sobota, 11 października 2014

od Juliette - C.D Romeo

-Chevrolety? ja też lubię te samochody.-zaczęłam zmieniać temat.Słabo mi to wychodzi
-Księżniczko, koniec tych przekrętów.
-Nie jestem pewna, czy mogę ci zaufać...
-Gdybyś nie mogła, nie chciała nie przedstawiłabyś mi swojego imienia, ani nie uratowałabyś mi życia.
-No może masz rację.-spuściłam wzrok-Daj klucz.- powiedziałam nerwowo, on nie pewnie podał mi go do ręki.Ja zamknęłam drzwi.
-Jakieś objawy maniaka?-zignorowałam to po prostu głupie pytanie.
-Okej.Więc jestem wampirem, który jeżeli tylko chce może wprowadzić śmiertelny jad w każde chodzące stworzenie, ale jakoś się złożyło, że głównie padło na demony.- odparłam szybko, łapiąc powietrze.
-Jakoś się złożyło? Demony? Mhhmm...- ten jego wzrok...
-Niedługo będziesz o mnie wiedział więcej niż kto kol wiek inny!- odparłam z pretensją
-Moje uroki przyciągają nie tylko ciało, ale i umysł- powiedział starając być przy tym uwodzicielski, a ja wysłałam mu spojrzenie pogardy.
-Kiedy jeszcze byłam wampirem nie znających swoich możliwości, nie potrafiącym panować na sobą, swoim ciałem, uczuciami, kiedy byłam kompletnie nikim trafiłam na...można powiedzieć pewnego rodzaju obóz, dokładniej obóz dla demonów.Nie było ciekawie. Nie wiedziałam jak to się stało? Jak mogli by popełnić taki błąd?! Może to było celowo? Nie wiem... W każdym razie na początku dawałam sobie radę.Trzymałam się na uboczu, ale pewnego dnia nie potrafiłam robić tego co inni.Oddział w którym byłam przydzielona dowiedział się kim jestem.Nie zgłosił tego naczelnym. Byłam ich prywatną zabawką, jedyną rozrywką we wszystkich tego słowa znaczeniu.Wiesz jak wiele istnieje tortur dla wampirów? Wszystkie przeżyłam, a wtedy tak przeklinałam moją wytrzymałość, mogłam spokojnie zdechnąć, odetchnąć, ale kiedy otwierałam oczy znów czułam ból, okropny ból.Miałam ochotę przeszyć się kołkiem.Czułam się zbrukana, zmieszana z piachem.Miałam już wszystkiego dosyć, ale te wszystkie uczucia złączyły się i zmieniły w jedno, silniejsze, w nienawiść, nienawiść do demonów.Byłam tak nią przesiąknięta, że nawet moje kły zyskały jad nienawiści.Wybiłam wszystkich.Tych z oddziału w ten sposób jaki oni mnie torturowali, zostawiłam sobie ich na koniec, kiedy już wiedzieli, że nie mają ucieczki. Taka wisienka na torcie. Patrzyłam jak umierają.Na końcu spaliłam ten piepr*ony obóz.
-Dobra, może whisky?-w jednym ręku trzymał dla mnie w drugim dla siebie.
-Z chęcią.-wybiłam obie porcje.
-Ta druga miała być dla mnie.-odparł mierząc mnie wzrokiem
-Udam, że tego nie słyszałam- uśmiechnęłam się do niego-Muszę wziąć prysznic-westchnęłam-Może pokażesz mi łazienkę?- spojrzałam na niego pytająco

(?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz