma swoją cenę. Przestaną torturować, jeśli sam zacznę to robić. Cóż, zacząłem. Dlatego wizja brutalnych (pewnie również niewyżytych, ale pominę to), okrutnych i żądnych krwi moich kuzynów w ogóle mnie nie ruszyła. Taka prawda, znałem swoją rasę w końcu. Myślicie, że co powstaje z najgorszych szmir (w końcu za coś musieli wylądować w piekle) które się torturuje a potem same torturują? Na pewno nic dobrego. Napiłem się prosto z butelki parę łyków. Nie napiję się przecież z szklanki po niej, nie jestem głupi i nie śpieszy mi się do grobu.
Ruszyłem do łazienki, po czym otworzyłem jej drzwi i zaprosiłem gestem dłoni do środka. Oparłem się o framugę, mając skrzyżowane na piersi ręce.
- Łazienka - powiedziałem, choć raczej to widziała. Weszła do środka. - Pomóc Ci w czymś? - zapytałem z tym uwodzicielskim uśmiechem. Chyba moje intencje bardziej oczywiste być nie mogły, ale nie dbałem o to. Bo po co?

(Juliette?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz